Historia pewnego zeszytu, który połączy sześciu nieznajomych ludzi i odmieni ich życie.
,,Wszyscy opowiadają kłamstwa na temat swojego życia. Co by się stało, gdybyś zamiast tego wyznał prawdę?"
To pytanie Julian Jessop, samotny, ekscentryczny artysta, pisze na pierwszej stronie zielonego zeszytu, który zostawia w pobliskiej kawiarni. Jej właścicielka, Monica, dodaje do książki swoją własną historię i podrzucają do winiarni po drugiej stronie ulicy. Tak zeszyt trafia do kolejnych osób, które dzięki niemu nie tylko lepiej poznają siebie samych, lecz również spotkają się ze sobą w kawiarni Moniki, a nawet znajdą niespodziewaną miłość.
Historie zabawnych a jednocześnie bardzo realistycznych bohaterów Całej prawdy o miłości pokazują, że bycie szczerym wobec siebie potrafi zdziałać cuda i zmienić życie wielu ludzi na lepsze.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-08-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 440
Tytuł oryginału: The Authenticity Project
Jak sądzicie, czy autentyczność jest przereklamowana? Jest to ostatnio modny temat, w kontekście mediów społecznościowych. Gwiazdy, celebryci, influencerzy prześcigają się w publikowaniu zdjęć pokazujących ich prawdziwe oblicze, bez make up'u, w dresie, czy z dzieckiem pod pachą. Ile jest w nich szczerości, a ile stylizacji? Nie chcemy opowiadać o swoich wadach czy codziennych zmartwieniach. Lubimy być postrzegani jako idealni.
Fabuła
Wszystko zaczyna się od zielonego zeszytu podpisanego "Projekt Autentyczność". Samotny malarz, Julian, podrzuca go w ulubionej kawiarni. Opisuje w nim swoje życie i zachęca kolejną osobę do zwierzeń. Zeszyt wędruje z rąk do rąk splatając losy, nie mających pojęcia o swoim istnieniu, ludzi. Rodzą się przyjaźnie, zaczyna kiełkować miłość. Szczerość zaczyna odmieniać życie uczestników projektu.
Czytając powieść "Cała prawda o miłości" nie mogłam pozbyć się skojarzenia z filmem "To właśnie miłość". I nie chodzi tu o treść, a o atmosferę i sposób wyrazu.
W obu przypadkach jest to kilka historii, chociaż w książce są ze sobą mocniej związane niż w filmie. Każdy z bohaterów reprezentuje jakiś problem. Czytelnik może identyfikować się z nim w całości lub tylko z pojedynczymi cechami. Nie będę przedstawiać postaci wykreowanych przez Clare Pooley. Nacieszcie się sami ich poznawaniem. Wydaje mi się natomiast, że są na tyle różnorodne, że każdy znajdzie w nich cząstkę siebie.
Akcja powieści dzieje się w deszczowym Londynie, a jednak atmosfera jest słoneczna. Clare Pooley nie boi się pisać o smutkach, nie boi się wprowadzać przewrotów w akcji, przez które wszystko się wali, jednak cały czas miałam poczucie, że to musi się dobrze skończyć, że morał powieści musi być pokrzepiający.
Tytuł
Chciałabym zapytać się was, czy podoba wam się tytuł "Cała prawda o miłości". Dla mnie, początkowo, był neutralny. Nic specjalnego, ale też nie brzydki. Coś mnie podkusiło i zerknęłam na tytuł oryginalny – "The Authenticity Project" – i krew mnie zalała. Co kogoś podkusiło, żeby z bardzo fajnego, chwytliwego tytułu zrobić taki banał (i jeszcze napisać go na okładce, tak nieczytelną czcionką, jakby się go wstydził)? Być może przesadzam, ale bardzo mocno wzburzył mnie ten zabieg. Dlatego chciałabym poznać waszą opinię.
Podsumowanie
"Cała prawda o miłości" to powieść o ludziach. Jej mocną stroną jest cały wachlarz postaci, dzięki czemu czytelnik może zobaczyć tam siebie i swoje zmartwienia. Jest to książka, którą, ze spokojnym sumieniem, mogę polecić fanom spokojnych obyczajówek. Jak to powiedziała kiedyś moja mama, ona czyta po to, żeby się odstresować, a nie zmagać się z wymyślonymi tragediami. "Cała prawda o miłości" ma w sobie sporo ciepełka, dzięki czemu, w jej towarzystwie, jest to możliwe
Piękna, podnosząca na duchu historia, która uświadamia nam, że nie wszystko jest takie jak nam się wydaje... Warto poznać bliżej Monicę, Juliana, Hazarda i kilku innych bohaterów - to taki plasterek na serce. Gorąco polecam.
,, Wszyscy opowiadają kłamstwa na temat swojego życia.Co by się stało, gdybyś zamiast tego wyznał prawdę?(...) Być może nic by się nie stało. A może opowiedzenie swojej historii zmieniłoby twoje życie albo życie kogoś, kogo jeszcze nie poznałeś".
Przyznam się, że książka dosyć ciekawa. Mamy przedstawione tutaj historie wielu ludzi, którzy w dziwny sposób się ze sobą poznali. Głównym cementem powieści był tutaj Julian Jossep, który zamieścił swoją historię na pierwszej stronie zielonego zeszytu. Nawet nie zdając sobie sprawy, że zapoczątkował tym losy kliku ludzi. Bowiem ten, kto następny znalazł zeszyt dopisał swoją osobistą historię, którą odkrył następny człowiek. W ten sposób ów zeszyt stał się jakby spowiednikiem tych osób, którzy nie widząc żadnych konsekwencji, zaczęli zamieszczać swoje historie. Historie prawdziwe, a nie jak dotychczas zakłamane. Nie widzieli tutaj sensu by kłamać, tym bardziej, że urzekła ich historia pierwszego samotnego mężczyzny. Zaczęli się nawet interesować sobą nawzajem, starając się odszukać w jakże małym świecie. Tym sposobem ktoś zacznie inaczej patrzeć na swoje życie. Nawet mam tą pewność, że i ty po przeczytaniu tej książki zastanowisz się nad sobą. To nieuniknione. Sami zapragniemy odnaleźć taki zeszyt, by móc spisać tam swoje nie tyle sekrety, co głęboko skrywane uczucia, które z jakiś powodów nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Czasem przywdziewamy maski, bo tak jest nam wygodniej. W głowie znajduje się multum niewypowiedzianych słów, które zalegając sprawiają, że stajemy się nerwowi i zrzędliwi. Pamiętajmy, że tylko prawda może nas ze wszystkiego wyzwolić. Zawsze tak było, że to, co piękne musi boleć...
Książka naprawdę skłania do refleksji. Człowiek nawet nie zdaje sonie sprawy, jak wiele może zmienić w cudzym życiu. Możemy ranić ludzi, nawet o tym nie wiedzieć. Nie lepiej więc być szczerym i wywołać choć nikły uśmiech na twarzy drugiej osoby?
Historie pisane życiem, które mogą dotyczyć każdego z nas. Idealna dla ludzi, którym się wydaje, że inni mają lepiej...
Lubię wielowątkowe historie i gdy ludzkie losy splatają się, przenikają, a bohaterowie mają wpływ na siebie nawzajem. zaczyna się niewinnie od porzuconego zielonego zeszytu należącego do ekscentrycznego malarza Juliana. Podrzuca on raz swoje putani a w kawiarni U Monicy. Monica dopisuje swoją historię i przekazuje do winiarni i tak zeszyt zaczyna krążyć po świecie ingerując w ludzkie losy. Julian ubiera się jak miś Rupert, a Monica pragnie byc matką i zóną. Była prawniczka, za odłoóżny kaptał kupiła knajpę i wiedzie mniej stresujace zycie. Na jej wynurzenia natyka się Hazard, zmagający się z wieloma uzależnieniami eks narkoman i typ spod ciemnej gwaizdy, ale o złotym sercui zaczyna szukać jej odpowiedniego chłopaka. Inną bohaterką jest zafiskowana na temacie social media i swoich fejsbukowych relacji młoda mama, która codziennie wrzuca nowe fotki małej córeczki. Alice za nic nie przyznałaby się, że brak snu, energii i niezależności przekształcił ją w marudną jędzę, no i nie radzi sobie z utrzymywaniem pozorów. Czuje z każdym dniemcoraz większą frustracje i dystans męża, który nie rozumie jak trudno jest jej się odnaleźć w roli matki. Monica wciąga juliana w krąg znajomych, jego życie nabiera tempa, zaś Hazard wkręca Monicę w romans ze swoim kumplem Rileyem. Bohaterowie hołduja zasadzie,że smutki dzielone zmienszają się i wspierają siebie nawzajem. Co prawda Monica jest oburzona na adoratora, wybiera przyjaźń niż trwałą relacje. Do tego para gejów, kurs rysunku prowadzony prze Juliana, spontaniczne maratony zrzutkowej biesiady. Miłość przedstawiona w powieści ma różne oblicza, to życzliwość,szacunek dla innych, zwykła codzienna troska o drugiego. taka mała społecznośc, mała ojczyzna przedstawione z duża znajomością ludzkiej psychiki- napawająca otuchą i przynosząca łądunek optymizmu książka. Nawet samotne serca odnajdą miłośc. Aż żal kiedy opowieść zbliża się do końca.
Jest to historia pewnego zeszytu,który połączy sześcioro nieznajomych ludzi i odmieni ich życie.
"Wszyscy opowiadają kłamstwa na temat swojego życia. Co by się stało,gdybyś zamiast tego wyznał prawdę?"
To pytanie Julian Jessop,samotny,ekscentryczny artysta,pisze na pierwszej stronie zielonego zeszytu zatytułowanego PROJEKT AUTENTYCZNOŚĆ,który zostawia w pobliskiej kawiarni. Jej właścicielka, Monika,dodaje do książki swoją własną historię i podrzuca ją do winiarni po drugiej stronie ulicy. Tak zeszyt trafia do kolejnych osób (Hazarda,Rileya,Alice...),które dzięki niemu nie tylko lepiej poznają siebie samych,lecz również spotkają się ze sobą w kawiarni Moniki,A nawet znajdą niespodziewaną miłość.
Historie zabawnych,a jednocześnie bardzo realistycznych bohaterów "Całej prawdy o miłości "pokazują,że bycie szczerym wobec siebie potrafi zdziałać cuda i zmienić życie wielu ludzi na lepsze.
Przeczytane:2022-01-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
„Czasami największa samotność dopada człowieka w pomieszczeniu pełnym ludzi”.
Szukałam tytułu, który po thrillerach byłby miłą odskocznią. Trafiłam idealnie. Cała prawda o miłości to przepiękna, ciepła, wzruszająca, dowcipna i poruszająca powieść o nas samych. O naszych niedoskonałościach, lękach i marzeniach.
Na kogo, dlaczego i po co się kreujemy? Co i komu chcemy udowodnić? Czego się boimy i dlaczego tak trudno zmienić coś w swoim życiu i pracować nad swoim charakterem? Historia opowiadana jest głównie z perspektywy Moniki, Hazarda i Juliana, ale są również i inni równie ciekawi i wyraziści bohaterowie. Jedni walczą z samotnością i stratą bliskiej osoby, inni zastanawiają się, czy na lepsze zmieni się ich świat, gdy przestaną żyć od imprezy do imprezy. Alice zastanawia się jak pogodzić macierzyństwo z pracą influencerki. Główna bohaterka Monika jest zaś samotna, niespełniona i perfekcyjna. Układa szczegółowo plan dnia, praktycznie co do minuty, a gdy coś wymyka się spod kontroli, to robi się zrzędliwa i nieszczęśliwa. W każdym z bohaterów znalazłam coś z siebie. Niestety niekoniecznie pozytywnego.
Pewnego dnia na stoliku w kawiarni zostaje znaleziony zielony notes. W nim była opisana historia samotnego, smutnego Juliana. Monika, która była właścicielką kawiarni wzruszona opisaną historią i wymyślonym przez niego Projektem Autentyczność postanowiła dopisać część dotyczącą jej osoby. Po pewnym czasie notes zaczął żyć własnym życiem i wędrować z rąk do rąk. Każdy kolejny bohater dopisywał swoją historię i poznawał osobę, która spisała poprzednią relację, a pozytywne i terapeutyczne emocje, z którymi się to wiązało, zadziwiło samych uczestników niezwykłego projektu.
Każdy z nich próbował na swój sposób uciec przed życiem: udawać szczęście na Instagramie, pić na umór czy zaszyć się w domu i udawać, że wokół nie toczy się życie. Czy bohaterowie znajdą receptę na szczęście? A może już ja mają w ręku tylko w pędzie życia i poprzez zaślepienie swoimi problemami nie potrafią zrozumieć, na co patrzą?
Lubię książki z przesłaniem, które zmuszają do zwolnienia kroku i przyjrzeniu się swojemu życiu, ale jednocześnie nie wskazują konkretnej drogi. Autorka nie ocenia ani nie prawi morałów. Od wyciągania wniosków czytelnik ma przecież swój rozum, swoje przeżycia i wrażliwość.