Wspólna tajemnica jednoczy bardziej niż więzy krwi.
Ewa jest niedoszłą policjantką, która prowadzi butik w centrum Częstochowy. Pola zrezygnowała ze studiów medycznych i ledwie wiąże koniec z końcem, udzielając lekcji pole dance. Dzieli je prawie wszystko: wiek, osobowość, plany na przyszłość. Łączy zamaskowany morderca zwany Strachem na Wróble, który w odstępie dziesięciu lat sprowadził koszmar na ich rodziny. Kiedy Ewa przypadkiem wpada na trop prowadzący do Stracha, nie waha się prosić Poli o pomoc. Wspólnie postanawiają odnaleźć bezwzględnego psychopatę, którego tożsamość pozostaje zagadką od ponad dwudziestu lat. Rozpoczyna się drobiazgowe i pełne zwrotów akcji śledztwo, które zmieni niejedno ludzkie życie. A to dopiero początek…
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-10-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
„Córeczki” Adriana Bednarka wybraliśmy z mężem na synchroniczne czytanie w czasie urlopu. Dla mnie książki Adriana Bednarka to nie pierwszyzna, mąż jest zdecydowanie początkujący. Zobaczymy jak na ten debel wyszedł…
Tytułowe „Córeczki” to Ewa i Pola. Czyli te, które ocalały. A może te, które zostały wybrane? Dzieli je 10 lat, łączy Strach na Wróble i potworna zbrodnia, której stały się beneficjentkami. Noszą w sobie nie tylko ogromną traumę związaną z wydarzeniami z dzieciństwa, ale również, każda na swój sposób, pała żądzą zemsty na osobie, która z zimną krwią, bawiąc się z nimi w okrutną grę, zniszczyła im życie. Przypadek sprawia, że po wielu latach bezowocnych poszukiwań, udaje im się trafić na trop zwyrodnialca, który kiedyś na zawsze zmienił ich los. „Bliźniaczki” z wyboru zawiązują wspólny pakt i zaczynają morderczą grę, której skutków nie da się przewidzieć.
Ta bardzo rozbudowana, rozpisana na ponad 600 stronach fabuła wprowadza nas bardzo szczegółowo w życie Ewy, trzydziestolatki, niewydarzonej bizneswoman, zmieniającej facetów częściej niż przysłowiowa ustawa przewiduje, usilnie próbująca poukładać swoje życie, ale wciąż tkwiąca mentalnie w wydarzeniach z przeszłości, z poczuciem konieczności spłaty „długu wdzięczności” wobec swojej matki. Na drugim biegunie mamy Polę, zbuntowaną, pragnącą niezależności i swobody dwudziestolatkę, która dla odmiany swojej rodzicielki szczerze nienawidzi. Pozornie działając we wspólnej sprawie, każda z nich kieruje się inną motywacją i powodami, dla których chce dopaść sprawcę swoich nieszczęść. Nie brakuje też wzajemnej, dobrze maskowanej niechęci między nimi, która niczym gorący gejzer wybucha w najmniej oczekiwanych momentach.
Mimo że w „Córeczkach” wyraźnie czuć specyficzny, Bednarkowy styl i język, to jednak ta powieść znacząco różni się od innych książek Adriana. Jest jakby na odwrót do typowego pisarskiego modus operandi Bednarka. Spośród dziesięciu do tej pory przeczytanych przeze mnie powieści pisarza, ta jest pierwsza w całości napisana w narracji trzecioosobowej z perspektywy ofiar, Poli i Ewy, oraz pierwsza, w której głównym bohaterem, a zarazem narratorem nie jest psychopatyczny sprawca. Wydaje mi się również, że warstwa psychologiczna nie jest tak bardzo rozbudowana jak w innych książkach autora, a na pewno nie wysuwa się na plan pierwszy. Uważam, że przez większą część powieści dominuje bardziej warstwa obyczajowa i dopiero w pewnym momencie do głosu dochodzą thriller i osnowa kryminalna. Fabuła trzyma w napięciu za sprawą mocnego prologu, którego rozbudowaną wersję, kawałek po kawałku, poznajemy w trakcie czytania. Nie brakuje też tajemnic, niedopowiedzeń, zwrotów akcji i nieprzewidzianych wydarzeń. Nie sposób również domyślić się zakończenia, które choć brawurowe i z przytupem, kończy się mocno nostalgicznym epilogiem.
Autor, dotychczas piszący z męskiej perspektywy, potrafił wiarygodnie wczuć się w skomplikowaną kobiecą psychikę (a może jednak łatwo nas przejrzeć i wcale nie jesteśmy takie skomplikowane jak chcemy wierzyć?) i z dużym realizmem opisać kobiecy sposób myślenia, reagowania na trudne zdarzenia i radzenia sobie z nimi, umiejętność manipulowania i wykorzystywania „kobiecej próżności” do realizacji własnych celów.
Podobnie jak w innych książkach Bednarka tutaj również możemy się spodziewać dużej szczegółowości. Czasami aż za dużej, momentami nawet towarzyszyło mi uczucie niemiłosiernego i niepotrzebnego przeciągania akcji. Nie jestem też pewna, czy dla przebiegu fabuły istotne jest na przykład to, pod jakim kątem wygięła się ręka w barku Poli podczas walki lub jak duże wybrzuszenie w rękawie kurtki powodowała złamana kość… Nie byłoby wielką stratą gdyby uszczuplić powieść o jakieś 100 stron rezygnując z niektórych, mało istotnych fragmentów i szczegółów.
Podsumowując: mimo że „Córeczki” w warstwie fabularnej i sposobie konstrukcji odstają od innych powieści Bednarka nie można ich uznać za złą powieść. Są rewelacyjne właśnie poprzez swoją odmienność i tylko dowodzą kunsztu pisarskiego Adriana, który nie boi się wybierać nowych dróg w swojej twórczości.
Oboje z mężem jesteśmy zadowoleni z lektury i jak rzadko, bardzo zgodni co do oceny jaką książce wystawić.
Październik a za oknem przyjemna złota Polska jesień, temperatury wskazują że śmiało można i konieczne jest wędrowanie po lasach, parkach, oddychać powietrzem i cieszyć się promieniami słońca. Należy w tedy wybrać się na piknik, na ławkę w parku i otworzyć książkę, zanurzyć się w przygodzie, sensacji, lekturze która zatraci nas bezpowrotnie. Jakże wielkim zaskoczeniem była dla mnie powieść o której wcześniej nie miałam zielonego pojęcia, co prawda wydana w 2019r. ale czy książki mają datę ważności, wyszarpnęłam ją z półki Powiatowej Biblioteki Publicznej w Turku, ile sprawiła mi radości, zaskoczenia, pomimo iż była cegłą, zajęła mi czasu tyle co kot napłakał, a chwile z nią były zbyt krótkie i znowu poczułam zawód, że wszystko co dobre szybko się kończy.
; Wspólna tajemnica jednoczy bardziej niż więzy krwi ;
Ewa i Pola, połączeni brutalną śmiercią swoich sióstr, łączą siły by odnaleźć mordercę który zniszczył im życie. Po latach natrafiają na człowieka który z głosu przypomina im dzień w którym brutalnie odebrano im dzieciństwo, jawi się jako koszmar którego poprzez przebranie nazywają Strachem na Wróble, matką córek dał wybór którego miały dokonać po wskazaniu która z nich ma zginąć. Historia dwóch niepokornych kobiet, która próbuje żyć własnym życiem, lecz przeszłość kładzie cień na ich wyborach, teraźniejszości. Wyłapują wszelkie poszlaki które prowadzą po dwudziestu latach do mordercy, jakim zaskoczeniem okaże się człowiek który pozostawił relikty zbrodni, pamiętnik w którym opisuje swoje dokonane dzieła. Co jest przyczyną że psychopata postanowił dokonać rzezi? Pełne zwrotów akcji śledztwo ukazuje inną stronę medalu, każda z kobiet postanawia się zemścić, ma swój własny plan, egoistyczny, snobistyczny, a może tylko nam się tak wydaje że kierują się własnymi pobudkami, mając jednak na uwadze dobro i troskę bliskich osób?
Adrian Bednarek z profesjonalnym niemal namaszczeniem nakreślił portret psychologiczny dwóch bohaterek, ich relację z matkami, ich wspomnienia z dnia w którym zawalił im się świat. Niby delikatne, niby nie winne, słabe, potrzebujące oparcia w drugiej osobie, stają po drugiej stronie barykady po to by zaprezentować swoją siłę, determinację, charakter i temperament. Po trupach do celu? chęć uzyskania odpowiedzi na nurtujące pytanie, dlaczego to je spotkało? czy można byłoby uniknąć tragedii? Dla mnie ta powieść kryminalna, jest niesamowitą powieścią psychologiczną, thrillerem który wywołuje mnóstwo emocji, daje niesamowitego kopa, adrenalinę, chęć czytania i zagłębiania się w fabułę która jest wielowymiarowa. Autor ukazał psychikę naderwaną przez okrutny los, uchylił to czym jest uczucie zazdrości, zadośćuczynienia. Mocna, trzymająca napięcie książka od której trudno się oderwać. Polecam .
Wydawnictwo: Novae Res
Powieści Adriana Bednarka są dość popularne i zyskuję naprawdę sporą grupę miłośników. Kilka lat temu miałam okazję czytać inną książkę tego autora, która naprawdę przypadła mi do gustu. Nie dziwię się więc sama sobie, że z ekscytacją podchodziłam do lektury Córeczek. Jednak czy rzeczywiście było tak ekscytująco i ciekawie, jak się zapowiadało?
Ewa to niedoszła policjantka, która prowadzi swój butik w centrum Częstochowy. Pola to młoda kobieta, która zrezygnowała ze studiów medycznych, a teraz ledwie wiąże koniec z końcem, udzielając lekcji pole dance, które nie przynoszą jej niestety zbyt wysokich zysków. Te dwie postacie dzieli niemal wszystko: wiek, wykształcenie, poziom życia i ambicje. Jest jednak jedna rzecz, która łączy je niczym stałe spoiwo: zamaskowany morderca, którego nazwały Strachem na Wróble, który przyczynił się do rozpadu ich rodzin. Kiedy jedna z nich przez przypadek natrafia na trop, który może doprowadzić je do tej bestii, łączą siły i postanawiają zrobić wszystko, by się zemścić. W końcu nie od dziś wiadomo, że zemsta jest kobietą...
Powieść ta liczy sobie ponad sześćset stron i spodziewałam się naprawdę dobrej i takiej gęstej akcji przez całość tej historii. Po optymistycznych recenzjach takie były moje oczekiwania względem tej powieści, jednak... okazało się inaczej. Przez pierwsze dwieście stron nie miałam za bardzo pojęcia, o czym czytam. Jest to thriller, który miał mnie zagiąć od pierwszej strony czy bardziej obyczajówka z wątkiem dreszczowca? Z całym szacunkiem do autora, który prawdopodobnie celowo rozciągnął ten wstęp do takiej długości, ale miałam ochotę porzucić lekturę tej pozycji. Na szczęście tego nie zrobiłam, bo Adrian Bednarek pokazał mi, jak bardzo myliłam się co do tej historii.
Główne bohaterki, czyli Ewa i Pola zostały wykreowane bardzo dobrze i ciekawie. Można pomyśleć, że będą one zrobione “na jedno kopyto” - nic bardziej mylnego! Autor stworzył je jako całkowite przeciwieństwa, które w dodatku mają swoje charaktery i są po prostu ludzkie. To nie są kolejne kartonowe postacie, których nie da się znieść. Jeżeli miałabym wybierać bohaterkę, którą polubiłam bardziej, wybrałabym Ewę. Na swój sposób wzbudziła moją sympatię.
Styl pisania autora również oceniam na dużego plusa. Fabułę oraz prowadzenie akcji także, bo jak pisałam wyżej, autor pokazał mi, że byłam w ogromnym błędzie, chcąc porzucić tę historię po dwustu stronach. Co tam się dalej działo... Nie okłamię Was, pisząc, że absolutnie się tego nie spodziewałam i poczułam się mile zaskoczona. Córeczki zasłużyły więc na całkiem dobrą ocenę.
Chciałabym tutaj wspomnieć też o portrecie psychologicznym owego Stracha na Wróble, który całkowicie mnie zachwycił. Adrian Bednarek zadbał o to, by cała historia trzymała się jakoś całości i przedstawił powody, dla których sprawca postępował tak, a nie inaczej. O tym, czy było to logiczne, czy też wręcz przeciwnie nie będę rozprawiać, ponieważ tutaj przydałby się raczej ktoś, kto zna się na psychologii. Według mnie dodało to całej historii smaczku i jeszcze wyżej postawiło tę pozycję w moich oczach.
Jeżeli poszukujecie dobrej powieści z gatunku thrillera/sensacji, która Was wciągnie i oderwie od trosk życia codziennego - Córeczki mogą okazać się bardzo dobrym wyborem.
Po raz trzeci sięgnęłam po twórczość Adriana Bednarka i po raz kolejny jestem zachwycona. Z każdą powieścią autor stawia coraz wyżej poprzeczkę innym, a sam dochodzi do perfekcji w swojej twórczości. Aż się boję myśleć, co może mnie spotkać przy kolejnej odsłonie jego pomysłów …
Dwie tak różne osoby, a tak sobie bliskie w bólu i wspólnej tragicznej przeszłości. Ewa – niedoszła policjantka, zajmuje się prowadzeniem butiku w centrum Częstochowy. Pola – porzuciła studia medyczne i jest instruktorką polo dance. Każda z nich żyje we własnym świecie i zmaga się z bólem. Co je połączyło? Podobne tragiczne wydarzenia, które dotknęły ich rodziny. Obie dążą za wszelką cenę do schwytania sprawcy koszmarów ich rodzin. Określają go mianem Strach na Wróble. Ich rodziny ukryły w tajemnicy prawdziwy przebieg wydarzeń sprzed lat, żyły w kłamstwie i przekonaniu, że tak będzie najlepiej. Ich matki do dziś zmagają się z koszmarem, którego doświadczyły od przestępcy, wybór, którego musiały dokonać, nie daje im spokoju, cały czas dźwigają na barkach tamte tragiczne wydarzenia. Czy mogły temu zapobiec? A gdyby wybrały inaczej lub w ogóle nie dokonały żadnego wyboru, jak dziś wyglądałoby ich życie? Czy jeszcze by dzisiaj w ogóle żyły? Mnóstwo trudnych, nie dających spokoju pytań, które chyba nigdy się nie skończą …
Przypadek sprawił, że Ewa wpadła na trop sprawcy. Rozpoznała go po głosie. Od tego momentu wydarzenia nabierają rozpędu, akcja się rozkręca na dobre, a nam przyjdzie tylko czekać na jej finał. Ich prywatne śledztwo mknie bez zatrzymywania, czasami zmienia dla zmylenia swój bieg, życie bliskich jest w wielkim niebezpieczeństwie, nie każdy może spać spokojnie. Nawet nie powinien …
Córeczki to niebezpieczna gra na emocjach, z zagadką mającą swoje źródło w przeszłości, w tragediach rodzin, których wybór przez mordercę był przypadkowy, ale miał wspólny klucz. Autor gra na naszych emocjach, szalenie z nami się przekomarza, utrudnia dochodzenie do prawdy i zmienia wielokrotnie nasz tok myślenia. Sprawnie nami manewruje, osacza i sprawia, że czujemy się jak skrzywdzone tytułowe córeczki. Maleńkie i przytłoczone, ale z wielkim pazurem i odwagą. Nie ma miejsca i czasu na zbędne ceregiele, walczymy z demonem przeszłości, bezwzględnym psychopatą. Nawet trudno sobie wyobrazić rozmiar jego okrucieństwa, tego nie jest się w stanie przekazać w kilku słowach, to trzeba poczuć przy głębszej lekturze tej powieści.
Córeczki skłaniają do konfrontacji z trudną przeszłością, pozwalają dążyć do odkrycia prawdy, nie ważne, że ogromnie bolesnej, ale taki cel mają przed sobą bohaterki. Wspólne dążenie do obnażenia Stracha na Wróble jednoczy je w działaniach, co prawda nie zawsze są zgodne w metodach, ale mają wspólnego wroga. Czy odkrycie, jakiego dokonają pozwoli im uznać, że ich rodziny zostały pomszczone? Czy będą mogły spokojnie spojrzeć w lustro?
„... wspólne dźwiganie tego samego bólu zawsze jest łatwiejsze niż bycie samotnym w niedoli”.
Adrian Bednarek wyczynia z nami cuda. Gra na naszych emocjach. Nerwy rozpala do czerwoności. Serce mało z nas nie wyskoczy. Serwuje nam masę okrucieństw i przerażenia. Nawet brak mi słów, aby opisać wszystkie stany emocjonalne, jakie przy tej lekturze mnie nawiedziły. Strach, ból, rozpacz, złość, obawa czy chęć zemsty były ze mną przez ponad 600 stron. Nie opuszczały mnie nawet na chwilę, ich konfiguracja i natężenie w danej chwili zależały tylko od wydarzeń, których byłam uczestnikiem. Czasem ból zamieniał się miejscem ze strachem, rozpacz mijała się z chęcią zemsty, ale wszystkie zawsze były przy mnie obecne. Takie emocjonalne eldorado.
Muszę przyznać szczerze, że z każdą kolejną stroną pragnęłam coraz bardziej dojść do prawdy, to był mój cel - odkryć ją. Z każdą minutą czytania rozpalam się do czerwoności, czy to ze strachu czy przerażenia, nie istotne, ważne, że nie chciałam tej powieści wypuścić z ręki. Chciałam ją chłonąć całą tu i teraz. Cały dzień spędziłam przy niej, po prostu nie mogłam jej odstawić, nawet kosztem zaniedbania niektórych codziennych obowiązków.
Nie będę chyba zbyt oryginalna, gdy wspomnę, że zakończenie mnie zaskoczyło i nie w pełni usatysfakcjonowało. Rozbiło mnie na drobny mak. Było nieprzewidywalne. Czy takiego oczekiwałam? Chyba nie do końca.
Czy mogę ją polecić? Nie, jej nie trzeba reklamować, ona sama w sobie jest cenną wartością. Bombą z opóźnionym zapłonem, która w każdej chwili może wybuchnąć. A kiedy wybuchnie? W najmniej spodziewanym momencie. Więc chwytajcie ją, póki jeszcze lont powoli się tli ...
Ewa ma trzydzieści lat, pochodzi z niewielkiej wioski spod Częstochowy, prowadzi butik ze sportowym obuwiem, lubi seks i właśnie odnalazła szczęście u boku Iwa, młodego, dobrze prosperującego fryzjera. Pola jest dziesięć lat młodsza, do tej pory miała tylko jednego chłopaka, który ją porzucił dla kariery, zrezygnowała ze studiów medycznych, pracuje w pubie i jest niepokorną młodą kobietą.
Łączą je dwie rzeczy - obie mają skomplikowane relacje z matkami i obie straciły siostry, zamordowane przez tajemniczego Stracha na Wróble. Przez lata starały się na własną rękę odnaleźć morderczego psychopatę, ale do tej pory ich próby spełzały na niczym. Nie pomagał fakt, że tak naprawdę nie pałały do siebie sympatią a złośliwy chichot losu, który je połączył, także ogromnie je odmienił. Na gorsze.
Tę książkę ciężko jest zrecenzować w taki sposób, aby Was zachęcić a jednocześnie nie uszczknąć ani grama z aury tajemniczości. Adrian Bednarek, autor, tym razem nie zaczyna prowadzenia fabuły "od wysokiego C". Oh, oczywiście jest prolog, który zapowiada potworności, o których będzie mowa, ale powieść zaczyna toczyć się wolno, miarowo przybierając niczym kula śnieżna. Poznane w pierwszych rozdziałach kobiety okazują się bardziej skomplikowane, niż możnaby przypuszczać a zbrodnia, która je łączy jest o wiele potworniejsza, niż możnaby sobie wyobrazić. Co dziwne, ani Ewa ani Pola, nie są bohaterkami, które da się polubić, aczkolwiek czuje się żal, że taki los spotkał właśnie je. I ich matki - totalnie różne, kompletnie inne osobowości, które musiały podjąć najtrudniejszą w życiu decyzję i które przez to straciły tak naprawdę wszystko. I których nie docenia nikt - ani córki, ani one same, ani... czytelnik. Nie wiem czy tylko ja odniosłam wrażenie, że kobiety celowo przedstawione są w tak krytyczny sposób, aby łatwiej było zrozumieć postępowanie ich córek - ale być może naprawdę nie miały zbyt wiele do zaoferowania a ja na siłę doszukuję się w ich postaciach tego matczynego oddania, nieskończonej, choć potwornie trudnej miłości. W każdym razie, Strach na Wróble przypieczętował ich los w najgorszy z możliwych sposobów; sprawił, że umarły już za życia.
Wielkie uznanie należy się autorowi za ogrom pracy, jaki włożył w stronę psychologiczną swojej powieści. Spokojnie mógł skupić się jedynie na akcji i też "Córeczki" byłyby bardzo dobre, ale dzięki tym wszystkim emocjom złym i dobrym, nabrały całkiem innego znaczenia. Jestem pewna, że ten tytuł zadowoliłby fanów najlepszych pisarzy i mógłby stanąć na półce pomiędzy Kingiem, Carterem czy Slaughter - jako tytuł równorzędny, z tej samej wyżyny literatury współczesnej.
Ewę i Pole różni wszystko : wiek, charakter, styl życia, ale połączyło jedno - tragedia sprzed lat i chęć zemsty na człowieku, który bezpowrotnie zniszczył ich życie. "Córeczki" to doskonały thriller, który po prostu trzeba znać. Doskonała fabuła, która w pewnym momencie sprawiła, że autentycznie się bałam,😱😱😱 odpowiednie budowanie napięcia, przez które wiesz, że nie porzucisz tej historii póki nie dowiesz się prawdy, a które w pewnym momencie zaczynało mnie denerwować bo chciałam wiedzieć wszystko od razu 😁
Zakończenie też mnie nie zawiodło. @adrian_bednarek_autor chylę czoła bardzo nisko i gratuluję wyobraźni 😁
Już przy zapoznawaniu się z pierwszą przeczytaną przeze mnie, książką pana Bednarka, pt."Obsesja", zupełnie między nami nie zaiskrzyło. Nie zaiskrzyło, tylko wręcz zazgrzytało i zapiszczało głosem styropianu pocierającego jakąś szklaną powierzchnię. Kto zna ten okropny odgłos, to wie, o czym ja mówię. Ale po kolei...
Zacznijmy od pomysłu. Niestety muszę trochę lawirować, by nie umieszczać spojlerów. A więc główny pomysł wyboru, nie nowy, zapożyczony z innej książki i przeflancowany na własny teren. Ubrany w innych bohaterów i uwspółcześniony na maksa. Wykonanie bardzo średnie. Począwszy od postaci, które chyba miały być "dziwne", bo po takich przeżyciach, kto byłby "normalny".
Dwie najgłówniejsze bohaterki, młode kobiety. Ewa, ocalona córunia mamuni z kulejącym biznesem i "śliską cipką" (cytat z książki), czyli puszczająca się na prawo i lewo. Oraz Pola, wydziarana dziunia z obrożą na szyi, która (według autora) pokazuje, że Pola chce być posłuszna. Co zupełnie przeczy jej postawie i temu jak się zachowuje. Bo Pola jest jak wesz na grzebieniu. Skacze do wszystkich i o wszystko, a najbardziej do własnej matki, którą nazywa suką. Zresztą "suka", to najczęściej używane słowo w tej książce.
Nie rozumiem zupełnie zamiaru autora, który swoje bohaterki (kobiety) stylizuje na zwykłe zdziry, a facetów na obleśnych typów, którzy obślinią i przelecą, wszystko, co się rusza, ale na drzewo nie ucieka.
Czyli styl z "Obsesji" doskonale utrzymany. Połączenie w opisach brutalności Czornyja i taniego seksu Lipińskiej ma się całkiem dobrze. Do tego dziwne zbiegi okoliczności i przewidywalność. Oraz samochody, dokładnie opisana nazwa, siedzenia, tapicerki itd. co mnie kompletnie nie interesuje i uważam to za "tani wypełniacz".
Niestety, ja nie lubię dźwięku styropianu pocieranego o szkło, więc z Panem Bednarkiem, z chęcią zakończyłabym znajomość na zawsze, ale zrobię to tylko na dłużej, ponieważ po ostatnim gwiazdkowo-świątecznym czasie prezentów, moja biblioteczka została "zaopatrzona" w kolejne dwa Bednarki, w tym w pozycję najnowszą, czyli "Dom Straussów" (chyba to najnowsza?), a prezentom się w zęby nie zagląda, tylko czyta i już ?.
To moja kolejna książka autora więc wiedziałam czego mogę się spodziewać. "Córeczki" to mocna , chwilami brutalna pozycja chociaż wydaje się jednocześnie być mocna naciągana. Jedno jest pewne, autor ma niesamowicie twórczą wyobraźnię. Zakończenie jest moim zdaniem mocno przerysowane. Trudno mi uwierzyć, że dwie młode dziewczyny samotnie stawią opór brutalnemu mordercy. I na dokładkę wyjdą z tego żywe. Książka mówi także o wyborach, których dokonanie ma wpływ na całe dalsze życie bohaterów, o przyjaźni, jej utracie, o miłości i nienawiści. Jeżeli złych wyborów dokonujemy sami to nie możemy mieć do nikogo pretensji ale gdy ktoś dokonuje ich za nas to naznacza nas na całe życie. Tak jak dwie główne bohaterki książki. Ale mimo tych niuansów książkę dobrze mi się czytało, historia w niej zawarta jest intrygująca i wciągająca.
Ta książka jest fantastyczna. Historia wbija w fotel. Autor świetnie napisał fabułę że od samego początku trzyma w napięciu. Po małym kawałeczku ujawnia prawdę tragedii jaka dotknęła główne bohaterki Pole i Ewę. Dzięki temu książka cały czas nas zaciekawią i każe dalej czytać żeby dowiedzieć się co się dokładnie stało. Polecam. Są tu mega emocje
„Córeczki” to ostatnia powieść, która wyszła spod mrocznego pióra Adriana Bednarka. Wcześniejsza moja przygoda z jego pisarstwem to piekło pisane umysłem Kuby Sobańskiego w tetralogii „Pamiętnik Diabła”. Czy najświeższa powieść autora pociągnęła mnie na dno absolutnej degradacji i czy dostarczyła mi oscylującej na granicach normalności rozrywki?
Wspólna tajemnica jednoczy bardziej niż więzy krwi.
Ewa jest niedoszłą policjantką, która prowadzi butik w centrum Częstochowy. Pola zrezygnowała ze studiów medycznych i ledwie wiąże koniec z końcem, udzielając lekcji pole dance. Dzieli je prawie wszystko: wiek, osobowość, plany na przyszłość. Łączy zamaskowany morderca zwany Strachem na Wróble, który w odstępie dziesięciu lat sprowadził koszmar na ich rodziny.
Kiedy Ewa przypadkiem wpada na trop prowadzący do Stracha, nie waha się prosić Poli o pomoc. Wspólnie postanawiają odnaleźć bezwzględnego psychopatę, którego tożsamość pozostaje zagadką od ponad dwudziestu lat. Rozpoczyna się drobiazgowe i pełne zwrotów akcji śledztwo, które zmieni niejedno ludzkie życie. A to dopiero początek…
„Córeczki” to po pierwsze w porównaniu do poprzednich książek Adriana Bednarka „grubasek” liczący 608 stron.
Powieść mimo że tym razem napisana z zupełnie innej perspektywy okazała się intrygująca i zaskakująca. Czytało mi się ją naprawdę dobrze, chociaż wrażenia tym razem mocno dawkowane przez autora, to jednak były silne i szczerze mogę powiedzieć, że nawet w tak stonowanym wydaniu Adrian znów dał mi na tacy paletę trudnych do zaspokojenia emocji.
„Córeczki” to świetnie popełniony thriller psychologiczny, który wprowadza czytelnika w obłędny, doskonały inaczej świat kolejnego wykreowanego przez autora psychopaty.
Powieść opowiada o kolejnym seryjnym zabójcy, który dając upust swej mrocznej naturze rozpoczyna nierówną „zabawę” z matkami i dziećmi.
Jak mocno musi być zblazowany umysł, który podejmuje się takiej „gry”?
Kim tak naprawdę jest ten, który morduje na oczach matki niewinne dziecko?
Akcja powieści jest poprowadzona po mistrzowsku. Bardzo dużo się dzieje!
To daje Wam gwarancję porządnej lektury, przy której nie będziecie mieli czasu na nudę!
Ba!
W ogóle nie będziecie mieli czasu na cokolwiek.
„Córeczki” zaskoczą Was totalnie. Fabuła jest nieprzewidywalna, a ja nie chcę Was zbytnio naprowadzać na to, co Was czeka.
A jest tego sporo!
Wszystko nakreślone perfekcyjnie i w bardzo przemyślany sposób, do tego mnogość wydarzeń i ich nieszablonowy tok doprowadzi Was na skraj czytelniczego orgazmu.
Śmiało mogę to powiedzieć, gdyż zdarza mi się to naprawdę rzadko!
Adrian Bednarek, jak już kiedyś wspomniałam, postawił na zło, takie w najczystszej postaci, pisząc swoje powieści.
Znajdą się tacy, co rzekną, że obecnie to się najlepiej sprzedaje. Może i tak.
Jednakże jego powieściom daleko jest od taniego blichtru, jakiego wiele na polskim rynku wydawniczym.
Autor w moim odczuciu, jak zawsze pisze głęboko, dosłownie i obrazowo, a sposób kreowania fabuły oraz postaci oraz ich wyrazistość nadaje jego książkom wielowymiarowy obraz, co z pewnością daje nam możliwość poznania najmroczniejszych zakamarków ludzkiej psychiki.
Adrian Bednarek to dla mnie geniusz thrillera psychologicznego – nawet jeśli tworzy powieści zupełnie inne niż wcześniej i opowiadane z innej perspektywy.
Czy zatem warto sięgnąć po „Córeczki”?
Ja Wam powiem tylko tyle – warto!
Oj warto po stokroć!
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Asia
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/12/coreczki-adrian-bednarek.html
Fabuła "Córeczek" Adriana Bednarka opiera się na tragicznych historiach kilku rodzin. Wydarzenia, które miały miejsca w trakcie kilkudziesięciu lat, mocno splatają się, a łączy je jedna osoba - pan Strach na Wróble. Przydomek nadały mu Pola i Ewa. Tragedie, które wydarzyły się w ich domach, kiedy były dziećmi, mają ogromny wpływ na kształtowanie się ich charakterów i późniejsze losy.
Dziewczynki wyrosły na piękne atrakcyjne kobiety - nie są już tak bezbronne jak 10 i 20 lat temu - drzemie w nich kobieca siła i chęć zemsty. Nie łączą je więzy krwi czy wspólne zainteresowania - są sobie całkowicie obce, ale mają tajemnice ukrywane przed resztą świata. Tylko one i ich matki znają prawdziwy tok wydarzeń sprzed lat. Ewa i Pola potrafią przeprowadzić własne śledztwo - z dala od policji. Dzięki swojej inteligencji na podstawie tropów są coraz bliższe poznania tożsamości mordercy ich sióstr. Napięcie rośnie z każdą stroną. W moim przypadku apogeum emocji, które we mnie buzowały w trakcie lektury, miało miejsce, kiedy dziewczyny odkryły pewien zeszyt. Gdy razem z Polą i Ewą czytałam jego fragmenty, naprawdę bałam się, byłam zszokowana. "Córeczki" mrożą krew w żyłach. Przyszłym czytelniczkom tej książki mogę poradzić, żeby przygotowali się na krwawą jatkę. Nie jest to lektura dla osób o słabych nerwach. Główne bohaterki nie są tylko ofiarami, także mają zdolność do niemoralnych czynów. Adrian Bednarek jest specjalistą w tworzeniu złych charakterów i myślę, że chyba właśnie na tym polega sukces jego książek.
W "Córeczkach" mieściło się tyle zła, okrucieństwa i bólu, że muszę trochę ochłonąć po tej książce. Powieść wywołała we mnie wiele emocji, co oznacza, że w mojej ocenie jest dobra. Ilość pojawiających się we mnie emocji w trakcie czytania jest dla mnie pierwszym kryterium, na podstawie którego oceniam książkę. Fabuła odchodzi trochę na dalszy plan, ale także jest ważna. Momentami miałam wrażenie, że była ona trochę naciągana i nielogiczna, że nikt w prawdziwym świecie tak by się nie zachował. Ale to jest fikcja literacka - a fikcja przecież odbiega od rzeczywistości, rządzi się własnymi prawami.
Z czystym sercem mogę polecić tę lekturę fanom thrillerów i kryminałów. Mamy swoich dobrych polskich pisarzy specjalizujących się w tych gatunkach, a Adrian Bednarek do nich należy.
Jestem diabłem. Sam tak stwierdzisz, gdy dowiesz się, co zrobiłem. Siedemnastoletnia Sonia, dziewczyna z dobrego i bogatego domu, zostaje oskarżona...
Kontynuacja Zapomnianego - zdobywcy tytułów THRILLER ROKU 2021 oraz ZŁOTY KOŚCIEJ 2021*Patryk Kamiński nie jest już anonimowym „Zapomnianym”...
Przeczytane:2024-02-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Okładka przedstawia dwie młode dziewczyny, a za nimi wielki dom, a wszystko to spowite delikatną mgłą. Kolorystyka ciemna, jakby przepowiadające zło, które może mieć w niej miejsce. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim polecajki innych autorów. Ma kremowe stronice, czcionkę wystarczającą dla oka. Literówek brak, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona została na rozdziały, które nie są ani za krótkie, ani za długie.
Uwierzycie, że książka czekała u mnie na półce od... 2019 roku? I to właśnie wtedy, kupiona na targach książki, czekała na moment przeczytania. Nie powiem, zeszło mnie trochę, ale teraz, czytając ją, nie żałuję. Dostarczyłam sobie tyle wszystkiego, że... szok.
Czyta się jak zwykle lekko i szybko, może nie do końca przyjemnie przez wzgląd na fabułę i to, co ma tu miejsce. Niemniej jednak byłam jak zaczarowana i z trudem szło mi się od niej oderwać chociaż na moment. Byłam tak zaintrygowana dalszym ciągiem, że wciąż czekałam na to, co będzie w kolejnym rozdziale. Mocno trzymałam kciuki, żeby jakoś to było, ale jak zwykle autor dostarczył tylu zwrotów akcji i wydarzeń, że... ręce, nogi i mózg był na ścianie. Ta książka jest rewelacyjna. MUSICIE po nią sięgnąć!
Bohaterowie tego tytułu nie przypadli mi do gustu, ani trochę. Każdy z nich dźwigał swoje problemy na barkach i przeszłość, o której najchętniej chciałby zapomnieć, wymazać na zawsze z pamięci i wcale się nie dziwię. Nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym czegoś takiego. Swoją drogą, ja wciąż się zastanawiam, skąd autor czerpie inspiracje? Ja bym chyba na taką fabułę w życiu nie wpadła...
Niemniej jednak są to postacie nie mojego typu, którzy od pierwszych stron mi nie pasowali, nie polubiłam ich, a jedyne co, to było mi ich szkoda i żal. Może przez to, że nie można było im zaufać i można to było wyczuć już na samym początku. Nosili maski, byli fałszywi... Nie zaskoczyło mnie to, jak postępowali względem siebie. I dlatego nie zaskarbili sobie mojej sympatii. Co nie oznacza, że są kiepscy. Bo to c**lernie dobrze wykreowane postacie, mocne, z krwi i kości, które potrafią wzbudzić w nas strach. Pisarz wykonał kawał dobrej roboty, tworząc tam mocne, porysowane postacie.
Emocji, moi Drodzy jest tu cały ogrom!!! To, co działo się ze mną podczas czytania tej książki, to jest nie do opisania! Strach - to było coś potwornego! To jak czułam się podczas lektury, to dawno nie odczuwałam. Byłam niczym liść na wietrze, podrygująca. Tak mocno wbiła się w moją głowę, że nie wiedziałam, czego się spodziewać. Byłam ciekawa, jasne, ale gdy już dochodziło do pewnych wydarzeń... Bałam się, najzwyczajniej w świecie. A gdy sceny były MOCNE, bo były ogromnie mocne, to nie wiedziałam, czy to wytrzymam. Jednak udało się, ale czułam się doprawdy sponiewierana, zaskoczona i w ogóle. Ta książka to petarda, ale musicie mi uwierzyć, że jest BRUTALNA i nie dla każdego czytelnika. Dzieje się tutaj dużo zła i jeżeli nie jesteście odporni na przykre, traumatyczne wydarzenia, krew i przemoc - lepiej po nią nie sięgajcie. Jak to niektórzy mówią "ryje banie"...
Mamy tutaj sceny +18, więc jeśli nie lubicie takowych, też musicie mieć na nie wzgląd, że występują.
Pomysł na fabułę to strzał w dziesiątkę, jak i całe wykonanie. Jest to pokaźny grubasek, bo posiada lekko ponad sześćset stron. I mi ta objętość w ogóle nie przeszkadzała, uważam, że autor idealnie wszystko rozegrał, nie ma tu niczego rozwleczonego, wszystko jest na swoim miejscu.
Jestem w takim szoku wciąż, mimo, że trochę czasu minęło od lektury... Ale zdecydowanie polecam odważnym czytelnikom, z mocnymi nerwami. Bo to, co tutaj ma miejsce... Nie jest piękne i przyjemne. Ani trochę. Brutalne, trudne, straszne wręcz. Mimo tego, polecam fanom autora oraz tym, którzy czytają książki z gatunku kryminału, thrilleru, sensacji. Niczego tej pozycji nie brakuje, jest idealnie napisana. Zdecydowanie polecam, ale miejcie na uwadze, że zawiera naprawdę brutalne sceny, to ważne.