Zostało mu nie więcej niż kilkanaście tygodni życia. Chce być jak… bóg.
Samotny mężczyzna, pracownik firmy deweloperskiej, dowiaduje się o swojej terminalnej chorobie. Rak trzustki zmienia wszystko w jego życiu. Szybko pojmuje, iż rychła śmierć daje mu swoisty immunitet, niedostępny innym ludziom – brak konsekwencji własnych czynów. Zaczyna od niepłacenia mandatów, świadomego łamania prawa, prób zniszczenia interesów swojego szefa. Ale „wolność” działa jak narkotyk. Trzeba więcej i więcej. A gdyby tak zabić?
Mimo że wcześniejsze życie skutkowało brakiem i przyjaciół, i wrogów, w końcu bohater powieści wybiera ofiarę – profesora K., którego obwiniał o śmierć matki. Pozostaje tylko znaleźć zabójców. Kiedy próba ich wynajęcia kończy się fiaskiem, nieuniknione staje się wzięcie spraw w swoje ręce.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018-01-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Kiedyś napisałem niesamowicie podobne opowiadanie - Wtorek 22:13, zamieszczone w zbiorze Homo Habilis. Chciałem zobaczyć, jak rozwinie pomysł autor. Wyszło mu bardzo dobrze, prawie genialnie. Zawalił moim zdaniem jedynie zakończenie i to nie dlatego, że było złe - sam bym na jego miejscu takie napisał, brakowało mi jednak jeszcze jednego zdania na końcu. Jednak książkę polecam - świetnie napisana - przeczytałem ją w 24 godziny, ciężko mi było sie od niej oderwać. Brawa dla autora, z którym mamy, jak się przekonałem, wspólne tory myślowe.
Przeczytane:2018-10-09, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Rak. Najgorszy wyrok jaki może usłyszeć każdy człowiek. Niespodziewanie taki los spotkał bohatera książki "Byłem bogiem". Przeciętny mieszkaniec Warszawy żył sobie spokojnie z dnia na dzień, aż w pewnym momencie dopadł go tak okropny ból. Człowiek ten spodziewał się słów wypowiedzianych z ust lekarza. Niestety było już za późno na jakiekolwiek leczenie czy operację, pozostało spokojnie oczekiwać na śmierć. Mężczyzna doszedł do wniosku, że od tego czasu będzie czerpał z życia ile się da. Przed wykryciem choroby odkładał swoje plany na "kiedyś", teraz jednak postanowił zakończyć swoje życie z myślą, że zrobił to co planował i żył "na pełnej petardzie".
Każdy z nas ma jakieś plany i marzenia, na które nie mamy czasu, aby je zrealizować bądź obawiamy się konsekwencji tych czynów. Bardzo często słyszymy, że człowiek przed śmiercią chciałby dokonać kilku odważnych rzeczy. Bohater wyznaczył sobie pewne cele, dążył do sprawiedliwości oraz uczciwości ludzi. Postanowił również zakupić samochód, o którym zawsze marzył. Autor przedstawił w tym przypadku wątek związany z pieniędzmi i posiadanym majątkiem. Pracujemy całe życie, oszczędzamy, często szkoda nam zainwestować w coś czy przyczynić się do osiągnięcia spełnienia. Choroba nie wybiera, pojawia się nagle i przekreśla ludzkie plany. Zgromadzony majątek staje się niepotrzebny, a ludzie muszą pogodzić się ze zbliżającą się śmiercią.
Książka została napisana w formie pamiętnika. Dialogi pojawiają się tutaj sporadycznie, głównie są to opisy wydarzeń z perspektywy bohatera. Bohatera - no właśnie - przez całą akcję nie poznałam jego imienia. Wystarczyłby podpis na końcu historii, małe wspomnienie jak zwracają się do mężczyzny. Anonimowość była tutaj na pierwszym miejscu.
A jak było z akcją? Na początku wkręciłam się w historię, chciałam poznać każdy szczegół egzystencji, zgłębić jakie cele wyznaczy sobie samotny pracownik jednej z korporacji. Z czasem wszystko uległo zwolnieniu, akcja toczyła się ślimaczym tempem, nie wydarzyło się nic nowego. Ponownie w wir wydarzeń wpadłam pod koniec opowieści.
Uważam, że "Byłem bogiem", bardziej zalicza się do powieści obyczajowych, niż do kryminałów. Wątek trzymający czytelnika w napięciu jest bardzo mały i nie do końca spełnił moje oczekiwania. Brakowało mi zwrotów akcji, dreszczyku napięcia podczas planowania zamierzonego czynu czy niespodziewanych wypadków.