Chiny w dwa tygodnie to wyczyn raczej karkołomny. Autorki relacji w tym czasie nie tylko pokonały 8 tysięcy kilometrów między Warszawą a Szanghajem, ale jeszcze ponad 4 tysiące przejechały na miejscu. Podróżowały statkiem, szybką łodzią, komfortowym autokarem dalekobieżnym Express Liner, promem, płaskodenną łódką przypominającą gondolę, rikszą rowerową, tuk-tukiem, pociągiem w wersji „hard sleeper”, autobusem, który dawno już powinien stać w muzeum, taksówkami rekomendowanymi w przewodnikach i takimi, których podobno należy się wystrzegać, łódką bambusową z napędem na pych, autobusem nocnym z miejscami do leżenia, ekskluzywnym klimatyzowanym jeepem z wynajętym kierowcą, kolejką linową, rowerem, metrem i dwupiętrowymi autobusami miejskimi. Nocowały w miejscach o różnym standardzie i tylko jedną noc spędziły w hotelu. Zgodnie z założeniem jadały po chińsku, pałeczkami, spróbowały niezliczonej ilości nieznanych dotąd potraw, chociaż nie było w ich menu ani mózgu małpy, ani mięsa psa… chyba. Obaliły kilka mitów na temat Chin i mieszkańców tego kraju, a wiele innych zrozumiały.
Informacje dodatkowe o Chiny? Dlaczego nie...:
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2014-01-06
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
9788377229927
Liczba stron: 268
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2014-02-01, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Jakoś nigdy nie przepadałam za literaturą podróżniczą, jednak ostatnim czasem trochę się to zmieniło. Zaczęłam coraz częściej sięgać po opisy wypraw różnych ludzi. Zwłaszcza tych, którzy podróżowali po krajach Dalekiego Wschodu. A relacja pań Anny i Katarzyny Karpa jest już kolejną pozycją, która wpadła w moje ręce i dotyczy Chin. I zapewne nie jest to ostatnią.
Anna i Katarzyna Karpa to matka i córka. Postanawiają przerwać rutynę w swoim życiu i poznać trochę świata. Padło na odległe i dosyć egzotyczne Chiny. Nawet im przez myśl nie przeszło zorganizować sobie wyprawę przez biuro podróży. Bo co to za frajda w pośpiechu zwiedzać atrakcyjne miejsca, przy których nawet nie można zatrzymać się na dłuższą chwilę. I tak przy pomocy przewodników, portalu couchsurfing wyruszyły do nieznanego kraju, którego języka w życiu nie słyszały. Ale jakoś to będzie, prawda?
Chylę czoła przed odwagą tych pań. Ja chyba nie zdecydowałabym się na tak szaloną podróż do totalnie obcego kraju bez znajomości języka. Ale jak widać tak się da! Wystarczy odrobina wyobraźni i zdecydowania. Pani Anna i Katarzyna nie raz trafiały na barierę językową, która mogła zniweczyć ich wszystkie plany i doprowadzić do paniki. Ale metodą prób i błędów oraz swoim uporem osiągnęły to co chciały.
Mimo szczerego podziwu dla pań, niestety nie mogę napisać samych superlatyw o książce "Chiny? Dlaczego nie...". Zabrakło mi w niej tego "czegoś", co sprawia, że takie lektury wręcz się pochłania. Chwilami miałam wrażenie, że czytam jakąś bezosobową relację w przewodniku. Być może odbieram to w ten sposób, ponieważ autorki zbytnio nie zagłębiają się w opisywanie kultury, z którą mają styczność. Chińczycy są swego rodzaju tłem dla przygód, jakie spotykały Annę i Katarzynę Karpę. Mimo tego, książkę czyta się dość przyjemnie, aczkolwiek nie sięgnę po nią jeszcze raz.
Mimo pewnych uwag z mojej strony, myślę że po "Chiny? Dlaczego nie.." warto sięgnąć nawet tylko po to, żeby przekonać się iż można sobie poradzić w totalnie obcym kraju nie znając żadnego słowa ojczystego języka. To mi naprawdę zaimponowało. Przyjemność z czytania będą miały także osoby, które jeszcze nie miały żadnej styczności z książkami opowiadającymi o tym egzotycznym kraju. Natomiast reszta czytelników może być lekko zawiedziona.
http://ivka86.blogspot.com/2014/02/chiny-dlaczego-nie-anna-i-katarzyna.html