Już tylko bogowie mogą uratować Rzymian…
9 rok n.e. Rzymski centurion Lucjusz Tullus stacjonuje ze swoim oddziałem w pobliżu Renu. Na drugim brzegu rzeki dzikie plemiona germańskie szykują się do krwawej zemsty. Nad imperium rzymskim zbierają się ciemne chmury. Tullus przeczuwa, że jego oddział jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wie też, że o przetrwaniu jego ludzi zadecyduje nie tylko ich siła i sprawność, lecz także jego talent przywódczy.
Jednak nie zdaje sobie sprawy, że przyjdzie mu stanąć do walki z charyzmatycznym wodzem i zaufanym sojusznikiem Rzymu – Arminiusem. Dowodzeni przez niego Germanie, chcący wyzwolić się spod rzymskiego jarzma, przygotowują zasadzkę. Tylko bogowie mogą uratować Rzymian…
Ben Kane powraca z kolejną trzymającą w napięciu serią. „Ciemne chmury”, pierwsza część trylogii „Cesarskie orły”, to opowieść o jednej z największych klęsk militarnych imperium rzymskiego w historii.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2020-04-15
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 544
Tłumaczenie: Arkadiusz Romanek
Hannibal, wielki wódz kartagiński, nigdy nie zapomniał porażki swego rodu. Gorycz doznanego upokorzenia i nienawiść do Rzymu kiełkowały w nim od...
TRZECH MĘŻCZYZN Tarkwiniusz, etruski wojownik i wróżbita. Brennus Gall, jeden z najbardziej przerażających rzymskich gladiatorów. I Romulus, chłopiec-niewolnik...
Przeczytane:2020-04-19, Ocena: 5, Przeczytałem, 52 książki 2020, Mam, Wyzwanie - z historią w tle,
Ben Kane autor znany z takich trylogii jak „Kroniki Zapomnianego Legionu”, „Hannibal”, Spartakus” powraca z nową trylogią „Cesarskie Orły”. 15 kwietnia br. swoją premierę na polskim rynku wydawniczym miał pierwszy tom owej trylogii, zatytułowany „Ciemne Chmury”.
Podobnie jak w poprzednich seriach autor skupia się na historii Imperium Rzymskiego. Mało kto pamięta, że w czasach swojej świetności Imperium rozciągało się od Italii, Hiszpanii, Galii (współczesne Francja), Syrii i Egiptu, aż po obszar współczesnych Niemiec. Aktualne niemieckie landy takie jak Nadrenia-Palatynat i Hesja leżały w obrębie Imperium na początku naszej ery. „Ich imperium rozciąga się tak daleko, że w ciągu roku nie dojdziesz z jednej granicy do drugiej. A jednak ciągle im mało.”
Jak w każdym „kraju” złożonym z wielu narodów i plemion, tak i Wielki Rzym musiał mierzyć się ze zrywami „niepodległościowymi” podległym mu ludów. „Umyślił sobie rządzić też naszymi braćmi, Chattami, Marsami i Angrywarami. Chce uczynić nas swoimi poddanymi. (…) Zatrzymamy rzymskiego władcę oraz jego przeklęte legiony. I taką właśnie przysięgę złoże wraz z wojownikami innych plemion. Donar będzie nam świadkiem”. Taką przysięgę złożył Segimer ojciec głównego bohatera i przywódcy „powstania” Arminiusza (wcześniej znanego pod germańskim imieniem Ermin) w 12 r p.n.e. Ale zanim przysięga mogła zostać wypełniona musiało upłynąć 22lata. I o tych właśnie wydarzeniach opowiadają „Ciemne Chmury”.
Arminiusz dowódca ala, oddziału pomocniczego Legionu XVII. Armeniusz nie był „rodowitym Rzymianinem” „jego lojalność wobec imperium sprawiła, że w końcu najpierw został nagrodzony obywatelstwem, a potem uzyskał nawet awans do stanu ekwitów, stając się jednym z członków średnio zamożnej klasy społecznej (…) choć oficjalnie był ekwitą, wielu Rzymian traktowało go niewiele lepiej niż oswojonego dzikusa w futrach”. To właśnie ten Germanin odegra kluczową rolę w zjednoczeniu plemion przeciwko Rzymowi i zostanie bohaterem walki w Lesie Teutoburskim.
Centurion Lucjusz Tullus, był wysokim stopniem oficerem Legionu XVIII, dowódcą zwiadu. Nawet nie przypuszczał, że jego podejrzenia w stosunku do Armeniusza mogą okazać się prawdziwe. Jego zasady, nie pozwalały na „niehonorowe” zakończenie sprawy z Armeniuszem. Co doprowadziło do jednej z największych bitew ówczesnego świata.
Ciekawie było obserwować wdrażanie w życie planu Arminiusza. W pewnym sensie była w tym pewna ironia (i chichot historii), jak prześladowca (czytaj Rzym) padł ofiarą zimnego, wyrachowanego planu, który doprowadził do rzezi trzech całych legionów w wyniku brutalnej przemocy.
Ben Kane w niezwykle plastyczny sposób opisuje wszystkie wydarzenia, tak, że czytelnik ma wrażenie, że ogląda film, albo wręcz uczestniczy w tych wydarzeniach. W książce mamy dwa rodzaje postaci: te wzorowane na historyczny postaciach, o których wspominają kronikarze i historycy i te całkowicie fikcyjne, stworzone na potrzeby powieści. Niezależnie, od tego z jakim typem bohatera mamy do czynienia, postaci się „pełnokrwiste”. Kane świetnie opisuje ich fizjonomie, zalety i przywary charakteru. Nie ma „miałkich” postaci. Żaden z bohaterów nie jest czarno-biały, każdy z nich jest wypełniony „pełnym spektrum barw”. Wydarzenia w Lesie Teutoburskim są zdarzeniami opisanymi na kartach historii. Choć zdarzenia, które doprowadziły do nich są wytworem wyobraźni autora, miały szansę wystąpić.
Mimo, że powieść ma ponad 500 stron, czyta się ją szybko, właśnie dzięki „giętkiemu pióru” autora. Nie mogę się doczekać lektury pozostałych tomów trylogii.