Kontynuacja historii bohaterów „Okna skąpanego w mroku”.
Elspeth i Ravynowi udało się zebrać jedenaście Kart Opatrzności. Jednak przed nimi najważniejsze i ostatnie zadanie – odszukanie Karty Bliźniaczych Olch.
Jeśli chcą ją odnaleźć przed zimowym przesileniem i ocalić królestwo przed niszczącym działaniem magii, muszą wyruszyć w niebezpieczną podróż wykraczającą poza las, prosto we mgłę otaczającą całe Blunder.
W dodatku tylko potwór, który zamieszkuje umysł Elspeth, jest w stanie wskazać im drogę do upragnionej dwunastej Karty.
Problem polega na tym, że Koszmar nie jest zbyt chętny do współpracy.
Wydawnictwo: Nowe Strony
Data wydania: 2024-05-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 501
Tytuł oryginału: Two Twisted Crowns
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Aleksandra Górczyńska
Chociaż "Dwie splecione korony" czekały na mojej półce już od powrotu z Targów Książki odbywających się w Warszawie, dopiero teraz zdecydowałam się sięgnąć po tę publikację. Czy druga odsłona losów Elspeth Spindle również zachwyciła mnie tak, jak "Okno skąpane w mroku"? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Po lekturze pierwszego tomu byłam zachwycona tym, jak autorka wykreowała swój świat. Fabuła wciągnęła mnie już od samego początku i w zasadzie z każda kolejną stroną byłam coraz bardziej urzeczona złożonością i dbałością o każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Odkrywanie Blunder i jego tajemnic sprawiało mi niesamowitą frajdę i w zasadzie miałam uwagi tylko do wątku romantycznego, którego głównymi bohaterami byli Elspeth i Ravyn.
Jeżeli chodzi natomiast o drugą część, obawiałam się, że autorkę dosięgnie "klątwa drugiej książki" i będzie ona znacznie odbiegać od "Okna skąpanego w mroku". Zresztą sama Rachel Gillig również drżała z tego powodu, o czym poinformowała w podziękowaniach najdujących się na końcu książki. Czy słusznie? Z jednej strony tak, ponieważ same poszukiwania Karty Bliźniaczych OIch, nie były dla mnie tak pasjonujące, jak się tego spodziewałam. Dlaczego? W głównej mierze było to spowodowane tym, że w mojej ocenie sama pogoń za kartą została trochę zepchnięta na drugi plan. Zresztą mam podobne odczucia, jeżeli chodzi o główną bohaterkę -- Elspeth Spindle. W poprzedniej części jej wewnętrzne dialogi z Koszmarem nadawały charakteru całej książce, natomiast tutaj były dla mnie trochę zbyt mdłe i nijakie.
Zresztą w ogóle mam wrażenie, że w tej części mocno siadło tempo całej historii. W "Oknie skąpanym w mroku" cały czas się coś działo, fabuła trzymała w napięciu od początku do końca, natomiast w "Dwóch splecionych koronach" główny motyw historii okazał się zwyczajnie nudny.
Myślę, że na uwagę zasługuje za to wątek romantyczny. Jednak nie ten, dotyczący Elspeth i Ravyna, a księcia Elma i Ione Hawthorn. Chociaż na samym początku nie byłam do niego przekonana, z każdą kolejną przeczytaną stroną ich historii utwierdzałam się w przekonaniu, że będą tworzyć świetną parę. Poprowadzenie ich wątku przez autorkę to prawdziwy majstersztyk.
Prawdę mówiąc, w tym tomie pierwsze skrzypce grała właśnie postać księcia Elma, który w poprzedniej części został zepchnięty nawet nie na drugi, a na trzeci plan. I bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ byłam bardzo ciekawa tego, jak potoczą się jego losy i cieszę się, że jego postać otrzymała własnie takie zakończenie.
Chociaż drugi tom dylogii "Tajemnic Króla Shepherda" nie wywołał we mnie takiego zachwytu, jak pierwsza część, myślę, że jest to jedna z tych historii, którą warto przeczytać. Dlatego, jeżeli nie mieliście jeszcze okazji poznać historii stworzonej przez Rachel Gillig, serdecznie Was do tego zachęcam.
Elspeth potrzebuje potwora. Potwora, którym być może jest ona sama. Łut szczęścia nie wystarczy Elspeth Spindle do uchronienia się przed niebezpieczeństwami...
Przeczytane:2024-07-19, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2024,
Po niesamowitych zwrotach akcji, które wydarzyły się na koniec peirwszego tomu dylogii nie mogłam doczekać się kontynuacji i... jestem trochę zawiedziona.
,,Dwie splecione korony" nie jest książką złą, ale historia zagubiła gdzieś swój mroczny powiew gotyckiej tajemnicy. Powieść zdecydowanie zmierza w stronę czystego YA.
W tym tomie większy nacisk kładzie się na pewną wyprawę oraz relacje między Ione, a jednym z bohaterów. Z wiadomych powodów brakuje Elspeth, której obecność jest naznaczana w szczególny sposób - dla mnie trochę niewystarczający.
Niestety, zakończenie w ogólnym zarysie można bardzo szybko przewidzieć, a szczegóły niespecjalnie do ubarwiają.
Na plus oceniam bardziej wyraziste. historii i sylwetki króla Shepherda.