Dziadka nie ma

Ocena: 5 (4 głosów)

Dla małego Michała dziadek jest jedną z ważniejszych osób w jego życiu. Być może nawet najważniejszą. Rodzice albo są codzienni, albo wyjeżdżają, zajmują się pracą, troszczą o wyposażenie domu, szkołę. A dziadek jest idolem. Jego wady w oczach wnuka stają się zaletami. To jego osoba wzbudza duży szacunek wśród lokalnej społeczności. To jego nazwisko otwiera wszystkie drzwi, a nawet pozwala obejrzeć w kinie film dla dorosłych. Dziadek zawsze opowiada najciekawiej i bezkonkurencyjnie potrafi zaopiekować się wnukiem. Do czasu, gdy chłopiec przestaje tej opieki oczekiwać, gdy nie potrzebuje już jego bliskości.

Dorastający, a potem dorosły Michał nie odwiedza dziadka już tak często, jak kiedyś. Ma mnóstwo swoich spraw, które nie mogą czekać, podczas gdy wizyta u dziadka zawsze może być przełożona na nieokreślone ,,później". I właśnie te ważne sprawy stają się zupełnie nieistotne. Dziadek umiera. Czas zatrzymuje się we wspomnieniach, ale wbrew chęci Michała, nie można go cofnąć. Nie można już dziadka odwiedzić, uściskać, zapytać o istotne sprawy, ani wspólnie pomilczeć. Nie można mu już powiedzieć, jak ważny jest, to znaczy... był.

,,Dziadka nie ma" jest książką o pamięci - jej kultywowaniu, ale też gubieniu. O tym, że przeszłość powinno się zostawiać tam, gdzie jej miejsce - za sobą. To powieść o relacjach rodzinnych, meandrach losu i lekcjach, jakie na każdym kroku daje nam życie. To historia dojrzewania i umierania uwieczniona na blaknącej kliszy fotograficznej.

,,Cała ta opowieść kręci się wokół śmierci mojego dziadka, chociaż wydaje mi się, że nie jest to najważniejszy element tej historii" - tłumaczy autor. ,,Wbrew moim początkowym planom, zamiast książki o umieraniu, udało mi się stworzyć książkę o tym, jak w obliczu śmierci stajemy się trochę innymi ludźmi. Nie lepszymi czy gorszymi, ale po prostu innymi. Takie zmiany może wyzwolić wiele różnych rzeczy, rozstania, narodziny dziecka, ślub, czy przeprowadzka do innego miasta. Dla mnie takim wydarzeniem była śmierć mojego dziadka. Nie była to pierwsza śmierć, jakiej doświadczyłem w gronie bliskich, ale pierwsza, która była tak blisko i która w jakimś sensie
wydarzyła się wręcz na moich oczach" - dodaje.

Informacje dodatkowe o Dziadka nie ma:

Wydawnictwo: Instant Classic
Data wydania: 2021-11-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: bd
Liczba stron: 0

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę Dziadka nie ma

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dziadka nie ma - opinie o książce

Avatar użytkownika - asiaczytasia
asiaczytasia
Przeczytane:2025-03-08, Ocena: 3, Przeczytałam,

Pisanie jest formą ekspresji. Dzięki niemu możemy uwolnić emocje, jakie w nas drzemią, wylać na papier żale i radości. Taki sposób wybrał Michał Turowski. Napisał on książkę pt. „Dziadka nie ma”, która – jak mniemam – była dla niego formą przepracowania żałoby. Formą uporania się ze stratą, nie tylko dziadka, ale pewnego obszaru życia, jaki się z nim wiązał. Czy takie książki są potrzebne, ciekawe z punktu widzenia czytelnika? Spróbuję zastanowić się nad tym, analizując wspomnianą powieść.

Autor książki wydaje się bardzo wrażliwą osobą. Miedzy innymi dlatego, że potrafi operować słowem, ma szerokie przemyślenia na wiele tematów, ale też wspomina o walce z depresją. Sam o sobie myśli, jako o słabym, mało wartym człowieku. W opozycji stawia dziadka: „Dziadek imponował mi od zawsze, był wzorem do naśladowania. Przeżył wojnę, wypędzenie, roboty przymusowe, rozwód, przydarzyło mu się wiele rzeczy, które mocno nakręciłyby spiralę pracy terapeutów, gdyby to mnie spotkały. A on był człowiekiem niesamowicie silnym”[1]. Można by w tym momencie pomyśleć, ze będzie to wzruszająca historia o relacji dziadek-wnuczek. Nie do końca. Michał Turowski w pewnym momencie pisze: „Zasłoniłem się dziadkiem, żeby nie musieć skupiać się na sobie”[2]. Jednak w moim odczuciu, ta książka od początku była właśnie o nim. Ja nie widziałam w niej uczucia pomiędzy seniorem rodu, a wnukiem, za to widziałam wspomnienia pewnego chłopaka wzbogacone o garść dojrzałych przemyśleń. To nie tytułowy dziadek jest tu bohaterem, a sam autor i to jak czuje i widzi pewne rzeczy.

Największym problemem tej powieści jest to, że Turowski sprzedaje nam raczej refleksje niż ciekawą historię. Czasami się z nim zgadzam, czasami mam wrażenie, że przesadza. To nie jest istotne, bo to jego odczucia, chociaż... Ale o tym za chwilę. Natomiast z literackiego (i poniekąd marketingowego) punktu widzenia, dla czytelnika ważna jest opowieść. A tu przychodzi jakiś nieznany facet i chce być wysłuchany. Owszem, ma coś do powiedzenia, ale mnie najpierw musi przekonać, że to coś ciekawego, że jego historia jest warta wysłuchania, że on (albo jego dziadek) jest interesującym człowiekiem. A historia Turowskich się rwie. Autor coś tam sobie przypomniał i przelał na papier wszelkie wrażenia związane z tym wydarzeniem, nie zawsze chyba wiedząc do czego zmierza, albo siejąc zamęt swoimi skojarzeniami. Po części mówi o stracie, wyrzutach sumienia, zmianach jakie ona niesie. Stawia pytanie: „(…) czy to wszystko, co wydaje mi się ważne, nie jest ważne w ogóle?”[3]

Co się rzuca w oczy to, że ta „spowiedź” jest pełna goryczy. Turowski jest wyjątkowo krytyczny wobec świata i samego siebie. Nie szczędzi mocnych słów i sądów, a momentami są one zbyć słabo uargumentowane, aby wyjść poza ramy koleżeńskiej pogawędki. Nie wiem, na przykład, dlaczego tak strasznie pastwi się nad piosenką „How you remind me”, a poświęca temu spory fragment. Z tekstu dowiedziałam się też, że jestem pretensjonalna i przeintelektualizowana. I jakoś nie pociesza mnie fakt, ze autor sam się za takiego uważa. W tym miejscu poniekąd wracamy do punktu wyjścia. Czy ja mam ochotę słuchać refleksji rozgoryczonego nieznajomego, nawet kiedy ma on coś do powiedzenia? Tak jeżeli będą ubrane one w zgrabną historię, ale Turowski za bardzo ucieka w stronę własnych myśli. A mógłby bardziej skupić się na dziadku albo rozwinąć wątek DDA. To mogłyby być mocne filary tej opowieści, jednak autor tworzy tę konstrukcje tak jak czuje, ale czy jest to atrakcyjne dla czytelników? Ci wydadzą wyrok.

Ktoś może mi zarzucić, że pomimo tego, co napisałam przeczytałam tę powieść. Owszem. I dodam, że czytało mi się ją całkiem dobrze, chociaż jest pełna długich akapitów. Jak gdzieś mimochodem wspomniałam Turowski sprawnie operuje językiem, zaskakuje skojarzeniami i przenikliwością. Tego mu nikt nie może odebrać. Mi po prostu brakuje w tym, co napisał angażującej historii. To jest po prostu obcy człowiek, który w ładnej formie podzielił się swoimi odczuciami. Było okej, ale nie wzruszyło mnie to, w żaden sposób nie przybliżyło do autora. Mogę to doświadczenie porównać do pogawędki w autobusie. Współjadący umilają sobie czas podróży rozmową, ale pożegnaniu, więcej o sobie nie myślą.

[1] Michał Turowski, „Dziadka nie ma”, wyd. Instant Classic, Kraków 2021, loc. 1101-1103.
[2] Tamże, loc. 2275.
[3] Tamże, loc. 1229-1230.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Czytajka93
Czytajka93
Przeczytane:2022-10-20, Ocena: 6, Przeczytałam,

Zapraszam na recenzję do autotematycznej lektury pt. "Dziadka nie ma" autorstwa @michalxturowski.

 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu @instant.classic.label

 

Opowieść "Dziadka nie ma" to historia o utracie dziadka, ale również o utracie własnej tożsamości autora @michalxturowski. Opowieść o tym, jak doświadczamy śmierci i jak sobie z nią radzimy. Autor @michalxturowski opisuje jak był dzieckiem, potem nastolatkiem i dorosłym. To w Nowym Tomyślu, spędzał u dziadka coroczne wakacje, w poniemieckim domu. To w nim czuł się jak w drugim rodzinnym domu. Na strychu miał wakacyjny pokój, a wraz z nim sporo nieużywanych rzeczy. 

Dom dziadka był ważny, spędził w nim młodzieńcze lata, a wraz z nim wiele wspomnień. Przypomina sobie rozmaite wydarzenia, sześćdziesiąte urodziny dziadka, wspólne wyjazdy na ryby, jako dziecko jeździł z dziadkiem traktorem w pole... Michał nie lubi wspominać dzieciństwa, było wprawdzie bezproblemowe, ale czy szczęśliwe? 

 

Rodzice dawali mu wszystko, poza obecnością. Dużo pracowali. 

 

Gdy wszedł w dorosłe życie, jako dwudziestokilkuletni chłopak przeszedł załamanie nerwowe i musiał szukać pomocy u terapeuty. Dziadek nie wiedział o walce, którą toczył. Idealizuje swojego dziadka, ale czy jakkolwiek idealizuje też siebie?

 

Dziadek był dla niego ważny, opiekuńczy, wzorem, zawsze go wspierał. Przeszedł wiele w życiu, on jako wnuk niewiele. Obwinia się, że był złym wnukiem.

 

Michał niedawno skończył 26 lat, przeżywa śmierć dziadka. Chciał pożegnać się z nim jeszcze za życia, ale nie zdążył. Przeżywa to wszystko wewnątrz siebie, jest mu ciężko. Chciałby móc z nim porozmawiać, zapytać o rzeczy, o które wcześniej nie zapytał i dostać odpowiedzi, których szuka. Michał miał wkład w pożegnanie dziadka, pomógł w ceremonii pogrzebowej, z wypalonego przez niego CD-R rozbrzmiewała muzyka. 

 

Dręczą go wyrzuty sumienia, że mógł być lepszym wnukiem, bardziej interesować się nim i jego historią. Może Michał zasłonił się dziadkiem żeby nie skupiać się na sobie? Skupia się na sentymentach, wspomnieniach związanych z Nowym Tomyślem. Po 3 latach wraz ze swoją dziewczyną Gosią, odwiedza grób dziadka. Chce zamknąć coś żeby się nie zadręczać.

 

Jak bardzo zmienił się Nowy Tomyśl, miejsce związane z historią jego rodziny? Czy uda się Michałowi odzyskać spokój ducha? By móc uzyskać odpowiedzi na pytania musicie przeczytać książkę 😉❤️.

 

Książka jest bardzo osobista, niezwykle szczera i odważna. Autor @michalxturowski odkrywa przed swoimi czytelnikami własną prywatność, opisuje strzępki myśli, sytuacji, z nich skleja sensowną narrację. Wszystkie rozdziały pisane są w kolejności przypominania sobie, czasem jest to opis konkretnego szczegółu, konkretnej historii... Skłania do refleksji nad życiem, a także śmierci bliskiej osoby. Moim zdaniem jest to bardzo ciekawy debiut literacki, a autorowi @michalxturowski gratuluję odwagi, by odkryć się przed czytelnikami 👏. Polecam wszystkim 🔥 książkę.

 

Link do opinii

Jak wygląda nasze życie? Ile zapamiętujemy z niego? Czy każde wydarzenie pozostaje w naszej pamięci, czy tylko pewna część? Na te pytania odpowiedź znajdziemy w książce autorstwa Michała Turowskiego pt. "Dziadka nie ma". Autor w swoim debiutanckim dziele opisuje swoją historię. Opowiada o życiu, swoich wspomnieniach. Jak sam tytuł wskazuje, książka związana jest z dziadkiem. Michał Turowski porusza ten temat z różnych perspektyw. Raz jest to opowieść z punktu widzenia dorosłego człowieka, a innym razem wspomnienia dziecięcych lat. Opowiada o dobroci, dorastaniu i doświadczeniach. Porusza także temat śmierci, straty bliskiej osoby, przywiązania. 

W ciekawy sposób autor przedstawia swoje refleksje, skłaniając czytelnika do przemyśleń. Za pomocą opowieści o dziadku i swoim dojrzewaniu, pokazuje jak mało pamiętamy o innych i jak zmienia się nasze postrzeganie. Wraz z upływem czasu zmieniają się wartości i zauważamy, że czas mogliśmy wykorzystać inaczej. Michał Turowski w swojej historii ma żal, że nie zdążył poznać dziadka na tyle, ile by chciał. Będąc kilkunastoletnim chłopcem nie skupiał się na jego życiu, lecz czerpał radość ze zwykłych rzeczy. Teraz, jako dorosły pragnie odzyskać wspomnienia, przypomnieć sobie jak najwięcej z przeszłości. Wie jednak, że każdy zwykły dzień podobny do innych, ucieka w pamięci. Nasza pamięć jest tak skonstruowana, że zapamiętujemy tylko te dni i wydarzenia, gdy wydarzyło się coś niezwykłego. Proste stwierdzenie, ale za to jak prawdziwe.

Do książki "Dziadka nie ma" usiadłam zaintrygowana. Byłam ciekawa, w jaki sposób zostanie poprowadzona historia. Przyznam szczerze, zaskoczyłam się. Jest to coś w rodzaju zwierzeń autora, opisaniu męczących go myśli połączonych z przyjemnymi wspomnieniami. Tekst, mimo iż dotyczy jego życia, posiada także ukryte przesłanie. Pozwala zastanowić się nad naszym postępowaniem, docenić to, co na co dzień pomijamy. Przyjemny styl pisania powoduje, że chwile spędzone przy książce mijają niezmiernie szybko. Choć zawiera zaledwie 200 stron, tym razem nie jest to lektura na jeden wieczór. Najlepiej "dawkować" ją rozdziałami, mieć chwilę zastanowienia pomiędzy nimi. Bardzo udany debiut literacki. Moja ocena 7/10.

Link do opinii

,,Dziadka nie ma" to moja 91 przeczytana w tym roku książka. Mimo że numer odległy to z całą pewnością mogę napisać, że jest to książka najważniejsza z tych przeczytanych do tej pory. Stawiam ją na podium nie dlatego, że jest lekka, przyjemna czy też dlatego, że szybko się ją przeczytało.

Nie.

Rzeczywiście, przeczytałam ją w jeden wieczór, co może sugerować, że jest lekka.

Nie jest.

Przyjemny jest styl autora i lekkość wypowiedzi, ale zawartość merytoryczna jest trudna, momentami ciężka, ale przede wszystkim, włącza w człowieku inny rodzaj myślenia.

To bardzo mądra książka.

Nie jest to powieść. Jeśli miałabym trzymać się ściśle nazewnictwa gatunkowego z zakresu literatury, to Michał Turowski posłużył się prozą.

Jednak na potrzeby tej recenzji, stworzę nowy gatunek: według mnie jest to spowiedź. Nie taka klasyczna, jaką znamy z kościołowych obrządków i religijnych obowiązków.

,,Dziadka nie ma" to w pewnym sensie graficzna forma rozliczenia się ze swoim sumieniem i pamięcią, ale tą inną, niż ta zwykła. Pamięć o niepamięci, wyłożenie wszystkich aspektów, dlaczego człowiek zachowuje się tak, a nie inaczej. Każdy wątek jest wnikliwie przepracowany z wielu stron. Bez rozczulania się, bez usprawiedliwiania.

Michał to osoba, która boryka się ze wcale nie tak rzadkim w obecnych czasach problemem depresji. Wielkim szacunkiem darzę bohatera i autora za to, że z taką prostotą i niebywałą odwagą rozlicza się z samym sobą z momentów życia, które są dla niego ważne. Autor w swoich wypowiedziach nie zamierza się tłumaczyć, częściej nawet jest skłonny do obwiniania się i pobudzania wyrzutów sumienia. Przelanie tych ciężkich myśli na papier może być (i zapewne jest) najlepszą terapią, aczkolwiek książka została napisana dopiero po pełnym uświadomieniu sobie, z jak ciężką chorobą przyszło Michałowi walczyć. Jak wiele musiał pracować ze sobą, by dojść do równowagi psychoemocjonalnej. Poskromienie tych wewnętrznych demonów to niezwykle trudna, ciężka i absorbująca droga.

 


Michał dopiero po śmierci Dziadka, rozpoczyna wewnętrzne starania, by go poznać. Gdy Dziadek żył, Michał go szanował, owszem, ale nie zadawał sobie za bardzo trudu, by zrozumieć, co sprawiło, że ojciec ojca był tak silnym i zdecydowanym mężczyzną.

Po właściwie nagłej śmierci pana Romana, Michała dręczą wyrzuty sumienia, że zaniechał procesu poznania Dziadka na rzecz tak naprawdę błahych spraw, jakimi mają w zwyczaju zajmować się dzieci, nastolatkowie i wchodzący w dorosłość młodzi ludzie. Oczywiście piszę, że były to sprawy błahe z perspektywy (teraz) osoby dorosłej. Wszak sama pamiętam, jak wiele dramatów i problemów można przeżywać mając lat naście, i ile czasu można na to poświęcić. Teraz się z tego śmieję. Wówczas były to najważniejsze i najbardziej absorbujące głowę kwestie. Z Michałem było podobnie. I jestem niemalże stuprocentowo pewna, że z każdym z Was było tak samo. Umówmy się. To czas gdy wszyscy jesteśmy po trochu egoistami.

Za pomocą swoich urywków pamięci, czasem na siłę formowanych wspomnień, dorosły już Michał, przechadza się ulicami Nowego Tomyśla, odwiedza w wyobraźni dom Dziadka i na nowo przeżywa każde wakacje, które spędził tam jako dzieciak. Dość głęboko stara się wyszperać wszystkie możliwe wspomnienia o Dziadku.

Obecna w treści autoironia i specyficzne, ale inteligentne poczucie humoru sprawia, że tekst czyta się naprawdę szybko. Wymaga to oczywiście wielkiego skupienia, by móc podążać tokiem myślowym bohatera, ale w żadnym momencie nie poczułam się znużona czy zniechęcona. Zazwyczaj nie przepadam za wulgaryzmami w książkach, ale w tej, nie wyobrażam sobie, by ich nie było. Idealnie wzmocniły te momenty, które tego wymagały, ale też złagodziły inne, którym brakowało jakby rozładowania kłębiących się w treści emocji.

 


Każdy z nas w życiu doświadczył jakiejś straty. Nie mówię tu konkretnie o śmierci, a raczej o tym uczuciu, że coś odeszło, nie wróci i od nas zależy, jak sobie z tym poradzimy. Czy jesteśmy w stanie przejść z tym do porządku dziennego? Samodzielnie wytłumaczyć sobie, że tak po prostu musi być i tak trzeba? Czy godzimy się na to?

A co jeśli w człowieku istnieje taka forma buntu jak u Michała, gdy wszystkie wirujące myśli budzą nasze największe strachy i karmią nimi wyrzuty sumienia? Czy każdy ma odwagę by tak jak Michał Turowski, rozliczyć się z własnym sumieniem i nie spychać tego obowiązku gdzieś w dalekie odmęty (nie)świadomości?

Pozostaję po tej lekturze w stanie mocno refleksyjnym.

,,Dziadka nie ma" oceniam na 10/10. Polecam wszystkim. Bo ta książka jest dla każdego i myślę, że powinna stać się obowiązkową pozycją do przeczytania.

 

Link do opinii
Reklamy