Brylantowy miecz, drewniany miecz


Tom 1 cyklu Kroniki przełomu
Ocena: 6 (1 głosów)

Raz na sto lat Królewskie Drzewo Aerdunne rodzi cudowną broń - Immelstorn. Głęboko u korzeni Pasma Szkieletów spoczywa Dragnir - oręż krasnoludów.

Dziewczynka z plemienia Danu i Imperator - jedno w żelaznej obroży, drugie w złotogłowiu, a łączy ich jedno: oboje są niewolnikami. Starzec w lochach świątyni, zwany Zamkniętym. Fess z Szarej Ligi, związany przysięgą... Tavi, której odebrano twarz i naród... Wszyscy uwięzieni, ograniczeni, zniewoleni - lecz nadchodzi czas, gdy wypełnia się proroctwo i świta nadzieja.

,,Kiedy Dwaj Bracia odzyskają wolność, nastąpi koniec świata".
Koniec starego i początek nowego, zrodzonego we krwi i cierpieniu, lecz wszak wolność nigdy nie była tania...

Informacje dodatkowe o Brylantowy miecz, drewniany miecz:

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2011-08-05
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788375745962
Liczba stron: 496
Tytuł oryginału: Almaznyy mech, derevyannyy mech
Język oryginału: rosyjski
Tłumaczenie: Rafał Dębski

Tagi: Obca Krew

więcej

Kup książkę Brylantowy miecz, drewniany miecz

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Brylantowy miecz, drewniany miecz - opinie o książce

Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2016-08-18, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Nik Pierumow niezwykle ceniony w Rosji pisarz fantasy, z którego popularnością w ojczyźnie mierzyć może się jedynie Siergiej Łukjanienko, nie odniósł równie spektakularnego sukcesu za granicą, w tym także w Polsce. Mimo że na polski przetłumaczono większość jego książek, przemknęły one niezauważalnie nie pozostawiając po sobie większego echa. Dlaczego? Myślę, że jest po temu kilka powodów. Po pierwsze, sposób prowadzenia narracji przez Pierumowa można porównać z tym, co w kinie reprezentuje jego znamienity rodak Andriej Tarkowski. Opowieść toczy się nieśpiesznie, powoli, pełna jest dygresji, wspomnień, retrospekcji, opisów i rozważań. Czytelnik odnosi wrażenie, że ma do czynienia nie tyle z książką, co galerią wspaniałych, następujących po sobie pejzaży. ,,Brylantowy miecz, drewniany miecz" to bardziej monumentalny fresk niż książka przygodowa. Takie wysoce artystyczne podejście, niezwykle cenione przez liczne grono wielbicieli ze wschodu, jest jednak trudne do zaakceptowania dla nowej generacji cywilizacji zachodu, wychowanej na zmieniających się w szaleńczym rytmie reklamach i teledyskach. Po drugie, język. Tym, co zachwyca najbardziej w twórczości Pierumowa jest język - elegancki, przebogaty, wyszukany, nieco archaiczny, a jednocześnie w pełni naturalny - pod tym względem książki Rosjanina przypominają mi... dzieła Jane Austen. Niestety, ulotny urok prozy Pierumowa gubi się w przekładach (choć tłumaczenie Rafała Dębskiego uważam za bardzo dobre). Być może dzieje się tak dlatego, iż język rosyjski w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat uległ znacznie większym zmiano niż polszczyzna. Wiadome okoliczności historyczne sprawiły, że przez blisko sto lat był ,,mową proletariatu" i to nie tylko pod względem treści lecz przede wszystkim formy. Po tych nieco może przydługich dywagacjach chcę powiedzieć z całą mocą: ,,Brylantowy miecz, drewniany miecz" zauroczył mnie absolutnie, mimo że nie jestem specjalną miłośniczką fantasy. Zwykle, gdy mam ochotę na fantastykę, wybieram raczej stare, dobre SF. Tym razem zdecydowałam się na odstępstwo od reguły i wcale, ale to wcale nie żałuję. Czym urzekła mnie książka? Przede wszystkim oryginalną i niesamowicie bogatą wizją świata. Zgodnie z kanonem fantasy mamy świat ludzi i świat starych ras, na szczęście nie spotkamy tu ani jednego elfa ani krasnoluda. Poznajemy ich obyczaje, tradycje, wartości, kulturę. Mimo niezwykłej wręcz różnorodności i dużego poziomu szczegółowości, wizja autora jest bardzo wiarygodna, spójna, wolna od jakichkolwiek sprzeczności. Świat obfituje w szereg dziwnych, tajemniczych zjawisk, takich jak nadciągająca Ulewa i jej Pan. Niektóre tajemnice zostają wraz z rozwojem akcji wyjaśnione, inne pozostają tajemnicami - wszak mamy do czynienia z pierwszym tomem cyklu. Po drugie - bohaterowie. Krwiści, niejednoznaczni, budzący gorące emocje. Postaci u Pierumowa są prawdziwe, wielowymiarowe. Jednym kibicujemy, innym życzymy wszystkiego co najgorsze, ale pewne jest, że żadna z nich - ani dobra, ani zła, nie pozostawia Czytelnika obojętnym. Po trzecie - oczywiście, akcja. Walka o władzę, knowania, magia, fatum - to wszystko kształtuje losy bohaterów popychając ich do działania i sprawia, że Czytelnik nieustannie zadaje sobie pytanie ,,co dalej?" Na koniec zła wiadomość: po przeprowadzeniu małego śledztwa ustaliłam, że Fabryka Słów nie zamierza wydawać następnych tomów cyklu ,,Kroniki przełomu". Trudno, jakoś sobie poradziłam - na szczęście nieźle sobie radzę z językiem oryginału, ale Czytelnicy, dla których cyrylica stanowi barierę nie do pokonania mogą poczuć się oszukani, o czym lojalnie uprzedzam.
Link do opinii
Reklamy