Dwa śledztwa komisarza Olovskiego.
Nad brzegiem rzeki Ourcq znaleziono ciało zamordowanego pracownika miejscowego biura notarialnego. Do śledztwa włącza się emerytowany komisarz Serge Olovski. W poszukiwaniu mordercy natyka się na Ewę Wolny. Co wyniknie z ich współpracy?
Olovski z nudów podgląda swoją wiekową sąsiadkę Genevieve Hibou. Kiedy w wypadku samochodowym ginie syn starszej pani, komisarz odkrywa mroczną przeszłość kobiety. Czy doprowadzi ona go do wyjaśnienia podejrzanej śmierci?
Książka ta otwiera cykl kryminalnych opowieści Elizy Veinard o mrocznych tajemnicach sennego pikardyjskiego miasteczka i nieco melancholijnym komisarzu Olovskim, któremu nie dane jest odpocząć na emeryturze.
źródło opisu: ...(?)
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2020-09-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 230
Od początku dałam się wciągnąć w pułapkę. Patrząc na okładkę, nie bardzo wiedziałam, co jest tytułem, a co podtytułem, dopiero opis wydawcy podpowiedział, że to cykl opowieści o komisarzu Sergu Olovskim. Cykl opowieści podświadomie odebrałam jako powieść, bo nigdzie nie zostało wskazane inaczej, tymczasem książka zawiera dwa opowiadania: krótsze pt. „Dom z ogrodem tanio sprzedam” i dłuższe zatytułowane „Świąteczne porządki Genevieve Hibou”. Opowiadania łączy miejsce akcji – La Ferte, malownicze i senne pikardyjskie miasteczko, oraz główne postaci: wspomniany wcześniej komisarz oraz Ewa Wolny – Polka mieszkająca we Francji, która towarzyszy Olovskiemu przy rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Veinard zdecydowała się przedstawić Francję w nieco chłodniejszej tonacji, niż zwykło się ją sobie wyobrażać, bowiem akcja dzieje się podczas deszczowych i mroźnych miesięcy. Pikardia jest wówczas rozdeszczona, z ciężkimi chmurami nad głową i poszarpana wietrznymi gonitwami, czyli zwyczajnie nieprzyjazna pogodowo. Ponadto Veinard chłód francuskiej jesieni i ziąb zimowych dni wprowadziła też do wnętrz, bo kominki, przy których próbują ogrzać się bohaterowie, często nie dają wystarczająco ciepła, więc i Olovski, i Wolny wspomagają się rozmaitymi (nie tylko) francuskimi trunkami. Słotna aura potęguje tylko ospałą atmosferę panującą w miasteczku zamieszkałym głównie przez zamożnych starszych ludzi. Obserwujemy więc, jak emeryt Olovski drepcze wolniutko na trasie dom – Intermarche, a ponieważ w drodze powrotnej tej maratońskiej eskapady zaczyna mu doskwierać kolano, więc godnego odpoczynku zażywa przy kieliszku wina. Bo i też do czego się tu spieszyć? Obserwujemy i słuchamy, jak postępują prace budowlane w ogrodzie sąsiadki. Słuchamy, bo budowlańcy będąc miłośnikami nostalgicznej stacji radiowej, pozwalają wszem i wobec cieszyć się jej donośnymi muzycznymi wdziękami. Staruszek Olovski został zarysowany wyraźniej niż pozostałe książkowe postaci. Veinard odsłoniła nieco jego życia prywatnego i kariery zawodowej, jednak najpocieszniejsze wydają się dziwactwa ekspolicjanta, jak codzienny monitoring sąsiedzki prowadzony z miejsca, gdzie sam „Król Słońce” piechotą chadzał czy oryginalne zwyczaje modowe. Komisarz, choć w niektórych momentach rozbrajająco nieporadny, to mimo wieku wciąż z niezmącenie krystaliczną dedukcją podchodzi do analizy faktów, w czym pomocą służy mu Ewa Wolny, a właściwie rozmowy z nią. Te autorka przystroiła nieporozumieniami językowymi (bo francuski i polski wykazują jednak więcej różnic niż podobieństw) i barwnymi ripostami. Ponieważ Ewa wykonuje prace domowe dla miejscowych, gdzie zwykle jako gosposia usłyszy to i owo, więc jest chodzącym sezamem ploteczek, z których szczodrze czerpie komisarz, by po umiejętnym odsianiu ziarna od plew dojść do trafnych konkluzji. Jak widzicie, akcja może nie galopuje, nie ma w niej ekstremalnych wybuchów i skrajnych zwrotów, ale autorka potrafi zainteresować. Tu rzuci drobnym szczególikiem kryminalnym, tam wystylizuje wnętrze porcelaną z Limoges czy też żartobliwie podanym faktem, przez co uzyskuje efekt fabuły nieprzeładowanej nadmiarem zdarzeń, wśród których czytelnik mógłby się pogubić. Również sceny płynnie się przeplatają, dając wrażenie urozmaicenia. Dodatkowo oba opowiadania różnią się schematem konstrukcyjnym. Podczas gdy w pierwszej historii denat pojawia się już na samym początku, to w drugiej autorka zwleka z dokonaniem kryminalnego procederu, a my zdajemy się zastanawiać, z której szafy i kiedy trup wychynie. „Dom z ogrodem tanio sprzedam. Świąteczne porządki Genevieve Hibou” Elizy Veinard to całkiem sprawnie poprowadzone krótkie formy literackie, które wyróżnia przystępna stylistyka z humorystycznymi akcentami. Skonsumujecie je szybko i bez problemów. Autorkę wyraźnie bawi przygoda z pisarstwem. A skoro o konsumpcji mowa, to może pamiętacie, że w zapowiedzi zastanawiałam się, czy w treści pojawi się krem Chantilly – sztandarowy deser regionu. Otóż nie pojawił się, ale dla oceny jakości literackiej książki nie ma to kompletnie żadnego znaczenia. Ot, taka moja zwykła dygresja… Jednak zdradzę Wam, że na stół wjeżdża rodzimy bigos, wokół którego autorka zbudowała zabawną scenę. I chyba nie zdziwicie się, jeśli powiem, że szczegóły znajdziecie w książce?
Zapoznając się z twórczością Pani Elizy Veinard w książce pt. '' Dom z ogrodem tanio sprzedam. Świąteczne porządki Genevieve Hibou'' odnoszę pozytywne wrażenie po przeczytaniu głównej jej całościowej treści, że potrafi ona doskonale połączyć wiele trafnie przydzielonych cech różnego rodzaju charakterów u występujących wśród w tym kryminale bohaterów.
W tym przedstawionym oto kryminale tak jak w naszym życiu pojawia się zwykła codzienność, a potem wszystko się kręci wokół pełnionej zbrodni.
Nikt na samym początku nic nie wie, nie słyszał nic na temat, z jakiej przyczyny ofiara straciła życie, ale wiedzą kim była, gdzie pracuje, lecz padają pytania, kto doprowadził do śmierci, która właściwie nie powinna się wydarzyć.
W tej ciekawie i tajemniczo opisanej przez autorkę sprawie popełnionego morderstwa jedynie pomocny może być komisarz Serge Olovski, który to na własną rękę podejmuje się wyzwania, aby poszukać tego właściwego rozwiązania kryminalnej zagadki.
Prawdziwym wyzwaniem dla komisarza Serge Olovski będzie zmierzenie z kolejnymi dwiema nowymi kryminalnymi zagadkami, którym się uważnie z boku przygląda, korzystając, przy tym z zawodowych umiejętności połączonych z wieloletnim doświadczeniem pracując w policji jako komisarz.
Mocnym atutem w czytanym przeze mnie kryminale występuje tutaj analiza działań, a ponadto liczy się doświadczenie w pracy komisarza emeryty, który to musi współpracować w tajemniczy sposób ze świadkami powiązanymi ze sprawą dokonanej zbrodni, ale przede wszystkim ze skutecznością, zachowując dystans do rozmówców i mając do nich zaufanie.
Lubię, kiedy występujący bohaterowie w powieści kryminalnej potrafią być pomocni, służyć dobrą radą, a przede wszystkim potrafią zaskakiwać siebie nawzajem.
Nie zabraknie w tym oto kryminale mroczności, a jedynie kluczem do rozwiązania zagadki będzie stanowiła uważna czujność, która jest przydatna na każdym kroku.
Kryminał ten składa się z dwóch opowiadań kryminalnych napisanych barwnym językiem.
Moje pierwsze spotkanie z komisarzem Serge Olovski uważam za udane.
Wydawnictwu Oficynka dziękuję za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt. '' Dom z ogrodem tanio sprzedam. Świąteczne porządki Genevieve Hibou'' autorstwa Pani Elizy Veinard.
Polecam przeczytać ten kryminał.
Z tą książką mam nie lada problem. Jako entuzjastka Francji, nastawiłam się na francuski kryminał, być może z klimatem, a na pewno we francuskich realiach. I zonk. Kryminał może i dzieje się we Francji, ale więcej tu polskiej mentalności i klimatu niż francuskich smaczków. Pomijając moje mocno subiektywne oczekiwania, miałam wrażenie, że książka jest napisana jak wypracowanie szkolne w podstawówce. Jakieś te zdania oklepane były i trochę nijakie. Nie bardzo mi się ten styl podobał. Historie były dwie. Pierwsza zupełnie taka sobie, druga od połowy stała się interesująca. Tylko to trochę późno, skoro trzy czwarte książki było dość nieciekawe. Cóż, może to po prostu nie mój gust. Tak czy inaczej, końcówkę czytało mi się już znacznie przyjemniej. Genevieve Hibou zdobyła moją sympatię i była w moim odczuciu najlepiej wykreowaną postacią w całej książce. Komisarz Serge Olovski i Ewa Wolny zdecydowanie wypadli blado jako postaci, byli stereotypowi, niedopracowani i płascy. Mogło być dużo, dużo lepiej. Nie zostanę fanką tej książki.
Przeczytane:2020-10-31, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam u siebie !, 52 książki 2020, 26 książek 2020, 12 książek 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
W moim życiu objawia się dziwne zjawisko – jak daję się porwać romansom tak czytam je maniakalnie do upadłego. Jak oddaje się obyczajówkom tak dla nich potrafię zarywać nocki. A jak daję się wciągnąć w kryminalne intrygi tak później „zjadam” opowieści o morderstwach jedno za drugim z niemalże otwartymi ustami. Tak jest i tym razem – na warsztat wyciągam kryminał jeden za drugim, nie ważne w jakiej formie, ale szukanie winowajcy (szczególnie, że dzisiaj mamy Halloween) zdecydowanie poprawia moje samopoczucie!
Autorka oddaje nam w dłonie krótką książeczkę, w której znajdziemy dwa opowiadania. W obu udział bierze emerytowany już komisarz Serge Olovski, który (tak mi się wydaje) potrzebował impulsu, by jego życie znowu miało trochę światła, po tym jak zmarła jego ukochana żona, a on został sam w wielkim, pustym domu. Mimo wszystko pałam pełną sympatią do starszego pana, nawet jeśli uchodził za dziwaka i musiał opuścić swoją strefę komfortu, by móc rozwikłać zagadkę związaną ze śmiercią.
Pierwsze opowiadanie jest bardzo poukładane. Mamy ofiarę - młodego mężczyznę, dochodzenie, kilka możliwości i znalezienie winnego. W sumie nic nadzwyczajnego, a jednak jakoś tak zupełnie w moim guście (chyba się starzeję :D). Zaś drugie opowiadanie, gdzie poznajemy sąsiadkę naszego stróża prawa (zresztą Serge z nudów ją podglądał) było dla mnie całkiem intrygujące. W końcu babeczce ginie syn, a ona w sumie podeszła do tematu bardzo lekko i bez większego przejęcia. Nawet myślałam, że pani Hibou to taka kobieta dość skryta – wiecie, nie chciała przeżywać straty przy obcym, ale koniec końców zobaczyłam ją jednak jako damę pełną gębą. Więcej jednak nie spoileruję!
Przeważnie nie sięgam po tak krótką formę pisarską, bo mam wrażenie, że historia się kończy zanim się porządnie rozkręci. Mimo wszystko są takie dni (przeważnie są to soboty) gdzie obowiązki są na pierwszym planie, a człowiek ma ochotę czytać coś szybkiego i lekkiego, w sam raz na jesienne popołudnie. I tutaj idealnie efekt zdaje pozycja od pani Elizy. Krótko, na temat, bez zawrotnego tempa, ale z konkretami i przyjemną fabułą. Myślę, że sięgnę po inne dzieła spod jej ręki.