Drogi Rodzicu, zastanawiałeś się kiedyś jak rozmawiać ze swoim dzieckiem o gospodarce i społeczeństwie? Czy w ogóle powinniśmy zainteresować dzieci takim tematem, skoro w szkole nie ma zajęć z ekonomii?
Dla osób, które wiedzą, że zrozumienie praw rynkowych nie jest rzeczą zarezerwowaną wyłącznie dla dorosłych, odpowiedź powinna być oczywista. Rodzice przez długi czas byli jednak zdani na własne metody. Na ratunek przyszedł Connor Boyack: prezes Libertas Institute w Utah - wolnorynkowego think-tanku - autor książek na temat polityki i religii oraz setek felietonów i artykułów w obronie wolności jednostki. Jego prace prezentowano w telewizji, radio i innych mediach międzynarodowych, krajowych i lokalnych. Connor jako młody rodzic sam musiał zmierzyć się z problemem edukacji ekonomicznej swoich dzieci, co zainspirowało go do stworzenia serii książek dla dzieci ,,Tuttle Twins".
,,Inflacja, czyli jak wyjaśnić dzieciom, dlaczego wzrost cen jest zły"
Wielka ośmiornica z długimi ramionami, których używa głównie do okradania ludzi z zaoszczędzonych pieniędzy - tak najmłodsi czytelnicy, idąc śladem małych bohaterów, mogą wyobrazić sobie wspomnianego w tytule potwora. Po początkowo ,,strasznym" początku, pełnym koszmarów, dzieci dowiadują się, dlaczego ich Dziadek często w kontekście zakupów mówi o potworze.
,,Bliźnięta Tuttle" są przeznaczone do szerokiego grona odbiorców, nie tylko zadeklarowanych libertarian czy zwolenników austriackiej szkoły ekonomii. Książka będzie odpowiednia także dla osób, którym leży na sercu właściwe wprowadzenie do samodzielnego życia swoich dzieci i zrozumienia przez nich praw rządzących światem. Opowiedziane są w nich najprostsze zjawiska, które łatwiej zrozumieć dzięki adekwatnym przykładom.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2020 (data przybliżona)
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 66
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marcin Zieliński
Kolejna odsłona znakomitej lektury dla najmłodszychWakacje to idealny okres na poszerzenie swoich horyzontów i znalezienie nowych zainteresowań. Instytut...
Przeczytane:2021-11-21, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021,
Nie macie może wrażenia, że w szkołach uczy się zbyt schematycznie i zbyt ograniczająco? Nie, nie, nie odpowiadajcie na to pytanie. Jest retoryczne i mogłoby nieść za sobą niekończącą – jakkolwiek słuszną – ale nadal niekończącą się dyskusję. Czasami mam taki pomysł, że można by do edukacji wprowadzić więcej przedmiotów specjalistycznych, które pozwoliłyby młodym ludziom poznać podstawy niektórych dziedzin, a co za tym idzie dostać szansę, by lepiej zapoznać się z możliwymi zawodami. Zdaję sobie sprawę, że to słowa idealistyczne, lecz być może w naszym systemie niedługo się coś zmieni.
Otóż dwójka bliźniąt dostaje szansę, by zapoznać się z pojęciem ekonomii, gospodarki i społeczeństwa. Czy to w ogóle możliwe, by tak młode i niedojrzałe jeszcze osóbki były w stanie zrozumieć te pojęcia? Oczywiście, że tak, a prawie wszystko zaczyna się od kina, dziadka i... potwora! Tak niepozornie łączące się wątki przedstawiają obraz mechanizmów gospodarczych, które powinny dzieciom przybliżyć niektóre ważne pojęcia.
Co o tym sądzicie? Osobiście koncepcja bardzo mi się podoba i robi wrażenie na mnie, że ktoś postanowił podjąć się tak trudnego zadania. Ta wiara, że nawet małe dzieci są w stanie zrozumieć wiele, tylko wystarczy im to odpowiednio wytłumaczyć, jest czymś pociągającym i pozwalającym porwać się idei. Mimo mojego pierwotnego zachwytu nad tym pomysłem, od początku miałam wątpliwości, czy na pewno prawa ekonomii są czymś potrzebnym i możliwym do zrozumienia dla dzieci. Przyznaję się do tego z bólem, ale tak – zwątpiłam w to.
Jednak przechodząc na razie do warsztatu literackiego, jednoznacznie uznaję, że styl pisarski jest wyjątkowo infantylny i pozbawiony jakiegokolwiek artyzmu i polotu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to książka dla dzieci, więc oczekiwanie skomplikowanych zabiegów literackich byłoby nie na miejscu, jednakże czytam literaturę dziecięcą i wiem, czego można się po niej spodziewać. Mam wręcz teorię, że literatura dziecięca wyróżnia się wybitną kreatywnością i często góruje nad książkami dla dojrzalszych czytelników. Niestety tu tego nie poczułam. Odnośnie stylistyki zdziwiło mnie również tłumaczenie, a konkretnie dialogi, które nie zaczynały się od myślników, co jest poprawne w Polsce, a miały wersję anglojęzyczną, czyli cudzysłowy. Moja wiedza jest za mała, by mieć pewność, że jest to niepoprawne. W żaden sposób też mi nie przeszkadzało, tylko wywarło dozę zdziwienia.
Fabuła jest dla mnie rodzajem znaku zapytania, gdyż z jednej strony mam wrażenie, że jest niezmiernie skomplikowana i łatwo się w niej pogubić, z drugiej strony wydaje mi się przesadnie prosta. Ta niespójność mocno mnie irytowała podczas czytania. Cały czas brakowało mi głównej linii fabularnej, do której mogłabym się odnieść. Po prostu konstrukcja książki była zachwiana, ponieważ brakowało podstaw. Lecz żeby zbytnio nie narzekać, był jeden wielki plus – metafora ośmiornicy. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, niemniej jestem pod wrażeniem, jak w zgrabny sposób zostało wykorzystane to zwierzątko i jak wiele można było wytłumaczyć na podstawie jej macek.
Mimo wspaniałego pomysłu jestem zdania, że ta książka nie wytłumaczy dziecku mechanizmów gospodarki i ekonomii. To nadal jest nawet dla mnie niezrozumiałe i niepełne. Być może u dzieci jest to kwestia wieku, ale dziecko przez kilka pierwszych lat nie radzi sobie zbyt dobrze z pojęciami abstrakcyjnymi, dlatego ten temat może przewyższać zasoby dziecka. Należałoby wejść w większą konkretność, lecz nie mam najmniejszego pomysłu, jak tego dokonać. Ogólnie ciekawym wydawniczym zabiegiem jest wprowadzenie słowniczka na końcu książki, który pozwala dziecku uporządkować niektóre definicje. Poza tym na końcu znajdują się również pytania do dalszej dyskusji, co jest dodatkowym plusem pozwalającym na sprawdzenie poziomu zrozumienia przez dziecko.
Niestety "Bliźnięta Tuttle i potwór z Wyspy Jekylla" okazały się w moim mniemaniu zbyt skomplikowana książką dla dzieci. Doceniam pomysł i niektóre zabiegi, lecz brak lekkości pióra, typowo podręcznikowe ilustracje oraz brak atmosfery określanej przeze mnie jako polot, sprawiły, że nie jestem w stanie polecić Waszym pociechom tej pozycji.