Brnąc przez kosodrzewinę

Ocena: 4.5 (2 głosów)

Przedrzyj się przez kosodrzewinę i poznaj prawdziwą grozę...

Artur Grzelak w swoich opowiadaniach ukazuje szerokie spektrum grozy. Znajdziesz w nich szczyptę słowiańszczyzny, przesądów i mitów. Trafisz do postapokaliptycznej rzeczywistości, a także w odległe góry, skrywające wiele sekretów. Poznasz strach katowanych ofiar, zezwierzęcenie ich oprawców, frustrację i determinację bohaterów w obliczu najgorszego...
To różnorodne historie, które skłaniają do chwili refleksji nad otaczającą nas rzeczywistością i tym, co skrywa się na jej obrzeżach.

Czy odważysz się zboczyć z obranej ścieżki i zagłębić w gąszczu kosodrzewiny?

Informacje dodatkowe o Brnąc przez kosodrzewinę:

Wydawnictwo: Planeta Czytelnika
Data wydania: 2022-11-15
Kategoria: Horror
ISBN: 9788396478146
Liczba stron: 328
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Brnąc przez kosodrzewinę

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Brnąc przez kosodrzewinę - opinie o książce

Avatar użytkownika - agnieszkamb
agnieszkamb
Przeczytane:2024-04-01, Ocena: 4, Przeczytałam,

Artur Grzelak swoje opowiadania publikował już w antologiach „Słowiański horror”, „Żertwa” czy „Sny Umarłych 2019” i w magazynach internetowych, np. „Creatio Fantastica”, „Histeria”, „Biały Kruk”. Planeta Czytelnika zdecydowała się wydać zbiór jego opowiadań pt. „ Brnąc przez kosodrzewinę” i myślę, że to było doskonałe posunięcie.

W książce znajduje się szesnaście opowiadań. Są jakościowo nierówne, ale nie jest to zarzut – taki już urok zbiorów opowiadań. Zwraca uwagę ich atmosfera – gęsta od mroku, niepewności i, dla wielbicieli horroru, przyjemnego strachu. Widać w nich poszukiwania autora własnej niszczy, bo prezentują szeroki zakres podgatunków horroru. Wśród nich najbardziej przypadły mi do gustu retelling, horror psychologiczny i słowiański. Miłośnicy gore, slasherów czy urban horroru również znajdą coś dla siebie. Te, jak dla mnie, są zbyt brutalne i ociekające wulgarnością. Każdy typ jednak jest umiejętnie wykorzystany przez autora i z całą pewnością czytelnik ma z czego wybierać.

Jeśli ktoś z Was zna twórczość H. P. Lovecrafta, odnajdzie jej ślady w opowiadaniach A. Grzelaka. I tak jak u pierwszego głównymi motywami polskiego autora bywają niezwykłe istoty, nawiedzone domostwa, mroczne tajemnice, złowroga magia i prastare rytuały. Można je dostrzec np. w pierwszym opowiadaniu „Znalezisko z Blackwood”.

W grozie słowiańskiej ciekawie wyszły „Pożóg” i „Szeptucha”, ale też zaskoczył mnie świetną stylistyką i strukturą nawiązujący do ludowych przesądów „Kot czarny, los marny”.
Na pewno bardzo realistycznie prezentuje się „Dziewczynka z granatami” – opowiadanie inspirowane aktualnymi wydarzeniami zza wschodniej granicy. Jest przerażające i pełne skrajnych emocji.

Moją uwagę zwróciła najbardziej dopracowana pod względem językowym wykorzystująca zakrzywioną czasoprzestrzeń tytułowa historia „Brnąc przez kosodrzewinę” o wojach podróżujących przez góry, by wezwać wsparcie do walk z barbarzyńcami, którzy w porównaniu z tym, z czym przyjdzie im się zmierzyć podczas wędrówki, okażą się o wiele mniejszym problemem.

Szczególnie zapamiętam „Przesłuchanie”. Na pewno u wielu czynników uruchomi ono lęk przed sytuacją, w której nikt nie chciałby się znaleźć. Być niesłusznie oskarżonym i kąpać się w brei niemocy oczyszczenia się ze stawianych zarzutów.

Zbiór „Brnąc przez kosodrzewinę” to pełne zła, grozy, problemów współczesności, wywołujące ciarki całkiem niezłe warsztatowo teksty autora, który szuka swojego miejsca w literackiej przestrzeni. Myślę, że ze swoim lekkim piórem je znajdzie. Trzymam kciuki.

Link do opinii

Opowiadania Artura dotychczas pojawiały się tu i ówdzie w antologiach horroru słowiańskiego. Miałam już jakiś czas temu nadzieję, że Grzelak nas czymś zaskoczy i w końcu doczekaliśmy się zbioru opowiadań.

"Brnąc przez kosodrzewinę" jest niczym komoda z szesnastoma szufladkami grozy, w której każda z nich zapewnia podróż poza ramy znanego nam świata.

Autor nieustannie zadziwia tym, jak płynnie lawiruje między gatunkami literackimi. Jest różnorodnie i pomysłowo. Na tyle barwnie, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Elementy makabry, groteski, absurdu, weird fiction, postapo czy slashera - szeroki wachlarz wyboru.

"Brnąc przez kosodrzewinę " to także odrębne światy i różne perspektywy czasowe, pospinane przez zło, które ma ludzkie oblicze.

Autor pokazuje, że prawdziwa groza może czaić się za naszymi plecami. Sięgając po zbiorek czytelnik nigdy nie może być pewny, co przyniesie kolejna strona i czy zaraz jednego z narratorów nie dopadnie przeznaczenie.

Szufladki, o których wcześniej wspomniałam przenoszą nas naprawdę w różne, często dziwne miejsca. Udacie się do krain położonych na uboczu, gdzie dawne wierzenia i rytuały jeszcze się tlą, powędrujecie w odległe góry pełne tajemnic, a nawet i na kraniec świata, by zetknąć się z kosmiczną grozą.To tu udacie się też na postapokaliptyczną pustynię, gdzie każdy może zostać obiadem. Nudzić tu się nie da.

Sięgając po powyższy zbiorek, doświadczycie całą masę emocji. Historie stworzone przez Grzelaka są nieprzewidywalne, momentami wręcz makabryczne, często z wbijającą się w czaszkę puentą.

Niełatwo było je czytać od razu jedno po drugim, po każdym musiałam chwilę ochłonąć. Na szczególną uwagę zasługują niesamowite ilustracje utalentowanego Łukasza Białka, dodają klimaciku.

Skłaniają do refleksji. Ciężko czasem uwierzyć jakie zło siedzi w ludziach, i że na dobrą sprawę to my jesteśmy potworami, a nie mityczny potwór z szafy.

Pamiętajcie. "Katooola patronuje tylko sztosom"!
Dziękuję Wydawnictwu za zaufanie
Piękna okładka od Dawida Boldysa.

Link do opinii
Reklamy