Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2017-05-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 184
Tłumaczenie: Ewa Kochanowska
Mam wrażenie, że "Całe życie" to książka doskonała. Jej doskonałość zaczyna się od pierwszego wzięcia do ręki. Niewielka formatem, poręczna, z piękną okładką, bardzo wymowną i bardzo przyjemną w dotyku. Takie zmysłowe obcowanie z książką było jedynie zapowiedzią tego, co znajdę w środku. A tam? W środku jest dowód na to, że o tym, co trudne i bolesne można pisać pięknie i spokojnie. Że często mniej znaczy więcej, choć to stwierdzenie wydaje się być dość oklepane. Że całe życie można opisać łagodnie i delikatnie, nie trudząc się na opisywanie wszystkich szczegółów i nie rozpisując się na tysiące stron. Sądzę też, że nie każdy to potrafi, że autor ma niebywały talent do uchwycenia sedna w krótkich myślach, ale przepełnionych emocjami. Mimo dramatyzmu bohatera całość wydała mi się kojąca, wręcz doskonała. Wcześniej z takim ujęciem spotykałam się tylko w literaturze japońskiej. Jestem oczarowana.
W trafice Ottona Trsnjeka nie sprzedaje się tylko gazet i wyrobów tytoniowych. Dobry trafikant, jak mawia właściciel, sprzedaje przyjemność...
Przeczytane:2017-10-29, Przeczytałam,
W mgnieniu oka
Tak szybko przepływa życie ludzi, często bez fajerwerków i tak po prostu. Tak szybko, czyta się również powieść Roberta Seethalera „Całe życie”, jednakże jej zwykła niesamowitość pozostanie w sercu czytelnika na długo.
Andreas Egger od zawsze żył w austriackich Alpach i jedynie wojna zdołała go wyprowadzić daleko na wschód. Zimny, górski klimat oraz napotkani ludzie sprawili, że jest on człowiekiem zamkniętym, chłodnym, odnoszącym się do wszystkich z rezerwą, a jednocześnie choć prosty to mądry życiowo, z zaradnością, którą można mu pozazdrościć. Andreas nie zamierza zmieniać świata, kolejne wydarzenia w swoim życiu przyjmuje jako konieczność, od której nie można się uchylić. Wojny, lawiny, zakochanie się – wszystko na tle malowniczych Alp przykrytych zwałami białego puchu, pięknego i morderczego.
Powieść Seethalera przyciąga swoją zwykłością. W dobie powieści, których bohaterowie muszą być „jacyś” i robić „coś”, a akcja pędzi z każdym rozdziałem na łeb, na szyję, „Całe życie” powoli pokazuje bohatera niewiele różniącego się od czytelnika, który z pozoru wiedzie równie mało istotne życie. Z pozoru, bo przecież Andreas jest świadkiem najważniejszych wydarzeń XX wieku, choć zapewne nie zdaje sobie z tego sprawy. Jego najwierniejszym zaś towarzyszem jest samotność, która tylko czasami, na chwilę go opuszcza, by powrócić jeszcze silniejsza. Bohater uczy się z nią żyć, przyzwyczaja się do niej, by w końcu na stale się z nią związać, aż do końca swoich dni.
Autor niemalże na każdej stronie pokazuje, że każdy człowiek ma swoją historię i to nie obfitość wydarzeń stanowi o jej wartości, a samo to, że pozwala się jej toczyć się w swoim własnym rytmie. W dodatku Seethaler z łatwością maluje obrazy zimnych i bezwzględnych Alp, zachwycających swoim pięknem, tak że niemalże można poczuć pod stopami skrzypiący śnieg czy przeszywające zimno. Spokojny ton świetnie współgra z opisywanymi wydarzeniami, a każde zdanie wydaje się być na swoim miejscu.
„Całe życie” zaskoczy zapewne niejednego czytelnika swoją prostotą, jedni ją za to pokochają, inni odłożą jako książkę „o niczym”. Dla mnie to pozycja bardzo wartościowa w dobie książek, które przypominają niejednokrotnie film akcji. Warto poświęcić jeden wieczór (niecałe 160 stron) i zapoznać się z zupełnie czymś innym.