Nigdy nie jest za późno, by wyrwać się schematom i podążyć za głosem serca.
Czasem wystarczy popchnąć jedną kostkę, aby zasiać spustoszenie w mozolnie wznoszonej przez lata budowli, gdzie każdy element stał blisko drugiego. Tak właśnie decyzją o przeprowadzce do domku nad morzem nestorka rodziny Bialickich rozpoczęła destrukcję. Rodzina podzieliła się na pojedyncze osoby, a każdy żył tylko swoim życiem, zamykając do niego dostęp pozostałym. Każdy też pielęgnował w sobie całkiem solidne pokłady żalu i utwierdzał się we własnych racjach.
W takiej atmosferze Marta będzie musiała zadecydować, co jest dla niej naprawdę ważne. Czy jej związek z Krzysztofem ma szansę przetrwać? Jak ułożą się jej relacje z siostrą? Czy Marta i jej babcia pożałują swojej decyzji o wyjeździe?
Bohaterowie tej powieści pojawili się także w książkach: Nic się nie kończy i Wszystko się zaczyna.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2019-04-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Nigdy nie jest za późno, by wyrwać się schematom i podążyć za głosem serca.
Czasem wystarczy popchnąć jedną kostkę, aby zasiać spustoszenie w mozolnie wznoszonej przez lata budowli, gdzie każdy element stał blisko drugiego. Tak właśnie decyzją o przeprowadzce do domku nad morzem nestorka rodziny Bialickich rozpoczęła destrukcję. Rodzina podzieliła się na pojedyncze osoby, a każdy żył tylko swoim życiem, zamykając do niego dostęp pozostałym. Każdy też pielęgnował w sobie całkiem solidne pokłady żalu i utwierdzał się we własnych racjach.
W takiej atmosferze Marta będzie musiała zadecydować, co jest dla niej naprawdę ważne. Czy jej związek z Krzysztofem ma szansę przetrwać? Jak ułożą się jej relacje z siostrą? Czy Marta i jej babcia pożałują swojej decyzji o wyjeździe?
"Coś musi trwać" To już niestety ostatnie spotkanie z bohaterami cyklu "Nic się nie kończy". Muszę przyznać, że przez ten czas bardzo zżyłam się z postaciami i z niecierpliwością wyczekiwałam na tę część, by poznać finał tej historii.
Ci z Was, którzy znają poprzednie dwa tomy, wiedzą że główna bohaterka Marta wraz z babcią Haliną mieszkają nad morzem. Poprzez dzielącą ich odległość kontakty z resztą rodziny rozluźniły się, brak im czasu na rozmowy. Między Martą a jej siostrą wyrósł mur, który wydaje się nie do zburzenia. Czy siostry w końcu dojdą do porozumienia? I co z Krzysztofem? Czy jest szansa na to, by naprawić związek?
"- Otoczenie nie ma tu nic do rzeczy. Jeżeli dwoje ludzi żywi do siebie głębokie uczucia, nie ogląda się na nikogo. Widzą tylko siebie nawzajem, reszta zupełnie nie ma znaczenia."
Joanna Kruszewska sporo miejsca poświęciła zagadnieniu rutyny, przyzwyczajenia w związku, do których często dochodzi, gdy pierwsze motylki w brzuchu odfruną, gdy nie będzie między partnerami już tego żaru, co na początku. Autorka stawia szereg pytań na temat istoty miłości i udanego związku.
"Ludzie w pewnym wieku przyzwyczajają się do rutyny, żyjąc u boku drugiej osoby przez dobre kilkadziesiąt lat, poznają jej charakter, oswajają się z osobowością, nie są absolutnie przygotowani na to, że w ułamku sekundy druga połówka stanie się kimś zupełnie obcym."
Bohaterów wiele dzieli, nie potrafią się porozumieć. Wyrządzone krzywdy ciążą coraz bardziej. Dlatego warto zrobić wszystko, aby to naprawić. Szkoda tracić czas na niepotrzebne swary, kłótnie, zacietrzewienie się w swoich racjach. Życie jest zbyt krótkie, aby je niepotrzebnie i bez sensu trwonić. Tu kolejny raz okazuje się, jak ważna jest rozmowa.
Podsumowując całą trylogię, mogę śmiało powiedzieć, że trzyma poziom, jest życiowa - począwszy od bohaterów, a na wydarzeniach i ich problemach skończywszy. Przyglądając się niejako z boku temu wszystkiemu, co miało miejsce na kartach powieści, niejednokrotnie skłaniało to mnie do refleksji, do głębszego zastanowienia się nad moim własnym postępowaniem, jak i moich bliskich. Wyniosłam kilka cennych rad i wskazówek.
"Różne rzeczy przemijają, wydaje się, że nic nie trwa wiecznie. Coś się kończy, coś zaczyna, coś jednak w naszym życiu musi trwać. Musi być stałym punktem odniesienia. Na czym go budować, jak nie na zrozumieniu i uczuciu najsilniejszym z możliwych?"
Warto jeszcze zwrócić uwagę na okładki całej serii, które idealnie ze sobą współgrają, są przyjemne dla oka i, co najważniejsze, trafnie oddają treść.
"Coś musi trwać" to powieść, która doskonale spina losy bohaterów, pokazując co tak naprawdę liczy się w życiu najbardziej. To rodzina jest tym, co powinno utwierdzić nas w przekonaniu, że warto się starać naprawić popełnione błędy, a przede wszystkim nauczyć się rozmawiać. Polecam Waszej uwadze całą serię!
Przeszłość potrafi dopaść w najmniej oczekiwanym momencie. Nie można od niej uciec, trzeba się z nią rozliczyć. Agata wiedzie spokojne i całkowicie przewidywalne...
Za każdą przyjemność trzeba zapłacić i czasami lepiej dwa razy się zastanowić, czy chwila radości warta jest swojej ceny. Seniorka rodu Bialickich oraz...
Przeczytane:2021-05-07, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2021,
Ostatnia część sago o rodzinie Bialickich. Kibicowałam związkowi Marty i Krzyśka."Krzysztof był, jak by nie patrzeć mężczyzną jej życia. Spędziła u jego boku dobrych kilka lat, nauczyła się przyzwyczajeń, upodobań, wypracowali przez ten czas całe mnóstwo rytuałów, które pozwalały ich związkowi funkcjonoań bez najmniejszych przeszkód." Czy Marta zainteresuje się innym mężczyzną, czy z innym będzie planować przyszłość? Czytałam, aby się o tym dowiedzieć. Kibicowałam też nestorce rodu Halinie, która żyjąc na własny rachunek odmłodniała i nabrała energii. Dużo miejsca poświęciła też autorka Julii, siostrze Marty.