Były sobie świnki trzy

Ocena: 4.89 (35 głosów)

Bycie żoną swojego męża ma pewne zalety - pełne konto i nadmiar wolnego czasu. W zamian wystarczy tylko pilnować, by mąż nie zapominał, dzięki komu żyje pełnią szczęścia. Układ działa jak w zegarku, ale do czasu... Jolka, Martusia i Kama pewnego dnia odkrywają, że w metryce lat im przybywa, nie ubywa, pojawiają się kurze łapki, dodatkowe kilogramy, a w życiu ich mężów inne kobiety.
Przyjaciółki postanawiają zmienić swój stan cywilny, zanim zrobią to ich mężowie. Tylko te nieszczęsne intercyzy... 
W tej sytuacji można zrobić tylko jedno. Zostać bogatą wdową.
Żeby to tylko było takie proste... 

Olga Rudnicka (ur. 1988 r.) - autorka poczytnych powieści kryminalnych takich jak ,,Natalii 5", ,,Zacisze 13", ,,Fartowny pech", ,,Diabli nadali" i innych, asystentka osób niepełnosprawnych. Kocha podróże, góry, zwierzęta, a nie znosi gotowania, prasowania i hipokryzji. Silnie związana ze Śremem, swoim miastem rodzinnym, i nie zamierza tego zmieniać. Jej powieści cenione są za humor, wartką akcję, błyskotliwe intrygi i bohaterów, których można pokochać lub znienawidzić, ale z pewnością nie można przejść obok nich obojętnie.

Informacje dodatkowe o Były sobie świnki trzy:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-03-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788380692664
Liczba stron: 360

więcej

Kup książkę Były sobie świnki trzy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Były sobie świnki trzy - opinie o książce

SPOSÓB NA MĘŻA

Tytuł powieści Olgi Rudnickiej "Były sobie świnki trzy" od razu skojarzył mi się po pierwsze z popularną bajką dla dzieci, a po drugie z piosenką znaną z dawnego programu rozrywkowego pt. "Jarmark". Zaintrygowana opisem wydawcy postanowiłam skusić się na audiobook w interpretacji Ilony Chojnowskiej mając nadzieję na zabawną i odprężającą komedię kryminalną. I rzeczywiście, książka okazała się humorystyczną opowieścią pełną niesamowitych intryg, zwariowanych sytuacji i nietypowych zbiegów okoliczności. A wszystko opowiedziane z polotem, fantazją i humorem.

Poznajcie zatem trzy przyjaciółki - Jolkę, Martusię i Kamelię, które mają nie lada problemy natury osobistej. Ich małżeństwa to tak naprawdę związki na papierze. Życie upływa, a bohaterki nie dość, że nie są szczęśliwe, to jeszcze nie mogą się wyzwolić z tych dziwnych układów. A wszystkiemu winne są podpisane intercyzy, które pociągają za sobą określone konsekwencje. Wyjście z tej patowej sytuacji jest tylko jedno - nieszczęśliwy śmiertelny wypadek. Niegodziwi mężowie muszą ponieść karę, za swoje występki...

Olga Rudnicka nie przestaje mnie zaskakiwać. Jej historie są tak niewiarygodne i zdumiewające, że zawsze zapewniają mi wspaniałą zabawę. Zapytacie, co może być śmiesznego w planowaniu śmierci współmałżonka... Autorka w taki sposób knuje, kręci i manipuluje stawiając swoich bohaterów w niecodziennych sytuacjach, że czytelnik z przyjemnością i uśmiechem na twarzy daje się podpuszczać, pozwała się wodzić za nos i uczestniczy w tej wyjątkowej zabawie. Intryga goni intrygę, nagłe wypadki wprowadzają oczekiwany zamęt i... pomagają kobietom realizować plany, a wszystko po to, byśmy mogli się odprężyć i naprawdę dobrze bawić.

Spodobały mi się bardzo kreacje głównych bohaterek, które idealnie wpasowują się w odgrywane role. Jolka - żona prawnika, matka dwójki nastolatków, poniżana i nie szanowana przez rodzinę jest w gruncie rzeczy kobietą konkretną i zdeterminowaną. Kamelia - żona karierowicza, kobieta z charakterem, która u boku niewiernego męża prowadzi swoje samotne życie stawiając na urodę i spotkania z kochankiem. Martusia - żona komornika, najbardziej odstająca od rzeczywistości, pozuje na nieprzytomną śpiącą królewnę, a w konsekwencji okazuje się całkiem silną osobowością. Wszystkie trzy tworzą wyjątkowy tercet, a gdy w miarę rozwoju wydarzeń dołącza do nich Sandra - czwarta zdeterminowana i skrzywdzona przez mężczyzn, robi się jeszcze bardziej interesująco.

Olga Rudnicka wciągnęła swoje bohaterki w ciąg zagadek, niezwykłych zbiegów okoliczności i nieszczęśliwych wypadków. To typowa komedia z elementami satyry, gdzie znajdziemy sporo absurdów, ale i zaskakujących sytuacji, które nie tylko budzą uśmiech, ale momentami wywołują gromki śmiech. Dowcipne dialogi świetnie uzupełniają całość. Bardzo odpowiada mi poczucie humoru autorki i zawsze z ochotą sięgam po każdą kolejną powieść.

Pamiętajmy jednak, że do książki "Były sobie świnki trzy" należy podejść ze sporym dystansem i przymrużeniem oka. Takich historii nie można brać na serio - w końcu morderstwo to czyn karalny, a knowania żon brane na poważnie gwarantują jedynie rozczarowanie. Autorce udało się zwrócić naszą uwagę na niezdrowe relacje w związkach. Posługując się satyrą uczyniła to z klasą i humorem. Jeśli zatem stać Was na dystans i pewien sceptycyzm do opisywanych zdarzeń i lubicie się pośmiać ze splotu niewiarygodnych wypadków, to powieść Olgi Rudnickiej będzie idealnym wyborem. W końcu mamy tu nie jeden, ale aż trzy zgony i nie jedną, ale trzy żony.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Eli1605
Eli1605
Przeczytane:2017-08-20, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,

Ot i cała Rudnicka. Komedia dziwnych splotów okoliczności z elementami kryminalnymi. Książkę czyta się lekko, miło i przyjemnie z ciągłym uśmiechem na twarzy. Spełnia swoją rolę, naprawdę można się uśmiać jak na komedię przystało.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AlopexLagopus
AlopexLagopus
Przeczytane:2017-06-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 2017 - 100 książek ,
Ale się uśmiałam, prawie mi łzy kapały :-) Trzy babeczki, których dotychczasowym zajęciem było pięknie wyglądać u boków mężów zaczynają się obawiać, że mężowie zamierzają wymienić je na nowsze modele. Ze względu na intercyzę nie mogą odejść same więc postanawiają zostać wdowami. :-D (Mężowie sobie absolutnie zasłużyli) Niesamowite nagromadzenie pechowych przypadków i zbiegów okoliczności naprawdę nie pozwala się nudzić. Nie jest to jakieś głębokie, refleksyjne studium zdrad małżeńskich ale przyjemna prosta opowieść, która zdecydowanie poprawia humor :-)
Link do opinii
Avatar użytkownika - Lady_Mary
Lady_Mary
Przeczytane:2017-03-07, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki w 2017 :),
Wspaniała, rozbrajająca opowieść, która zadba o dobry humor czytelników. Świetnie, jak to u Rudnickiej :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2016-06-19, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2016,
Powieści kryminalne Olgi Rudnickiej są mieszanką wybuchową czarnego humoru, gdzie absurd goni absurd, tym razem spotykamy trzy przyjaciółki znudzone życiem a przede wszystkim swoimi mężami. Młode kobiety, wzajemnie nakręcają się pomysłami, jakby żyło im się, bez małżonków, ale z ich pełnymi kontami. Wcześniej podpisana intercyza nie pozwala uwolnić się od małżeństwa w sposób tradycyjny, zachowując prawo do spadku. Ich zwariowanym planom sprzyja los, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności oraz inne osoby, zupełnie nie wprowadzone w ich pomysły, bowiem jeden z małżonków rzeczywiście ginie w niezwykłych okolicznościach.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Flusz
Flusz
Przeczytane:2016-11-29, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki - 2016,
Mam nieco mieszane uczucia co do tej książki. Z twórczością Olgi Rudnickiej zetknęłam się już przy "Diabli nadali" i tam bardzo dobrze się bawiłam. Tutaj czegoś mi zabrakło. Teoretycznie śmiałam się co chwilę, podobały mi się wykreowane przez autorkę postacie, nie dowierzałam przy kolejnych szczęśliwych zbiegach okoliczności, ale jednak zabrakło mi tego "czegoś" co czyni książkę wartą zapamiętania.
Link do opinii
Avatar użytkownika - monalizka
monalizka
Przeczytane:2016-11-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki - 2016,
rzy przyjaciółki: Jola, Kamelia i Marta chcą drastycznie zmienić swoje życie, ale problem polega na tym, że każda zmiana mogłaby się skończyć obniżeniem stopy życiowej- no bo jak się tu rozwieść, przez te wstrętne intercyzy! Ale jest pewien inny plan: zostać wdową... ,,Intercyza, czy nie, żona dziedziczy wszystko." Kobiece głowy zaczynają intensywnie pracować, w końcu trzeba popełnić zbrodnie (trzy) doskonałe, chcący czy niechcący, celowo czy przypadkowo, muszą zdecydować, co mają robić. Nie zabraknie zabawnych rozmów bohaterek-konspiratorek, czarnego humoru. W trakcie z jednej z akcji nawet zaprzyjaźnią się z pewną Sandrą, ambitną i bezwzględną prawniczką, z określonym planem na życie, której przeszłość powróciła do jej obecnego życia jak zły szeląg. ,,To on już nie żyje? Dokonuję wizualizacji celu." Nie sposób nie polubić bohaterek, nawet Sandra okazuje się być człowiekiem, natomiast ich mężowie to prostaki i łajdaki. Okazuje się też, że policyjny instynkt nie zawodzi i los płata niespodziewane figle, a życie pełne jest niespodzianek. ,,Były sobie świnki trzy" to sytuacyjna, pełna czarnego niekiedy humoru, komedia napisana z przymrużeniem oka z wątkiem kryminalnym- skierowana głównie dla czytelniczek na poprawę humoru. Dynamiczna akcja, wyraziste (nawet przejaskrawione postacie), wątek przyjaźni- to niewątpliwe plusy. Na książkach Rudnickiej jeszcze się nie zawiodłam! ,,Mam własną świętą. Jaką? Matkę wszystkich matek. Świętą naiwność."
Link do opinii
Avatar użytkownika - annna84
annna84
Przeczytane:2016-09-07, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Kolejna, pełna świetnego humoru powieść Olgi Rudnickiej. Tym razem trzy przyjaciółki postanawiają pozbyć się z tego świata mężów, którzy są bogaci, ale więcej zalet nie mają. Los najwyraźniej postanawia im pomóc.
Link do opinii
Avatar użytkownika - basia02033
basia02033
Przeczytane:2016-08-07, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 ksiażki 2016, Przeczytane w 2016,
Trzy przyjaciółki postanawiają zabić własnych mężów. Lecz muszą to zrobić tak aby nie zostać bez środków do życia. Pierwszy ginie mąż Martusi ale nie jest to ich zasługa tylko nieszczęśliwy wypadek.Kolejny ginie mąż Kamy a ostatni mąż Jolki i to też nie jest ich sprawka. I tak szczęśliwym zbiegiem okoliczności zostają wdowami i w dodatku bogatymi. Zabawna książka jak zresztą większość Olgi Rudnickiej. Polecam :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - ewaboruch
ewaboruch
Przeczytane:2016-05-30, Ocena: 6, Przeczytałam, detektyw, kryminał, humor,
Trzy kobiety są zamężne. Każda z nich podpisała intercyzę. Są nimi: Jolka, Marusia i Kama, czyli Jolanta, Marta i Kamelia. Po kilku latach mają dość przedmiotowego traktowania i dochodzą do wniosku, że najlepiej zostać wdowami, czyli zamordowanie swoich mężów. Na dodatek także ich mężów planuje zabić była prostytutka, a obecna prawniczka Sandra. Niestety przez zbieg okoliczności ginie jeden z nich. Sprawę rozpatruje policjant Kalinka i nie wierzy w wypadek, gdyż kto ginie od suszarki w wannie. To jest jedna z wielu absurdalnych sytuacji, a także humoru który można tu znaleźć.
Link do opinii
Avatar użytkownika - nikolsosna
nikolsosna
Przeczytane:2016-05-09, Ocena: 4, Przeczytałem, 26 książek 2016,
duże 4+, ostrożnie szafuję piątkami, książka świetna, przezabawna komedia omyłek dla mnie w szekspirowskim stylu, czytając już wyobrażałam sobie te sceny w teatrze albo na dużym ekranie, opowieść prawdziwa, z odrobiną czarnego humoru, ironii, sarkazmu, i wielką dawką dystansu do siebie prezentowanego przez bohaterki. trupy były jak to w kryminale ale nie do końce te co trzeba :D i nie w takiej kolejności jak trzeba, aaa no i nawet jeden niedoszły trup :P lektura zapewniająca świetną rozrywkę
Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2016-04-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2016 r.,
Bez względu na wiek kobieta jest kobietą i diabli wiedzą, co jej chodzi po głowie. (s. 343) Ostatnio pokochałam pióro i poczucie z humorem polskiej pisarki, Olgi Rudnickiej. Tym razem udałam się do 'chlewika', aby spotkać się z trzema świnkami, czyli przeczytałam książkę ,,Były sobie świnki trzy". Owe sympatyczne 'zwierzątka' to żony bardzo bogatych mężów: 38 l. Jolanta Markiewicz, żona Tadeusza prawnika, matka 2 nastolatków; 36 l. Kamelia Padecka, żona Macieja komornika, zdradza go z trenerem; 34 l. Marta Skałka, żona Tobiasza doradcy finansowego, pragnie mieć dzieci. Jest jeszcze czwarta kobieta - prawniczka Sandra Tomaszewska, która kiedyś jako Sondra była call girl. Jej obecny szef Markiewicz to jej dawny klient, który teraz ją zmusza do darmowego seksu dla siebie i swoich przyjaciół. Mężatki żyją szczęśliwie z pełnymi kontami i wolnym czasem, dbają o ognisko domowe, lecz wszystko ma swoje granice. Należy wprowadzić aneks do umowy zawarcia związku małżeńskiego. Pewnego dnia kobiety przejrzały na oczy - im lat przybywa, zaś ich mężom pojawiają się nowe kobiety. Aby nie dopuścić do rozwodu i utraty majątku, 3 przyjaciółki postanawiają pozbyć się swoich ślubnych! Planują 3 morderstwa: Musimy nie tylko się ich pozbyć, ale zrobić to w taki sposób, by podejrzenie nie padło na nas. (s. 38) Kobietom chodzi o to, żeby zostać wdowami, bogatymi wdowami. Ich priorytety to kasa i wolność, bo inaczej grozi im zasiłek z opieki i praca na kasie w supermarkecie. Ale okazuje się, że zamordowanie własnego lub cudzego męża, wcale nie jest takie proste. Burza mózgów trwa... Jak to jest, że trzy inteligentne kobiety nie mogą wymyślić ani jednego dobrego sposobu zabójstwa, a musimy popełnić aż trzy! (s. 48) Autorka wpadła na iście diabelski pomysł i świetnie go sprzedała. Teraz każda mężatka może brać przykład z bohaterek i próbować zabić swego ślubnego, oczywiście z humorem. Uśmiałam się z kobietek i ich szalonych pomysłów, z ich relacji i reagowania na nagle zwroty akcji. Przyszłe wdowy spotykają się na sabatach czarownic. Mają przebłyski IQ. Między nimi panuje zazdrość o kolejność morderstw ich mężów. Ich pokrętny tok myślenia może doprowadzać jednocześnie czytelnika do szału i do śmiechu! Niektóre dialogi to popis głupoty, a zarazem kunsztu literackiego autorki. Pokochałam wszystkich bohaterów w spódnicy, tych w spodniach tolerowałam, bowiem mężowie tych pań to dranie i świnie pospolite. Każda postać ma ciekawą osobowość i wyróżnia się na tle innych. Zwłaszcza Martusia, moja imienniczka... Jak ona mnie do szału doprowadzała, to tylko ja wiem. Już sama wersja jej imienia otwierała mi scyzoryk w kieszeni. Ot, słodka, typowa blondynka, idiotka umysłowa, ssąca kciuka, chce się pozbyć męża, ale będzie jej go szkoda... W tej książce nakreślony jest jeden ważny życiowy aspekt - prawda a kłamstwo. Okazuje się, że... Prawda ma wiele warstw. Jak cebula. (s 317) I co dziwnego (a znam to z życia) człowiek szybciej uwierzy w kłamstwo, choćby było bardziej nieprawdopodobne, niż w najprawdziwszą prawdę. Ale kłamać też trzeba umieć. I w tym momencie pani Olga przychodzi ludziom z pomocą i udziela za pośrednictwem bohatera cennej rady: Prawdziwą trudnością nie jest kłamanie tak, by ludzie we wszystko wierzyli, lecz zapamiętanie tego, co się mówiło. I komu. Dlatego trzeba kłamać wszystkim po równo. (s. 109) Powieść to połączenie obyczajówki z komedią okraszonej wątkiem kryminalnym. Czytelnik znajdzie tu wszystkie rodzaje komizmu, aczkolwiek mnie najbardziej ubawiły 3 sceny: w szpitalu, w lesie, u Sandry w domu. Ze śmiechu nie mogłam czytać, a gdy raz już przeczytałam, to dla poprawki poszło drugi raz. Jak zwykle u pani Olgi miałam onomastyczną rozrywkę. Nazwiska bohaterów dają do myślenia. Policjanci: Bartosz Kalinka, Barbara Sznurek, Hamski; prawnicy: Kopytkko, Madej, Różniczek, Dobytek, Tomyślak, Wojtkowiak; trener Klepka. ,,Były sobie świnki trzy" to powieść, która pokazuje, jak kobiety mogą 'naprawić' swoje życie, ile do powiedzenia w tej kwestii ma los i jego przewrotność, jaką siłę ma kobieca przyjaźń. A przy okazji okaże się, czy można zabić męża tylko trochę? Albo niechcący? Albo poza kolejką? Tego dowiedzcie się sami! A na zakończenie napis z kubka Sandry: ,,Moje otoczenie każdego dnia udowadnia mi, że życie bez mózgu jest jednak możliwe". (s. 338)
Link do opinii
Avatar użytkownika - atena
atena
Przeczytane:2016-04-03, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Trzy przyjaciółki - Jolka, Martusia i Kama - postanawiają zostać wdowami z dużą ilością pieniędzy (przecież ich mężowie - mecenas, właściciel firmy doradztwa podatkowego oraz komornik - mają ich bez liku, ale intercyzy robią swoje). Jak tego dokonać żeby nikt nie powiązał ich z wypadkami? No i pani Olga po raz kolejny rozpościera cały wachlarz absurdalnych i komicznych sytuacji. Polecam
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sweetcoala
Sweetcoala
Przeczytane:2016-03-20, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek - 2016, Mam,
Lubię myśleć, że po właściwe książki sięgamy wtedy, gdy czegoś nam w życiu brakuje. Jeśli to prawda, to zdecydowanie potrzebowałam lekkiego kobiecego kryminału z ciekawą intrygą, okraszonego solidną dawką humoru. I znalazłam. ,,Były sobie świnki trzy" Olgi Rudnickiej to wspaniale odprężająca lektura, taka trochę w stylu Joanny Chmielewskiej. Trzy przyjaciółki, żony swoich mężów, pewnego dnia postanawiają zmienić swoje niezbyt satysfakcjonujące życie. Jolka, Kama i Martusia są kobietami po trzydziestce, niespełnionymi w życiu prywatnym i zawodowym. Najłatwiej byłoby się rozwieść, ale wszystkie popełniły ten sam błąd - podpisały przed ślubem intercyzę. Przyjaciółki dochodzą do wspólnego wniosku, że w ich sytuacji najlepiej zostać... bogatą wdową. Jak zabrały się do tego zadania i co z tego wynikło? Ciekawość i lekkość książki sprawiły, że przeczytałam powieść Rudnickiej w dwa dni. I muszę przyznać, że przy czytaniu co chwila wybuchałam śmiechem. ""Jestem zdecydowanie przeciwna zabijaniu kogokolwiek poza własnym prywatnym mężem. Nie jestem psychopatką." Sposób prowadzenia narracji i wszystkim główne bohaterki są przezabawne - ich język, zachowanie i charaktery sprawiły, że mimo socjopatycznych zamiarów nie sposób ich nie polubić. Smaku dodaje postać Sandry, która jeszcze bardziej namiesza w całej intrydze. Jednym słowem - w tej książce rządzą kobiety! Gorąco polecam "Były sobie świnki trzy". Relaks i dobra zabawa gwarantowane!
Link do opinii
Avatar użytkownika - agnik66
agnik66
Przeczytane:2016-03-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
kingaczyta.blogspot.com Jolka Markiewicz, Marta Skałka i Kamelia Padecka. Trzy przyjaciółki i jeden problem - mężowie, z którymi nie da się już wytrzymać. Rozwód? Przeszkodą jest tylko podpisana intercyza, która w takim przypadku pozostawi kobiety z niczym. Jedyny sposób na uwolnienie się od problemu i zapewnienie sobie życia w dostatku to pozostanie wdową. Co jednak zrobić, gdy mężowie są jeszcze młodzi i pełni sił i ani myślą odchodzić z tego świata? Ano trzeba im pomóc i jakoś się ich pozbyć. I najlepiej zrobić to szybko, bo lata uciekają, a urody nie przybywa. Jolka, Martusia i Kama to główne bohaterki najnowszej powieści Olgi Rudnickiej. Są to kobiety dojrzałe, mające za sobą całkiem konkretny staż małżeński. Każdej z nich w zasadzie dobrze się wiedzie, bo życie u boku bogatych i szanowanych mężów jest po prostu wygodne. Ale każdemu coś więcej od życia się należy, więc pomysł na zostanie bogatą wdową bardzo się trzem przyjaciółkom podoba. Tylko jak to wszystko zorganizować, żeby nikt się nie dowiedział i by zostać na wolności? Bohaterki bardzo polubiłam. Co prawda, biorąc pod uwagę ich wiek, nie zawsze zachowywały się adekwatnie i rozsądnie, ale za to właśnie kocham postaci tworzone przez panią Olgę. Kamelia Padecka, zwana też Kamą ma 36 lat i jest żoną stołecznego komornika - Macieja Padeckiego. Jolanta Markiewicz ma 38 lat, dwójkę dzieci, które za niedługo wejdą w dorosłość i jest żoną radcy prawnego - Tadeusza, zwanego tez przez nią Tadzikiem. Z kolei Martusia Skałka to wrażliwa kobieta, która bardzo pragnie dzieci, ale jej mąż, Tobiasz Skałka, nie jest chętny do spłodzenia ani jednej pociechy. Razem kobiety tworzą całkiem niezłą mieszankę wybuchową, a ich pomysły niejednokrotnie zaskakują i wprawiają w osłupienie. Jednak na tych trzech paniach się nie kończy, bo bohaterów jest dużo więcej i co najważniejsze - są oni równie dobrze wykreowani i wzbudzają emocje. Bardzo polubiłam młodą prawniczkę Sandrę, która z wielkim zaangażowaniem walczy o swoje, by osiągnąć wymarzony sukces w swojej pracy. A do czego zdolna jest kobieta, która bardzo czegoś pragnie, chyba wszyscy wiemy. "Były sobie świnki trzy" to lektura idealna do czytania o każdej porze. Jest to książka lekka, przyjemna, z dużą dawką humoru i ironii, którą się wręcz pochłania. Fabuła jest oryginalna, dużo się dzieje, akcja pędzi, a napięcie jest sprawnie budowane. Ach, jak ja uwielbiam styl pani Rudnickiej; tę lekkość i naturalność z jaką tworzy swoje historie. Nie czuć tutaj jakiegoś wymuszenia, humor nie jest wplatany na siłę i czyta się tę książkę po prostu genialnie. Dla mnie to idealny poprawiacz humoru. Co jakiś czas wybuchałam śmiechem i z zaciekawieniem śledziłam poczynania głównych bohaterek. Nie obyło się także bez niespodzianek i nagłych zwrotów akcji. Czy może być piękniej? Kiedyś sądziłam, że dobry kryminał to krwawy i przerażający kryminał. Zdanie jednak zmieniłam, gdy zaczęłam czytać książki pani Rudnickiej. Udowadnia ona, że można napisać powieść na wysokim poziomie, która będzie i bawiła, i trzymała w napięciu. "Były sobie świnki trzy" to kolejny udany jej tytuł, który serdecznie polecam, a zwłaszcza kobietom, bo to taki iście babski kryminał. Wiecie, kobieta kobietę zawsze zrozumie, a zwłaszcza gdy mowa o problemach z facetami. A jeżeli jeszcze nie znacie książek pani Rudnickiej to wiedzcie, że tracicie naprawdę sporo.
Link do opinii
Avatar użytkownika - bibliotekarkaB
bibliotekarkaB
Przeczytane:2016-03-30, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Fantastyczna komedia kryminalna.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-03-23, 52 książki w 2016 roku, Mam,
Uwielbiam książki Olgi Rudnickiej, każdą kolejną kupuję jak tylko pojawia się w sprzedaży. Nie ma nic lepszego na poprawę humoru niż czytanie o przygodach jej zwariowanych bohaterów. "Były sobie świnki trzy" to perypetie trzech przyjaciółek, które mają dość zdradzających ich mężów, jednak nie mogą się rozwieść, ponieważ przed ślubem podpisały intercyzę. Przyzwyczajone do pieniędzy mężów nie wyobrażają sobie życie na niższej stopie finansowej, postanawiają więc ich zamordować. Od tego momentu zaczyna się seria pomyłek i zbiegów okoliczności, która wszystko komplikuje. Osobiście raziło mnie nadużywanie wulgaryzmów, główne bohaterki też nie zdobyły jakoś mojej pełnej sympatii, nie zmienia to jednak faktu, że książkę czyta się szybko i raczej przyjemnie, w kilku momentach można się pośmiać. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki autorki.
Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2016-03-19, Przeczytałam,

Jolka, Kama i Martusia. Trzy przyjaciółki, słynące z bycia żonami swoich mężów. Ich życiową rolą jest odpowiednio się prezentować i nie przynosić ów małżonkom wstydu, a w wolnym czasie mogą swobodnie wydawać ich pieniądze. Tylko czy rzeczywiście ich życie usłane jest różami? A może przyjemniej byłoby zostać bogatą wdową?

A wtedy…

„Intercyza czy nie, żona bierze wszystko”.

Nazwisko autorki książki nie jest mi obce, choć do tej pory poznałam zaledwie jedną jej książkę. Tym razem musiałam się trochę dłużej zastanowić, bowiem gatunek zwany „komedią kryminalną” nieco mnie odstraszał. Nie miałam pojęcia z czym to się je, a tym bardziej czy książka tego typu może wpisać się w nurt moich zainteresowań. Nic bardziej mylnego.

Powieść Rudnickiej czyta się lekko, szybko i przyjemnie od samego początku do ostatniej strony. W dużej mierze jest to zasługa niesamowitego trio- nieco szalonych, trochę zabawnych i lekko nieobytych w prawdziwym świecie kobiet. Trzy przyjaciółki zaskakują czytelnika na każdym kroku. Ich podejście do życia czasami dziwi, a czasami szokuje i na pewno może wywołać zazdrość, dopóki lepiej nie poznamy ich codzienności. Momentami miałam wrażenie, że kobiece sylwetki zostały mocno przerysowane i stanowią interesującą parodię, ale z drugiej strony, co my, zwyczajni ludzie, możemy wiedzieć o życiu w wyższych sferach?

„Ona sama nigdy nie marzyła o pracy zawodowej. Zawsze pragnęła mieć dużą rodzinę, dzieci, które będzie lubiła, a nie tylko kochała i męża, którego nie będzie chciała zabić. No cóż, wygórowane oczekiwania zawsze źle się kończą, pomyślała smętnie”.

„Nasze priorytety to kasa i wolność, dokładnie w tej kolejności. Wolność bez kasy oznacza zasiłek z opieki i pracę na kasie w supermarkecie”.

W swojej książce autorka próbuje podsunąć nam kilka rad, jak skutecznie pozbyć się niewygodnego małżonka. Okazuje się, że dobrych sposobów jest całe mnóstwo, choć żaden z nich nie jest ani lekki ani przyjemny. Ale czego nie robi się dla pieniędzy? Z racji tego, że książka określona została kryminalną komedią, nie brakuje tutaj dziwacznych wydarzeń, zaskakujących zwrotów akcji i niezwykłych przypadków. Mimo tego, że przyjaciółki wszystko szczegółowo planują i z wielką perfekcją dbają o realizację planu, rzadko kiedy cokolwiek dzieje się zgodnie z ich pomysłami. Wymyślność, osobliwość i specyficzność tych wydarzeń i planów sprawiają, że ciężko mieć do tych kobiet pretensje. Po prostu śledzimy ich losy, cicho im kibicujemy i dobrze się przy tym bawimy.

Autorce bardzo subtelnie udało się wpleść w tę opowieść istotne problemy, z którymi na co dzień zmagają się przedstawicielki płci pięknej. Oprócz lepszych bądź gorszych małżonków, irytujących latorośli oraz konieczności dbania o urodę, muszą także zmierzyć się z tym, z czym zmagają się zwyczajne kobiety- próbą znalezienia swojego miejsca na świecie, poszukiwaniem miłości, zrozumieniem meandrów przyjaźni. To wszystko sprawia, że bohaterki nabierają w naszych oczach bardziej realnego wymiaru, a w całej ich cudaczności zaczynamy dostrzegać zaskakującą normalność.

Książka Olgi Rudnickiej jest świetną propozycją zarówno dla tych osób, które lubią gatunkowe mieszanki, jak i dla czytelników, którzy szukają czegoś nowego i pragną na chwilę oderwać się od ulubionych gatunków. Cieszę się, że dałam jej szansę. 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-03-15,
Która z kobiet — choć przez chwilkę — nie wyobrażała sobie cudownej miłości? Takiej wiecznej, kolorowej i czułej. Można doznać ogromnego rozczarowania, gdy książę okazuje się być zwykłą ropuchą. Co zrobić w takiej sytuacji? Zaplanować zbrodnię doskonałą? Nazwisko Olgi Rudnickiej obiło mi się o uszy dłuższy czas temu, ale jakoś nie zgłębiałam się w jej twórczość. Nadarzyła się okazja, aby przeczytać najnowszą powieść, utrzymaną w klimacie komedii. Nie zabrakło też wątku kryminalnego. Powoli podchodziłam do tej książki. Zabawna okładka, więc bez czytania opisu już wiedziałam, że można spodziewać się czegoś dowcipnego. I przeczucie mnie nie myliło. Olga Rudnicka sięgnęła po motyw, który nadawałby się na serial. Humor, pędząca akcja i bardzo zakręcone bohaterki. Czułam pewne skojarzenie z paroma polskimi filmami, „Ranczem” — przez ciąg szalonych zdarzeń. Wszystko dzieje się na krawędzi, jest przerysowane. Takie krzywe zwierciadło, które odbija w sobie mocno wyeksponowane cechy wściekłych żon i niewiernych mężów. To bardzo dynamiczna książka, szybko się ją czyta. Jolka Markiewicz, Marta Solska i Kamila Padecka są przyjaciółkami, które łączy nienawiść do małżonków. Pozornie mają wszystko. Wspaniałe domy, eleganckie ubrania, ale żyją w cieniu i brakuje im miłości. W końcu miarka się przebiera i kobiety wpadają na niecny plan. Postanawiają zamordować swoich mężów, bo rozwód nie wchodzi w grę. Każda z nich podpisała intercyzę i w razie rozstania odejdzie z niczym. Pomysł wydaje się być doskonały, ale trochę dziecinna Martusia wyłamuje się z ustalonych zdarzeń i przypadkowo sama zajmuje się całą sprawą. Po piętach depcze policjant o nazwisku Kalinka, a w tle majaczy prawniczka Sandra, która za wszelką cenę chce ukryć swoją niechlubną przeszłość… Muszę przyznać, że „Były sobie świnki trzy” jest sympatyczną książką. Jednak trzeba mieć do niej odpowiednie podejście i dość lekki dzień. Ja ostatnio ciężko się odprężam, więc tym razem troszkę poległam. Bohaterki mnie denerwowały swoim brakiem rozsądku i typowo materialistycznym spojrzeniem na życie. Trzeba też pamiętać, że przerysowanie jest kluczową cechą tej powieści, więc trzeba przymknąć oko na takie zachowania. Za to moje zainteresowanie wzbudziła postać lekko poboczna — Sandra. Konkretna, gotowa na poświęcenia, dążąca do swoich celów i niezależności. A z lektury dowiecie się, że spotkała ją spora niespodzianka na drodze do wymarzonej kariery… Nic nie mogę zarzucić stylowi pisania Rudnickiej. Dotrze do każdego, bez względu na wiek i zainteresowania. Naprawdę, autorka wpadła na kilka dowcipnych i ciętych ripost, które koniecznie powinnam zapamiętać. Nie ma w tym głupiego lania wody, dzięki czemu całość czyta się szybko. Ja bez problemu wgryzłam się w powieść, nie trzeba wysilać myśli — tylko śmiać z mało rozgarniętej Martusi. Oj, nie chciałabym jej spotkać w rzeczywistości, choć posiada taki specyficzny urok. Za to Sandrze postawiłabym dobrą kawę. Myślę, że wrócę do tej książki raz jeszcze. Zaczęłam lekturę w kiepskim momencie, przez co nie mogłam do końca się odprężyć, a czuć potencjał. Nie każdy lubi takie proste poczucie humoru, ale wydaje mi się, iż bywa niezbędne. Słyszałam właśnie o innych powieściach autorstwa Olgi Rudnickiej. Chętnie bliżej zapoznam się z jej twórczością, zaintrygowała mnie, mimo średniego początku tej „znajomości”. Jak wspomniałam wcześniej — wyczuwam prędką ekranizację! Jeśli się mylę, to wszystkie stacje popełniają błąd. Wielu Polaków płakałoby ze śmiechu przy przygodach Marty, Jolki i Kamy. Nawet mam swoje aktorskie typy. Chyba galopuję w swych marzeniach! „Były sobie świnki trzy” polecam osobom, które lubią optymizm bijący z kart książki. Również fanom kryminałów chcącym odpocząć od trudnych zagadek. Tutaj wszystko podano na tacy, choć przygody bohaterek w pewnym momencie stają się naprawdę skomplikowane!
Link do opinii
Avatar użytkownika - agadas
agadas
Przeczytane:2016-03-13, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Dawno nie ubawiłam się tak czytając kryminał jak się okazuje nie musi być on mroczny ale również zabawny. Chociaż pewnie śmiejąc się w autobusie trzymając telefon wyglądałam co najmniej dziwnie ale za to lektura była pierwsza klasa. Zresztą jak tylko zobaczyłam okładkę plus nazwisko polskie stwierdziłam, że nie ma opcji by nie sięgnąć po książkę bo jak na razie odkrywam polskich autorów i jestem pod wrażeniem. Nie zawiodłam się książkę dobrze się czyta a czarny humor i dość specyficzne bohaterki sprawiają, że czas płynie błyskawicznie a my dobrze się bawimy. Bohaterkami książki są trzy kobiety Jola, Martusia i Kama, które pewnego dnia dochodzą do wniosku że ich życie wcale nie jest usłane różami. Mężowie zdradzają je z dużo młodszymi kobietami i wcale się z tym nie kryją a nasze bohaterki no cóż. Dawno, dawno temu kiedy jeszcze wierzyły w miłość do grobowej deski przed ślubem podpisały intercyzę więc w przypadku rozwodu zostają z niczym. Wpadają na ich zdaniem genialny pomysł jak nie stracić pieniędzy, żyć dalej w luksusie i nie martwic się swoimi drugimi połowami. Wystarczy swoich mężów zabić wtedy będą wdowami i nie stracą statusu. Niby prosta rzecz w końcu nasze panie zaznajomione są z W-11 więc wiedzą czego unikać by nie wpaść i zamiast cieszyć się wdowieństwem wylądować w więzieniu. Mamy więc trzech mężów, trzy przyjaciółki i co by tu nie mówić plan na zbrodnię doskonałą ba mamy nawet dociekliwego policjanta, który niczym policyjny pies węszy zbrodnię. Jak to bywa z realizacją planów one sobie a reszta sobie więc mimo zaplanowanych kroków pierwszy mąż ginie nie tak jak trzeba, w nieodpowiedniej kolejności i w nie odpowiednim momencie trzeba zaznaczyć, że przez przypadek. No i zaczynają się schody jak to w przypadku gdy coś nie idzie z planem ale za to poznajemy bliżej Sandrę, która ma swoje plany wobec małżonków naszych pań choć niewiele się różniące od ich planu. Co tu dużo mówić, przezabawna historia ( no dobra może nie dla mężów naszych bohaterek), czarny humor, barwne i zapadające w pamięć bohaterki. Gra pomyłek, ciekawa fabuła, śmieszne dialogi czego chcieć więcej od książki, która ma nas wprawić w dobry humor. Na dodatek zakończenie również wywołuje śmiech bo jak się okazuje czasem przeznaczenie robi nam psikusa. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Rudnickiej i uważam je za bardzo udane jeżeli pozostałe książki również są napisane z takim humorem to z chęcią je przeczytam. W ogóle jestem pod wrażeniem zdolności naszych rodzimych autorów i tym bardziej się cieszę, że jest taki wybór książek.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-03-13, Ocena: 4, Przeczytałam,
"Jestem zdecydowanie przeciwna zabijaniu kogokolwiek poza własnym prywatnym mężem. Nie jestem psychopatką." Śmiesznie, wesoło, na luzie i z kryminalną historią w roli głównej. Książka na poprawienie nastroju, zaczerpnięcie świeżego oddechu po trudnym dniu, przyjemnego zrelaksowania się. Śledzimy zabawne losy trzech głównych bohaterek powieści, wiek trzydzieści plus, znudzonych szarością i powtarzalnością zwykłej codzienności, rozczarowanych nieciekawym małżeństwem i drętwymi partnerami, niespełnionych w sferze osobistej i zawodowej. Kobiety oddają się bardzo kuszącym marzeniom o zupełnie odmiennym barwnym i interesującym życiu, w którym nie ma już miejsca dla ich małżonków, ale za to można niemal nieograniczenie korzystać z niewątpliwych uroków bardzo dobrze wyposażonych kont bankowych. Wpadają na iście diabelski pomysł i nakręcają się wzajemnie do jego realizacji. Chociaż wszystkie ich plany, zamierzenia, wyobrażenia, czyny i akcje, nie do końca układają się według opracowanego przez nich scenariusza, jednak kobiety to nie zniechęca do działania, a wręcz odwrotnie, tylko podsyca ich apetyt na więcej. Powieść napisana lekkim piórem, z przymrużeniem oka, wypełniona dobrym humorem, więcej niż szczyptą ironii, ciekawymi pomysłami na fabułę i zabawnymi postaciami. Komedia kryminalna lekko szalona i zwariowana, w której cały czas coś się dzieje, mnóstwo omyłek i nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, bohaterki nie dają za wygraną, nie kapitulują, uparcie trwają przy swoich postanowieniach, pomimo niesprzyjających i mocno zaskakujących wydarzeń. Jola, Kama i Martusia starają się wziąć to co im się, według ich opinii, jak najbardziej należy. I jeszcze postać pięknej Sandry, która niewątpliwie wnosi wiele zamieszania i urozmaicenia do powieści. Książkę przeczytałam w błyskawicznym tempie, z uśmiechem na ustach. "Były sobie świnki trzy" to praktycznie gotowy już scenariusz na sympatyczny i intrygujący filmu, pełen dobrego żartu, zabawnych perypetii, atrakcyjnych postaci, ciekawie przenikających się wątków i bardzo dynamicznej akcji. bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Qleczka
Qleczka
Przeczytane:2022-10-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Kryminał, Komedie,
Bardzo fajna komedia o trzech żonach "przy mężu", które podpisały intercyzy co skłania je do innego sposobu zakończenia związków niż poprzez rozwód. Chociaż temat wydaje się oklepany to to jest świetnie napisane i naprawdę się uśmiechałam czytając. Polecam
Link do opinii

Przyjemna, ale czytałam lepsze powieści tej autorki. Mam wrażenie, że Rudnicka zaczyna się trochę powtarzać, co trochę mnie martwi, bo w końcu jeszcze nie napisała tych książek nie wiadomo ile. Niemniej jak zwykle jest to dobry przerywnik, w sam raz na jedno popołudnie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - merikotka
merikotka
Przeczytane:2018-01-23, Ocena: 4, Przeczytałam, wyzwanie 70 książek 2018,

Jak pozbyć się niekochanego bogatego męża, jeśli rozwód nie wchodzi w rachubę z powodu podpisanej intercyzy, a żona jest przekonana, że zostanie wymieniona na nowszy model, lub po prostu chce coś zmienić w swoim życiu? Najlepiej udało się to Jolce, Martusi i Kamelii, żonom wpływowych i bogatych facetów, chociaż wcale nie wiedziały jak się za to zabrać, a ich poczynania kryminalne były zarazem przypadkowe jak i żałosne. Nieoczekiwana pomoc przyszła ze strony kochanki jednego z mężów, a efekty były więcej niż zadowalające i nie zdołał ich nawet popsuć wyczuwający jakiś spisek komisarz Kalinka...

Książka lekka, łatwa i przyjemna, a splot przypadków po prostu fantastyczny.

Link do opinii
Avatar użytkownika - karolinamazur
karolinamazur
Przeczytane:2023-09-09, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Byle do przodu
Olga Rudnicka0
Okładka ksiązki - Byle do przodu

Trup był, ale już sobie poszedł. Maria marzy o własnej restauracji. O jej prowadzeniu, tak jak o gotowaniu, nie ma pojęcia, ale od czego jest kucharz...

Czy ten rudy kot to pies?
Olga Rudnicka0
Okładka ksiązki - Czy ten rudy kot to pies?

Romans z szefem, ucieczka i... mroczna tajemnica! Niespełna trzydziestoletnia Ulka wikła się w romans z szefem. Gdy dowiaduje się o tym jego żona, wybucha...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Szepty jeziora
Grażyna Mączkowska
Szepty jeziora
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy