Jak możesz sprawdzić, kim tak naprawdę jesteś, jeśli nie zostałeś nigdy wystawiony na próbę? Czarodziej Magnus wie, że tylko w konfrontacji z niebezpiecznymi siłami będzie mógł udowodnić swoją moc. Rozpoczyna więc długą wędrówkę, podczas której spotka ludzi, którzy pomogą mu odkryć swoją tożsamość.
Walki z potworami, niebezpieczne wyzwania, szalone hulanki i swawole, a także piękne kobiety - w tej baśniowej opowieści wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie, a kolejne przygody wciągają czytelnika w wir magicznego świata zamieszkanego przez elfy, krasnoludy i czarodziejów.
Kim jestem? Dokąd zmierzam? Czy jestem honorowy, a może zgorzkniały? Czy poznałem sens wszelkiego stworzenia? Czy lubię sobie dobrze wypić, zjeść i pohulać? Czy potrafię się zakochać dogłębnie, aż do utraty sił? Czy jestem w stanie umrzeć w imię idei, przyjaźni lub chwały? Czy jestem myślicielem?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018-02-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 284
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
"Czarodziej Magnus" to książka o tematyce fantasy od Mikołaja Blecherta.
Sięgając po tę powieść, miałam na uwadze opis, który nie powiem urzekł mnie. Niestety dobrze zapowiadająca się książka, rozczarowała mnie. Spodziewałam się dobrego kawała fantastyki, w której tytułowy Czarodziej Magnus, przeżywa przygodę za przygodą, a otrzymałam nudną powieść, z krótkimi przygodami w tle.
Książka opowiada o Magnusie, który przeżywa wiele przygód, od walki z potworami do niebezpiecznych wyzwań. Niestety nie otrzymałam tego czego się spodziewałam. Okazało się, że ten Czarodziej, to tak naprawdę kolejny kobieciarz szlajający się po barach, mający na koncie z góra kilka przygód.
Akcja w książce była wartka i ciekawa, jednak nie tak dynamiczna jak ów czas sądziłam. Plusem powieści, na pewno jest świat wykreowany przez autora, który momentami potrafił mnie wciągnąć. Niestety, ale autor zniszczył potencjał tej powieści, gdyż zapowiadała się ona bardzo ciekawie i interesująco.
Polecam tę książkę miłośnikom fantastyki, oraz osobom, którym nie przeszkadza, iż co kilkanaście stron, bohater uczestniczy w kolejnych hulankach, zamiast w ciekawych i niebezpiecznych przygodach.
Zapraszam do odwiedzenia serwisu czytampierwszy.pl!
„Czarodziej Magnus” jest niestety moim największym rozczarowaniem czytelniczym 2018 roku. W tym roku na moim koncie mam już przeszło 70 książek przeczytanych, jedne były lepsze, inne gorsze, jednakże żadna z nich nie zasługiwała na najniższą ocenę.
Od pierwszych stron główny bohater wydał mi się egocentrycznym dupkiem, który zamiast skupić się na powierzonej misji wolał się objadać i ganiać po zamczysku za niewiastami. Niestety to przekonanie pozostało mi do ostatnich stron. Magnus okazał się ponury, bez poczucia humoru, w dodatku mądry w gębie, a do czynów mu daleko. Dlaczego? Otóż cała przygoda Magnusa polega na tropieniu Armii Pana Ciemności, wędruje od miasta do miasta w celu zwalczania złych mocy, jednakże jak już ma stanąć do walki to niczym tchórzliwy zając, szykuje się do ucieczki i szuka schronienia. Czy taki właśnie powinien być bohater?
„Czarodziej Magnus” z założenia miał być powieścią fantastyczną, ale szczerze mówiąc dla mnie to kiepski erotyk… Zdecydowanie w przygodach Magnusa więcej możemy się dowiedzieć o pijackich imprezach w karczmach, wyuzdanych kobietach, które niosą za sobą sporo treści seksualnych. Co do samych opisów aktów seksualnych (w końcu jestem kobietą i lubię wzniosłość miłosnego aktu) seks w tej książce jest taki bezuczuciowy, a wręcz dziwkarski – opisy niejednokrotne są automatyczne, wyliczane co sprawia, że jako czytelnik nie poczułam miłości – a ponoć Magnus był zakochany w pięknej Ewam?! „Raptem wstaliśmy z łóżka i podeszliśmy do ściany, przydusiłem jej sylwetkę moim ciałem…”(„Czarodziej Magnus” M. Blechert, s. 63) Dodatkowo irytowało mnie strasznie nazewnictwo kobiecego biustu za pomocą cytrusów – mogłabym się nawet połasić na stwierdzenie, że porównań kobiecego biustu w tej książce jest więcej niż samej magii – tak się dowiadujmy, że między innymi Ewam miała grejpfruty, a Melania bodajże pomarańcze…
Z przykrością muszę stwierdzić, że jako czytelnik, ani na moment nie poczułam magii. Niby były opisy, zaklęcia, fantastyczne stworzenia, Czarny Pan, ale… To wszystko było opisane w taki sposób, ż trudno było to poczuć, trudno było wciągnąć się w ten klimat…
Dodatkowo autor troszkę „folguje” językiem, a jednej strony książka widać, że napisana z zamiarem przekazania treści czytelnikowi za pomocą języka starodawnego, który wyszedł już z użycia. Pomysł naprawdę fajny w końcu w takich czasach Magnus włóczy się z miasta do miasta. Jednakże cały język jest zepsuty poprzez wstawki stricte współczesne. I tutaj nie sposób dodać, że nawet pewne potrawy, czy przedmioty, czy nazwy ze współczesności pojawiają się w tym średniowiecznym klimacie… I tak w książce możemy spotkać Magnusa, Ewam, Karolinę, czy Wiktorię, Andorę, Koniaszów oraz jajka w majonezie 😉 Istny miszmasz językowy i czasowy…
No cóż, naprawdę chciałam znaleźć w tej książce coś pozytywnego…. Coś o czym można napisać przychylnie, dlatego też dotrwałam do końca. Niestety jednak nie znalazłam tego plusa, oprócz wszystkich rzeczy, które już opisałam, książka dłużyła mi się niemiłosierne. Trzeba przyznać, że było to niesamowicie ciężkie wyzwanie czytelnicze – chyba nie bez przyczyny na okładce mamy przestrogę, że to „opowieść dla ludzi odważnych”…
Po “Czarodzieja Magnusa“ Mikołaja Blecherta sięgnęłam zaciekawiona, bo pozycja zbiera skrajne recenzje. Nie miałam jednak żadnych oczekiwań, na szczęście, ponieważ rozczarowanie po lekturze byłoby dużo większe.
Magnus jest czarodziejem, który większość czasu zdaje się poświęcać na kobiety, z małymi przerwami na przygody typu walka z potworami czy radzenie sobie na wygnaniu. Jego wypowiedzi i zachowania przywodzą na myśl napalonego nastolatka, mimo że ma już swoje lata, w ogóle jest to mężczyzna niedojrzały chociaż zdarza mu się wtrącać filozoficzne przemyślenia, z reguły nie mające żadnego związku z tym, co aktualnie się dzieje. W trakcie książki teoretycznie mamy do czynienia z przemianą głównej postaci, ale dowiadujemy się tego jedynie z ust innych bohaterów, bo z samej akcji ciężko to wywnioskować.
Fabuła początkowo nie zapowiada się tragicznie. Może nieco schematycznie, ale z potencjałem. Potem wszystko się sypie. Książka to zbiór niepowiązanych ze sobą przygód kończących się tak szybko jak się zaczynają. Poznawane postacie często już nie wracają albo nie mają istotnego znaczenia dla akcji. Poza tym nie wiemy, co kieruje absurdalnymi zachowaniami bohaterów, dla których wszystko obraca się wokół seksu, a nad zabijaniem przechodzą do porządku dziennego po paru sekundach.
Autorowi brak wyczucia tempa, w jednej chwili mamy jedno ważne wydarzenie za drugim, a po chwili zwalniamy, by wprowadzić kolejnych bohaterów,którzy nas nie interesują.
Styl autora jest dość nieporadny. Dużo błędów językowych, stylistycznych czy nawet w zapisie, z którymi korekta i redakcja nie dała rady. Opisy walk zajmują czasem jedynie dwa zdania, Blechert ma irytującą tendencję do wtrącania banalnych rozważań filozoficznych i nachalnych morałów, które udają głębokie. Ni stąd, ni zowąd dostajemy fragmenty pisane z nie wiadomo czyjej perspektywy, kompletnie nieistotne dla rozwoju akcji.
Naprawdę ciężko dostrzec tu jakieś pozytywne strony. Fantastyczny świat prawie w ogóle nie jest opisany, czyżby autor nie miał pomysłu? Nazwy własne czasem wymyślone, czasem zapożyczone z rzeczywistości. Absurd goni absurd, akcja osadzona jest w czasach stylizowanych na średniowiecze, ale bohaterowie korzystają z sieci bardzo podobnej do facebooka.
Oparcie książki na seksie i amatorskiej filozofii nie sprawdziło się kompletnie.
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Dostałem coś, czego nie spodziewałem się w tej książce. Mogło być niesamowicie a wyszło… no właśnie. Ile brakowało do świetnej książki?
Magnus postanowił sprawdzić się i pokazać światu na co go stać. Wyruszył w poszukiwaniu wyzwań godnych czarodzieja jego kalibru. Wędruje od miasta do miasta i znajduje spełnienie w pięknych kobietach, pijąc w karczmach i podejmując się tych wyzwań, które na 100% wie, że wykona. Stało się jednak coś, co zmienia jego życie. Tylko jaki będzie tego efekt?
Sam pomysł naprawdę fajny i interesujący. Akcja wydawała się być inna, bardziej wartka, pełna przygód przez wielkie P… No i słownictwo. Niby akcja rozgrywa się w przeszłości, kiedy karczmy były w modzie, kobiety chodziły tylko w sukniach a magia i magiczne istoty były na porządku dziennym, a autor mieszał sposób mówienia ten dawny z tym współczesnym i poruszał problemy i tematy współczesne, które dawniej nie miały takiego rozgłosu. A w każdym razie nie zwracały na siebie takiej uwagi jak teraz.
Co kilkanaście stron pojawiały się sceny lub wywody erotyczne, których nie kupiłem. Miałem ochotę przeczytać powieść fantasy o czarodzieju, który ruszył zwiedzać świat, żeby odnaleźć prawdziwe „ja”, a nie opowiadanie erotyczne ( w dodatku słabe) z wątkiem czarodzieja szukającego siebie w tle.
Autor opisał trochę absurdalną historię, bo kto w momencie bliskiej śmierci myśli o tym, żeby się chędożyć i zaznać przyjemności z życia? No chyba nikt… Ale nie wiem. Może ja jestem dziwny, bo ja myślałbym o tym, czy z każdym żyję w zgodzie i czy zdążę przeprosić tych, których powinienem.
Nie czytało się też tej książki z prędkością światła ani nawet z prędkością spragnionej osoby na pustyni, która zobaczyła sadzawkę, raczej czytanie tej książki reprezentowało prędkość zmęczonego ślimaka idącego do pracy…
Podsumowując tę książkę, mogę powiedzieć, że jeśli lubicie czytać o chędożeniu się i magii, to śmiało sięgajcie. Być może książka wpadnie w wasze gusta. Ja jednak liczyłem na coś ambitniejszego i tego nie dostałem. Szkoda, że pierwszy raz od dłuższego czasu muszę wydać negatywną opinię…
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Przeczytane:2019-03-12,
Magiczna przygoda czarodzieja Magnusa czy przygoda z dużą ilością magii? Co skrywa książka pod tą tajemniczą, pięknie zilustrowaną okładką?
Czarodziej Magnus wyrusza w długą podróż żeby przekonać się jaką dysponuje mocą, chce udowodnić innym ale najbardziej sobie że podczas konfrontacji to on by zwyciężył. Główna postać musi zmierzyć się z potworami i siłami natury ale to wszystko nie przeszkadza mu w hulaszczym życiu i nawet w tak ważniej podróży na pierwszym miejscu stają kobiety. Czy Czarodziej udowodni kim jest na prawdę i na ile go stać czy może na dno pociągną go te wszystkie kobiety? "Jeden wróg w granicach, a drugi po sąsiedzku nóż w plecy wbija"
Akcja ciągle prze naprzód, wydarzenia co chwile się zmieniają ale zamiast Magnus pokazywać co potrafi, jaką dysponuje siłą i mocą, odwiedza każdą karczmę po drodze, upija się w nich i w każdej poznaje nowe kobiety. Fakt że wędruje i z kimś walczy ale jak tylko może to tych walk unika, idzie prostszą drogą na skróty.
Po obejrzeniu okładki spodziewałam się fantastyki, dużo walki, zaklęć i magicznego świata, niestety spotkałam alkoholika i erotomana, nie wiem co ma tytuł i okładka do treści. Ciężko było dobrnąć mi do końca i zrobiłam to na siłę, zdecydowanie nie dla Czarodzieja Magnusa.