Trafiająca prosto w serca szwedzka obyczajowa saga w stylu retro.
Doris ma 96 lat i mieszka w Sztokholmie. Jej samotną codzienność ożywiają rzadkie wizyty gości, a przede wszystkim cotygodniowe rozmowy przez Skype'a z Jenny, ukochaną wnuczką mieszkającą w Stanach Zjednoczonych.
Kobieta zapełnia pustkę przeglądając zapiski w starym, czerwonym notesie, który przed laty otrzymała od ojca. Przez całe życie zapisywała w nim adresy i numery telefonów ludzi, których znała i kochała. Te zapiski przypominają jej to, jak barwną miała przeszłość - pracowała jako gosposia w Szwecji, była modelką w Paryżu w latach 30., uciekła do Nowego Jorku w przededniu drugiej wojny światowej.
Czy te wspomnienia pomogą wnuczce Doris odkryć sekrety rodzinne? Czy Jenny, która sama miała trudne dzieciństwo, znajdzie w sobie siłę, aby z optymizmem spojrzeć w przyszłość? Jak potoczyły się losy Allana, miłości życia Doris? Czy rzeczywiście w życiu Doris nic się już nie wydarzy?
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2018-09-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Książka pojawiła się w sprzedaży już jakiś czas temu i powiem szczerze, że gdyby nie booktour to pewnie bym po nią nie sięgnęła... Pełna emocji, przemijającego życia i toczącej się wojny w tle. Doris ma ponad 90 lat i chce przekazać swoją historię. W swoim notesie zapisanych ma ludzi, którzy mieli wpływ na jej życie. Dlaczego? Musisz przeczytać... Po opiniach widziałam, że wywoływała łzy. U mnie się bez nich obeszło. Aż tak bardzo mnie nie dotknęła, choć daje do myślenia. A miłość piękna... Choć jak to w życiu - raczej nie jest kolorowo. ————————————————
#czerwonynotes@wydawnictwo_wab #sofialundberg#milosc #love #wojna#niespelnionamilosc #emocje#bookloversclub #bookcommunity#bookobsessed
Tyle wszystkiego ile trzeba
„ Myślę, że już rozumiesz, że całe życie kręci się wokół śmierci. Wszyscy kiedyś umrzemy. To jedyna pewna rzeczy w naszym życiu. „
Ta powieść jest jak wolno płynący, szemrzący strumyczek. Niespieszna, refleksyjna, rozwijająca się w umiarkowanym tempie. Nie znalazłam tu burzy emocji i niesamowitych wzruszeń, jakich oczekiwałam, natomiast historia opowiedziana przez Doris zmusiła mnie do refleksji nad własnym życiem.
Zapewne z perspektywy swojego prawie stuletniego życia trudno staruszce opowiadać o tym, co przeżyła w emocjonujący sposób. Po prostu wspomina. A wspólnym mianownikiem tych wspomnień jest czerwony notes, który w dzieciństwie Doris dostała od ojca na urodziny. Snuje swoją opowieść na podstawie nazwisk z notesu, przy których większości figuruje napis – zmarła, zmarł. Obecnie będąca na końcu swojej drogi życiowej Doris mieszka samotnie w Szwecji a jej jedyną rodziną jest cioteczna wnuczka Jenny mieszkająca w Stanach, z którą kontaktuje się za pomocą Skype’a.
Czując, że zbliża się kres jej dni spisuje historię dla Jenny i tak poznajemy jej niezwykle barwną przeszłość, przemierzając wraz z nią Szwecję, Francję, Stany Zjednoczone, Anglię. Wiele elementów historii pozostaje za mgłą, sporo autorka pozostawia wyobraźni czytelnika, niejedno trzeba sobie dopowiedzieć, domyślić się. Zapewne wiekowa staruszka nie wszystko pamięta, a ponowne czytanie zapisków zawartych w czerwonym notesie, jest swego rodzaju powrotem do jej przeszłości. Tym bardziej, że w jej pamięci wspomnienia z młodości są barwniejsze i bardziej wyraziste niż to, co wydarzyło się wczoraj.
„ Czerwony notes” to powieść, która ma bardzo nierówne tempo. Były chwile, gdy nie mogłam oderwać się od czytania i z zapartym tchem śledziłam losy Doris, której życie nie rozpieszczało, ale były też momenty zawłaszcza te współczesne, które mnie nużyły, bo brakowało mi emocji. Kolejna książka gdzie autorka próbuje połączyć przeszłość z teraźniejszością, ale nie do końca udaje się jej w jednakowym stopniu utrzymać zainteresowanie czytelnika. Ma to także miejsce w tej powieści, gdzie szala przechyla się na jedną stronę i bardziej chciałam czytać o przeszłości bohaterki. Bliższa sercu była mi historia Doris, która wytrwale dążyła do spełnienia swoich marzeń, której mimo chęci nie udało się uniknąć porażek. Jej życie obfitowało w niezwykłe wydarzenia a los na jej drodze stawiał interesujących ludzi. Takich, którzy często ratowali jej życie albo oferowali bezinteresowną pomoc, o tym chciałam czytać jak najwięcej. Im bliżej końca to jest coraz mniej retrospekcji a coraz więcej tego, co dzieje się współcześnie, kiedy bohaterka leży w szpitalu i oczekuje tego, co nieuniknione. W tym momencie powieść traci całkowicie na dynamice, bo co można bez końca pisać o pobycie w szpitalu, natomiast bardzo wzruszające jest zakończenie.
„ Czerwony notes „ to powieść o sile miłości, przyjaźni, bezinteresownej pomocy, jakiej bohaterka doświadczyła w swoim życiu. To oryginalna, momentami smutna, ale wartościowa lektura, która zmusza do refleksji nad własnym życiem. Nad tym, że wszystko przemija ból, szczęście a w końcu sam człowiek. To historia o młodości i starości, o przemijaniu, o tym, co w życiu najważniejsze. I wreszcie to opis starości, niezrozumianej zepchniętej na margines przez młodych, zdrowych skupionych na swoich problemach. Nietrudno dostrzec w Doris życia emerytów, którzy borykają się z codziennymi problemami związanych z egzystencją, ze zdrowiem, a także samotnością.
Tak trudno sobie wyobrazić, że każdy starszy człowiek był kiedyś młody i przeżywał namiętności, tragedie rozstań, chwile radości czy smutku. Czy interesujemy się przeszłością naszych bliskich, ich wspomnieniami ? A może warto się na chwilę zatrzymać zanim będzie za późno.
Jak często zastanawiamy się nad sensem życia, nad nieuniknionym przemijaniem? Zegar tyka każdemu, ucieka czas, ucieka szczęście, życie tak szybko mija i zastanawiamy się, co po nas zostanie w pamięci innych. Każdy z nas ma jakiś swój notes wspomnień, który chciałby pozostawić i być zapamiętanym. Warto przeczytać i pomyśleć nad tym, co było i co jeszcze nas czeka.
„Pod każdym nagrobkiem spoczywa miłość. Tak wiele miłości. Jedno spojrzenie, które wywraca góry nogami cały świat. Splecione dłonie na ławce w parku. Spojrzenie rodzica na nowo narodzone dziecko.”
Doris przeżyła 96 lat. Na końcu została jej tylko ukochana wnuczka i garść wspomnień zapisanych w czerwonym notesie. Co spotkało bohaterkę? Z czego mogła być dumna? Kogo kochała całym sercem?
„Gdy zapada zmierzch, liczy się tylko miłość”. Ta sentencja umieszczona na okładce powieści wskazuje, że jej autorka w głównej mierze skupiła się na znaczeniu tego uczucia w życiu każdego z nas. Podczas lektury szybko przekonałam się jednak, że nie o płomienny romans w niej chodzi, a raczej poczucie bliskości, obecność drugiego człowieka, bycie potrzebnym, znalezienie kogoś, kto nas zrozumie i zaakceptuje. Takie uczucia prowadziły mnie podczas czytania do wielu refleksji, wspomnień i wzruszeń, a powieść choć trudna, nieco smutna i dość melancholijna, okazała się dzięki nim warta poświęconego jej czasu i zapadająca w pamięć. I rozgrzewająca, właśnie w ten sposób, który najmocniej trafia w serca czytelniczek- powodująca uśmiech na twarzy i wywołująca w oku łezkę.
„Czerwony notes” to zapis życia niezwykłej kobiety. Doris spędziła na tym świecie 96 lat, w tym czasie szybko dorastając, podejmując się wielu różnego charakteru zajęć, poznając smak sukcesu i gorycz rozczarowania. Na kartach powieści rozpisane zostały wydarzenia niezwykłe, mocno oddziałujące na wyobraźnię czytającego. Lundberg opisała życie bohaterki tak, jakby zasłyszała tę historię od kogoś, kto rzeczywiście to wszystko przeżył. Jej opisy dają do myślenia, ich obrazowość stanowi pole do popisu dla naszej fantazji, uczuciowość i emocjonalność przypominają historię z życia wziętą. Całość wypada bardzo przekonująco i zastanawiająco, sprawiając, że kolejne wydarzenia z życia Doris nie pozwalają nam od tej powieści się oderwać.
Powieść czyta się bardzo dobrze i bardzo szybko, choć zawarty w niej ciężar, raz po raz przygniatający ramiona głównej bohaterki, sprawia, że mamy czasami chęć zrobić sobie przerwę, by i nas ta historia nie złamała. A jednak, zaintrygowani, wciąż brniemy przez kolejne strony, by stale się przekonywać, że życie wciąż ma dla nas kolejne próby, nowe niespodzianki i nieoczekiwane zakończenia. Doris opowiada z pewnym dystansem, choć minione lata nie stępiły w niej uczuć, nie pozwoliły, by emocje wyblakły. A i w nas buzują podczas lektury, nie pozwalając na znużenie.
Powieściowe rozdziały naprzemiennie opisują przeszłość i teraźniejszość. Obserwujemy bohaterkę w latach jej młodości i konfrontujemy z obrazem staruszki, jaką się stała. Jej wspomnienia, refleksje, wciąż na nowo przeżywane wydarzenia stanowią piękne podsumowanie długiego i pełnego wrażeń życia. Życia po brzegi zapełnionego emocjami i wzruszeniami. „Czerwony notes” to historia o tym, że nic nie zostało nam dane na zawsze, że trzeba dawać z siebie wszystko i kochać całym sercem, bo możemy przeżyć wiele lat, a i tak nie zawsze będzie wystarczająco. Nigdy nie wiemy również, jakie zakończenie nas czeka. I z kim.
Przechodząc stopniowo od tego, co było do czasów współczesnych obserwujemy proces dojrzewania głównej bohaterki i zmiany zachodzące w jej charakterze. Życie nie było dla Doris łaskawe. Kobieta otrzymała wiele lekcji, poddana została różnym próbom, a i nauczek jej nie brakowało. A jednak ze wszystkiego wychodziła z podniesioną głową, każdą porażkę przekuwała choćby w maleńki sukces. Poznawała swą wartość, zrozumiała siłę przyjaźni i miłości, zawalczyła o siebie i najbliższych. Postać Doris zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Stanowiła dla mnie pewien wzór, inspirację, kojarzyła się z idealną powieściową bohaterką. Lundberg wspaniale ją wykreowała, wpisując w jej charakter cechy tak nam znajome i tak dające do myślenia.
Ciężko uwierzyć, że można napisać taki debiut. Opowiadając tak prostą, ale piękną historię, tak zwyczajnym, ale dojrzałym i pełnym zrozumienia językiem. Nie mam do tej książki żadnych zastrzeżeń i czuję dużą wdzięczność, że powstała.
Trudno sobie wyobrazić, że starsi ludzie też kiedyś byli młodzi. Przeżywali namiętne miłości, tragiczne rozstania, przepłakali wiele nocy. Wystarczy przysiąść i spojrzeć w ich oczy, aby zauważyć, iż mogliby opowiedzieć nam mnóstwo fascynujących historii…
W Szwecji mieszka ponad dziewięćdziesięcioletnia Doris. Kobieta coraz gorzej radzi sobie z codziennymi czynnościami, wyręczana przez kolejne opiekunki, które nie są w stanie zastąpić jej rodziny i prawdziwych przyjaciół. Prawie wszyscy już umarli, została wyłącznie wnuczka siostry Doris, Jenny. Niestety, kobieta żyje w Stanach Zjednoczonych, z ciotką ma kontakt tylko poprzez Skype’a, choć ogromnie za nią tęskni. Świadoma zbliżającego się końca staruszka zaczyna spisywać swoje wspomnienia, aby wyjaśnić ukochanej Jenny dzieje fascynującego życia. Śmierć ojca, praca w charakterze sprzątaczki u bogatej damy, kariera modelki, a później wojenna rzeczywistość — to nieliczne z przygód, które spotkały Doris w latach jej młodości. Nosi ona w sobie coś jeszcze, najcenniejsze uczucie. Niespełnioną miłość, która ciągnie się za nią już od bardzo dawna. Gdy ciotka trafia do szpitala, Jenny postanawia ją odwiedzić. Chce osłodzić ostatnie chwile osoby zastępującej jej matkę, babkę, siostrę, przyjaciółkę. Stopniowo odkrywa tajemnice Doris, by finalnie zapragnąć pozornie niemożliwego. Zamierza odnaleźć człowieka zaginionego od czasów wojny. Pomaga jej w tym mąż, a sama Jenny poznaje prawdę o własnej matce i zaczyna rozumieć, że miłość ma różne oblicza, chwilami zaskakujące…
Mam jakąś dziwną słabość do szwedzkich autorów, o czym chyba kiedyś wspominałam. Charakteryzuje ich specyficzny styl pisania, który po raz pierwszy zachwycił mnie przy okazji czytania książek Astrid Lindgren (dość tradycyjnie), a potem Selmy Lagerlöf. Od tamtej pory chętnie sięgam po publikacje tworzone przez Szwedów, a prawie nigdy się nie zawiodłam. Naturalną koleją rzeczy, koniecznie musiałam zapoznać się z Sofią Lundberg, która zadebiutowała właśnie recenzowanym „Czerwonym notesem”. Za lekturę zabrałam się zaraz po otrzymaniu paczki (swoją drogą, egzemplarz owinięto mi śliczną wstążką, a koperta również była czerwona). Przeczytanie całości zajęło mi raptem kilka godzin, ale do teraz do siebie dochodzę Myślałam, że w tym roku już zużyłam limit łez wylanych przy fikcyjnej historii. Cóż, pomyłka. Opowieść o Doris zwaliła mnie z nóg. Okrutnie wzruszająca, zwyczajnie piękna. W każdym tego słowa znaczeniu.
Z jednej strony, przygody głównej bohaterki zapierają dech w piersiach, ale z drugiej, mogły wydarzyć się naprawdę. Obserwujemy zmiany obyczajowe na świecie, na przestrzeni niemal stu lat. Podejście do kobiet, biedy, pracy, homoseksualizmu — autorka poruszyła wiele istotnych kwestii, jednocześnie pokazując, że miłość potrafi pozostać taka sama, mimo upływu czasu. Brzmi banalnie, prawda? To surowa opinia, gdyż Lundberg przedstawiła związek dwojga osób w sposób nie tylko romantyczny, a również realny. Z jego wadami, trudnymi momentami. Ktoś słusznie zauważył, że ta książka przypomina „Pamiętnik” Nicolasa Sparksa. Coś w tym jest, choć muszę przyznać, iż to „Czerwony notes” mną wstrząsnął.
Całość stworzono w formie bardzo przystępnej, a uwagę zwracają piękne opisy otoczenia. Szwecja, Francja, Stany Zjednoczone — czytelnik zostaje zabrany w intrygującą podróż, przypatrując się bohemie artystycznej, projektantom mody, lecz też zwyczajnym ludziom, wykonującym ciężką pracę wśród wojennych realiów. Każda z postaci wnosi ważne lekcje, a jest ich cała masa. Spokojnie, nikt nie powinien się pogubić w nawale imion. Sama nie wyrzuciłabym żadnego bohatera, nawet tych złych do szpiku kości, gdyż są po prostu potrzebni. Wiele dialogów należy zapamiętać, ze względu na ich uniwersalność, mądrość.
Absolutnie pokochałam Doris. Głównie za wady, które również po czasie zauważyła i umiała nad nimi pracować. Popełniła w życiu błędy, upadała, podnosiła się z kolan, pamiętając o osobach, które jej w tym pomagały. Tytułowy notes był prezentem od ojca, zapisywała w nim dane poznanych ludzi, a potem boleśnie je skreślała, gdy człowiek umierał. Doris doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że również do nich dołączy. Dlatego do łez doprowadziło mnie jej postanowienie o przekazaniu prawdy Jenny, jedynej żyjącej rodzinie. Już przy zakończeniu zdążyłam „trochę” popłakać, czego się nie wstydzę. Chciałabym poznać główną bohaterkę w rzeczywistości, a co najlepsze — uważam, iż takie kobiety istnieją wśród nas…
Debiut Sofii Lundberg zasługuje na uwagę. Zakupcie egzemplarz dla siebie, ale też przyjaciółki, mamy, babci… Osoby, która z Wami chętnie porozmawia na temat fabuły. Tego typu dyskusje są świetnym zaczątkiem do odkrycia historii własnej familii, życie potrafi pisać najbardziej interesujące scenariusze. Z ciekawością będę śledzić dalszą karierę Szwedki, trzymam za nią kciuki i przyznam, że nie mogę doczekać się kolejnych publikacji. Sofia ma w sobie ogrom potencjału, który, mam nadzieję, odpowiednio wykorzysta.
„Życzę ci wszystkiego tyle, ile potrzeba.
Tyle słońca, ile potrzeba, żeby rozjaśnić ci dni.
Tyle deszczu, ile potrzeba, żebyś docenił słońce.
Tyle radości, ile potrzeba na wzmocnienie duszy,
ale też tyle smutku, ile potrzeba, byś potrafił docenić drobne przyjemności w życiu.
I tyle spotkań, ile potrzeba, żebyś przywykł do pożegnań.”
Czerwony notes to książka, przy której uroniłam nie jedną łzę. Autorka wsadziła wielki wysiłek w stworzenie dopracowanej bohaterki żyjącej w XX wieku. Zacznę od początku.
Już od pierwszych stron poznajemy prawie stuletnią Doris zamieszkującą Sztokholm. Czytelnik właśnie jej życie będzie śledził na kartkach powieści Sofii Lundberg. Kobietę poznajemy jako 12-letnią dziewczynkę osieroconą przez ojca i wysłaną na służbę do bogatego domu. Jeszcze przed śmiercią Doris otrzymuje od ukochanego ojca czerwony notes na nazwiska i adresy, które skrzętnie w nim zapisuje. Dzięki tym osobom kobieta odtwarza wszystkie wydarzenia i doświadczenia, które ją ukształtowały.
Książka w naprzemiennych rozdziałach pokazuje teraźniejszość i przeszłość kobiety. Podróż zaczyna się od sprzątania w domu bogatej kobiety o twardej ręce, poprzez Paryż, Stany Zjednoczone, Anglię i ponownie Szwecję. Dorastanie Doris przypada na trudne czasy wojny oraz czasów powojennych, a pomimo tego na jej drodze stają ludzie, których wspomina: od przyjaciela malarza w Sztokholmie, swoją ukochaną siostrę oraz mężczyznę, którego pokochała poprzez osoby, które wprowadziły w jej życie smutek, ból i rozpacz. Przy każdym nazwisku w czerwonym notesie został zaznaczony dopisek o śmierci tej osoby.
Sama historia bohaterki jest opowieścią odkrywaną z przyjemnością. Czerwony notes jest pełen emocji, wspomnień i godzenia się z tym co przynosi życie. Doris snując swoją wersję wydarzeń chce być pamiętana, gdyż czuje swoją zbliżającą się śmierć. Autorka nie ubarwia chwil, a raczej bazuje na prostocie tamtych lat i rzeczywistości, która bywała okrutna. Możemy na kartach powieści doznać cierpienia i tęsknoty bohaterów, ale także szczęścia, przyjaźni oraz przede wszystkim miłości. Książka zawiera niesamowite wykreowane postacie z różnych stron świata, z różnymi problemami i zmartwieniami. To sprawia, że lektura dotyka czytelnika w serce, pokazuje, że to człowiek jest ważny oraz uświadamia, że życie należy przeżyć jak najlepiej.
Czerwony notes to pozycja dla każdego czytelnika, który wymaga od lektury rzeczywistości, emocji i refleksji. Sofia Lundberg zyskała miano autorki, po której pozycję będę sięgała w ciemno. Czytaliście?
"Bo widzisz, Jenny, aby być razem, nie trzeba mieć wspólnych zainteresowań albo podobnego stylu. Wystarczy potrafić się razem śmiać."
Gdy kilka miesięcy temu zobaczyłam jej opis, wiedziałam, że muszę ją przeczytać, bo literatura obyczajowa to przecież literatura dla mnie. Spodobał mi się sposób prowadzenia narracji, poznawania fabuły z perspektywy teraz - przyglądamy się 97-letniej Doris, oraz kiedyś, czyli jesteśmy świadkami jej dzieciństwa, jej dorastania. Obecnie bohaterka jest samotną schorowaną staruszką mieszkająca w Szwecji. Jedyną rodziną jest jej siostrzenica Jenny z którą kontaktuje się tylko za pomocą Skype'a.Doris przeżyła jedną prawdziwą miłość, lecz los bywa kaprysy i rozdzielił ją z ukochanym. Czy po wielu latach i będąc na łożu śmierci Doris dostanie ostatnią szansę na spełnienie marzeń? Tego nie zdradzę. Muszę natomiast wspomnieć o tym, że choć jest to książka pełna emocji, rozliczeń z przeszłością, przepełniona samotnością, to nie poruszyła mojego serca i nie zalewałam się łzami, nie wzruszyłam się. Dlaczego? Sama tego nie wiem, chyba czegoś mi tutaj zabrakło. Mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam książkę
"Czerwony notes" S.Lundberg to niezwykle wzruszająca opowieść o przemijaniu, starzeniu się. To powieść o miłości, tej pierwszej - jedynej i prawdziwej, i o tych kolejnych, to powieść z wojną w tle.
Poruszyła mnie ta historia i doprowadziła do łez - co zdarza się niezwykle rzadko.
Czy w obliczu końca życia będziemy umieli, jak bohaterka "Czerwonego notesu", zebrać najważniejsze wspomnienia i przekazać je bliskim? Jak bardzo bolesne muszą być niektóre wspomnienia? Czy da się zapomnieć o krzywdach i urazach? Czy umiemy wybaczać? Czy czas goi rany? I wreszcie - czy zawsze prawda jest najlepsza?
Ta przepiękna powieść za szybko się kończy i ma brzydką okładkę - ale to jej jedyne wady. Poza tym jest warta przeczytania. Bardzo polecam!
Doris to 96-letnia staruszka samotnie mieszkająca w Sztokholmie. Kiedy ją poznajemy nie radzi sobie najlepiej, wie, że jest u kresu swoich dni. Przegląda czerwony notatnik, który osiemdziesiąt lat wcześniej dostała w prezencie urodzinowym od ojca. Zawiera on imiona i nazwiska wszystkich osób, które Doris poznała w czasie swojego długiego życia. Prawie wszystkie są przekreślone i posiadają dopisek „zmarł/zmarła”. Kobieta jest bardzo samotna. Ma tylko siostrzenicę, która mieszka z rodziną w oddalonej Kalifornii. Postanawia spisać dla ukochanej Jenny swoje dzieje, posiłkując się nazwiskami z listy.
Książka podzielona jest na dwa okresy:przeszłość i teraźniejszość.
W przeszłości wędrujemy z Doris przez Szwecję, Francję, Anglię i Stany Zjednoczone. W sumie w ciągu tych całych wędrówek nie jest tak ważne otoczenie co towarzyszący jej w tej chwili ludzie,którzy coś wnieśli do jej życia.A szczególnie jedna osoba,jeden mężczyzna,którego tak bardzo pokochała,ale niestety u kresu swego życia nie wie czy nadal żyje,czy ją kochał,czy zobaczy go u kresu swego życia czy dopiero spotkają się u bram nieba.Na to pytanie znajdziemy odpowiedź kiedy weźmiemy do rąk Czerwony notes.
To książka pełna niesamowitych emocji,pełna wzruszeń,(tak przyznaje się popłakałam się )która poruszy chyba najtwardsze serce.Powieść,która skłania do refleksji nad tym, co powinniśmy przekazać następnemu pokoleniu. A także o niespodziankach, które może przynieść los nawet najstarszym z nas.
Przyznaje,że czas spędzony przy tej książce to nie był stracony czas..Polecam jak najbardziej
Doris to 96-letnia kobieta, która przeżyła w trakcie swojego życia wiele wzlotów i upadków. Wszystkie wydarzenia i spotkane na swoje drodze osoby umieściła w czerownym notesie, który dostała od ojca, gdy była jeszcze małą dziewczynką. Całe jej życie, osoby które znała i kochała, miejsca na ziemii które stawały się jej kolejnymi domami oraz smutki, których doznała, znalazły miejsce na kartach notesu. Gdy po latach jedyna bliska jej osoba ma okazję poznać tajemnice życia kobiety, los przynosi Doris niezwykłą niespodziankę. Jakie tajemnice kryje czerwony notes ? Czy starość wiąże się zawsze z samotnością ?
"Czerwony notes" to niezwykle wzruszjaca i wartościowa powieść o życiu, miłości, wzlotach, upadkach, samotności i godnej śmierci. Książka skłania nas do zastanowienie się nad własnym życiem, do refleksji nad przemijaniem i zadaje niezwykle ważne pytanie: " Jak wiele zostanie po naszej śmierci? Jak długo pozostaniemy w pamięci najbliższych?". Powieść nie ma jednak w żadnym razie negatywnego przekazu i nie jest też z pewnością zbiorem narzekań zmęczonej życiem staruszki. Razem z Doris i Jenny poznajemy interesujące a zarazem trudne życie kobiety, która jako dziecko musiała opuscić dom rodzinny i budować własne szczęście wśród zupełnie obcych ludzi. Poznajemy losy niezwykle barwnej kobiety, która wytrwale dążyła do spełnienia swych marzeń i ktorej mimo najlepszych chęci nie udało się też uniknąć porażek. "Czerwony notes " to kwintesencja ludzkiego istnienia spisana na nieco ponad 330 stronach. Wzrusza, zachwyca i daje do myślenia. Dlatego też z czystym sumieniem i z całego serca polecam Wam lekturę książki.
Czasem spotyka się ludzi, których nazwiska nie trzeba zapisywać w notatniku, by zostali zapamiętani.
Więcej