Poruszająca opowieść o miłości, nadziei, walce o marzenia, a nade wszystko o sile rodziny
W wigilijną noc 1863 roku w lubelskiej wsi przychodzi na świat chłopiec o niezwykłych niebieskich oczach. Jego los wydaje się przesądzony - będzie jednym z milionów chłopów w nieistniejącej na mapie Rzeczpospolitej. Lecz w sercu dorastającego Macieja rodzi się marzenie - chciałby sam napisać historię swojego życia...
Czas przemija, jedna wojna przechodzi w drugą, państwa znikają i pojawiają się na mapach. Szalejące w Europie wichry historii nie omijają ani małej wioski, ani wielkiego miasta, o którym skrycie śni Maciej. W tym niespokojnym świecie jedynym, czego może uchwycić się człowiek, jest dłoń drugiego człowieka, a prawdziwym cudem codzienności pozostaje niezmiennie rodzina.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Cuda codzienności to zeszłoroczna propozycja czytelnicza autorstwa Marii Paszyńskiej.
Dalsze losy Ciszaków poznamy już 23 marca dzięki książkowej kontynuacji ,,Skrawki nadziei''.
W lubelskiej wsi w 1963 roku w wigilijny wieczór na świat przychodzi chłopiec o niezwykłej urodzie. Po tragedii jaka spotkała jego rodzinę chłopiec zostaje oddany na wychowanie rodzinie kowala. Mijają lata, chłopiec rośnie i coraz bardziej marzy by coś zmienić w swoim życiu. Tym czymś jest miejsce zamieszkania i chłopak dąży wszelkimi sposobami by to marzenie się spełniło.
Mam mieszane odczucia co do tej książki. Z jednej strony autorka ciekawy sposób przedstawiła zwyczaje i przesądy tyczące się adwentu oraz Bożego Narodzenia. Doceniam, że zadała sobie trud by w najdrobniejszych szczegółach przedstawić mentalność mieszkańców wsi tamtego okresu. Miło mi się też zrobiło kiedy czytając ją, zorientowałam się, że bohaterowie mieszkali gdzieś niedaleko mojej miejscowości. Dlaczego tak sadzę ? Otóż kilkukrotnie w fabule przewijał się Lubartów.
Niestety książka ma też dla mnie drugą, gorszą stronę medalu. Nie zauroczyła mnie i nie znalazłam powodu by się nią pozachwycać. Akcja książki działa się w generalnie w okresach około świątecznych i świątecznych. Dlaczego okresach? Otóż autorka zrobiła w książce sporo przeskoków czasowych a to nie pomagało ,,wgryźć się'' w fabułę. Nie ułatwiali tego też bohaterowie, których nie udało mi się polubić. Nie rozumiałam też dlaczego na każdym kroku podkreślano jaki Maciej jest ,,śliczny''. Moim zdaniem było to niepotrzebne.
Niestety Cuda codzienności nieco mnie rozczarowały. Książka ma swoje zalety, ale nie brak jej też wad. Do tych pierwszych mogę zaliczyć przedstawienie zwyczajów ( i przesądów) odgrywających ważną rolę w funkcjonowaniu życia naszych przodków. Niestety nie mam dobrego zdania o bohaterach, którzy wydają mi się nijacy. Podobne fabuła. Niby coś się działo, ale nie było żadnego zwrotu akcji, który sprawiłby, że czytelnik śledziłby ją z zapartym tchem przebieg fabuły. Czy ją polecam? Niekoniecznie. Jest wiele ciekawszych książek, z którymi można spędzić czas.
W wigilijną noc w dramatycznych okolicznościach rodzi się piękny, niebieskooki chłopiec. Choć los nie jest dla niego łaskawy od samego początku, dziecko dorasta w otoczeniu bliskich, czując ich miłość. Chłopiec wyrasta na dojrzałego i pojętnego młodego człowieka. Ma mocno sprecyzowane plany na przyszłość i wie, że wieś, w której dorastał, nie daje mu pełni szczęścia.
Autorka ukazuje nam zwyczaje, tradycje małej, przedwojennej polskiej wsi. Widzimy, jak one zmieniają się na przestrzeni lat, a święta są tutaj jedynie tłem do wydarzeń. To magiczny czas, w którym każdy zwalnia, docenia bliskich, odrywa się od problemów. Pomimo wielu smutków, które dopadają bohaterów, spotyka ich także wiele ciepła i radości.
Zmusza do refleksji i pokazuje, że cuda zdarzają się częściej, niż je zauważamy. Pomimo czarnych chmur nad naszymi głowami, warto mieć nadzieję na lepsze jutro! Polecam!
Jesienią ubiegłego roku ukazała się najnowsza powieść Marii Paszyńskiej ,,Cuda codzienności". Opowiedziana została w niej historia Macieja Ciszaka, którego matka zmarła tuż po porodzie, a ojciec zaginął. Maleńkim chłopcem o błękitnych oczach zajął się miejscowy kowal wraz ze swoją żoną.
Mimo, iż podlubelska wioska jest domem Macieja, a powierzone mu zajęcia wykonuje on z ogromną sumiennością i oddaniem to właściwie od najmłodszych lat tęskni za czymś więcej i upatruje swej przyszłości w Warszawie. Czy uda się spełnić te marzenia? Jaką drogą powiedzie go los? Tego dowiecie się czytając tę książkę.
Autorka jak ma to w swoim pisarskim zwyczaju ukazała czytelnikom również tło historyczne, w którym osadzona została jej opowieść - od roku 1863, aż po początek XX wieku. Rozpiętość czasu akcji stanowi swoiste zderzenie wsi u schyłku XIX wieku z Warszawą z początków wieku XX. Nie to jest jednak najważniejsze w tej powieści.
Pierwsze skrzypce grają tu z pewnością relacje rodzinne i ogólnie międzyludzkie, a także przywiązanie człowieka do tradycji, której bardzo różne formy towarzyszą czytelnikowi przez całą książkę.
Jest to opowieść o marzeniach, których spełnienie wymaga często wielu wyrzeczeń i poświęceń. O wartości i sile rodziny, która dla bohaterów od zawsze stanowi solidny fundament, chociaż jak się okazuje nie zawsze stanowią o niej stricte więzy krwi.
Jeśli chcecie przeczytać klimatyczną historię nasyconą świątecznym klimatem, ale nie będącą nadmiernie unurzaną w świątecznym lukrze to sięgnijcie po najnowszą pozycję Marii Paszyńskiej, która przeniesie Was w zupełnie inny, coraz bardziej zapomniany już świat. Stanie się to nie tylko za sprawą opisanych czasów i obyczajów, lecz również użytego języka, który choć nie wszystkim przypada do gustu mnie akurat bardzo pasuje do klimatu całej opowieści.
Zachęcam Was do zapoznania się z burzliwymi losami bohaterów tej pozycji. Sprawdźcie sami czy pomimo różnorodnych trudności, z jakimi przyjdzie im się zmagać odkryją oni własne cuda codzienności, które niewątpliwie również napotkają na swej życiowej drodze.
Mnie nie pozostaje zaś nic innego, jak cierpliwe czekanie na kontynuację tej historii. A ma ona pojawić się na rynku wydawniczym już wiosną!
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2022/01/do-wielkiej-zmiany-kazdy-musi-dojsc-sam.html
O matuchno moja!!! Jak ja uwielbiam książki Pani Marii. Tylko ona jest w stanie zachować w nich klimat dawnych lat. Utknęłam mentalnie na tej wsi, gdzieś na Lubelszczyźnie, gdzie rodzinne tragedie, zabobony i tradycje są codziennością. Nieskalany współczesnością język był ambrozją dla mojej duszy. Autorka włożyła ogrom pracy, by fikcyjnych bohaterów wrzucić w ten szary, odległy świat, gdzie liczyło się jedynie, by przeżyć. A wśród nich, ten jeden jedyny osobnik, który pragnie więcej, chce iść ku lepszemu. A wśród nich młodzi, zakochani, którzy potrafią docenić uczucia drugiego i dotrzymać sobie wierności. Przepiękna historia, gdzie liczy się odwaga, niezłomna wiara i miłość. Gdzie nie tylko w święta, ale w każdej chwili może zdarzyć się Cud codzienności.
To moja pierwsza świąteczna książka. Wiedziałam, że od niej właśnie zacznę i jestem zachwycona. Pani Maria nigdy nie zawodzi. Polecam wam gorąco.
Bohaterskie czyny, krwawe pomsty, wielkie namiętności, złamane przysięgi, kłamstwa, zakazana miłość, klątwy i wizje, święci grzesznicy i mordercy udający...
Czy w świecie pełnym przemocy jest jeszcze miejsce na piękno? W mroźny zimowy wieczór 1935 roku w Warszawie na pograniczu świata żydowskiego i chrześcijańskiego...
Przeczytane:2023-02-16, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, 12 książek 2023, 26 książek 2023, 52 książki 2023,
Wigilia Świąt Bożego Narodzenia to wyjątkowy dzień roku. Związane są z nim różne zwyczaje, tradycje i obrzędy, a w przygotowaniach do tego pięknego wieczoru biorą udział całe rodziny, by wraz z pierwszą gwiazdką zasiąść wspólnie do uroczystej wieczerzy, łamiąc się uprzednio opłatkiem i składając sobie życzenia. Niezależnie od wydarzeń dotyczących nas bezpośrednio, czy gdzieś na świecie. Czy to w okresie rozbiorów, czy wojennego okrucieństwa, wigilia zawsze była czasem, w którym rodziny starały się być razem celebrując zwyczaje z nią związane. Była i jest dniem radości, szczęścia, pojednania, nadziei na lepsze jutro oraz miłości.
Fabuła książki Marii Paszyńskiej rozpoczyna się właśnie w wigilijną noc 1863 roku. Czas w niej przemija odmierzany kolejnymi wigiliami aż do grudnia 1918 roku. W tym przedziale czasu, pisarka zabiera nas w opisany pięknym językiem świat dawnych tradycji, obyczajów, praktyk i wierzeń, o których czyta się z ogromną ciekawością, ponieważ wiele z nich przestało być kontynuowanych. Zostały zapomniane, zastąpione nowymi, albo świadomie odrzucone przez kolejne pokolenia. To świat rozciągający się od lubelskich wsi, w nieistniejącej na mapie Rzeczpospolitej, do rozbudowującej się, tętniącej życiem Warszawy, do powrotu Polski na mapę świata, a więc świata, w którym losy bohaterów przeplatają się z szalejącymi w Europie wichrami historii. Brnąc przez kolejne strony czuć fascynację, zachwyt, głód poznawania, kierujący Panią Marią oraz chęć podzielenia się ze swoimi czytelnikami zdobytą na potrzeby książki wiedzą. Ten najbardziej rodzinny czas, jakim jest wigilia, stał się osnową historii klanu Ciszaków, którzy jak każda rodzina przeżywają wzloty i upadki, chwile szczęścia i grozy, spełniają marzenia i doznają rozczarowań, nie bez powodu. Wszystkie te wydarzenia łączą ich, wzmacniają rodzinną więź i kształtują charakter jej członków.
Choć powieść ta różni się od innych książek świątecznych i historycznych. Forma, w jakiej została napisana sprawia, iż jej główną wartością nie są wcale wspomniane przez autorkę wydarzenia historyczne, ani przytoczone postaci, takie jak np. Feliks Dzierżyński, generał Szeptycki, Jędrzej Moraczewski, czy prezydent Warszawy - Wiktor Litwiński. To jedynie wartości dodane.
"Ludzie szybko zapominają o tym, co było, gnani odwiecznym instynktem życia, pomimo wszystko i na przekór wszystkiemu", ale czy zapominają jaką siłę ma rodzina? Takowa to przede wszystkim ciepło rodzinne, wzajemna troska, wspólne posiłki i rozmowy, szczerość i tolerancja, a także szacunek, odpowiedzialność i bezinteresowna miłość. Miłość łącząca ludzi niezależnie od metryki, zewnętrznego wyglądu, statusu społecznego, miejsca zamieszkania, wykształcenia. Także wspólnie spędzona wigilia i święta. Rodzina właśnie jest największą wartością tej powieści. Zrozumienie powyższego składa się na umiejscowienie fabuły właśnie w tym czasie i na tytułowe cuda codzienności.
Tyle ode mnie, a teraz z przyjemnością zabieram się za lekturę drugiego tomu opisującego dalsze losy rodziny Ciszaków.