Rozmiar zbrodni jest nieistotny,
kiedy to los wymierza sprawiedliwość.
Szczęście bywa kruche.
Czasem nawet prosty błąd z dzieciństwa potrafi zadecydować o całym naszym życiu…
Bo niektóre czyny domagają się konsekwencji.
Nieubłaganie.
Kiedy William Bellman był dzieckiem, dopuścił się nieprzemyślanego aktu okrucieństwa – strzałem z procy uśmiercił kruka. Wybryk – drobny, jak sądził William – natychmiast odszedł w niepamięć w ferworze znacznie bardziej zwyczajnych dziecięcych zabaw.
Po latach William założył rodzinę i z sukcesami prowadził doskonale prosperujący biznes. Wydawało się, że los jest mu przychylny…
Tragedia lubi jednak uderzać znienacka. Gdy śmierć zaczyna zbierać żniwo wśród jego krewnych, a przy życiu zostaje już tylko najstarsza i najbardziej kochana córka, William wie, że to koniec szczęśliwej passy.
Rozpaczliwie próbując ocalić jedyną cenną rzecz, jaka mu jeszcze pozostała, William Bellman wchodzi w spółkę z tajemniczym nieznajomym w czerni. Dość dziwna okazja, z jeszcze dziwniejszym partnerem, na założenie zdecydowanie makabrycznego biznesu…
Wiele autorek nawiązuje dziś do pełnych niepokoju i melancholii gotyckich powieści sióstr Brontë. Ale żadna nie robi tego w tak niepowtarzalny sposób jak Diane Setterfield.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2022-02-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Bellman & Black
Tłumaczenie: Magdalena Słysz
Pierwsze spotkanie z twórczością Diane Setterfiled nie należało do udanych. Pogubiłam się opowieści utkanej z wielu perspektyw, domysłów i przedstawionej na różne sposoby. Postanowiłam spróbować jeszcze raz, kusząc się na lekturę „Trzynastej opowieści” w gotyckim klimacie i… dałam się oczarować magicznemu światu. Moje oczekiwania wzrosły w miarę jedzenia, dlatego z dużym apetytem zaczęłam smakować „Czarnych skrzydeł czasu”.
Podano mi pełną mroku, złowieszczej aury i symboli, niezapowiadających nic dobrego – wręcz przeciwnie, zmierzających w stronę bólu, straty oraz ponadziemskich przeżyć. Nieświadomy zły czyn z dzieciństwa pociągnął za sobą konsekwencje w przyszłości, powrócił jak bumerang ze wzmocnioną siłą po latach, zmieniając życie głównego bohatera w piekło.
Motyw czarnego kruka i towarzyszące mu przenikanie zła, nieodwracalności upływającego czasu, symbolu śmierci – budzi podczas lektury grozę i niepowtarzalny nastrój. Z drugiej strony sprawia, że chcemy czytać dalej, by dowiedzieć się co jeszcze może przynieść ten niezniszczalny ptak oraz czy koszmar nieszczęść dla Williama się zakończy.
Jeśli lubicie sięgać po historie owiane aurą tajemniczości, grozy i magii, a w dodatku napisane piękną prozą – polecam tę pozycję!
Diane Setterfield to błyskotliwa i bystra autorka, co udowodniła swoimi poprzednimi książkami. Jej opowieści uderzają swoją wspaniałością i pozwalają poczuć ten niepowtarzalny, staromodny klimat, który tak trudno jest odnaleźć w literaturze współczesnej. I ten jeden mały szczegół, sprawia, że pragniemy wczołgać się do swojej małej kryjówki i pozostać tam, by niezakłócenie dać się pochłonąć historii i dotrzeć do jej ostatniej strony.
Nie inaczej jest z Czarnymi skrzydłami czasu, które są subtelne, niepokojące i tajemnicze i powoli chwytają swoim czarem, by nie opuścić czytelnika do samego końca. W tej opowieści nic nie jest takie, jak się wydaje. Ale jedno jest pewne, nikt z nas nie opuści tego życia bez doświadczenia żalu, straty i śmierci. Tylko co mamy z tą wiedzą zrobić? Mieć się nadzieję, że wypełni się swoje życie radością, szacunkiem, znaczeniem i rzeczami, które sprawiają, że warto żyć to krótkie i kruche życie? Bardzo lubię książki, które zmuszają do zadawania sobie takich pytań. I chociaż z pierwszych linijek tej książki dowiadujemy się o losie Williama Bellmana, w miarę czytania tej historii, zaczynamy rozumieć, że bez względu na to, co robi, nie może on negocjować, kupić ani wypracowywać swojego losu i życia. Nikt z nas nie może. Pojawia się więc pytanie, jak chcemy je przeżyć i jaki sens będzie miała historia naszego życia, gdy zostanie opowiedziana przez potomków naszej pamięci. Dużo jest w tej książce pytań, które zostawia za sobą. Które jak duchy pojawiają się niespodziewanie i prześladują w trakcie czytania. Duchy bohaterów, o których wciąż pytamy, wciąż chcemy wiedzieć co by było, gdyby. A to wszystko oplecione iście wiktoriańskim klimatem, pozornie prostą fabułą i tak pięknym i bogatym językiem, że potrzeba chwili, by oddzielić rzeczywistość od fikcji. I to jak opisane jest wiele rzeczy, w rękach mniej wprawnego pisarza może stać się żmudne, tutaj jest tutaj fascynujące i zapewnia dodatkową teksturę dla historii i postaci.
Mam problem z oceną tej książki. Z jednej strony styl autorki podoba mi się i czyta się przyjemnie. Opisy kruków jako istot mądrych, magicznych i ponadczasowych bardzo mi się podobały. Według autorki to ptaki piękne o brzydkich dziobach, takie, które pamiętają przeszłość, rozumieją teraźniejszość, znają przyszłość, a przy tym są plotkarzami i prześmiewcami. A z drugiej strony cała książka jest takim beznamiętnym przeglądem życia głównego bohatera.
Will Bellman w dzieciństwie trafił kruka kamieniem z procy. Już strzelając, tego żałował, miał nadzieję, że ptak ucieknie w ostatniej chwili, niestety tak się nie stało, ptak padł martwy, a chłopca przepełniły wyrzuty sumienia i dziwny smutek. Wiele lat później zapomniał o całym incydencie, jednak pozostała w nim awersja do kruków, a jego życiu towarzyszył lęk i... dziwny mężczyzna spotykany tylko na pogrzebach i zazwyczaj niestosownie na nich zadowolony... Will nie wie kim on jest, nie umie go opisać, jednak obecność tego człowieka w okolicy cmentarza ogromnie oddziałuje na jego psychikę.
Will uwielbia poświęcać się pracy, gdy zaczyna się bać, a boi się coraz częściej, wylicza statystyki powodzeń różnych akcji, zamyka się na świat i w mojej ocenie dziewaczeje. Jednak ludzie go lubią, a w sferze zawodowej bardzo mu się powodzi, odnosi sukcesy, gromadzi majątek tylko od czasu do czasu jego otoczenie nawiedza śmierć i dziwny człowiek w czerni.
Książka jest takim opisem życia głównego bohatera i nic więcej w niej nie ma. Ten opis jest z jednej strony szczegółowy- oglądamy tu każdy skrawek materiału wyprodukowany przez niego w fabryce i każdy zakamarek sklepu z akcesoriami pogrzebowymi, który stworzył. Jednocześnie jednak totalnie pozbawiony emocji. Niby mu fajnie z rodziną, jak rodziny zabrakło, było mu smutno, ale to wszystko jest ledwie muśnięte, może gdyby tak większą wagę przyłożyć do emocji, książkę czytało by się lepiej? Wiemy, że Will się bał- to jedyna jego emocja, której autorka poświęciła więcej uwagi, ale ciągle za mało.
Po "Czarnych skrzydłach czasu" spodziewałam się mrocznej atmosfery, niespiesznej, ale budzącej niepokój akcji. Dostałam obyczaj doprawiony lękiem i niewiadomą, z domieszką kiełkującej paranoi.
Zapraszam na spotkanie z kolejną książką wydaną przez Albatros w znanej już serii butikowej. Tym razem będą to “Czarne skrzydła czasu” Diane Satterfield.
W tej powieści Satterfield śledzimy życie Williama Bellmana od najwcześniejszych lat poprzez całe dorosłe życie naznaczone cieniem pewnego wydarzenia z dzieciństwa. Otóż William w trakcie dziecięcej zabawy zabija z procy kruka. Niby nic takiego się nie stało, a jednak ten czarny ptak stanie się nieodłącznym towarzyszem Bellmana, będzie symbolem odchodzenia, śmierci…
Początkowo nic nie zapowiadało, że to wydarzenie z przeszłości tak bardzo zdominuje całe życie Bellmana, właściciela fabryki włókienniczej, zaradnego fabrykanta, szczęśliwego męża i ojca. Bellman umie zarządzać swoją fabryką, która przynosi duże zyski. W domu zaradna żona, czwórka dzieci, wszystko układa się dobrze, a nawet za dobrze. Oto wkrótce los się odmieni, a śmierć pojawi się w życiu Bellmana. jak zawsze niespodziewana i okrutna. Odtąd stale będzie mu towarzyszyć, podobnie jak kruki, które pojawiają się w nieoczekiwanych momentach, coś zwiastując, a może przed czymś ostrzegając. Tych znaków przekazywanych przez ptaki Bellaman nie był w stanie odczytać, nie rozumiał ich. I tak w cieniu kruków, śmierci, tajemniczego nieznajomego w czerni będzie upływało życie Bellmana, który po osobistej tragedii stał się właścicielem świetnie prosperującego przedsiębiorstwa pogrzebowego…
“Czarne skrzydła czasu” to spokojna, epicka opowieść, subtelna, tajemnicza. Jest otoczona klimatem tajemnicy, niezwykłości, niedopowiedzenia. A te duże, czarne kruki, które pojawiają się i nagle znikają, owszem, nadają jej aurę baśniowości, ale w nas zasieją niepokój…
To także opowieść o odpowiedzialności za własne czyny, o winie, której nie sposób odkupić, o błędach, których już nie można naprawić. Na pewno skłoni do refleksji nad sensem życia, nad tym, co w nim najważniejsze, o co powinniśmy zabiegać, walczyć, a z czego zrezygnować. Tak, “czarne skrzydła czasu” też kiedyś nas okryją…
Wydarzenia z przeszłości mogą mieć ogromny wpływ na naszą przyszłość. Nawet czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy. A złe zachowania wracają ze zdwojoną mocą. Zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie życia. Wtedy, gdy jesteśmy przekonani, że złapaliśmy szczęście i ono nigdy nas nie opuści.
William Bellman jako dziesięcioletni chłopiec w trakcie zabawy zabił z procy kruka. Niby zabawa, niby chęć pokazania odwagi i popisania się przed kolegami. Okrutny akt przemocy. Chłopcy wkrótce o tym zapomnieli. Ale te czarne ptaki, niekoniecznie. Będą one ciągle obecne w życiu Williama, będą się pojawiać wtedy, gdy będą miały bohaterowi coś do przekazania, zazwyczaj złowieszczego. William wkroczył w dorosłe życie, rozpoczął pracę w fabryce wujka. Tak zdobywał pierwsze doświadczenia i skutecznie się rozwijał. Z biegiem lat założył rodzinę, na świat przyszły dzieci, w sferze zawodowej również szczęście go nie opuszczało. Jednak pięknie nie może być w nieskończoność. Nieoczekiwanie pojawiła się śmiertelna choroba, w wyniku której stracił dzieci i żonę. Walkę z chorobą wygrała najmłodsza córeczka. To ona nadawała sens i blask jego życiu. W tym momencie życia dotarło do niego, że jego życie nigdy nie będzie takie jak wcześniej. Trochę wbrew sobie mężczyzna nieoczekiwanie wchodzi w spółkę z tajemniczym nieznajomym w czerni. Zakładają z rozmachem wielki biznes pogrzebowy. Interes kwitnie niesamowicie, William staje się coraz bardziej bogaty. Czas płynie nieubłaganie i w tym wszystkim William gdzieś się zagubił, przeoczył wiele ważnych spraw, na wiele rzeczy nie miał czasu ani ochoty … A kruki często dawały mu w życiu małe pojedyncze sygnały, tylko one je lekceważył, może ich nie zauważał, a może po prostu nie chciał ich widzieć … Przeszłość się do niego odezwała, przyszła odebrać zapłatę za okrucieństwa, których dokonał będąc małym chłopcem …
Czarne skrzydła czasu to spokojna epicka opowieść, niezwykle subtelna i tajemnicza. Najpiękniejszy w tej powieści jest klimat, aura niezwykłości otaczająca całą fabułę. Chwilami ma się wrażenie, że ta opowieść to bajka, w której pojawiają się i znikają te czarne duże ptaki. Niosą nowiny i przestrogi, nie można ich lekceważyć. Lepiej mieć ich za swoich przyjaciół niż wrogów.
To jedna z tych lektur, która każe się nam zatrzymać, rozejrzeć się wokół, poświęcić chwilę dla swoich najbliższych. Sieje w nas ziarnko niepokoju, intryguje i wnika głęboko, w intymne zakamarki naszej duszy. Skłania do refleksji nad sensem życie, nad codziennym postępowaniem, stawia nurtujące pytania o istotę i cel naszego życia. Czy wiemy co jest dla nas najważniejsze? Jakie wartości cenimy? Czy jest w naszym życiu czas i miejsce dla dzieci? Czy w tym pośpiechu mamy czas na chwile bliskości z małżonkiem?
Zaletą powieści tej Diane Satterfield jest spokojna, a wręcza nudna akcja. Ale to jest jej walor, w obecnym pospiesznym życiu możemy się delektować marazmem i delikatnością, otoczyć się aurą tajemniczości i niedopowiedzeń. Czekać z utęsknieniem na ciąg dalszy, który na pewno nastąpi, tylko musimy się wykazać odrobiną cierpliwości.
Autorka z ogromną wrażliwością nakreśliła portret psychologiczny bohatera, znakomicie ukazała jego rozterki i wahania, uwypukliła w sposób szczególny jego prawość. Można śmiało wniknąć w głąb jego przeżyć i spróbować go zrozumieć.
Po tej lekturze można się tylko utwierdzić w przekonaniu, że karma do nas zawsze wraca. Czy tego chcemy czy nie, przeszłość potrafi wyrównywać rachunki. Ze zdwojoną mocą, w chwilach najmniej oczekiwanych, kiedy już żyjemy w przeświadczeniu, że błędy młodości poszły w zapomnienie. Ale nic bardziej mylnego …
Jeżeli liczysz na duchowe nieziemskie przeżycia, w mglistym klimacie spowitym aurą tajemniczości i przenikliwości, w otoczeniu czarnych kruków to nic piękniejszego nie może cię spotkać, Czarne skrzydła czasu czekają już tylko na ciebie …
Recenzja „Czarne skrzydła czasu”
„Nie pozwól, żeby czas był panem. (...) Jeśli chcesz coś zrobić, weź się do tego. Czas zawsze się znajdzie.”
„Czarne skrzydła czasu” to powieść wydana w 2022r. Jej autorem jest Diane Setterfield. Ta brytyjska pisarka, skończyła literaturę francuską, a potem pracowała jak wykładowca oraz nauczycielka, porzuciła jednak świat akademicki by poświęcić się pisaniu. Czytelnicy mogą ją znać z takich powieści jak „Była sobie rzeka” czy bestsellera jak i debiutanckiej powieści „Trzynasta opowieść”. „Czarne skrzydła czasu” to trzecia powieść autorki.
William Bellman to zwykły chłopak, który za dziecka lubił psocić wraz z kolegami. Gdy pewnego dnia chłopcy bawią się razem, William wpada na pomysł zastrzelenia z procy wrony. Ten niewinny pomysł niestety znajduje akceptacje kumpli. Chłopak strzela i trafia w niewinne zwierzę. Ten wybryk mimo początkowego stresu szybko zostaje zapomniany. William dorasta, zakłada rodzinę i buduje własny biznes. Gdy los zaczyna upominać się o swoje, chłopak robi wszystko by nie stracić najcenniejszej rzeczy jaka mu zostaje. Aby to osiągnąć wchodzi w układ z pewnym mężczyzną w czerni.
Nie można powiedzieć iż książka „Czarne skrzydła czasu” jest powieścią złą. Jednakże czegoś mi w niej brakowało. Czyta się to książkę bardzo miło, prosty język sprawia że idzie to dość szybko, jednak, gdy odłożyłam ją na bok nie czułam chęci sięgnięcia po nią kolejny raz. Nie zastanawiałam się co będzie dalej z Williamem i jak potoczą się jego losy, a myślę że właśnie tego oczekiwałam po tej opowieści.
Jak w każdej z książek Serii Butikowej, tak i w przypadku tej uderza piękno okładki. I cieszę się, że i trzecia najbardziej mroczna i tajemnicza powieść Diane Setterfield znalazła się w tej serii. Czy jednak zachwyciła mnie równie bardzo jak „Była sobie rzeka” i „Trzynasta opowieść”?
Z pewnością odnalazłam w niej tak charakterystyczny dla autorki niespieszny gawędziarski styl doprawiony magicznym klimatem, ale jednocześnie okazała się najbardziej mroczną i melancholijną z nich. Traktującą o nieubłagalności upływającego czasu, ulotności chwil szczęścia i konsekwencji pozornie błahych wyborów. Z cieniem śmierci kroczącej z szumem kruczych skrzydeł.
Tu prozę życia, jego kolejne etapy, od beztroskiego dzieciństwa, poprzez szczęście rodzinne, rozwój biznesu włókienniczego przeplata złowieszcze widmo, które w najmniej spodziewanym momencie uderza z niszczycielską siłą.
Tu bohater przekonuje się, jak niewiele zależy od niego, jego wyborów i pracy, jak łatwo stracić szczęście. Jednak bezczynność budzi w nim mrok i pustkę, a praca okazuje się najlepszą ucieczką od bólu, tęsknoty, przeszłości. Czy jednak pozbawiając się wspomnień zarówno tych szczęśliwych, jak i bolesnych nie zatraca siebie samego?
To piękna, ale też smutna opowieść, spowita mrokiem i dająca pole do domysłów. Wraz z głównym bohaterem możemy dociekać kim jest tajemniczy pan Black i jaką odgrywa rolę w jego życiu. Możemy zastanawiać się, czy dotykające go tragedie są konsekwencją jednego okrutnego czynu, którego dopuścił się w dzieciństwie. Możemy dać się też ponieść opowieści i nurtowi życia, na które składają się wzloty i upadki, którego nie da się zaplanować i przewidzieć.
Czy widmo wydarzeń z przeszłości może rzutować na całe życie? Czy za błędy i nieprzemyślane decyzje trzeba płacić do samego końca? A może istnieje sposób, by się wykupić, zapomnieć, odpokutować? Zawierane umowy mają wielka moc. Szczególnie, gdy w grę wchodzą obietnice składane nieznajomym…
Diane Setterfield poznałam przy okazji lektury urzekającej książki „Trzynasta opowieść”. Choć fabuła nieco zatarła mi się w pamięci, przygnieciona ciężarem kolejno poznawanych historii, to dobrze pamiętam emocje, jakie towarzyszyły mi w tamtej czytelniczej podróży. Setterfield wywołała u mnie duże zaciekawienie, ale też drążący niepokój. Intrygujące tematy szły w parze z dużym emocjonalnym przesłaniem, dzięki czemu całość miała poruszający i magnetyzujący charakter. Czy może zatem dziwić, że tego samego oczekiwałam po nowym tytule utalentowanej pisarki?
„Czarne skrzydła czasu” to jednak nieco inna opowieść. Na szczęście pozostało w niej to, na co najbardziej liczyłam. Obyczajowe wydarzenia rozgrywały się w cieniu niepokoju, obawy i napięcia. Podczas lektury czułam, że z czasem wydarzy się coś złego, a główny bohater będzie musiał zmierzyć się z błędami przeszłości i złymi decyzjami. Bardzo cenię książki dla kobiet, ale staram się, by zawsze wybierać te z górnej półki. Zaskakujące pod wieloma względami, dobrze przemyślane i pięknie napisane. Takie, które robią wrażenie nie tylko ze względu na wybrany temat, ale też sposób jego realizacji. Dokładnie takie, jak ta.
Nowa książki autorki jest bardzo klimatyczna i emocjonalna. Mimo że wydarzenia nie rozgrywają się w szalonym tempie, to lektura nie męczy i nie nudzi. Widać, że autorka zadbała o inne elementy, dzięki którym całość ma głębię i charakter. Łatwo zatracić się w tej historii, podążając za subtelnym piórem pisarki. Setterfield z uwagą przygląda się swoim bohaterom, obserwuje ich ruchy, zagląda w umysły. Tworzy psychologiczne tło dające czytelnikowi bazę do przemyśleń i refleksji. Siłą rzeczy porównujemy się do powieściowych postaci, stawiamy się obok nich i patrzymy jak w tym zestawieniu wygląda rachunek zysków i strat.
A strata niewątpliwie stanowi temat przewodni dla tej historii. Wiktoriańska opowieść przepełniona została śmiercią, tęsknotą, niezrozumieniem. Strony książki osnute są melancholią i nostalgią. Dziś żyjemy w innych czasach, ale zmagamy się z podobnymi problemami. Dzięki czemu wydźwięk tej historii jest tak autentyczny, a emocje bohaterów tak realne.
Setterfield stara się nadać opowieści nieco magiczny i przewrotny styl. Nad bohaterami krążą kruki, swoimi skrzydłami zdają się kształtować książkowe wydarzenia i zmieniać bieg historii. I nie da się ukryć, że dzięki temu książka ma swój urok. Szczególnie, gdy pomyśli się o tych krukach za oknem, zaskakujących dumną czernią i bystrym umysłem. Ten motyw przewodni dodaje całości mroku i niepokoju, wprowadza pewien intrygujący element, który będzie z tą opowieścią się kojarzył i powracał w pamięci, ilekroć taki kruk pojawi się także na naszej drodze.
Autorka kolejny raz zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Interesujący temat został bowiem nie tylko świetnie zrealizowany, ale także opisany dojrzałym i pięknym językiem. Widać, że autorka poświęciła przygotowaniu tej historii czas i energię, ale także włożyła w to dużo serca, zostawiając na papierowych stronach część siebie.
Podczas zabawy z kolegami, William strzelając z procy zabija kruka. Wydarzenie z dzieciństwa szybko umyka z pamięci.
Chłopak ma skomplikowaną sytuację rodzinną. Jego wuj daje mu szansę i zatrudnia w rodzinnej firmie. William okazuje się pojętnym, zdolnym i pracowitym młodzieńcem. Wuj powierza mu coraz poważniejsze zadania. Życie bohatera układa się idealnie. Dziedziczy firmę, zakłada rodzinę.
Dramat nadchodzi, gdy śmierć zbiera coraz większe żniwo.
Aby ratować córkę, William wchodzi w spółkę z tajemniczym mężczyzną.
Mroczna i trzymająca w napięciu opowieść.
Polecam.
Spodziewałam się czegoś w stylu "Trzynasta opowieść" albo "Była sobie rzeka", jednak ta pozycja Diane Setterfield jest całkiem inna. Atmosfera niby podobna, ale brakowało mi tego czegoś, co nie pozwoliłoby oderwać się od książki.
Swego czasu książka była bardzo popularna na instagramie. Wszędzie widziałam jej zdjęcia i pozytywne recenzje. Skuszona tą pozycją, musiałam ją przeczytać.
Pierwsze co przykuwa nasz wzrok, jest przepiękna okładka. Delikatna, ale i tajemnicza. Czyż ten zabieg nie powinien nas wprowadzać w świat powieści? Dać nam namiastkę tego, co możemy znaleźć w środku?
Ja natomiast mam mieszane uczucia względem tej powieści. Z jednej strony pióro autorki, które sprawia, że czyta się ją przyjemnie z drugiej powolna fabuła.
Książka jest opisem życia głównego bohatera, bardzo dokładnym. Jednak jest zbyt skupiona na działaniach mężczyzny a mniej na jego emocjach. Dodając więcej odczuć, książka mogłaby być naprawdę świetna pozycja.
Nie jest to książka, która zagości w mojej pamięci na dłużej.
,,Czarne skrzydła czasu" autorstwa Diane Setterfield to melancholijne połączenie powieści historycznej i obyczajowej, doprawione subtelną nutą magicznej, gotyckiej grozy. Ten utwór ze względu na drobiazgowość opisów i sposób narracji przypominał mi połączenie powieści Charlesa Dickensa z grozą w stylu Edgara Allana Poe oraz elementami mitologii nordyckiej (motyw kruków).
Historia wykreowana przez Diane Setterfield zabiera czytelników do wiktoriańskiej Anglii, gdzie dziesięcioletni William Bellman dokonuje niemożliwego i za pomocą procy zabija kruka siedzącego na odległym drzewie, zyskując tym szacunek i podziw kolegów, ale tracąc jednocześnie swoją dziecięcą niewinność. Od tego dnia cień zabitego dla zabawy ptaka będzie prześladował bohatera, naznaczając jego życie goryczą i lękiem w najmniej spodziewanych momentach.
,,Czarne skrzydła czasu" to klimatyczna opowieść, która skupia się na postaci Williama, wyjątkowego chłopca, nastolatka, a później mężczyzny, który dzięki ciężkiej pracy osiąga niezwykły sukces - najpierw we włókienniczej fabryce należącej do wuja, później w sferze rodzinnej jako mąż i ojciec, a na koniec jako szanowany właściciel domu handlowego. Wydaje się, że Bellman to swoistego rodzaju król Midas, który w złoto zamienia każde przedsięwzięcie, którego się podejmie. Życie, jak dobrze wszyscy wiedzą, nie składa się jednak z samych sukcesów i William boleśnie się o tym przekona.
Książka Diane Setterfield okazała się poruszającą, a zarazem mocno smutną lekturą. Gdybym miała podsumować ten tytuł jednym zdaniem, powiedziałabym, że to historia o życiu i jego nieodłącznej towarzyszce śmierci, to opowieść o blaskach i cieniach, o trudnych wyborach i konsekwencjach, z którymi musimy się mierzyć, kiedy już ich dokonamy. Elementem, który szczególnie zaintrygowała mnie w tym tytule, nadając jej jednocześnie nieco mrocznego wydźwięku, jest wprowadzeniu do fabuły motywu kruków - fantastycznych ptaków, które są łącznikami człowieka ze śmiercią. Diane Setterfield przeplata historię Willa fragmentami, których bohaterami są właśnie te magiczne, a zarazem wzbudzające w bohaterze niezwykły niepokój istoty.
Jeśli jesteście fanami XIX wiecznej powieści społeczno-obyczajowej, chcecie przeczytać książkę z subtelną nutą grozy doprawioną szczyptą magii ,,Czarne skrzydła czasu" będą dla Was idealną lekturą.
Kolejna pięknie wydana książka w Serii Butikowej kusiła mnie mocno. To jak wyglądają powieści z tej serii, precyzyjne i kunsztowne, zadowoli każdą okładkową srokę. I tak było tym razem.
Nie jest to jednak książka dla każdego. To taka stateczna, wyważona powieść, których jednych może zachwycić, a drugich trochę znużyć. I niestety, byłam w tej drugiej kategorii. Sam pomysł na fabułę, na zagadkę, był całkiem poprawny, jednak brakowało mi tu dynamiki i zdecydowania. Dużo tutaj mroku, gotyckiej atmosfery i namacalnego strachu, jednak trzeba czasu, żeby wejść w ten świat. Może gdybym lubiła się z klasyką to odbiór tej powieści byłby inny. Czuję, że może jej nie zrozumiałam, nie pojęłam w pełni i dlatego nie przypadła mi do gustu. Czytałam ją długo i z trudem, bo nie jest to łatwa powieść.
Czy warto? Nie wiem, sama ją męczyłam i raczej nikomu bym nie życzyła takiej przeprawy, jednak to historia, w której trzeba odkryć drugie dno i morał ukryty przez autorkę. Ja w niej go nie znalazłam, ale może źle szukałam.
Obie są samotne. Obie skrywają bolesną tajemnicę swoich narodzin. Obie zamknęły się w świecie książek. Margaret Lea - zwyczajna dziewczyna, córka antykwariusza...
Autorka Trzynastej opowieści po 7 latach powraca w wielkim stylu! Trzynasta opowieść to niezwykła proza. Ma nastrój, piękno i siłę oraz wyjątkowość i...
Przeczytane:2022-07-10, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
Nie pozwól, żeby czas był twoim panem (...)
Jeśli chcesz coś zrobić, weź się do tego. Czas zawsze się znajdzie.
Są takie powieści, książki, autorzy do których pragnie się wracać, i czyta się z największą rozkoszą, zatraca się w czasie, a ten jakby stanął w miejscu, daje wytchnienie i odpoczynek, a fabuła wciąga tak bardzo że nie wiesz kiedy tracisz głowę w fikcji literackiej. Miałam wielką przyjemność zaznajomić się z poprzednimi powieściami autorki Diane Setterfield ; Była sobie rzeka ; czy ; Trzynasta opowieść ; gdzie poczułam czym jest mistyka, magia, czar, odniosłam wrażenie że przestąpiłam próg gotyki, tej mrocznej, tajemniczej, gdzie postacie były wycięte jakby z bajki. Zaczęłam darzyć wielką sympatię ten kunszt, rzemiosło autorki, to z jaką lekkością pióra poprowadziła mnie przez wydarzenia jakie miały miejsce w kolejnej powieści, z jaką prostotą wprowadziła w wątki , najbardziej rozrzucone które stały się metafizyczną przyjemnością móc samemu dążyć do poznania prawdy, stać się jak Sherlock Holmes i odkrywać zagadnienia, tajemnice i zagadki. Klasyka literatury pięknej, opisana jak to czynili bracia Grimm, lecz także daje się słyszeć echa Dickensa, powieść którą mam przed sobą, polecam wszystkim, z pozoru prosta historia, która w trakcie jej czytania wywołuje napięcie, gęsią skórkę, daje do myślenia i odnosi się do spraw realnych - istniejący klucz tej powieści to puenta, morał końcowy, który wywiera nacisk na naszych emocjach, stawia szereg pytań: a co by było, gdyby światem nie rządził przypadek? decyzja? zdarzenie? osoba? szczęście lub pech?
; Czarne skrzydła czasu ; są opowieścią o Williamie Bellmanie, który jako dziecko w raz z kolegami z procy trafili kruka. Pech chciał że ten zdechł, lecz czy na prawdę? Stare porzekadło mówi, że utraciwszy ciało, nie utracił duszy. Uważamy je za pospolite ptactwo, które bratają się z wronami i gawronami, nic bardziej mylnego. te bardzo inteligentne ptaki, są doskonałymi obserwatorami, szczycą się wielką mądrością, pamięcią, można je wsadzić, bo pasują jak ulał do złotych klatek, karmić ze srebrnych tac smakołykami, podawanymi przez służących w liberiach. Pasują bardziej do towarzystwa jednorożców, gryfów i smoków, niż w hordzie takim samym kazać błądzić po bezkresnym niebie. Ten kruk, będzie stanowił zagadkę podczas żywota Williama, jego obecność da się odczuć jako czarną szatę narzuconą jak cień na wiele spraw. Po śmierci matki, William zostaje pracownikiem w fabryce włókiennictwa u swego wuja. Tam uczy się kunsztu i rzemiosła tkackiego, gdzie dział po dziale poznaje tajemnice zakładu, odnosząc stopniowe sukcesy, otrzymuje od wuja awans w postaci bycia jego sekretarzem. Ten przekonuje się, że chłopak ma szerokie horyzonty, daje mu pozwolenia na budowanie i rozszerzanie suszarni a kiedy zyski zaczynają iść w górę, ten jest pewien że zakład nie upadnie a będzie stanowił o sobie zarabiając krocie. Pomysły rodziły mu się w głowie jak grzyby po deszczu, wdrażał je, budował, przerabiał, słuchał, planował, kalkulował i przeliczał. Po śmierci wuja, za zgodą jego syna a kuzyna, został prawnym opiekunem, inwestorem i przedsiębiorcą zakładu, którego ten rozszerzył o dział pogrzebowy. Za nim to nastąpiło, William coraz więcej czasu poświęcał na pracę, na doglądanie, na zabieganie o utrzymanie klienta i zdobycie nowych, aby poszedł posłuch o jego talencie do interesów, musiało upłynąć szmat czasu aby szacunek zdobyty pracą nie uległ zniszczeniu. Powiecie, ze historia banalna, ot człowiek który pracując odniósł sukces, któż tego nie dokonał, lub nie próbuje? Przyznać trzeba że połowa tej opowieści jest piękna, jest ładnie obrysowana, nawet utkana misterną siecią w którą nasz bohater zaczął nie świadomy istoty zagrożenia wpadać. Jak wiadomo, nie samą pracą człowiek żyje, pewnego dnia Bellman spotyka piękną dziewczynę która w krótce zostaje jego żoną, rodzą mu się dzieci i byłby spełnionym mężem i ojcem gdyby nie choroba, wysoka gorączka która znienacka zabrała jak śmierć ma w zwyczaju swoje żniwo. Oniemiały, otępiony, bo jak liczyć, mnożyć, oceniać, ważyć smutek? Ten marazm utrzymywał go na powierzchni tego stanu odrętwienia, gdyby nie córka która chorując jak reszta, nie poddawała się nie dając mu tym samym pola do popisu, on każdego dnia modlił się o jej powrót do zdrowia, a kiedy zauważył poprawę był pewien że to niemal cud. Williama zaczęło nękać przeświadczenie o obecności pewnego człowieka w czerni, który ilekroć ten pojawiał się spowity przygnębieniem, na pogrzebie, cmentarzu, jakby z ironicznym uśmiechem oczekiwał na pojawienie się Williama, ten podejmuje z nim układ, transakcje, co być może przypomina pakt z diabłem, czego chciał? Zostawmy to jako tajemnicę pana Blacka. William popadł w pęd życia, bez zbędnych ceregieli począł rozbudowywać szwalnię, dokonywał zakupu, liczył zyski, podnosił swoje obowiązki które zatraciły go całego, był nieświadomym swych czynów, człowiekiem który stał się zakładnikiem swojej pracy. Ta stanowiła dla nie go wszystko co posiadał, a gonitwa z czasem tylko sugestywnie przypominała mu o tym co musiał jeszcze zrobić, czego nie zdążył a co potem spędzało mu sen z powiek. Połączenie Bellmana i Blacka stanowiło nie lada gratkę dla rodzących się plotek, kim jest ów facet w czerni, dlaczego się chowa, nie pokazuje, to brat bliźniak Wiliama czy wymyślona historia, zajmuje się strefą śmierci, tak delikatną że człowiek boi się o niej mówić, myśleć, czy jest realną postacią, namacalną. William pragnął za to połączyć życie z drogą ostateczną, był jak alchemik, czarodziej, mag, wprowadzając innowacje w rzeczywistość, zdobywając wielki szacunek, godność i poszanowanie, dla wielu ludzi stał się autorytetem, osobą którą stawiano jako wzór do naśladowania. On sam chciał odnaleźć klucz do chronometrii, do zegara, bardzo chciał go zatrzymać i obciążyć wahadło aby spowolnić ruchy, aby sekundy przestały odmierzać czas którego Bellman nie miał. Widać było że schudł, że mniej jadł, że głowę miał zawsze i wszędzie zajętą gonitwą myśli, że przemnażał, liczył, stawiał słupki, wykresy, sprawozdania które o NIEBA! zaczęły spadać. Pracoholizm jak każdy nałóg, zabierał bardzo dużo, zdrowie, poświęcenie, zaniedbanie, zapomnienie, pchał w coraz większe odmęty spraw które nigdy nie mogły poczekać. William się zatracał, odpływał, dryfował, uciekał, nigdy nie był obecny duchem, nigdy nie był wolnym człowiekiem, nigdy nie posiadał chwili dla siebie bo uważał je za objaw zaniedbania, nie dopilnowania, nie dbał o siebie a firma stanowiła jego punkt odniesienia. Tak bardzo się pogubił że świadkiem jego wielkiego upadku był kruk. Czy słusznie William uważał że jest niezastąpiony? A przecież życie nadal i bez nie go dalej się toczyło...
Opisana historia człowieka, którego obraz przedstawia pewne autorytety, schematy, dogmaty, człowieka zatraconego, człowieka który walczył heroicznie, niezłomnym, nie bojąc się ryzyka, który poświęcił swoje życie by je utracić, popaść w chorobę, zaniedbując własną, jedyną córkę dla której nie miał czasu, przyjaciół -bo takich nie posiadał, oddał hołd temu do czego był stworzony, bycia i posiadania klucza do zakładu włókiennictwa, do doglądania wszystkim tym co umiał robić najlepiej. Tylko Black którego się obawiał najbardziej, wskazał mu drogę którą mógł iść, pozostały wspomnienia i pamięć, bo mimo wszystko miał dobre życie, godne człowieka silnego, statecznego, odpowiedzialnego. Lecz w życiu należy zachować równowagę, stabilizację, by każda lekcja dała naukę, aby ją docenić trzeba doświadczyć, przeżyć, poczuć, poznać. W powieści pokazane są wartości które często gubimy w pędzie codziennych spraw, trosk, przekładając karierę nad rzeczy ważne, nad rodzinę, przyjaciół, pragnąc liznąć tego sukcesu bycia ponad wszystkim i wszystkimi, często można obudzić się jednak z ręką w nocniku.
Emocjonalna historia o zagubionej tożsamości, z lekkością pióra oddaje majestat pięknego obrazu który kieruje się na tle Londynu. Pełne gotyckiej grozy psychologiczne studium otwierające drzwi do winy i kary, pięknie stworzona, wyrazista sylwetka bohaterów na tle całej scenerii. Nastrojowa, nostalgiczna, poetycka, lecz pod tą kopułą znajduje się mrok, mgła i bagno które wciąga, dając do zrozumienia że czytasz na własną odpowiedzialność.
O kruku
...nie wie, co troska,
nie wie, co smutek,
nie wie, co wyrzuty,
jego życie to jedno długie pasmo szczęścia
i pójdzie na śmierć nie przejęty,
wiedząc, że wkrótce objawi się znowu, jako pisarz albo ktoś taki,
i będzie mu się wiodło jeszcze lepiej niż kiedykolwiek wcześniej
wprost nie do zniesienia dobrze.
- Mark Twain.