Bryce Quinlan i Hunt Athalar wraz z wierną drużyną przyjaciół i tych, którzy ich wspierają, wchodzą na nowy poziom gry. To już nie jest tylko bunt przeciwko Asterii. Dzięki odkryciu przez Bryce najpilniej strzeżonej tajemnicy gwiezdnych najeźdźców sprawa nabiera kosmicznego wymiaru i wraca do korzeni - do historii Midgardu w jej niesfałszowanej wersji. Do prawdziwego pochodzenia ras. Bohaterowie już wybrali - będą walczyć o wszystko. Tyle, że wymiary tej walki przerastają to, czego do tej pory doświadczyli.
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2022-06-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: House of sky and breath
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Smoki nie były prawdziwymi zmiennokształtnymi potrafiącymi na zawołanie zmieniać postać ze zwierzęcej na humanoidalną.
Bryce wraz z resztą ekipy próbują rozwiązywać zagadki, które co chwila się tylko mnożą. Pojawia się coraz więcej powiązań i okazuje się, że to jest sprawa ma o wiele większy zasięg. To już nie jest tylko bunt przeciwko Asterii tylko z siłami ponad nimi. Przeszłość skrywa mnóstwo odpowiedzi, które mogą im pomóc w przyszłości, tylko czy zdążą je odnaleźć? Kto będzie dla nich sojusznikiem, a kto zdrajcą? Czy warto będzie dalej w to brnąć?
Powiem tak na wstępie, że jestem w ogromnym szoku po tym tomie. Nie spodziewałam się wiele, ale im dalej tym więcej zaskoczeń, zwrotów i największe zaskoczenie na samym końcu. Nie przypuszczałabym, że autorka wpadnie na taki pomysł i pozostawi czytelników póki co, bez odpowiedzi.
Ogólnie trudno mi będzie dokładnie ocenić tą powieść, bo nie chce za dużo zdradzać też z poprzednich części. Jednak muszę przyznać, że naprawdę dobrze się przy niej bawiłam. Autorka poruszała naprawdę całą masę różnych wątków, dotyczących różnych postaci, że nie dało się przy niej nudzić. Każdy aspekt miał w sobie to coś, co sprawiało, że chciałam wiedzieć jak to się dalej potoczy. Bohaterowie także nie denerwowali aż tak bardzo, zmienili się z charakteru i stali się bardziej "realni", że tak to ujmę. Cała masa rzeczy stała się dla nich nowa i musieli temu sprostać. Wyzwania z którymi musieli się zmierzyć wymagało wiele poświęcenia i kombinowania. Musieli także uważać komu mogą zaufać i z kim dzielić się zdobytą wiedzą. Jestem w wielkim szoku, ale ta seria coraz bardziej mi się podoba!
Czytało się ją w porządku. Opisy nie były przedłużane nadmiernie, co chwila coś się w niej działo. Jak zaczynałam ją czytać to potem trudno było mi się już oderwać Chociaż nie będę ukrywać miałam czasami problemy by rozróżnić kto jest kim. Pojawiało się wiele osób tutaj, o których wcześniej rzadko wspominano lub pojawili się dopiero teraz i żeby ogarnąć kto jest kim potrzeba na to chwili. Jednak no cóż, jestem bardzo zadowolona z lektury! Końcówka była niezwykle angażująca, pełna emocji i wartkiej akcji. Tak jak wcześniej wspominałam, samo zakończenie to dla mnie totalny szok i dlatego już nie mogę doczekać się dalszych tomów, bo tam teraz może się wiele zadziać.
Dlatego jeżeli zaczęliście czytać tą serię to nie przestawajcie. Rozwija się w naprawdę dobrym kierunku. Wątki, które wcześniej wydawały się nieistotne, teraz nabierają sensu i można odczuć, że autorka miała konkretny pomysł na tą historię. Także mam nadzieję, że dacie jej szansę, bo może Was miło zaskoczyć!
”Dom Nieba i Oddechu cz II”
Tak sobie myślę, że zaczynam rozumieć czemu czytam więcej romansów niż fantastyki. Kocham romanse, nie wstydzę się tego. Ale chyba żaden romans nie zostawił mnie w takim stanie jak nie jedna książka z fantastyki. Ten gatunek jest po prostu czymś co porywa mnie najbardziej ale zarazem czuje się po takich historiach jak ta - wręcz wyrżnięta emocjonalnie .
Czytaliście Dary Anioła ? Czytając tę część Księżycowego Miasta, przypomniała mi się ta seria. Tam Kielich Anioła został ukryty w karcie tarota w formie rysunku. Tu róg umożliwiający otwarcie przejść / bram do innych światów , ukryto w formie tatuażu na plecach Bryce. I w sumie wcześniej nad tym nie myślałam ale pod kilkoma względami , te serie wydają mi się podobne. Ale ! W życiu bym nie pomyślała, że będzie szansa połączenie tej serii i Dworów 🤔
Co tu się wydarzyło ? Wiele ! Bardzo wiele !
Poprzednie części kończyły się jakoś tak spokojnie a tu ? Eksplozja na zakończenie . Jestem totalnie przerażona tym co spotkało bohaterów i tym, że nie mam pojęcia co może się jeszcze wydarzyć.
Mieli wraz z buntownikami Ophionu wywalczyć lepszą przyszłość. Odnaleźć piorunowców, odkryć tajemnice Daniki. Ale nikt nie spodziewał się do czego ich to doprowadzi. Co odkryły Sofie i Danika i dlaczego je to tak przeraziło ? Kto jest wrogiem, a kto sojusznikiem w tej walce ? Kim naprawdę jest agentka Daybright?
Odpowiedzi na te i wiele innych pytań uzyskacie w tej części ale ... W takich okolicznościach, że ja jestem wręcz roztrzęsiona.
Czytając serię, często sięgając po kolejną część mam wrażenie, że wracam do starych przyjaciół i tak było i tu. Śmiałam się będąc świadkiem jak niesamowita relacja łączy Ruhna i jego przyjaciół, jak się w wyjątkowy sposób przekomarzają. Ithan zmienia się tu niezmiernie, mężnieje, zaczyna odnajdywać swoje miejsce w tym świecie. Bryce i Hunt zbliżają się do siebie jeszcze bardziej, ich więź jest niezwykła (wyjątkowa i gorąca) i dowiadują się jak ich moce łączą się tworząc coś nie do pokonania. Tharion pomaga przyjaciołom jednocześnie starając się uwolnić spod władzy swojej królowej. Cormac przeżywa utraconą miłość i fakt, że buntownicy nie są do końca tacy jakimi ich widział. Czy warto stać po ich stronie ?
Do tej niezwykłej grupy sojuszników dołączą nowe osoby. Kto ? Ktoś kogo się nie spodziewacie. Przybędą nowi bohaterowie, nowe cele, misje , zagrożenia...
Za każdym razem gdy Bryce i reszta wpadają w tarapaty, wydaje się, że tym razem już nie ujdą z tego bez szwanku, pojawia się ktoś kto ratuje ich z opresji . Ale nic nie trwa wiecznie . Co mnie tak tu przeraziło ? Warto się przekonać. Asteri czy Hel ? Kto jest tak naprawdę tu tym złym ? Nic nie jest oczywiste prawie do samego końca.
Grubasek z tej książki. Nic dziwnego że ten tom podzielony został na dwie części bo czytając go w jednej pewnie bym miała uraz nadgarstka 😅 ale czyta się ekspresowo. Wśród licznych intryg, tajemnic i niebezpieczeństw, mamy liczne wątki miłosne i perypetie rodzinne, że tak to ujmę. Po raz kolejny Bryce stanie do walki z własnym ojcem, tym razem zyskując mimo oporu, tytuł księżniczki. Co na to Athalar ? Czy zaręczona z Cormakiem ma szansę na to by oficjalnie stanąć u boku Hunta ?
Ojeju 🙉 tyle tu się działo, że można by pisać bez końca . Nie dziwię się, że autorce ten tom zajął tyle stron. Podziwiam to jak rozplanowała to wszystko i jednocześnie jej nie znoszę za to, że teraz nie wiem ile będę musiała czekać na finał tej historii. Tak się boje, że brak słów 😔 ale staram się być dobrej myśli. W końcu w poprzednich seriach Sarah swoich bohaterów też potraktowała bardzo brutalnie i przetrwali czyż nie ?
Tak więc Kochani, jeśli znacie Maas i ta seria też nie jest Wam obca , czytajcie i przeżywajcie razem ze mną. I dajcie znać jakie są Wasze wrażenia. Jeśli kochacie fantastykę i jeszcze nie znacie tej autorki - no to koniecznie czytajcie. Wydawnictwo Uroboros ma w swoim dorobku wszystkie jej książki i każda jest warta uwagi. Dziękuję Wydawnictwu za zaufanie i egzemplarz do recenzji. Czekam na więcej , oby jak najszybciej. Polecam !!!
Miałam przyjemność przeczytać drugą część drugiego tomu "Księżycowego Miasta" i muszę stwierdzić, iż to co autorka zafundowała nam czytelnikom powinno być karalne. Oczywiście z przymrużeniem oka.
Spodziewałam się, że pierwsza część będzie zaledwie delikatnym wstępem do tego, co czeka nas w kolejnej części. Co się tutaj działo! Do tej pory nie mogę uwierzyć, w jakim kierunku potoczyły się losy bohaterów.
Gra jest o wysoką stawkę. Najwyższą. Tylko czy warte jest poświęcenie, które przyjdzie zapłacić Bryce, Huntowi i przyjaciołom? Mamy możliwość poznać historię Midgardu, tą prawdziwą, która zburzy całkowicie obraz miejsca, w którym przyszło żyć Bryce. Walka o prawdę będzie miała ciężkie konsekwencje, więc tym bardziej jestem ciekawa, co autorka zgotuje w kolejnych tomach.
Wspomniana walka o prawdę, a także o życie, wolność, miłość będzie miała swoje ofiary. Nie zabraknie emocji. Co ja piszę, od samego początku autorka nie daje nam odetchnąć i tylko kończąc ostatnią stronę można spróbować zaczerpnąć tchu. Gwarantuję, że będzie ciężko oderwać się od lektury, bo co rusz wyciągane są kolejne asy z rękawa. Już dawno nie czytałam książki, w której byłoby tyle zwrotów akcji.
Jestem usatysfakcjonowana i jednocześnie załamana, że znowu trzeba będzie poczekać na dalsze losy bohaterów, którzy już na początku skradają serca. Nie chcę pisać za wiele o fabule, ponieważ jeśli ktoś nie zna tej serii, polecam zacząć od samego początku. Fani Sarah J. Maas według mnie powinni być zadowoleni, aczkolwiek każdy ma inne oczekiwania wobec historii, którą autorka zapisała na kartach powieści.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA 1 CZERWCA
Długo wyczekiwana przeze mnie książka będzie miała premierę już 1 czerwca. Bardzo szanuję twórczość Sarah J. Maas i nie zastanawiam się długo nad tym, czy kupić kolejną książkę, czy rozpocząć kolejną serię, czy czytać po raz –enty te same książki. Cykl Księżycowe miasto był oceniany dość nisko, nawet przez fanów Maas, lecz ja osobiście byłam zauroczona pierwszym tomem, wszystkie niedociągnięcia, słabe opisy scen erotycznych, czy nuda wyzierająca z niektórych stron, odeszły w zapomnienie dzięki stronom pełnym akcji i emocjom, które ta książka wywoływała.
Przy drugim tomie zderzyłam się po raz kolejny z niedociągnięciami i nudą, lecz w dużo większej mierze niż w pierwszym tomie, miałam ogromną nadzieję, że wszystko zostanie naprawione w drugiej części tomu drugiego, lecz strona za stroną, czułam się nieswojo. To nie była Maas, którą lubię, wręcz ubóstwiam. Jak wiecie czytam książki erotyczne, nie przeszkadzały mi sceny takowe w tej książce, w końcu przeczytałam “Dwór srebrnych płomieni” i nie narzekałam na nie aż tak bardzo, lecz tu je czytałam po łebkach. Nie wiem czym jest to spowodowane, mam nadzieję, że autorka podszkoli się w pisaniu scen erotycznych, ponieważ domyślam się, że nie zaprzestanie pisania ich.
“Wydawała się bezbronna i łatwa do pokonania, a jednak sprawiała wrażenie kogoś, kto jednym cichym słowem potrafi wezwać śmierć na swoja obronę.”
Bryce i Hunt wraz z przyjaciółmi zdecydowali się pomóc tym, na których polują Asteri, wiele mogą stracić, lecz Bryce wiedziona sentymentem do swej zmarłej przyjaciółki nie odpuszcza tak łatwo i zagłębia się jeszcze bardziej w sprawę, która wydaje się nie mieć dna. Wojna już nie nadciąga, jest już u bram Lunathionu a Bryce wraz z wiernymi przyjaciółmi wydaje się być w samym jej centrum. Jesienny Król również nie pozwala jej zapomnieć o sobie i o tym, że powinna być mu posłuszna. Samo Hel za to uważa, że wybawicielka miasta pomoże im zgładzić ich największych wrogów w chwili, w której tylko dowie się prawdy, tak pilnie strzeżonej przez Asterii i tej, która wywróci nie tylko światem Bryce.
Odrobinę już ponarzekałam na tę część, tak jak i na poprzednią, lecz musze pochwalić Maas za uknutą intrygę na stronach tej książki. W chwili, kiedy fabuła się rozkręca, w końcu otrzymujemy dużo akcji, w tej chwili w końcu czuję spod czyjego pióra wyszła ta książka. A zakończenie…. Co to było za końcówka. Dwie strony czytałam kilka razy i za każdym razem miałam ciarki. Pół nocy zastanawiałam się co jeszcze autorka wymyśli, jak rozwiążę to co tak pomysłowo zagmatwała. W chwili gdybym mogła ocenić tylko ostatnie 150 stron moja ocena przekroczyła by 10 w dziesięciopunktowej skali, lecz biorąc pod uwagę resztę książki daje jej zaledwie 8, mogłabym mniej, lecz cenię autorkę i wiem, że każdemu może się przytrafić gorsza książka. Nie będę skupiać się na rozkładaniu charakteru bohaterów na czynniki pierwsze, bo mimo mojej oceny autorka naprawdę potrafi pisać dobrze a bohaterowie jej książek są złożeni i bardzo dużo wnoszą do fabuły, i nie mówię tu tylko o protagonistach.
Jeśli jesteście w stanie wybaczyć autorce kulawe podejście do scen erotycznych i odrobinę nudnych wątków to polecam wam nie tylko tą część, lecz całą twórczość Sarah J. Maas, ponieważ dzięki “Domu nieba i oddechu część 2” wchodzi swoją twórczością na kolejny poziom. Trzymam kciuki za nią i wierzę, że nie zagubi się w tym co rozpoczęła w tej książce i kolejny tom zwali mnie z nóg, tak jak te dwie strony z zakończenia, po których musiałam się przejść, by ułożyć sobie wszystko w głowie. Za książkę do recenzji dziękuję bardzo wydawnictwu Uroboros.
"Wydawała się bezbronna i łatwa do pokonania, a jednak sprawiała wrażenie kogoś, kto jednym cichym słowem potrafi wezwać śmierć na swoja obronę."
Kontynuacja książki "Księżycowe Miasto. Dom nieba i oddechu." jest bardziej chyba jeszcze zmysłowa i krwista niż część pierwsza. Jest tu o wiele więcej seksu i przeróżnych przekleństw. Dlatego nie ośmieliłam się dać książki do czytania moim nastoletnim wnukom. Może poczekam, aż jeszcze niech trochę dorosną do tej książki, bo zbyt dużo w niej śmiałych scen, raczej nieodpowiednich dla wrażliwych osób i młodszej młodzieży, nie wspominając już o dzieciach. No, ale przecież przede wszystkim to nie jest seria przeznaczona dla dzieci. Jednak mimo tego, że scen erotycznych jest tu sporo a wulgaryzmów zbyt dużo, (może tylko dla mnie), to fabuła mocno wciąga czytelnika w wir wydarzeń już od samego początku...
Myślę, że autorka bardzo przyłożyła się do drugiej części, bo często tak jest, że ciąg dalszy pisany jest na siłę, aby tylko coś było. Tu jednak jest bardzo dużo nowych wątków, wiele niespodziewanych zwrotów akcji, mnóstwa sekretów i poszukiwań. Oczywiście są tu również i mniej trafione wątki, ale to przecież się zdarza. Cała drużyna wchodzi na nowy poziom i zostaje im tylko jedno - muszą walczyć o wszystko.
Buntownicy z Ophionu zaczynają zbliżać się do Księżycowego Miasta, nadciąga wojna. Bryce odkryła pilnie strzeżoną tajemnicę najeźdźców, która może pozwolić im na zmianę przebiegu wojny.
Coraz więcej dowiadujemy się o znanych nam już postaciach z poprzedniej części, ale autorka wprowadziła również kilka zupełnie nowych postaci, które również odgrywają znaczną rolę w tej historii.
"Troje mistyków spało zanurzonych w zielonkawej, mętnej wodzie, z maskami nurkowymi na twarzach. Białe szaty unosiły się wokół nich, ledwie zakrywając szkieletowate ciała. Mężczyzna, kobieta oraz hemafrodyta - jednocześnie mężczyzna i kobieta. Tak było zawsze, tak miało być. Idealna równowaga."
W sumie podoba mi się ten cykl, mimo tego iż nie jestem wierną fanką książek o tematyce fantastycznej. To jednak autorka potrafiła mnie zaintrygować tak tą historią, że z miłą chęcią pogrążyłam się w lekturze mimo mankamentów, o których wspomniałam już wcześniej.
Jeśli lubicie fantastykę z dużą dawką erotyki to jest to lektura dla was. I właśnie tym osobom szczególnie ją polecam. Z pewnością będziecie się dobrze bawić podczas czytania. Lecz jeśli ktoś nie czyta fantastyki, to może zechce poznać ten cykl - również zachęcam, bo czasem warto oderwać się od ulubionej literatury aby coś nowego i zupełnie odmiennego przeczytać.
Dziękuję bardzo Grupie Wydawniczej FOKSAL za udostępnienie mi egzemplarza tej książki.
Nie wiem czemu ta książka tyle leżała u mnie na półce i czekała na swoją kolej. ? Przecież to Maas, a ja uwielbiam jej powieści. Musiał przyjść czas na #challeneg i w końcu po nią sięgnęłam. No żałuję, że tak późno. ? "Dom nieba i oddechu" to kolejny tom z serii Księżycowe miasto. Oczekiwania miałam oczywiście duże i jak zawsze autorka pokazała, że moja miłość do jej twórczości jest uzasadniona. To co się dzieje w tej książce, wow! ? I jestem pewna, że druga część rozwali mi mózg totalnie. Bo Maas ma w zwyczaju zacząć "spokojnie", ale skończyć z pierdol.nięciem. ? Aż się boję, tego jak zakończy się ta historia. Jak cudownie było wrócić do tego świata. Do Bryce i Hunta. Do ich ciętego języka, humoru, ale i ciągłego rozwiązywania tajemnic. Ta historia jest nimi przesiąknięta. Mimo, że pojawią się jakieś poszlaki, to tak naprawdę sprawiają, że w głowie roi się jeszcze więcej pytań. To takie trochę połączenie piekielnie dobrego fantasy ze świetnie skonstruowaną zagadką "kryminalną". Podoba mi się to bardzo. Dodatkowo możemy "wbić" się w umył kilku bohaterów, a to dodaje książce dodatkowych wrażeń i emocji. Ciągłe napięcie, niewiedza, pilnowanie by nikt się nie dowiedział o działaniach naszych bohaterów. Ach no jestem zachwycona. I od razu lecę z kolejną częścią. OGROMNIE POLECAM! ?
Z ,,Domem nieba i oddechu" od samego początku wiąże się wiele kontrowersji. Poczynając od zaskakującego (a może i nie?) podziału przez wydawnictwo na dwie części, a kończąc na fali negatywnych opinii płynącej z niejednego bookstagrama. Wszystkie znaki na niebie zniechęcały do sięgnięcia po nią, lecz mnie to nie powstrzymało. O ile na temat podziału moje zdanie nie jest zbyt pochlebne to negatywnych recenzji nie rozumiem. Drugi tom ,,Księżycowego miasta" nie jest może lekturą idealną, ale na pewno nie jest też nudną czy złą. Myślę, że wręcz przeciwnie! Jest naprawdę nieprzewidywalna.
To co na początku wydaję się czystym chaosem z czasem nabiera coraz większego sensu i rozmachu. Elementy układanki stopniowo wpadają na swoje miejsce ukazując pieczołowicie przygotowane podwaliny do niesamowitego multiwersum.
Początkowe wolne tempo to świetny zabieg wprowadzający czytelnika na nowo do świata Midgardu. To moment na przypomnienie sobie wydarzeń z ,,Domu ziemi i krwi" oraz na głębsze poznanie zarówno starych, jak i nowych postaci. A jest co poznawać! Maas tym razem postanowiła zdecydowanie nie oszczędzać czytelnika. Stworzyła niezwykle barwną i różnorodną ekipę, a potem zrobiła z niej świetny użytek. Prowadząc od pierwszych stron wieloosobową narrację umożliwiającą ujrzenie historii z różnych perspektyw. Ma to jednak pewien minus. Bywają czasem momenty, że dopiero po kilku zdaniach czytelnik orientuje się, iż nastąpiła zmiana narracji i wydarzenia przedstawiane są z innej perspektywy. W moim odczuciu brakowało widocznego rozgraniczenia.
Największym minusem tej powieści jest kreacja niektórych bohaterów, w szczególności naszego gromowładnego anioła. Autorka w swoich książkach przyzwyczaiła nas do męskich postaci o silnych, indywidualnych charakterach. Takich, o których ciężko zapomnieć. Niestety Umbra Mortis choć jest legendą i sieje postrach samym swoim bytem to wydaje się pozbawiony tej charakterystycznej iskry bohaterów Maas. Typowy samiec alfa, który idealnie dopełnia Bryce, ale sam w sobie wypada dość blado.
Zapewne żadnego fana twórczości Sarah J. Maas nie muszę namawiać do sięgnięcia po jej najnowszą książkę. Jednak gdybym miała to zrobić powiedziałabym, że w tym gatunku nie znajdziecie drugiej tak zaskakującej, pełnej akcji i z fantastycznie wykreowanym światem pozycji. Nie zniechęcajcie się spokojnym początkiem. Dalszy ciąg wynagrodzi go Wam z nawiązką, a zakończenie sprawi, że będziecie błagać o kolejny tom.
?Ta część ,,Domu nieba i oddechu" jest emocjonalnym rollercoasterem. Akcja goni akcję, plot twist goni plot twist. Staramy się odkryć tożsamość sprzymierzeńców, a Ci mogą być zaskoczeniem. Wrogowie czyhają na każde potknięcie Bryce, Hunta i reszty spółki...depczą im dosłownie po piętach.
Ta część pełna jest zagadek, zawierania sojuszy, walki z systemem. Cała historia trzyma w napięciu, a elementy fabuły idealnie się zazębiają.
?Do tej pory oba tomy można było czytać bez znajomości poprzednich serii autorki. Przy następnym już na 100% tak nie będzie. Jeśli chcemy czerpać większą frajdę z lektury warto zapoznać się z serią ,,Dworów" Maas, bo szykuje się maasversum.?
A teraz, żeby nie było tak cukierkowo aspekt, który coraz mniej mi się podoba w przypadku Księżycowego miasta -sceny erotyczne.
[...] Była cała jego. Do macania, brania i wypełniania...
Walił ją jak dziki, raz, raz, raz...[...]
I żeby nie było -mam świadomość, że to seria kierowana do starszego czytelnika, ale naprawdę często gęsto w romansach, które czytam sceny zbliżeń są opisane w sposób nie wywołujący ciarek żenady, przewracania oczami. Są przedstawione w subtelny, niegorszący czytelnika sposób. Ale to moja osobista preferencja. I co ciekawe - na okładce Księżycowego miasta nie ma oznaczenia : 18+, co ostatnio jest raczej powszechnym zabiegiem. Tylko osoba zaznajomiona z twórczością autorki tak naprawdę orientuje się, co w trawie piszczy i wie, co oferuje środek. Przechodząc na zakupach w księgarni pewnie przyciągnęłaby mnie kolorowa okładka, ale mogłabym się zaskoczyć wnętrzem w trakcie lektury.
? Całościowo świetnie się przy tej odsłonie bawiłam,ale nie jest to książka pozbawiona wad ?
Po wydarzeniach z pierwszego tomu Bryce i Hunt chcą odpocząć i nacieszyć się sobą. Niestety względny spokój nie trwa długo. Bohaterowie zostają wplątani w bunt przeciwko Asteri. Mimo szlachetnych pobudek jest to bardzo niebezpieczna gra. Stawką w niej jest życie.
Książka wciąga od pierwszych stron i byłam ogromnie ciekawa kolejnych wydarzeń, które nie kręciły się tylko wokół Bryce i Hunta. W tej części mamy też więcej Thariona i Ithana, którzy próbują rozwiązać własne problemy. Do tego pojawia się tajemniczy kuzyn naszego rodzeństwa Fae. Trochę więcej mamy też Rhuna, który zbliża się do tajemniczej Day.
Mimo kontrowersji wokół tego tomu nie nazwałabym go erotykiem. Sceny, w których między bohaterami jest napięcie czy dochodzi do stosunku pojawiają się dopiero po ponad trzystu stronach pierwszej części. Choć napisane są mało subtelnie i budziły we mnie czasem niesmak to ich intensywność mogę usprawiedliwić temperamentem bohaterów ?
Poza tym książka skończyła się takim cliffhangerem, że koniecznie muszę nadrobić Dwory!
Akcja powieści toczy się kilka miesięcy po wydarzeniach z Dworu skrzydeł i zguby. Historia opowiedziana jest z perspektywy Feyre i Rhysa, którzy wraz z...
Droga do tronu Terrasenu dopiero się rozpoczęła. I choć młoda królowa z każdym dniem coraz lepiej poznaje potęgę swojej magii, to wie, że nie wygra...
Dopiero kiedy wchodziła do gmachu archiwum, zdała sobie sprawę, że ciągle się uśmiecha. I że wspomnienie niestrawnego obiadu odeszło w niepamięć.
Więcej