Duch w sieci
Kevin Mitnick, Simon William L.

Kolejna książka autorstwa hackera wszechczasów. Tę notkę można by właściwie zatytułować ,,dlaczego nie lubię Kevina Mitnika". Oczywiście, trochę mu zazdroszczę - z czysto zawodowego punktu widzenia, chciałabym posiadać jego wiedzę i ,,dryg" do rozwiązywania problemów informatycznych, ale... Dla nikogo nie jest tajemnicą (wiemy to z poprzednich pozycji, które wyszły spod pióra Mitnika), że znaczna część jego sukcesów opiera się nie na wiedzy, a na socjotechnice, czyli, powiedzmy to otwarcie, na oszustwie. Wiem, wiem, zaraz z pewnością odezwą się głosy, że ofiary Mitnika są same sobie winne, że wykazały się naiwnością, albo wręcz głupotą. W zasadzie tak, ale (znowu ,,ale", ten akapit będzie się składał z samych ,,ale")... łatwowierność jest cechą ludzi uczciwych. Kto sam nie kłamie, nie boi się oszustwa. Ci ludzie po prostu chcieli być pomocni. Po ,,przygodzie" z Mitnikiem tacy już nie będą. To przez niego i jemu podobnych, wokół coraz więcej jest podejrzliwych buców, którzy za nic na świecie nie uwierzą drugiej osobie. Wracając jednak do książki. Zamiast obiecywanej przez wydawcę sensacji, dostajemy kilkaset stron użalania się nad samym sobą. Opowieść jest o tym, jak to wstrętny system niesłusznie ukarał biednego Kevina. Doprawdyż, cóż za niesprawiedliwość, że za całą serię oszustw trafił za kratki. Wcale nie na tak znowu długo. Jeśli Mitnik jest mistrzem socjotechniki, to tym razem poniósł klęskę. Nie kupiłam opowieści o biednym, pokrzywdzonym chłopcu. Opowieść Mitnika to historia cynicznego oszusta, któremu w końcu powinęła się noga. Potem spadł na cztery łapy, niestety. Wiem, jestem wredna, ale na starość tak mi się porobiło, że lubię gdy sprawiedliwość zwycięża.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)

Autobiografię Kevina Mitnicka połknęłam w kilka wieczorów. Co prawda ilość technicznych szczegółów może nieco przytłaczać mniej obeznanych czytelników, zwłaszcza, że świat technologii bardzo się rozwinął od czasów młodości Mitnicka, ale nie odbiera to frajdy z czytania o jego hakerskich wyczynach. Niewątpliwie mamy tu do czynienia z geniuszem i bardzo ciekawą postacią, a jego pogoń za coraz trudniejszymi wyzwaniami i ucieczkę przed FBI śledzi się z zapartym tchem.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)

Kevin Mitnick udowodnił, że najsłabszym ogniwem każdego systemu jest człowiek. Jego znajomość nawyków użytkowników i administratorów różnych systemów jest i imponująca. 

Może w zakresie bezpieczeństwa wiele się zmieniło, w kwestii podejścia ludzi niewiele. 

Mankamentem tej historii jest nieznośna maniera niewiniątka, który nie robił nic złego, a straszne FBI uwzięło się na niego. 

(Kliknij aby rozwinąć opinię)