Gwałciciel i morderca Charles Ashley nie zostałby złapany, gdyby nie mech pod paznokciami jego ofiary.
Liście przyczepione do kaptura bluzy D'Angela Darby'ego umożliwiły skazanie go za popełnione morderstwo.
Ciało pewnego mężczyzny znaleziono tylko dzięki temu, że ze znajdującego się w jego żołądku nasiona wyrósł nietypowy dla tego obszaru figowiec.
W Dowodach zbrodni David Gibson omawia głośne przypadki spraw kryminalnych, do których rozwiązania przyczyniły się rośliny rosnące na miejscu zbrodni lub znalezione w ciałach ofiar i na rzeczach należących do przestępców. Dzięki nim osądzono i skazano wielu morderców z pierwszych stron gazet, takich jak Ian Huntley (morderstwa w Soham, Anglia, 2002) i Bruno Hauptman (porwanie małego Lindbergha, Stany Zjednoczone, 1932).Analiza roślin umożliwiła także zlokalizowanie ,,składu" Teda Bundy'ego, czyli miejsca, gdzie zostawiał głowy swoich ofiar.
Książka Davida Gibsona zdecydowanie nie jest lekturą dla wrażliwych. Natomiast prawdziwi wielbiciele zagadek kryminalnych przeczytają ją z zapartym tchem.
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Data wydania: 2023-08-23
Kategoria: Popularnonaukowe
ISBN:
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Planting Clues: How plants solve crimes
Przeczytane:2023-09-18, Ocena: 5, Przeczytałam,
Książka Davida J. Gibsona pt. ,,Dowody zbrodni. Jak rośliny rozwiązują zagadki kryminalne" to nie lada gratka dla fanów true crime i ogólnie szeroko pojętych zagadek kryminalnych. Jest to publikacja non-fiction, popularno-naukowa o tym, w jaki sposób rośliny mogą być zaangażowane w zbrodnię. Wszelaką i w sposób różnoraki. Bo przecież otaczają nas rośliny, nawet takie, których nie widzimy. Zgodnie z zasadą, że każdy z miejsca zbrodni coś bierze i każdy coś zostawia, rośliny są jednym z tych elementów, które da się wykryć. Czy to gołym okiem, czy pod mikroskopem czy na poziomie DNA - to mogą być dowody zbrodni. Autor opisuje jak je zdobyć i jak sprawić, by stały się dowodem w sądzie. Ale to nie wszystko - rośliny mogą pomóc określić czas zbrodni, czy w ogóle do zbrodni doszło, albo mogą też być środkiem do zbrodni, jak i samym jej przedmiotem. Jest tu więc i o truciznach, i o przemycie narkotyków. A co najlepsze - wszystko zaczyna się od zbrodni prawdziwej - autor przytacza daną sprawę i na jej podstawie analizuje to, jak rośliny były w nią zaangażowane. Językowo przystępna dla laików, sama kilka razy nie do końcu zrozumiałam dosyć technicznych opisów pozyskiwania dowodów, ale w ogóle nie przeszkodziło mi to w ogólnym odbiorze tej publikacji - a przede wszystko obrazuje ona, że ingerencja roślin w życie ludzkie jest szeroka, nie da się jej uniknąć, a dzięki temu, zawsze znajdą się jakieś tropy... Warto przeczytać!