Wraz z Lauriem Lee podróżujemy w przeszłość, do czasów tuż po I wojnie światowej, do małej i ubogiej angielskiej wioski w Gloucestershire. To tam w gronie licznego rodzeństwa, pod opieką porzuconej przez męża matki, autor spędził dzieciństwo i wczesną młodość. Wśród nieokiełznanej przyrody wioski Slad położonej w dolinie, odciętej od świata zewnętrznego, życie mieszkańców trwa od wieków niemal w niezmienionej formie. Autor niezwykle sugestywnie, plastycznie i z poczuciem humoru odtwarza zapomnianą już Anglię, swój raj na ziemi, który wojna i cywilizacja zniszczyły bezpowrotnie. Dzięki zapiskom powstała kronika tradycyjnego wiejskiego życia przyciągającego i zniewalającego swoim urokiem, pełnego zapachów, kolorów i dźwięków, któremu kres położyła nowoczesność.
Cydr z Rosie przyniósł Lauriemu Lee światową sławę. Książka sprzedała się w milionach egzemplarzy i doczekała się ekranizacji przez stację BBC.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2017-12-04
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 296
Tytuł oryginału: Cider with Rosie
„Cydr z Rosie” to piękna, liryczna proza wspomnieniowa, w której rzeczywisty świat przeplata się z marzeniami dziecięcego bohatera. Naprawdę warto zagłębić się w tę magiczną lekturę, by przenieść się na angielską prowincję pierwszych dekad minionego wieku.
Laurie Lee zaczyna opowiadać o swoim dzieciństwie w sposób, który zwraca uwagę czytelnika już od pierwszych zdań: „Zsadzono mnie z fury, gdy miałem trzy lata, i od tego poczucia oszołomienia oraz strachu zaczęło się moje życie w wiosce. Czerwcowa trawa, w której stałem, była wyższa ode mnie, a ja chlipałem. Nigdy wcześniej nie znajdowałem się tak blisko trawy. Górowała nade mną i wokół mnie, a każde źdźbło było tatuowane przez słońce tygrysimi paskami”.
W podobnie klimacie utrzymana jest cała książka, której treść skupia się zarówno na losach małego narratora, jak i jego bliskich – matki, rodzonych i przybranych braci oraz sióstr, nieobecnego ojca, sąsiadów, rówieśników, nauczycieli…
Życie w małej, ubogiej wiosce Slad zaczyna się na nowo po zakończeniu pierwszej wojny światowej, gdy do domów wracają mężczyźni. Wielu z nich to trwale okaleczone fizycznie i psychicznie ofiary, jednak w świecie żyjących z darów ziemi ludzi nie ma zbyt wiele miejsca na sentymenty. Nawet z największych tragedii trzeba się szybko otrząsnąć, by przetrwać i zapewnić byt rodzinie.
Otaczający świat autor opisuje z perspektywy dziecka, które wielu rzeczy nie rozumie i nieraz dopowiada sobie to, o czym milczą dorośli. Rodzi to wiele rozbrajających i zabawnych sytuacji.
Gdy mały Laurie staje się nastolatkiem, sporo spraw przestaje być tajemnicami. Pojawiają się niebezpieczne zabawy i rywalizowanie o pozycję, pierwsze miłości, skradzione pocałunki, grzeszne marzenia, muzyczne fascynacje. Wszystko zaś dzieje się niemal na oczach wiejskiej społeczności, przed którą trudno cokolwiek ukryć.
Są też książki, dzięki którym dorastający bohater zaczyna zdawać sobie sprawę, że gdzieś istnieje inny, wielki i bardzo kuszący świat, który chciałoby się zobaczyć i poznać.
Na razie jednak Lauriemu muszą wystarczyć smaki, zapachy, kolory najbliższego otoczenia. A one zdają się eksplodować z kart książki.
Autor opisuje ludzi, miejsca, przedmioty i zdarzenia w sposób niezwykle plastyczny, wyszukany, oryginalny, oddziałując na wszystkie zmysły czytelnika. Ta pełna liryzmu synestezja to na pewno jedna z największych zalet opowieści, w której jest miejsce na wzruszenia, radości i smutki, rodzinne dramaty i nadzieje, na opisy graniczące z naturalizmem, ale przede wszystkim na niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju magię okresu dzieciństwa. Po latach można powrócić do niego jedynie wspomnieniami, a Laurie Lee robi to sposób mistrzowski i zapadający w pamięć.
„Cydr z Rosie” na pewno nie jest lekturą dla tych, którzy lubią tylko szaleńczo pędzącą akcję. Tutaj wydarzenia toczą się powoli, bez pośpiechu, niemal leniwie, przypominając ściekającą kroplę miodu. Wspaniałym dopełnieniem treści są ilustracje Johna Warda.
Tą prozą można i należy się delektować, układając w całość opowiadane fragmenty, zanurzając się z wielką przyjemnością w świat, którego już nie ma i który nigdy nie powróci. Na szczęście udało się zachować go i unieśmiertelnić na kartach książki, którą z ogromną satysfakcją ustawiam na półce z ulubionymi utworami, tuż obok utrzymanej w podobnym klimacie prozy francuskiego pisarza, Marcela Pagnola.
Nie jestem przesądna, ale mam nadzieję, że rozpoczęcie 2018 roku tak wyrafinowaną lekturą okaże się zapowiedzią wspaniałych czytelniczych wyzwań i przygód (czego sobie i wszystkim książkowym molom życzę:)).
BEATA IGIELSKA
Przeczytane:2018-02-13, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Po przeczytaniu "Cydru z Rosie" w mojej głowie nieustannie kołaczą się słowa Pieśni Świętojańskiej o Sobótce Jana Kochanowskiego. Laurie Lee funduje czytelnikowi prawdziwy miastowy detoks i przenosi go w czasy, gdzie to rytm przyrody wyznaczał ludzkie zachowanie i gdzie można było zachwycać się prostotą życia.
Wspomnienia z dzieciństwa
Autor w swej powieści powraca do wczesnego dzieciństwa, chwili gdy w wieku trzech lat zsadzono go z fury i od tego poczucia oszołomienia oraz strachu zaczęło się jego życie w wiosce.
Laurie Lee z wielką precyzją odmalowuje powojenny krajobraz, przyznać trzeba, że operuje słowami niczym malarz pędzlem, gdyż wszelkie opisy miejsc stworzone są niezwykle plastycznie i od razu żywo jawią się w umyśle czytelnika.
Oprócz przyrody znaczą uwagę Lee poświęca charakterystyce mieszkańców wsi i osób przewijających się przez nią.
"Cydr z Rosie" idealnie wpasowałby się w taki gatunek. To książka, która pozytywnie nastraja do świata, ukazuje, że małe przyjemności mogą cieszyć, że przyroda potrafi obezwładnić swoimi zapachami, kolorami i zmiennością, o czym dzisiaj tak często zapominamy.