Ciało „dyciowego” wiersza znowu straceńczo tańczy przed czytelnikami. Tańczy ciało prywatne – bolące, chore, słabe, rozedrgane między pragnieniami a ograniczeniami. Ciało, które wybija – stopami, synkopami, perseweracjami – poetycki rytm nawet wtedy (lub zwłaszcza wtedy),gdy nie domaga głowa, a „antyświryna” zaciemnia wyrazistość. Na pograniczu rozumu i szaleństwa tańczy też poetyckie ciało publiczne: uwikłane w społeczeństwo i historię, targane sprzecznościami, schizofrenicznie rozrywanena scenie pamięci między polskością a ukraińskością. I znowu schodzące się, godzące, scalone – w niepowtarzalnym idiomie poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.
Wydawnictwo: Biuro Literackie
Data wydania: 2021-01-11
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 60
Język oryginału: polski
Poeta w tomiku "Dzieje rodzin polskich" tragizm łączy z groteską, a liryzm z trywialnością, tworząc nową, poruszającą jakość estetyczną. Muzyczna...
Poeta pisze od wielu lat swój cykl liryczny. Kolejne utwory przetwarzają obecne motywy z zamkniętego słownika, dopisują się do wcześniejszych na zasadzie...