Byliśmy łgarzami to współczesna, wyrafinowana i trzymająca w napięciu powieść, która przebojem wdarła się na listy bestsellerów ,,New York Timesa". Polecana przez Johna Greena, autora bestsellera Gwiazd naszych wina.
Szacowna i bogata rodzina spędza wakacje na prywatnej wyspie. Dwóch braci i ich piękna siostra zaprzyjaźniają się z charyzmatycznym rówieśnikiem o politycznych ambicjach. Łącząca ich relacja niebawem zmieni się w destrukcyjną więź. Wypadek. Tajemnica. Kłamstwo. Wielka miłość. Prawda.
Wydawnictwo: Ya!
Data wydania: 2015-04-08
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 240
Podsumowując wiem, że ta recenzja jest chaotyczna, ale ciężko opowiadać o tej książce nic nie spojlerując. Nie sądziłam, że to aż takie wyzwanie :D Książkę serdecznie polecam, czyta się ją przyjemnie i lekko, a czytelnik nie może szybko o niej zapomnieć. Zapewnienia pana Greena o tej pozycji są w pełni zasłużone. Historia jest nietuzinkowa i warta uwagi. Pokazuje, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze, a więzi rodzinne nawet w "najlepszych" rodzinach mogą być skomplikowane. Jeszcze raz serdecznie polecam
Kłamstwo vs. Prawda
Kłamstwo czy prawda? Prawda czy kłamstwo? Złudzenie czy rzeczywistość? Intryga czy podstęp? Obłęd czy choroba? Cierpienie czy współczucie? Dużo tego prawda? Lecz zapewniam, że ,,Byliśmy Łgarzami" dysponuje niekończącą ilością pytań, na które nie łatwo jest znaleźć odpowiedź, a może łatwo? Może to jedynie magiczne złudzenie, które kiełkuje w naszej głowie, by pokazać swój owoc w zakończeniu. Ufacie mi na tyle, żeby przeczytać tę recenzję? Bo wiecie.. każdy może być Łgarzem.
Czworo dzieci, potem nastolatków, każde wakacje spędza na prywatnej wyspie. Troje z nich są rodziną, Johnny, Mirren i Cadence, szanowanymi i bogatymi Sinclairami, jeden, Gat, przyjacielem rodziny. Przyjaźń, która łączy tytułowych Łgarzy jest nieskończona, wielka, prawdziwa, nieustająca, silna. Tak silna, że sięga granic obłędu.
,,Milczenie to warstwa ochronna, zabezpieczająca przed cierpieniem."
Tak wiem, skąpe to streszczenie fabuły. W sumie żadne, nie zachęcające do przeczytania. Ale co więcej mogę napisać żeby nie skłamać? Chciałabym podzielić się szczegółami, które na pewno brzmią bardziej zachęcająco, ale z mojej strony byłoby to zagraniem czysto egoistycznym. Nie chcę zabierać nikomu przyjemność z czytania, a uwierzcie mi, każdy szczegół w tej powieści jest ważny, i każdy może naprowadzać na właściwy tor. Tor, który prowadzi do prawdy.
Zaczynając czytać tę książkę nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Czy mam brać wszystko na poważnie, czy może każdy szczegół okaże się kłamstwem? Co jest prawdą, a co urojeniem? Opis książki jest jednak trochę mylący. Spodziewałam się innej powieści, ale ta przedstawiona jest o wiele lepsza. Czy doprowadza do obłędu? Tak, w pewnym momencie nie wiedziałam kto mówi prawdę, kto jest kłamcą. Jak można poznać prawdomówcę skoro wszyscy nazywają siebie Łgarzami.
Książkę czyta się fenomenalnie szybko. Prosty, ale nie odpychający język, mega krótkie rozdziały, dobrze dobrane słownictwo. Niektóre zdania
są pisane
właśnie
w taki sposób, lecz mi to
nie przeszkadzało ani trochę. Wręcz przeciwnie, jest to miłe oderwanie od tradycyjnych wersów i stylu pisarskiego. Jest jeszcze jeden powód, dla którego książkę czyta się w błyskawicznym tempie. To chęć poznania skrywanej tajemnicy Sinclairów. Powieść jest sama w sobie jedną wielką tajemnicą. W desperacki sposób pragnie się czytać i czytać, by pozbierać wszystkie elementy układanki, żeby poznać całość, która przysparza nas o gęsią skórkę.
Nie brakuje tutaj dobrej pisowni, o czym już wspomniałam, ale również dobrze nakreślonych bohaterów. Czterech głównych Łgarzy, każdy inny, każdy osobny, lecz złączeni czymś magicznym. Pozostali bohaterowie, czarne charaktery i nieskazitelne anioły. Tak właśnie, jest element baśni w tej powieści. Wierzycie mi?
Polecam książkę każdemu, kto jest na tyle odważny by zmierzyć się z Łgarzami. Nie zawiedziecie się, a może nawet uronicie łezkę. Książka jest godna polecenia, nie tylko młodzieży, starszej czy młodszej, lecz wszystkim tym, którzy chcą zmierzyć się z tajemnicą, kłamstwem, miłością, przyjaźnią, wypadkiem, prawdą.
A teraz zbierzcie wszystko w całość i zastanówcie się gdzie kłamałam, a gdzie mówiłam prawdę? Czy może tylko kłamałam? A może to sama prawda?
Nie jestem kłamcą. Nie jestem łgarzem. Mówiłam prawdę.
"Cierpieć. Można by powiedzieć, że to znaczy "znosić", lecz to nie całkiem prawda"
Cadence jest najstarszą wnuczką multimilionera. Jej rodzina jest bardzo bogata,najlepsza i pozornie doskonała. Dziewczyna jednak wie, że to tylko gra pozorów, a jej rodzina zrobi wszystko żeby nikt nie poznał jaka jest prawda.
Każde wakacje spędzają na prywatnej wyspie, jednak te dwa lata temu były całkiem inne. Coś wydarzyło się Cadence, a teraz wraz z trójką znajomych pojawia się na wyspie ponownie żeby przypomnieć sobie ten incydent.
"Byliśmy łgarzami" to historia pełna pozorów i kłamstw. Jej bohaterami są członkowie rodziny Sinclairów, którzy, jak się wydaje, żyją w idealnym świecie. Jednak życie rodzinne to intrygi i walka rodzinną fortunę. Nie wszyscy tacy są. Cadence, jej kuzyni i przyjaciele chcą trzymać się jak najdalej od rodzinnych gierek.
Od samego początku ta historia miała to coś, tym razem były to sekrety i tajemnice, które zauroczyły mnie od pierwszej strony. Zakończenie mnie rozwaliło i totalnie zaskoczyło. Zwrot akcji który się wydarzył pod koniec rozłożył mnie na łopatki, NIGDY bym nie przewidziała jakie jest rozwiązanie tej historii. Popłynęło nawet kilka łez. Nie mogę wam więcej powiedzieć, bo zepsuje wam czytanie. Mogę jedynie napisać, że "Byliśmy łgarzami" to historia o przyjaźni, kłamstwach, tajemnicach, miłości i.... reszty musicie dowiedzieć się sami.
Ta książka jest beznadziejna. Jest tu tyle głupich, wkurzających bohaterów. Jedyną zaletą jest to, że jakimś sposobem całość łapie w sidła i człowiek czyta, żeby dowiedzieć się, o co tutaj chodzi. Prawie wszystko irytuje, ale czytam dalej z głupiej ciekawości.
Sinclairowie mają się za taką wspaniałą i ważną rodzinę. Prawda jest taka, że te trzy dorosłe córki są żałosnymi, łasymi na kasę nieudacznikami, a ich dzieci (czyli nasi główni bohaterowie – Łgarze) są po prostu kretynami. Nawet nie mam ochoty się zgłębiać nad wszystkimi problemami i wadami, jakie ma ta książka, ale jest ich wiele. Już sam fakt jak bardzo jest przewidywalna (domyśliłam się zakończenia po jakiś 30% książki), a potem jest tylko bardziej i bardziej oczywiste co się wydarzy. Sam wątek jest ciekawy, ale autorka poprowadziła go dość nieudolnie i nic zaskakującego tam się nie dzieje.
Autorka próbuje też wpleść w swoją książkę fakt o tym, jak to rasizm jest zły. Jednak jest to kolejna rzecz, która jej nie wychodzi. Gat ma się za takiego lepszego, bo nie jest z tej bogatej żałosnej rodziny, ale w takim razie, po jaką cholerę co roku przyjeżdża na wyspę i czerpie z tego ich bogactwa!
Może to śmieszna uwaga na koniec, ale moim zdaniem jak na bogate dzieciaki to oni jadali dziwne jedzenie.
Nie polecam. Nie rozumiem popularności tej książki.
Wierzyła, że im więcej wypocisz na treningu, tym mniej wycierpisz w walce.Wierzyła, że najlepszym sposobem, by uniknąć złamanego serca, jest udawać, że...
Przeczytane:2018-01-15,
Opis na tyle okładki powieści nie mówi wiele i jest tajemniczy – jak cała książka. Możemy dowiedzieć się tylko, że bohaterami historii są członkowie rodziny Sinclairów, którzy spędzają każde lato na prywatnej wyspie u wybrzeży stanu Massachusetts. Z racji tego, że rodzina jest zamożna, żadne z nich nigdy nie zaznało biedy ani głodu. Sam fakt, że posiadają jakąś wyspę na własność, mówi sam za siebie. Okładka zdradza też, że żadne z Sinclairów nigdy się nie myli. I to wszystko. A nie, jest jeszcze coś, co musimy wiedzieć o członkach rodziny – niektórzy z nich są ŁGARZAMI.
A kim właściwie są ci Łgarze? Cóż, nie będę odbierać Wam przyjemności z odczuwania tajemniczości książki i odkrywania każdego jej elementu po kolei, więc nie dowiecie się tego ode mnie. Powieść E. Lockhart skończyłam czytać zaledwie dzisiejszego ranka i postanowiłam podejść do recenzji od razu, aby nie pominąć żadnego istotnego szczegółu, o którym muszę Wam opowiedzieć. Jest to bowiem jedna z książek, po której w głowie pozostają wspomnienia intensywne i niepokojące, ale krótkotrwałe. Musicie wiedzieć, że Byliśmy Łgarzami to powieść niezwykle oryginalna i nie każdy będzie w stanie dostrzec jej sens.
Zacznijmy od tego, że książka, która sama w sobie jest niedługa, zdaje się być podzielona na jeszcze mniejsze kawałki. Nie odbierałam jej jak jedną ciągłą historię, lecz zbiór osobnych obrazów – coś jak pokaz slajdów z urywkami życia naszej głównej bohaterki, Cadence. To wszystko było bardzo… dziwne. Doświadczyłam osobliwego uczucia, jakbym poznała zaledwie fragmenty historii Łgarzy i Sinclairów, tak naprawdę nie poznając ich. Widziałam ogromną ilość pustych luk w opowieści, które nie zostały wypełnione. Nie wydaje mi się jednak, aby były one efektem niedopatrzenia autorki - nie, ta powieść jest zbyt inteligentna, aby mogły w niej występować takie proste błędy. Jest to raczej celowy zabieg, mający na celu dać nam wgląd tylko w pewną część życia rodziny i pozwolić na to, abyśmy sami uzupełnili te brakujące fragmenty jak tylko mamy ochotę.
Mówienie o rodzinie Sinclairów jest trudne, ponieważ jedynie ktoś, kto jest jej członkiem, jest w stanie w pełni zrozumieć jej specyfikę. Przez większość czasu Sinclairowie napełniali mnie odrazą. Była to rodzina tak niewyobrażalnie zepsuta, tak pełna fałszu i zakłamania, chciwości i zawiści, że aż się w głowie nie mieści. Ich wyolbrzymione poczucie wyższości wynikające z posiadania pieniędzy i pogarda dla otaczającego świata była zwyczajnie obrzydliwa. Jest to jednak zamknięta grupa osób, w której ten przekrzywiony obraz rzeczywistości i postrzegania siebie zdaje się być przekazywany z pokolenia na pokolenie. Dzieci, chcąc nie chcąc, stają się kopiami swoich rodziców, a jeśli tylko zaczną zachowywać się niezgodnie z oczekiwaniami, natychmiast zostają doprowadzone do porządku.
Mamy tu do czynienia z bohaterką, zmagającą się z problemami psychicznymi. Cadence, która wskutek wypadku, którego sama nie pamięta, a o którym nikt nie chce jej niczego powiedzieć, przez większość czasu zdaje się być oddzielona od rzeczywistości. Jako że to właśnie ona prowadzi nas swoją narracją przez powieść, nam także towarzyszy niepokojące poczucie odrealnienia. Jak już wspomniałam, opis na okładce mówi bardzo niewiele o fabule, więc byłam zaskoczona pojawiającym się motywem amnezji oraz tajemniczych wydarzeń, obleczonych w kłamstwa i wymijające odpowiedzi Sinclairów.
Jest to książka niezwykle specyficzna. Jestem pewna, że ktoś, kto przeczyta ją bez ani jednej chwili poświęconej na refleksję, uzna, że nie ma ona większego sensu. Wierzchnia warstwa powieści w istocie przedstawia pozornie błahe wydarzenia, jednak jeśli spróbuje się wejść głębiej i zastanowić się nad ukrytymi w książce motywami, odkryje się ogromną inteligencję, z jaką E. Lockhart stworzyła tą książkę. Myślę, że sama powinnam kiedyś przeczytać Byliśmy Łgarzami jeszcze raz, aby wyciągnąć z niej każdy ukryty przekaz. Zdarzenia, które mają miejsce pod koniec powieści, są jak mocny cios obuchem w łeb – poważnie. Jest to zwrot wydarzeń o 180 stopni, po którym ma się mętlik w głowie i miliard myśli na minutę.
Największa zaleta książki? Styl autorki. Jestem nim totalnie oczarowana i jest on dokładnie tak samo specyficzny i enigmatyczny, jak cała powieść. E. Lockhart zgrabnie wplata w treść nieoczywiste i zaskakujące metafory, które niektórym mogą wydać się bezsensowne, ale w rzeczywistości są trafne i czarujące. Pisarka bawi się językiem w sposób przemyślany, ale niewymuszony, czasem przechodząc od tekstu ciągłego do formy wiersza, a czasem wtrącając intrygujące fragmenty baśni przekształconej tak, że przypomina losy bohaterów książki. Jest to zdecydowanie jeden z najbardziej zaskakujących stylów pisarskich, z jakim się spotkałam. Ogromne brawa i ukłony w stronę E. Lockhart.
Jeśli macie ochotę na coś niebanalnego, na coś, co potrzebuje chwili uwagi i refleksji, aby wydobyć swoje piękne wnętrze, dobrze trafiliście. Byliśmy Łgarzami to powieść wyróżniająca się spośród innych książek młodzieżowych – przyrzekam, że nigdy nie spotkałam się z takim wnętrzem, jakie znalazłam tutaj. Polecam tą książkę bardzo gorąco wszystkim, których nie zadowala prostota i droga na skróty. Będziecie zachwyceni.
booksofsouls.blogspot.com