Druga książka poetycka poetki, redaktorki Babińca Literackiego, nominowanej w VI edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Tomik Wierszy "Duży Format" (2018). Fragment na:
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2019-12-02
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 40
Przeczytane:2019-05-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Chciałabym zarekomendować najnowszą książkę poetycką Anny Musiał, ale obawiam się, że nie zdołam wyrazić, jak duże wrażenie zrobiły na mnie te wiersze, pełne pierwiastka biologicznego połączonego z wielką tajemnicą, jaka jest wpisana w każdą egzystencję. Świetnie złożona „coleoptera” jest jak misternie zbudowana sieć – dziw bierze, że Musiał jest w stanie nagromadzić tyle treści w obrębie jednego wiersza (odwołania, aluzje, skojarzenia, symbole itp.). Pojedynczy wiersz to mini dzieło sztuki, a całość jest po prostu zachwycająca!
Często mówi się, że w wierszach poeci zadają ważne pytania i poszukują odpowiedzi (niekiedy to czytelnik sam musi je odnaleźć) na ważne pytania, kluczowe zagadnienia. U Musiał wydaje mi się to sprawa odwrotna – otóż poetka daje właśnie odpowiedzi, ale jakie pytania do nich postawimy to zależy już tylko od nas samych.
Podmiot Musiał nosi w sobie ciężar, który uniemożliwia lekkość bytu. To rozmaite dolegliwości (metaforyczne i dosłowne, np. skurcze żołądka) nie pozwalają na beztroskę. Swoje źródło mają głównie w wewnętrznych konfliktach oraz w brzemieniu pewnego rodzaju wiedzy, że oto prędzej czy później coś niepostrzeżenie wkradnie się między żebra, że nadleci wygłodniały sęp, który zeżre marzenia, plany, nadzieję, ciało.
W poetyckim świecie Musiał panuje gęsta atmosfera nieustannego napięcia. Razem z podmiotem czekamy na nieuniknione. Jest w tym coś porażającego i jednocześnie fascynującego. Usiłujemy oswoić się z tym lękiem, ale nie do końca umiemy go zdefiniować. Pewne jest, że to nasza biologia znów ma tu dużo do powiedzenia. Lecz co poza nią? Przeznaczenie, przypadek, a może to po prostu „tylko” życie?
Trzeba jeszcze wyjaśnić kwestię głosu mówiącego w tym tomie. „Coleoptera” ma bowiem co najmniej dwoje podmiotów. To kobieta i mężczyzna. Ona raczej zwraca się ku sobie, szepcze do wewnątrz, on – musi przeprowadzić rozmowę, wyrzucić z siebie wszelkie bolączki, dosadnie eksponować emocje. Ich opowieści to nie tylko zwierzenia, to również wspomnienia o bliskich i ich problemach, rozważania o człowieku oraz jego miejscu w okrutnym świecie. I o wiecznych zmaganiach się z tym, co na stałe wpisane jest w nasz los (z królującą fizjologią).
Z każdego wiersza Musiał wyciska kolejna kroplę goryczy do czary, trzymanej przez czytelnika. I choć mamy świadomość, że kiedyś ona się przepełni, to przewracamy kolejną stronę, nurzamy się w tych smutkach, rozpaczy, rozczarowaniu, beznadziei. Przemierzamy zielone korytarze, jesteśmy świadkami chorób, samotności, powolnego rozkładu. Jednak ze złudną nadzieją szukamy tej jaskółki, która uczyni wiosnę i… przeżyje.
Budulcem środków poetyckiego wyrazu w tym tomie są elementy szeroko pojętego świata natury. Poetka chętnie buduje porównania „przyrodnicze”, niczym motyle w bursztynach ona zatapia pierwiastki zwierzęce w metaforach, sięga po utrwalone w języku oraz świadomości wyrażenia i skojarzenia, odwołuje się do podstawowej wiedzy o naszym środowisku. Musiał znakomicie konstruuje wiersz – dokładnie wie jakimi środkami się posłużyć, by uzyskać pożądany efekt. I wciąga nas coraz głębiej, na samo muliste dno, a my grzęźniemy w tych słowach, w tych emocjach.