Czy wojna wybuchnie? Ona już trwa!
Rosja koncentruje duże siły w obwodzie kaliningradzkim i na Białorusi. Moskwa twierdzi, że to ćwiczenia, ale z ustaleń polskich służb wynika, że manewry są jedynie przykrywką do rozpoczęcia inwazji na Rzeczpospolitą i kraje nadbałtyckie.
Osłabione politycznymi czystkami i niedoposażone Wojsko Polskie nie będzie w stanie stawić skutecznego oporu. Sojusznicy zaś zwlekają z udzieleniemdeklaracji pomocy coraz bardziej monopartyjnemu państwu, które samo izoluje się na arenie międzynarodowej.
Czy wojna wybuchnie? Ona już trwa! Sterowanie strumieniami informacji i dezinformacji z wykorzystaniem najnowszych technologii przypomina rzucanie do ataku kolejnych fal wojska. Polem bitwy jest telewizor, komputer i telefon. Celem - umysł, Twój umysł, Czytelniku.
"Autor nie idzie na kompromis i podsyca poczucie niepewności czytelnika, zaskakując spójnością intrygi oraz przenikliwością ocen w konstruowaniu scenariusza, w którym dostrzegam realizm ważnych dla nas wszystkich spraw, a zarazem dramatyzm przedstawianych wydarzeń. Ten dramatyzm jest tym większy, że w zdarzeniach z 22 października - osadzonych przez autora w niedalekiej przyszłości - miałem okazję uczestniczyć. Działo się to w nieco odmiennym gronie i w odrobinę innej scenerii, jednak przesłanie było niemal identyczne. I zapewniam, że nie jest to coś, co można określić mianem deja vu. Choć wiem, że są tacy, dla których jest to jamais vu. Gorąco polecam!"
Generał Mieczysław Gocuł, były Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
Wydawnictwo: WarBook
Data wydania: 2018-04-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 272
Wojny miało nie być. Rosja boryka się z poważnymi problemami, a Polski strzegą sojusze i silna armia. Znamy te argumenty, prawda? A jednak konflikt wybucha...
Gasnący z perspektywy Zachodu konflikt na Ukrainie tak naprawdę przypomina rozżarzone bagno. Teatr wojenny przysłania zakulisowe rozgrywki polityków...
Przeczytane:2018-11-25, Ocena: 4, Przeczytałem, 12 książek 2018, Mam,
„Dezinformacja” to kolejna już wojenna książka znanego reportera Marcina Ogdowskiego, autora kultowego bloga zAfganistanu.pl, dzięki któremu przylgnął do niego przydomek „pierwszego polskiego blogera wojennego”. Fakt, że Ogdowski kojarzony jest głównie jako uznany reporter, może nastręczać nieco kłopotu z percepcją jego najnowszej książki, która, choć rości sobie pretensje do bycia klasycznym przedstawicielem nurtu political fiction i opatrzona została stosowną klauzulą o przypadkowości podobieństw jej bohaterów do prawdziwych osób, to jednak zdaje się być niepokojąco aktualna i zbieżna z tym, co dzieje się obecnie wewnątrz i wokół naszego kraju. W słowie od siebie, zdradza Autor zresztą inspirację nie tak dawno wydaną powieścią Wojciecha Miłoszewskiego zatytułowaną „Inwazja”, która traktuje o dokonanej współcześnie, ni mniej, ni więcej, inwazji wojsk radzieckich na Polskę.
U Ogdowskiego podoba sytuacja też rysuje się na horyzoncie, oto bowiem Rosja koncentruje duże siły w obwodzie kaliningradzkim i na Białorusi, twierdzi, że to ćwiczenia, ale z informacji polskich służb wynika, że manewry są jedynie przykrywką do rozpoczęcia inwazji na Rzeczpospolitą i kraje nadbałtyckie. Pikanterii dodaje fatalna sytuacja w totalnie zdezorganizowanej polskiej armii, która niedoposażona i pozbawiona przez polityczne czystki doświadczonych dowódców, dodatkowo wydaje się być pozostawiona sama sobie przez sojuszników, którzy w ten sposób dają wyraz swojej dezaprobacie izolacjonistyczną polityką polskiego rządu.
Czy wojna wybuchnie? – pada złowieszcze pytanie na okładce książki. Ona już trwa! – dopowiada autor w treści swojej brawurowej wizji współczesnego konfliktu. Nie chodzi mu jednak o dopełnianie wizji Miłoszowskiego czy ściganie się z nim na apokaliptyczne wizje skutków potencjalnego konfliktu zbrojnego. Zajmuje go bowiem inny rodzaj wojny, a mianowicie wojny informacyjnej. Stara się pokazać, jak, poprzez sterowanie strumieniami informacji z wykorzystaniem najnowszych technologii, można odnieść równie niszczący skutek, co rzucanie do ataku kolejnych wojsk. W tym przypadku polem bitwy jest telewizor, komputer i telefon, a bronią tytułowa dezinformacja.
Dezinformacja znana jest człowiekowi od momentu pojawienia się mediów. W dzisiejszych cyfrowych czasach, gdzie dostęp do informacji staje się niczym nie ograniczony, a ich dystrybucja jest błyskawiczna, problem dezinformacji zdaje się narastać. Ostatnimi czasy atakowani jesteśmy przez tak zwane fake news, czyli nieprawdziwe, często bazujące nie na faktach, a opiniach i przekonaniach informacje, których celem nie jest dawanie świadectwa prawdziwym zdarzeniom, ale przedstawianie ich w takim świetle i kształcie, które ich nadawcy jest na rękę. W czasach, gdy w cenie jest szybkość przekazywanej informacji, nie ma zwyczajnie czasu, by dokładnie ją zweryfikować i stąd łatwość w jej zmanipulowaniu.
Najnowszą książkę Ogdowskiego czyta się jak rasowy thriller, a dodatkowego smaczku dodają wyjątkowo czytelne odniesienia do współczesnej sceny politycznej ukształtowanej po ostatnich wyborach jesienią 2015 roku. Warto jednak zaznaczyć, że nie o samą rozrywkę tu chodzi, ale o refleksję nad naturą współczesnych mediów. Wizja kreślona przez wieloletniego korespondenta wojennego, a przy tym socjologa z wykształcenia może przerazić, ale przynosi też coś w rodzaju oczyszczającego zimnego prysznica. Jej działanie można porównać do sławetnego medialnego przedsięwzięcia autorstwa Orsona Wellesa, który w latach trzydziestych ubiegłego wieku przygotował tak sugestywną radiową adaptację „Wojny światów” H.G. Wellsa, że przerażeni słuchacze byli przekonani, że są świadkami relacji z faktycznej inwazji najeźdźców z kosmosu.
„Dezinformacja” być może nie ma literackiego kunsztu Ryszarda Kapuścińskiego, choć może i dobrze, bo trudniej byłoby pamiętać, że to tylko fikcja, zdecydowanie jednak można ją polecić każdemu, kto prócz wartkiej akcji, z obowiązkowymi twistami, poszukuje też lektury zmuszającej do refleksji.