Na wyspie Moose-Lookit dwóch doświadczonych dziennikarzy wprowadza w tajniki zawodu przybyłą tam praktykantkę. W ramach nauki, przytaczają historię człowieka zwanego Colorado Kidem, którego znaleziono martwego na jednej z plaż wyspy. Policji jego śmierć wydawała się łatwa do wyjaśnienia, jednak dziennikarze rozpoczęli prywatne śledztwo. Okazało się, że nieznany mężczyzna pracował jako grafik w agencji reklamowej w Kolorado. Z niewiadomych powodów bez słowa opuścił żonę i dziecko. Dlaczego tak postąpił? Dziennikarze starają się odtworzyć godzina po godzinie ostatni dzień jego życia, ale mimo ich wysiłków mnożą się pytania, na które nie ma odpowiedzi. Przypadek Colorado Kida jest dla mentorów młodej praktykantki przykładem prawdziwej niewyjaśnionej tajemnicy, której nie wolno powierzać nieodpowiedzialnym dziennikarzom, mogącym tak interpretować fakty, by wzmocnić sensacyjność zdarzenia. Przy okazji - a może przede wszystkim - jest okazją do wyłożenia zasad odpowiedzialności dziennikarza wobec prawdy oraz ludzi z pierwszych stron gazet.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2005-10-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 120
Tytuł oryginału: The Colorado Kid
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Stephen King „Colorado Kid” 💙
Wyprawa w naturę dziennikarskiej tajemnicy
„Nasza własna niewyjaśniona tajemnica. Historia Colorado Kida.”
Młoda kobieta z Ohio, Stephanie McCann, kończy staż w „The Weekly Islander”. Pracuje dla sztabu prasowego, czyli dwóch facetów (Dave Bowie i Vince Teague). Inny reporter z „The Boston Globe”, pyta mężczyzn o niewyjaśnione tajemnice w okolicy. Po jego odejściu opowiadają Stephanie o historii, której nie podzielili się z dziennikarzem, nierozwiązanej zagadce Colorado Kida, martwego mężczyzny znalezionego na śmietniku znajdującym się na pobliskiej plaży w 1980 roku. Stephanie zadaje pytania a oni odpowiadają w bardzo gadatliwy i przeciągający się sposób.
Książka może przynudzać ze względu na pierwsze rozdziały, wyjaśniające, dlaczego Bowie i Teague kradną pieniądze, które dziennikarz z dużego miasta zostawił na opłacenie posiłku. Dla mnie samej było to męczące, ale jakoś przebrnęłam.
Trzy osoby rozmawiają o incydencie, który miał miejsce dawno temu i pozostaje niewyjaśniony. Nie było identyfikacji, a tylko kilka przedmiotów znalezionych przy ciele dało jakąkolwiek nadzieję na stwierdzenie, skąd pochodzi. Stephanie zrozumiała, czego jej mentorzy naprawdę chcieli ją nauczyć: zagadka bez rozwiązania nie tworzy historii, a jedynie wywołuje irytację, i dlatego powinna pozostać nienapisana.
„Przeważnie ludzie wymyślają historię i są jej wierni — powiedział Vince. — To łatwe, jeśli istnieje tylko jedna niewiadoma: jeden truciciel, jeden komplet tajemniczych świateł, jedna łódź wyrzucona na brzeg bez załogi. Ale przy Colorado Kidzie są po prostu same niewiadome, i dlatego to nie jest żadna historia.”
Kingowi udało się stworzyć wyjątkową, pozbawioną sugestywnych podtekstów relację między dwoma staruszkami i młodą kobietą. Uwielbiam sposób, w jaki King buduje swoje postacie — trzech profesjonalistów, którzy czują się ze sobą komfortowo. Świetna pozycja, którą zaliczam do ulubionych. 🤗
Tym razem King nie daje strachu. Ponoć chciał napisać kryminał. I mu się udało. Może nie tak do końca kryminał, ale jednak.
Na wyspę Moose-Lookit przybywa praktykantka, która zatrudnia się w miejscowej gazecie. W tajniki dziennikarstwa wprowadza ją dwóch starych dziennikarzy, którzy pamiętają jeszcze upadek giełdy w USA. Aby nauczyć się podstwawowej zasady dziennikarstwa - pisanie prawdy, opowiadają jej historię Colorado Kida - faceta, który bez powodu zmarł na plaży. Policja szybko znalazła wytłumaczenie tego dziwnego zgonu, ale tych dwóch, wtedy jeszcze młodych dziennikarzy, zabrało się za wyjaśnienie tej sprawy na własną rękę.
Książkę czyta się miło i przyjemnie, wciąga, ale jest za krótka. To jest główny minus. Książkę mogę polecić tym, którzy lubią zagadki i wierzą, że to nie jest takie proste, jak się wydaje.
Słaba, bardzo słaba. Nie sądziłam, że sięgnę kiedyś po Kinga i zostanę zniesmaczona. Uwielbiam w Kingu to, że tak pięknie opisuje, można wczuć się w akcje, w to, gdzie się akcja toczy, a tu? Cała książka opiera się między innymi na dialogu, opowieść może i ciekawa, ale szału nie ma, niestety. Czytałam ją 3 dni, mimo, że jest tak cienka i tylko czekałam, by dojść do jej końca.
Nigdy, przenigdy nie radziłabym zaczynać nią przygody z Kingiem.
"Colorado Kid" to powieść kryminalna Stephena Kinga, która równie dobrze mogłaby nigdy nie zostać wydana. Świat by na pewno na tym nie ucierpiał.
Powieść kryminalna powinna zawierać w sobie intrygującą historię, tajemnicze morderstwo lub skomplikowaną zagadkę, misterne śledztwo, które prowadzi do zaskakującego finału. Nieodzowne są także nagłe zwroty akcji, które sprawiają, że nic nie jest takie, jakie się wydaje na początku - autor igra z czytelnikiem i robi mu mętlik w głowie. I nawet gdy historia ta jest opowiadana po latach, przez bohaterów zaangażowanych w sprawę, to jest równie emocjonująca. Niestety Stephen King chyba o tym nie wiedział lub zapomniał, gdy pisał powieść "Colorado Kid".
Dwóch doświadczonych dziennikarzy, Vince Teaugue i Dave Bowie, zostaje poproszonych przez praktykantkę Stephanie McCann o opowiedzenie jakiejś niewyjaśnionej tajemnicy, z którą przyszło im się zmierzyć w swojej pracy. Panowie przytaczają historię Colorado Kida, martwego mężczyzny znalezionego na jednej z plaż wyspy Moose-Lookit. Mimo że policja szybko wyciągnęła wnioski odnośnie przyczyn jego śmierci, dziennikarze mieli wątpliwości i rozpoczęli prywatne śledztwo. Dziennikarze spróbowali odtworzyć godzina po godzinie ostatni dzień życia tego tajemniczego mężczyzny.
W dodatku przypadek Colorado Kida stał się dla nich przykładem tajemnicy, której nie wolno wyjawić nieodpowiedzialnym dziennikarzom, takim jak szukający sensacji pan Harraty z "Boston Globe". Jest to dla młodej praktykantki lekcja etyki dziennikarskiej...
Stephen King jest jednym z moich ulubionych pisarzy, jednak tym razem bardzo się za nim zawiodłam. Chciał stworzyć coś w rodzaju powieści kryminalnej, ale mu nie wyszło. Akcja wlecze się niemiłosiernie, bohaterowie niepotrzebnie rozwlekają swoją opowieść. Chcą stworzyć suspens, tymczasem irytują czytelnika niepotrzebnymi wstawkami. I ten ich pouczający ton, którym szkolą praktykantkę, zadają pytania, by sama wyciągała wnioski. Książkę czyta się jakby miała 520 stron, a nie zaledwie 120. Dawno nie zmęczyła mnie tak żadna lektura. W dodatku jestem na siebie zła, że nie porzuciłam tej lektury w połowie, ale liczyłam na rekompensatę mojego trudu w zakończeniu. Tu jednak także się zawiodłam, bo nie poznałam rozwiązania.
Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek napiszę to o dziele Kinga, ale zdecydowanie nie polecam tej lektury. Chyba, że osobom, które mają problemy ze snem, lubią się męczyć czytaniem albo tym, którzy wzięli sobie za cel przeczytanie wszystkich książek Mistrza (wtedy jej przeczytanie jest usprawiedliwione). King zdecydowani powinien trzymać się horroru, który mu wychodzi po mistrzowsku, a powieści kryminalne pozostawić innym.
Inna od reszty książek Kinga. Trochę nudna i pokręcona.
Górnicze miasteczko Desperacja, położone w odludnej części środkowej Nevady, staje się miejscem niezwykłych, przerażających wydarzeń. Niegdyś kipiące...
Bohaterem powieści jest mężczyzna cierpiący na bezsenność, Ralph Roberts. Im krócej sypia, tym dziwniej postrzega świat i ludzi - wydaje mu się...
Przeczytane:2024-03-10,
"Colorado Kid" to książka Stephena Kinga, która po raz pierwszy została wydana w 2005 roku, a w Polsce w 2006. Po ponad 18 latach fani autora otrzymali odświeżone wznowienie historii przenoszącej na wyspę Moose-Lookit w stanie Maine, gdzie na jednej z plaż wiele, wiele lat temu znaleziono zwłoki mężczyzny oznaczonego pierwotnie jako NN. W trakcie śledztwa udało ustalić się, że pochodzi on z Kolorado, stąd przewrotna nazwa trupa: Colorado Kid.
Fabularnie czytelnicy poznają dwoje starszych, wyjątkowych dziennikarzy prowadzących wyspową gazetę oraz ich najmłodszy narybek: młodą stażystkę, Stephanie. Na stronach kartek mężczyźni snują leniwą, ale jakże intrygującą opowieść o śledztwie sprzed lat. O zaniedbaniach, o zbiegach okoliczności i o niewyjaśnionych i zakrawających o niemożliwe postępowaniach zamordowanego przed śmiercią. A im dalej posuwają się we wspomnieniach, tym cała tajemnica Colorado Kida staje się bardziej... tajemnicza.
Co tak naprawdę stało się wiele lat temu? Kim był NN? Kto go zamordował i dlaczego?
"Colorado Kid" to krótka - licząca zaledwie sto pięćdziesiąt stron - i treściwa książka. Historia jest dość inna od tych zwykle wychodzących spod pióra Stephena Kinga, co nie znaczy, że gorsza. Pełno w niej niedopowiedzeń, czytelnik prawie co stronę stawia kolejne pytania, na które zdaje się brakuje odpowiedzi, a jednak mocno wciąga.
Nowe wydanie posiada dość sporej wielkości czcionkę, a i akapity nie są ściśnięte, przez co przez książkę dosłownie się płynie. Mi starczyły dwa dni spokojnego snucia się przez historię, by dotrzeć do końca, ale wydaje mi się całkowicie możliwym zakończyć czytanie po jednym dniu. Choć nie oczekujcie cudu, ponieważ mnie akurat końcówka mocno zawiodła.
W "Colorado Kidzie" pojawia się wiele intrygujących motywów. Elementy kryminalistyczne zgrabnie nachodzą i łączą się z tymi psychologicznymi. Bohaterowie ze strony na stronę coraz lepiej próbują wgłębić się w myśli zamordowanego, próbują zrozumieć jego poczynania, a także motywy zbrodni oraz ustalić dokładny przebieg ostatnich dni jego życia. Buduje to dość specyficzny, owiany niewiadomą klimat powieści.
Czy książka jest warta przeczytania? Moim zdaniem tak, chociaż z jej lektury bardziej ucieszą się fani autora niż osoby, które po raz pierwszy zamierzają zetknąć się z twórczością Stephena Kinga. "Colorado Kid" to interesująca opowieść, leniwie snuta przez starszych mieszkańców wyspy. Historia żyje swoim własnym życiem, łączy w sobie zagadkę i śmierć, co idealnie nadaje się do pobudzenia wyobraźni. Mi się podobało, choć oczekiwałam więcej.