Był sobie chłopczyk

Ocena: 5 (5 głosów)

Ta historia zaczyna się od nietypowego pogrzebu bezimiennego chłopca, pogrzebu, na który przybyły tłumy. Dziś wiemy, że był to Szymon z Będzina, którego śmierć rodzice ukrywali przez dwa lata.

Ewa Winnicka, autorka świetnych reporterskich opowieści, rusza tropem tej głośnej sprawy, żeby sprawdzić na miejscu, jak można było tak długo ukrywać śmierć dziecka. Krok po kroku rekonstruuje wydarzenia, które zakończyły się tragedią.

I być może nikt by się nie dowiedział, że chłopczyk nie żyje, gdyby nie pewna złośliwa sąsiadka.

Informacje dodatkowe o Był sobie chłopczyk:

Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2017-10-11
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 9788380495814
Liczba stron: 208

więcej

Kup książkę Był sobie chłopczyk

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Był sobie chłopczyk - opinie o książce

Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2019-03-10,

Martwe ciałko chłopczyka wypłynęło w jednym ze stawów. Ciężko było stwierdzić, co właściwie mu się przydarzyło i co doprowadziło do jego śmierci. Dlaczego nikt się o niego nie upomniał? Gdzie są jego rodzice? Kim był?

„Był sobie chłopczyk” to historia szalenie smutna, emocjonalna, obnażająca najgorsze ludzkie instynkty i budząca w czytelniku niezwykle chaotyczne odczucia. Żal, poczucie niesprawiedliwości, a także złość i pragnienie zemsty pojawiają się z różnym natężeniem na poszczególnych etapach lektury. Mimo że Winnicka opowiada historię smutną i niepokojącą, nie sposób oderwać się od jej opowieści. Może dlatego, że tak ciężko zrozumieć, jak rodzice mogli zrobić taką krzywdę swojemu dziecku.

Książka składa się z kilku części, dzięki którym historia Szymona składa się w przykrą całość. Autorka rozpoczyna ją od momentu odnalezienia zwłok chłopca i próby ustalenia jego tożsamości. Cały proces zajął policji i prokuraturze aż 2 lata. Mimo działań podejmowanych na szeroką skalę śledztwo wciąż prowadziło detektywów na manowce. A jednak nie poddawali się, dzień po dniu starając się odkryć, kim był nieznany chłopiec. Z opowieści Winnickiej wysuwa się obraz drobiazgowego, starannego policyjnego śledztwa, opartego na wytrwałości, cierpliwości, ciężkiej pracy, a także wierze w to, że któregoś dnia sytuacja ulegnie zmianie. Tę część czytałam szybko, z wielką niecierpliwością i ciekawością. Funkcjonariusze zaimponowali mi swą determinacją, a i przybliżenie ich pracy okazało się dla mnie istotnym aspektem lektury.

Kolejnym etapem tej opowieści jest pochylenie się nad rodzicami chłopca i próba zrozumienia, jak doszło do tragedii. Ta część okazała się niemniej interesująca od poprzedniej. Winnicka dotarła do wielu interesujących faktów na temat przeszłości Beaty i Jarosława, sprawiając, że podczas lektury zaczęłam zastanawiać się, czy śmierci chłopca rzeczywiście można było uniknąć. Kolejne informacje na temat rodziny zastanawiają, wywołują złość, skłaniają do refleksji. Przede wszystkim jednak pojawiają się kolejne pytania. Czy można było tej tragedii uniknąć? Czy można było tej rodzinie przyjrzeć się wcześniej i lepiej? Co zrobić, by takie zdarzenia ograniczyć w przyszłości? I czy kara rzeczywiście jest współmierna do wyrządzonych krzywd?

Winnicka stworzyła krótką, ale niezwykle treściwą historię o chłopcu, który nie zrobił nic złego, a jednak spotkała go kara niespodziewana i okrutna. Napisała o śmierci dziecka, która zaskakuje i boli najbardziej. Całość poparła wypowiedziami policjantów i oskarżonych, fragmentami informacji pojawiających się podczas śledztwa, skrawkami wymienionej korespondencji. Dzięki nim ta opowieść staje się jeszcze żywsza i bardziej realna, a przy okazji czyta się ją lepiej, mocniej zapada w pamięć.

Nie mogę powiedzieć, że to dobra lektura, bo ta książka nie została oparta na dobrej historii. Ona szokuje, złości i smuci. Ale autorka przedstawiła ją bardzo rzeczowo, dokładnie, szczegółowo. Spróbowała przybliżyć nam fakty, a także zrozumieć co i dlaczego się wydarzyło. Widać włożoną w tę powieść pracę, widać starania i emocje, jakie jej towarzyszyły.

Mam wrażenie, że mogłabym napisać znacznie więcej, a zarazem nie powiedzieć nic. Bo co więcej jest tutaj do powiedzenia? Słowa niczego już nie zmienią.

Link do opinii

Książka podzielona jest na trzy części. W części pierwszej zatytułowanej "Kryptonim >>Jasiu<<" autorka opisuje zmagania cieszyńskiej policji nad rozwiązaniem sprawy nieznanego chłopczyka, którego zwłoki znaleziono w stawie. Tu oprócz żmudnych policyjnych poszukiwań, mamy też parę fragmentów listów, które napływały do komendy policji w Cieszynie od ludzi, którzy przypuszczają, że wiedzą kim jest odnaleziony chłopiec.
W części drugiej "23 miesiące Szymona" poznajemy rodziców chłopca. To najbardziej wstrząsająca część z całej książki, którą czyta się z niedowierzaniem, a w głowie czytelnika jest tylko jedna myśl: "jak tak można?!"
Część trzecia "Będzin" to zapis wydarzeń mający miejsce po aresztowaniu rodziców małego Szymona i jednocześnie zwieńczenie całości książki. Jest równie interesująca jak reszta reportażu, z wyjątkiem kilku końcowych podrozdziałów.

 

Już pierwsza część książki daje czytelnikowi sporo do rozważań i refleksji. Uderza fakt zamordowanego dziecka, porzuconego w stawie jak jakiś śmieć. Czytelnik często zadaje sobie pytanie: jakim wyrodnym rodzicem trzeba być, aby dopuścić się tak bestialskiego czynu? Jak bardzo trzeba nie mieć sumienia, jakichkolwiek uczuć i skrupułów? Druga rzecz, która nasuwa się w miarę lektury pierwszej części tego reportażu to listy, które otrzymuje cieszyńska policja... Oto oczom owej policji - i czytelnika zarazem - ukazuje się ogrom patologii jaka panuje w naszym kraju. Nagle sprawa nieznanego "Jasia" porusza ludzi i na wierzch zaczynają wychodzić inne sprawy. Cytując: "- To tak, jakbyśmy podnieśli dywan, pod którym leżą ludzkie brudy." Teraz te wszystkie "brudy", o których do tej pory było cicho mają ujrzeć światło dzienne...
Przy okazji sprawy małego Szymonka, czytelnik ma okazję przypomnieć sobie dwie inne głośne momenty z tamtego okresu, czyli: "słynne" siostry boromeuszki oraz głośną medialnie sprawę małej Madzi. Są one tu krótko wzmiankowane.

 

Z kart reportażu Ewy Winnickiej wyziera wszechobecna bezsilność zmieszana z szokiem i niedowierzaniem, co najbardziej emanuje w 2 i 3 części książki. Reportaż ten jest wart uwagi, gdyż nie tylko pokazuje jak doszło do tej tragedii, motywy jakimi kierowali się opiekunowie chłopca, niełatwy proces poszukiwań ale także (i niestety) sporą znieczulicę społeczeństwa na zauważoną przemoc lub krzywdę jaka dzieje się dzieciom. To też jest widoczne w przytoczonych tu listach do komisariatu, gdzie wyraźnie widać jak wiele dziwnych, podejrzanych sytuacji ludzie zauważają, ale wolą milczeć bo "to nie ich sprawa". Natomiast decydują się na przełamanie milczenia, często po fakcie, gdy jest już stanowczo za późno...

 

To pierwszy reportaż tej autorki z jakim się spotykam. Myślę, że w przyszłości sięgnę też po inne książki jej autorstwa.
Książkę "Był sobie chłopczyk" oceniam jako dobrą i polecam, zaznaczając jednak, że niektóre jej fragmenty mogą być niezbyt odpowiednie dla bardzo wrażliwych osób.

 

Recenzja opublikowana również na stronie www.empik.com
http://www.empik.com/byl-sobie-chlopczyk-winnicka-ewa,p1154787384,ksiazka-p

Link do opinii

Recenzja znajduje się na stronie www.zksiazkadolozka.pl

 

W 2010 roku cieszyńscy chłopcy podczas zabawy zauważają w stawie niewyraźny punkt, który przypomina lalkę. Po dokładnym zbadaniu miejsca zdarzenia okazuje się, że to ciało dwuletniego chłopca. Rozpoczynają się intensywne poszukiwania rodziców martwego dziecka. Śledztwo obejmuje całą Polskę, jednak najskrupulatniej sprawdzane są okoliczne miasta. Policjanci udają się do domów, by sprawdzić, czy wszystkie zarejestrowane w systemie zdrowotnym dzieci są obecnie żywe. Niestety poszukiwania nie przynoszą rezultatów, a śledztwo otrzymuje kryptonim „Jasiu”.

Gdy postępów nie widać, społeczeństwo zaczyna domagać się krwi winnego. Wszystkie możliwe dzienniki informacyjne nagłaśniają sprawę, by jak najszybciej ujęto sprawcę katowania dziecka lub chociażby, by poznać prawdziwą tożsamość zamordowanego. Ludzie są niespokojni, chcą dać dziecku uczucia, które nie otrzymało za życia.

„Józefa Białek, emerytka, chciałaby zastąpić chłopcu babcię. Żeby nie szedł sam do grobu.”

Dochodzi nawet do tego, że ludzie zaczynają wykorzystywać infolinię policyjną i obecną tragedię do mściwych donosów na swoich sąsiadów.

„- To tak, jakbyśmy podnieśli dywan, pod którym leżą ludzkie brudy – mówi Marczewski. Sytuacja jest taka, że teraz policjanci muszą te wszystkie brudy przeprać, a co najmniej przejrzeć.”

Ewa Winnicka podczas Festiwalu Apostrof 2018 sama przyznała, że pisanie tejże książki bardzo wpłynęło na nią, jako osobę, ale również na jej rodzinę. Pisząc historię Szymona, starała się oszczędzać czytelnika, choć obraz jaki otrzymaliśmy wcale nie był tak oszczędny w słowa i obrazy, jak chcielibyśmy, by był. Musiałam uzbroić się w siłę psychiczną, by móc przebrnąć przez opisywaną tragedię.

Autorka przeprowadziła wnikliwe śledztwo reporterskie, tym samym dając nam wgląd do prawdziwych zdarzeń z wiosny 2010 roku. Obnażyła poważne wady polskiego systemu opiekuńczego, ujawniła zło w ludzkiej postaci. Nie ocenia, choć zdaje sobie sprawę, że czytelnicy zrobią to za nią. Jednak ona stara się zdystansować na tyle, by nie utracić obiektywności, chcąc przekazać suche fakty, pozbawione uczuć. I właśnie ten brak emocjonalności jest tym bardziej przygnębiający, bo wiemy, że i takie było życie chłopca – pozbawione jakichkolwiek emocji.

Książka podzielona jest na trzy części: najpierw poznajemy punkt widzenia policjantów prowadzących śledztwo, ich osobiste uczucia względem zbrodni; następnie historię rodziców Szymona z Będzina, najwnikliwiej przyglądając się rodzinie matki, by na końcu przejść do faktycznego ujęcia sprawców i okoliczności zatrzymania.

Przerażające jest to, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Są rodziny dysfunkcyjne, patologiczne, w których jest o krok od podobnej tragedii. W książce wspomniane jest również inne dzieciobójstwo, mianowicie mama Madzi z Sosnowca. Doszło nawet do tego, że obie matki znajdowały się w tym samym areszcie.

 

W SKRÓCIE:
PLUSY: Doskonale przedstawiony system bezpieczeństwa w Polsce. Książka pokazuje jego poważne luki. Autorka przedstawia potworne zachowanie, nie wydając osądów.

MINUSY: Brak.

DLA KOGO: Dla osób o mocniejszych nerwach i silnej psychice, które są wrażliwe (ale będą w stanie znieść cierpienie) na krzywdę drugiej osoby i chciałyby wiedzieć, co się dzieje w Polsce.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Olena
Olena
Przeczytane:2018-07-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Avatar użytkownika - planka1981
planka1981
Przeczytane:2018-01-28, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Inne książki autora
Angole
Ewa Winnicka0
Okładka ksiązki - Angole

W brytyjskiej prasie raz po raz pojawiają się artykuły o „polskiej inwazji” na Wyspy. Istotnie, według ostrożnych szacunków w ciągu ostatnich...

Jak się starzeć bez godności
Ewa Winnicka0
Okładka ksiązki - Jak się starzeć bez godności

O starzeniu się bez owijania w bawełnę, z humorem i dystansem Długo wydawało im się, że wciąż się świetnie zapowiadają, a prawdziwe życie jeszcze jest...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy