Droga do Marynarza. Prawdziwa historia

Ocena: 5 (4 głosów)

Tytułowa „Droga do Marynarza“ prowadzi przez cierpienie do spełnionej miłości. 13-letnia Karina ulega kontuzji sportowej, która staje się początkiem bardzo poważnych problemów zdrowotnych. Karina nie poddaje się jednak. Jako dojrzała kobieta postanawia opowiedzieć swoją historię. Przyświeca jej jeden cel: „Zdecydowałam się napisać tę książkę, aby wzmocnić Waszą wiarę w sens życia oraz siły, które posiada człowiek.”

Informacje dodatkowe o Droga do Marynarza. Prawdziwa historia:

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2014-09-01
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 978-83-8011-655-9
Liczba stron: 122

więcej

Kup książkę Droga do Marynarza. Prawdziwa historia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Droga do Marynarza. Prawdziwa historia - opinie o książce

Przedstawiam Wam pozycję, która nie jest idealna pod względem języka czy też stylistyki, ale za to jest napisana prosto z serca. Autorką, a zarazem bohaterką książki jest kobieta, która w swoim życiu stoczyła niejedną ciężką walkę, o to by żyć. Śmiało mogę powiedzieć, że przeszła piekło na ziemi.

W wieku 13 lat dowiaduje się, że ma złośliwego raka w nodze. Niegdyś pełna energii, aktywna koszykarka, zaczyna toczyć walkę o swój byt. W szpitalach raz jest traktowana godnie i z szacunkiem, by następnym razem zostać potraktowana niczym zbędna rzecz. Nie mieści mi się w głowie, jak można tak poniżać człowieka, który cierpi, a wręcz przechodzi katusze.

Mogę sobie tylko wyobrażać (a pewnie i tak nie będę miała o tym najmniejszego pojęcia) przez co musiała przejść Karina. Najważniejsze, że w całej swojej chorobie nie została sama. Ma cudowną rodzinę, która wspierała ją na każdym kroku i która dzielnie walczyła o to, by uniknąć amputacji nogi. Co do lekarzy, to autorka daje nam świadomy obraz jaka wiele rzeczy jest zamiatanych pod dywan. Byłam wściekła kiedy czytałam, jak wiele spraw zamiatali pod tak zwany dywan. Zero sterylności, zero bezpieczeństwa i jeszcze wciskanie w żywe oczy kłamstwa ludziom niewinnym.

Karina toczyła walkę z rakiem, ale dzięki nieodpowiedzialności niektórych lekarzy, musiała toczyć walkę też z innymi przeciwnościami. To, co ją motywowało i napędzało do dalszej walki, to niezwykła wiara w Boga i nadzieja w lepsze jutro. Ból o którym pisze, odczuwałam niemalże na własnej skórze. To niewyobrażalne, jaki los potrafią zgotować ludzie - ludziom.

 Jako blogerka muszę przyznać, że książka ma kilka wad. Zdecydowanie denerwowały mnie emotikony zawarte w książce. Jednak jako zwykła osoba nie mogę wystawić subiektywnej oceny tej książce, ponieważ opisane zostały w niej prawdziwe zdarzenia z życia autorki. Nie sposób ocenić czyjegoś życia, a raczej piekła przez które musiał ktoś przejść.

Jestem pełna podziwu i szacunku względem Kariny. Jesteś najlepszym dowodem na to, że zawsze warto walczyć, i że rak to nie jest wyrok. Kiedy mamy u boku bliskich, którzy nas wspierają, jesteśmy w stanie znieść każdy ból, by znów móc normalnie funkcjonować.

"Droga do Marynarza" to niezwykle ważna pozycja, z którą powinien zapoznać się każdy z nas. Ukazuje nam jak kruche jest życie i że nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie nam stoczyć bój o własne życie. To historia, która chwyta za serce, a jednocześnie mocno motywuje. Koniecznie musicie przeczytać.

Link do opinii
Avatar użytkownika - justa21
justa21
Przeczytane:2014-09-14, Ocena: 5, Przeczytałam,

Droga człowiecza

Mięsak Ewinga jest agresywnym nowotworem kości o znacznej wrażliwości na radioterapię. ESFT jest rzadką chorobą, występującą z częstotliwością poniżej 3 osoby na milion osób populacji poniżej 20. roku życia. 90 proc. zachorowań na ESFT występuje u osób między 5 a 25. rokiem życia. Najczęstszą lokalizacją tego mięsaka jest miednica, ale choroba lokalizuje się również w kości udowej, piszczelowej, ramiennej i w łopatce. Na nieszczęście w tę statystykę doskonale wpasowała się Karina Kończewska, która w wieku trzynastu lat została postawiona przed taką diagnozą. Swoją drogę do „zdrowia” opisuje w przerażającej książce „Droga do marynarza. Prawdziwa historia”.

Opublikowana nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej opowieść, to właściwie relacja z walki z lekarzami, z polską służbą zdrowia z niekompetencją widoczną na wszystkich szczeblach. Historia bohaterki, poparta zgromadzoną przez te kilkanaście lat dokumentacją lekarską, powinna stanowić dowód w sądzie, w procesie przeciwko przynajmniej kilku osobom, które miały nieszczęście pojawić się w życiu Kariny. Trudno nazwać ich mianem lekarzy, bowiem z relacji autorki wynika, że do profesjonalizmu było im bardzo daleko… Książka powinna być przestrogą dla pacjentów, by zawsze konsultowali rozpoznania z innymi lekarzami, by gromadzili dokumentację z badań również we własnym zakresie i by domagali się opieki, która odbywałaby się z poszanowaniem ludzkiej godności. Historia Kariny jest również bodźcem do walki z bólem, z przeciwnościami losu. Sama bohaterka stanowi dowód na to, że cuda się zdarzają, choć są one niekiedy okupione ciężką pracą.

1994 rok był dla Kariny ostatnim rokiem dzieciństwa. Do tego momentu miała marzenia, stała przed nią otworem kariera sportowa, myślała o fotomodelingu. Być może to kontuzja podczas meczu uruchomiła aktywność komórek rakowych, być może nie miała z rakiem nic wspólnego, pewne jest jednak, że od tego momentu noga nie tylko zaczęła boleć, ale dziewczynka zaczęła utykać. Niezwykle profesjonalna diagnoza lekarska: „rośnie na jedną nogę, dlatego kuleje”, szybko została zweryfikowana i obalona za pomocą prześwietlenia. Wynik badania był jak wyrok - guz. Niemal od razu zrobiono biopsję i posłano do analizy, niestety zanim otrzymano werdykt, ordynator zdecydował się na operację. To była pierwsza z wielu błędnych decyzji lekarskich. Pierwsza z tych, które zmasakrowały nogę Kariny, która naraziła bohaterkę na ponad czterdzieści kolejnych operacji.

Ciągnące się latami bóle, konieczność samodzielnego zakupu endoprotezy, jej zniszczenie przez lekarzy (ukruszono cement, który wbił się w mięsień czterogłowy), kolejne wizyty w szpitalach, badania, rehabilitacja, otwarte rany, zakażenie gronkowcem złocistym – to tylko niektóre zmienne składowe cierpienia, które musiała znieść bohaterka, cierpienia, które każdego dnia musiała oswajać na nowo. Dziś, choć  nigdy nie odzyska pełni sprawności, ma szansę znaleźć swoje szczęście u boku kochającego ją mężczyzny, tytułowego marynarza.

Paradoksalnie, pomimo bezgranicznego bólu, niezwykle obrazowo odmalowanych kolejnych operacji czy stanów, w jakich noga znajdowała się na poszczególnych etapach leczenia, z książki bije moc pozytywnej energii i przesłanie, że warto walczyć. I choć podczas lektury przeszkadzały mi liczne emotikony (uwaga do wydawnictwa), to „Droga do Marynarza” z pewnością nie jest książką, którą można oceniać, a szczególnie oceniać pod kontem wartości literackich. Jest to natomiast książka, o której można, a nawet trzeba mówić, by miała ona szansę dotrzeć do każdej osoby, nie tylko chorej na mięsaka Ewinga, nie tylko chorej na inne postacie raka, ale do tych osób, które nie potrafią znaleźć w sobie siły do walki z przeciwnościami losu. „Życie jest kruche, a nie wielu z nas potrafi to dostrzec” – pisze Karina. Tej świadomości ulotności chwili życzę wszystkim, natomiast lekarzom i pielęgniarkom, którzy zapomnieli, że mają do czynienia z ludźmi, że miarą człowieka jest poszanowanie bliźniego, zalecam zastanowienie się i powtórną lekturę przysięgi Hipokratesa.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - olywka
olywka
Przeczytane:2016-09-29, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2016,
Avatar użytkownika - miranatan
miranatan
Przeczytane:2014-09-16, Ocena: 6, Przeczytałam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy