Isa jest córką niczyją, którą pod opiekę wzięła potomkini legendarnego boga gromów Thora. Dziewczyna przechodzi surowy trening pod okiem walkirii i zostaje strażniczką Świętego Sadu. Jej zadaniem jest pilnowanie, by nikt niepowołany nie tknął jabłek nieśmiertelności, które rozdzielać może wyłącznie bogini Idunn. Gdy odwieczni przeciwnicy Asgardu łączą siły, wioska Isy, a także Sad zostają doszczętnie zniszczone, a ona wzięta do niewoli. Dziewczyna widzi na własne oczy przywódcę lodowych gigantów: Fenrira. Wówczas dociera do niej, że ziścić się mają złowieszcze przepowiednie o Ragnaröku. Strażniczka wie, że jedynym sposobem na powstrzymanie Zmierzchu Bogów jest zabicie wilka. Im więcej jednak spędza z nim czasu, tym bardziej przekonuje się, że prawdy, których jej uczono nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości...
Czy Isa zdoła pokonać przeznaczenie i powstrzymać Zmierzch Bogów?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-07-15
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 490
Tytuł oryginału: Córka słońca i księżyca
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: polskie
Jakiś czas temu los na mojej drodze postawił ,,Czystokrwistego" Ann Dove. Wtedy zauroczyłam się fantastyką przedstawioną oczami Ani. Książka okazała się cudowna. Dlatego, kiedy zobaczyłam pierwsze posty dotyczące jej drugiej książki, krążyłam wokół niej. Czułam, że ta historia jest wyjątkowa. Cóż, dokładnie taka właśnie jest.
To historia o miłości dwóch totalnie różnych dusz. To fantastyczna opowieść o walce dobra ze złem i choć do końca nie wiem co wygrało, to książka jest warta przeczytania. Tak, nie wiadomo tego, bo Ania urwała historię w takim momencie, że miałam ochotę ją udusić.
Isa to młodziutka strażniczka sadu nieśmiertelnych jabłek. Jako dziecko przeszła bardzo trudne i bolesne szkolenie, które miało ją przygotować do służenia temu świętemu miejscu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie wybuchła wojna, a książę ciemności nie najechał rodzinnych stron Isy. Cała wioska ucieka, jedynie dziewczyna zostaje schwytana w niewolę przed Fenrira, księcia ciemności.
Fenrir także ma bardzo bolesną i trudną przeszłość za sobą. Przez to jest bardzo niebezpieczny dla swoich ludzi, którzy się go wręcz boją. Początkowo dla Isy też jest brutalny, jednak z czasem coś sprawia, że pragnie ją poznać bliżej. Nie jest już zły, a zaciekawiony nią. Przygląda się jej, obserwuje.
Nadchodzi święto Jul. Wszyscy towarzysze broni w obozie Fenrira rozjeżdżają się do swoich domów i kobiet, by świętować. Fenrir także wyjeżdża i zabiera ze sobą Isę. To właśnie tam daleko na północy, Isa i Fenrir odkrywają swoje uczucia wobec siebie. Spędzają razem czas, rozmawiają, poznają się bliżej. Odkrywają, że pomimo tego co ich dzieli, mogą się w sobie zakochać. Jednak ciąży nad nimi przepowiednia, która kiedy się wypełni, sprowadzi na nich ból i cierpienie. Obojgu bardzo zależy na sobie i nie chcą być powodem cierpienia ukochanej osoby. Isa i Fenrir muszą podjąć trudne decyzje, które zaważą nie tylko na ich życiu, ale także wszystkich istnień na ziemi.
Czy podejmą dobrą decyzję? Czy tych dwoje ma szansę by być szczęśliwym?
Wow! Jakie to było świetne!!! Początkowo miałam trudności w czytaniu, bo musiałam poczuć klimat tej historii, ale kiedy coś zaskoczyło, nie mogłam się oderwać od książki. Dzieje się tu bardzo dużo. Mamy postacie mitologiczne, bogów, wampiry, wilkołaki i wszelkie stworzenia zmiennokształtne. Zapomniałam o najważniejszym, mamy tu też magię. To wszystko razem tworzy piękna historię, która kończy się tak, że mam ochotę udusić Anię! Takie kończenia książek powinno być surowo karane!
Naszą główną bohaterką jest młodziutka Isa, która dostała brutalną lekcję od życia. Wychowana pośród bogów, oczywiste było dla niej, że będzie im służyć. Dlatego została strażniczką świętego sadu. Wyszkolona przez walkirie, miała bronić sadu nawet kosztem własnego życia. Isa wychowana była w uwielbieniu dla bogów i ślepo wierzyła, że ich decyzje są po prostu słuszne i najlepsze dla ludzi.
Jaki przeżyła szok, kiedy porwana przez księcia ciemności, stopniowo poznaje zupełnie inny obraz bogów. Tym razem jawili się jako niebezpieczne i dbające tylko o siebie istoty. Isa musiała bardzo dużo wzniecić wewnętrznych potyczek, sama nie wiedziała kto ma rację. A tak naprawdę prawda jest znacznie gorsza niż mogłaby sobie to wyobrazić.
Fenrir to też pokiereszowana istota magiczna, która potrafi przemieniać się w śmiercionośnego wilka. Jako młodzieniec został bardzo skrzywdzony przez bogów, którzy widzieli w nim tylko i wyłącznie zło. Dopiero Isa dojrzała w nim ogniki dobra, które starała się wszelkimi sposobami rozpalić. Ale czy jej się to udało,. musicie już sami doczytać. Powiem tylko, że będzie się działo!
Ania świetnie opisała przyrodę. Czytając miałam wrażenie, że jestem w tych pięknych i zielonych sadach czy górach, a ta zorza, była piękna! Momenty walk też przedstawiła bardzo realistycznie. To wszystko opisała tak, że w mojej głowie oglądałam film! Brawo Aniu!
Wydaje mi się, że powinnam wspomnieć jeszcze o święcie Jul. Czytając o tym, odnosiłam wrażenie jakbym czytała o naszym chrześcijańskim Bożym Narodzeniu. Tak wiele rzeczy się pokrywało. Drzewko świąteczne, uroczysta kolacja, przed którą ludzie nie mogli dużo jeść, bo wszystko było odkładane na te wyjątkowe dni. Potem dzień podarunków, który kojarzył mi się z naszym pierwszym dniem świąt.
Nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła u naszego wszechwiedzącego wujka Google. Oczywiście moje odczucia były dobre, bo święto Jul w mitologii nordyckiej, jest odpowiednikiem naszego Bożego Narodzenia. Oczywiście nie dosłownie, ale ogólny zarys jest niemal identyczny.
Kończąc polecam Wam tą świetną książkę. To fantasy, ale napisane tak, że chce się to czytać w nieskończoność. Mamy tu świetnie wykreowanych bohaterów, cudowne opisy przyrody i miłość, która mam nadzieję zwycięży wszystko. Jednym słowem POLECAM
Kira Ásbirningar wiedziała, że ten dzień nadejdzie, choć wolałaby aby nastał później. Niestety znaleźli się twarzą w twarz jako zaprzysięgli wrogowie,...
Przeczytane:2024-08-26, Ocena: 6, Przeczytałam,
Ann Dove poznałam przy okazji patronatu nad jej debiutancką powieścią „Czystokrwisty”, który okazał się naprawdę bardzo dobra. Gdy dowiedziałam się o powstawaniu kolejnej książki, byłam zachwycona możliwością powrotu do świata stworzonego przez autorkę. Ta książka jest dla mnie wyjątkowa nie tylko ze względu na patronat, ale również dlatego, że jako betareaderka brałam czynny udział w jej powstawaniu. To moje literackie dziecko, w którym zakochałam się od pierwszych słów. Jestem niezmiernie wdzięczna Ani za to, że mogłam nie tylko patronować tej książce, ale stać się jej częścią (moje zdziwienie i wzruszenie, gdy zobaczyłam swoje imię w podziękowaniach, były nie do opisania).
„Córka słońca i księżyca” to pierwszy tom trylogii, która, mam nadzieję, podbije Wasze serca tak, jak podbiła moje. Powieść napisana jest lekkim i przyjemnym stylem, dzięki czemu pomimo prawie 500 stron czyta się ją błyskawicznie. Widać, że autorka doskonale operuje słowem, a jej warsztat pisarski stoi na bardzo wysokim poziomie. Fabuła jest niezwykle interesująca, a pięknie rozbudowany świat wciąga nas w nordyckie mity i dziewięć krain zamieszkiwanych przez nordyckich bogów, lodowych gigantów i zmiennokształtnych. W książce znajdziemy magię żywiołów, która ma swoje ograniczenia i jest wzmacniana przez picie krwi – system ten jest bardzo dobrze przemyślany i świetnie wykorzystany. Dodatkowo spotykamy różne rasy: elfy, Asgardczyków czy zmiennokształtnych (wilki, lisy, sokoły). Książka osadzona jest w świecie nordyckich mitów, które odgrywają w niej kluczową rolę.
Isa, strażniczka Świętego Sadu, zostaje pojmana i zniewolona. Jej życie wywraca się do góry nogami. Jak sobie poradzi? Kogo spotka na swojej drodze? Tego dowiecie się, czytając książkę. Ann Dove wykorzystuje w swojej powieści motyw Ragnaroku, który jest jednym z najważniejszych w mitologii nordyckiej. Ponadto, w ciekawy sposób ukazana jest przepowiednia ciążąca nad drugim głównym bohaterem – Fenrirem. Autorka stopniowo wprowadza nas w historię obu postaci, wykorzystując dwie perspektywy, co pozwala poznać głębię fabuły i spojrzeć na wydarzenia z różnych stron.
„Córka słońca i księżyca” jest zaliczana do gatunku romantasy. Muszę przyznać, że nie jestem fanką tego rodzaju literatury, ale ta książka całkowicie mnie pochłonęła. Slow burn, czyli powolne budowanie napięcia między bohaterami, jest idealnie poprowadzony – widzimy, jak stopniowo się do siebie zbliżają, budują relację i jak rodzi się między nimi napięcie. Wątek „od wrogów do kochanków”, który jest moim ulubionym, jest tutaj bardzo autentyczny. Fenrir i Isa rzeczywiście początkowo stoją po dwóch stronach barykady. To po prostu crème de la crème. Sceny zbliżeń są napisane w sposób zmysłowy, autorka dba o komfort czytelnika i unika ordynarnych opisów.
Historia pokazuje również, jak mocno zakorzenione przekonania i wierzenia mogą zaślepiać człowieka, sprawiając, że stajemy się ślepi na różne sytuacje i przyjmujemy wszystko tak, jak nas nauczono. Opisy wojny są jednocześnie brutalne i świetnie przedstawione. Autorka ukazuje prawdziwe oblicze konfliktu wraz z jego przyczynami. Historia wzbudza w czytelniku wiele emocji, co dla mnie jest bardzo ważne w czytanych książkach. Akcja jest dynamiczna, autorka umiejętnie buduje napięcie, by potem zostawić nas z roztrzaskanym sercem i krzykiem: „Ja chcę już drugi tom!”.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, realni i można się z nimi utożsamić. Główne postacie mają za sobą trudną przeszłość, która odcisnęła piętno na ich życiu. Isa jest przedstawiona jako silna bohaterka, która mimo przeciwności losu nie poddaje się i brnie do przodu. Podoba mi się w niej to, że mimo swojej siły i przewagi nad innymi, nie wykorzystuje tego dla własnych korzyści. Jest empatyczna, pomocna i myśli o dobru innych. Fenrir to syn nordyckiego boga Lokiego, który został zniewolony przez bogów. Udaje mu się uciec, a doświadczenia z przeszłości sprawiły, że nie ufa nikomu. Na zewnątrz jest gruboskórny i nie okazuje słabości, ale wewnątrz kotłują się w nim różnorodne emocje. Jestem wielką fanką Fenrira, lubię pozornie antagonistycznych bohaterów, którzy wbrew pozorom mają uczucia.
Relacje między postaciami są bardzo dobrze rozpisane. Widzimy, jak wiele łączy Isę z jej przybraną babcią. Jak już wspomniałam, slow burn jest moim zdaniem idealnie zrealizowany. Między bohaterami iskrzy od napięcia. Możemy również zauważyć lojalność Isy wobec jej sióstr, z którymi wspólnie chroniła Święty Sad.
Podsumowując, to książka, która wciągnie Was w swoje sidła i sprawi, że będziecie domagać się od autorki drugiego tomu. Czytajcie, bo naprawdę warto!