Twórca postaci komisarza Maigreta pisał też powieści, w których zajmował się szukaniem „nagiego człowieka”. A w analizowaniu ludzkich charakterów Simenon był mistrzem... Jacek Szczerba, „Gazeta Wyborcza” Tony Falcone to kobieciarz. A jego brat ma hotel. Dlatego tam może spotykać się z namiętną kochanką, bez obaw, że ktoś ich nakryje. Do czasu... Bo Nicolas, mąż Andrée, chyba jednak domyśla się, czemu jeździ ona do pobliskiego miasteczka. I dla Tony’ego taka sytuacja staje się mało komfortowa. Woli zrezygnować z tych godzin przyjemności w hotelowym błękitnym pokoju, niż narażać reputację swojej rodziny. Jego kochanka nie może się z tym jednak pogodzić. Bo za długo czekała na swoją prawdziwą miłość... Georges Simenon (1903-1989) to pisarz, który sławę zdobył dzięki postaci komisarza Maigreta, ale literacko doskonalsze są jego „romans dur”, jak sam je nazwał - powieści twarde, opisujące ludzkie losy, nierzadko skomplikowane, zwykle tragiczne, ale zawsze podane z zadziwiającą prostotą. Na tym polega fenomen pisarza, którego utwory przetłumaczono na większość języków świata.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2016-03-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 144
Georges Simenon miłośnikom powieści detektywistycznych, rzecz oczywista, kojarzy się z inspektorem Maigretem, którego jest on twórcą, a który pojawił się w 75 jego powieściach i 28 opowiadaniach. Ale ten niezwykle płodny pisarz XX wieku, który jak wyczytałam w Wikipedii potrafił pisać 60 do 80 stron dziennie, wśród prawie 200 napisanych powieści ma prawie tyle samo co poświęconych Maigretowi powieści, które sam określał mianem "romans durs". Zdaniem irlandzkiego pisarza Johna Banville te własnie powieści Simenona, będące mistrzowskimi dramatami psychologicznymi, są jego najlepszymi książkami. "Romans durs" Simenona to powieść rzadko przekraczająca 120 stron z szybko toczącą się intensywną fabułą i natężeniem dramaturgii. Jak czytamy na okładce książki to "powieść twarda, opisująca ludzkie losy, nierzadko skomplikowane, zwykle tragiczne, ale zawsze podane z zadziwiającą prostotą". I taki jest właśnie przeczytany przeze mnie
Tony i Andrée od jedenastu miesięcy są kochankami. W tym czasie osiem razy spędzili upojne, pełne namiętnych uniesień chwile w hotelu brata Tony'ego, w zawsze tym samym, pomalowanym na niebiesko, pokoju. Gdy zaczyna się powieść trwa ich ostatnie spotkanie, o czym jeszcze Tony nie wie. Nie wie również, że będzie ono dla niego znamienne, gdyż każde słowo tu w tym dniu wypowiedziane będzie analizował przez długie miesiace w więzieniu, w trakcie przesłuchań próbując bardziej sobie niż go przesłuchującym dać odpowiedź na pytanie dlaczego jego romans zakończył się tak tragicznie.
Odurzony co dopiero odbytym aktem miłosnym z Andrée, z przyjemnością spoglądając na ciało kochanki, które w nim wciąż wzbudzało takie samo pożądanie i szukając śladów, jakie na nim pozostawił bez szczególnej uwagi słucha pytań kochanki, na które odpowiada bez namysłu, nie przykładając do nich jak się później okazało właściwej wagi. Nie wzbudza w nim również podejrzeń ostetntacyjnie zachowanie Andrée, która gryzie mu mocno wargę nie w trakcie, ale już po stosunku. A pytania zadawane przez nią miały dla niej, jak się w niedługim czasie okazało, niezwykle istotne znaczenie a przede wszystkim jego odpowiedzi, które potraktowała serio i wykorzystała w realizacji swego planu na wspólne życie :
- Kochasz mnie, Tony?
- Tak mi się wydaje.
Zażartował, choć bez uśmiechu, a to z powodu dolnej wargi, którą wciąż ocierał delikatnie zwilżonym ręcznikiem.
- Nie jesteś pewien?[str. 6]
i
- Naprawdę mógłbyś spędzić ze mną resztę życia?
- Jasne...
- Taki jesteś pewien? Nie boisz się trochę?
- A czego tu się bać?
- Wyobrażasz sobie, jak wyglądałoby nasze zwyczajne życie?[str.11]
- Z czasem byśmy przywykli - odrzekł bez zastanowienia.
- Przywykli? Do czego?
- Do siebie nawzajem.
Był prostolinijny, niewinny. Nie liczyło się nic poza teraźniejszością. Jurny mężczyzna i gorąca kobieta nacieszyli się sobą, jak tylko mogli, i jeśli nawet Tony'ego coś potem bolało, to był to ból zdrowy i przyjemny.[str.11]
Temu "prostolinijnemu" Tony'emu, który bez problemu oddzielał swoje, w zupełności go zadowalające, życie prywatne od przeżywanego romansu ani przez myśl nie przeszło, że jego kochanką mógł kierować jakiś głębszy motyw, że dążyła do tego, by ich spotkania przestały być, ze względu na to, że oboje nie byli wolni, tajemnicą.
Nie wzbudziło w nim podejrzeń nawet to stwierdzenie, za którym poszło kolejne niezwykle dla niej ważne pytanie :
- Kiedy pomyślę o wszystkich tych latach, które przez ciebie zmarnowałam....
- Przeze mnie? - rzekł rozbawiony.
- A kto niby odszedł? Ja?
Poznali się jako sześciolatki i razem chodzili do szkoły.
Dopiero jednak po trzydziestce, gdy oboje mieli małżonków...
- A tak poważnie, Tony...Gdybym była wolna...
Czy jej słuchał? Pociąg, ukryty za białym budynkiem dworca, zatrzymał się i przez drzwi po prawej stronie zaczęli wychodzić pasażerowie, których sprawdzał jeszcze kontroler biletów w mundurze.
- Czy też postarałbyś się odzyskać wolność?[str.11-12]
Na to ostatnie pytanie Tony już nie odpowiedział, gdyż wyglądając przez okno błękitnego pokoju pod hotelem zobaczył pod nim męża Andrée. Jego niespodziewany widok wywołał w nim taką panikę, że kochanka przestała go w tym momencie zupełnie obchodzić. I myślał tylko o tym jak się wymknąć, by się na niego nie natknąć. Od tej pory obawiając się, że ich romans nie jest już tajemnicą dla jej męża Tony zadecydował się z nią więcej nie spotykać a ogarnięty dziwnym niepokojem podjął starania, by doprowadzic do większego zbliżenia z żoną i j córką. Niepokój jego nie był bezpodstawny, gdyż Andrée nie zrezygnowała z niego i wprowadzając w życie swój plan żądała od niego ruchu, motywując go wysyłanymi listami i tym, w który zawarła prawie rozkaz : "Teraz Ty".[ str 138]
Dramat jaki się rozegrał w obu rodzinach nie dawał nikomu żadnej wątpliwości, że Tony był również mu winien. Oskarżony i osadzony w więzieniu miał czas na spojrzenie wstecz, w całe swoje życie a także życie swej kochanki.
To na co nie zwracał szczególnej uwagi w jej zachowaniu uwypuklało mu się dopiero w trakcie dociekliwych pytań przesłuchujących go w czasie długich miesięcy, w czasie których powracały do niego dzięki temu najdrobniejsze szczegóły dotyczące ich związku a w tym tym i sygnały jakie mu wysyłała, a które on w swej prostodusznej naiwnośći ignorował nie uświadamiając sobie potęgi namiętności tej kobiety i jej determinacji w osiągnięciu tego co sobie zaplanowała.
Błękitny pokój potwierdza w całej rozciągłości opinię irlandzkiego pisarza, którego zdanie przytoczyłam na wstępie, o "romans dors" Georgesa Simenona. To znakomita powieść. W prosty, czytelny a przy tym niezwykle zajmujący sposób opowiedziana historia dramatu zwykłych ludzi uwikłanych w swe namiętności, kobiety i mężczyzny, który typowo po męsku traktując swój romans dał się złapać jak w pajęczą sieć współodpowiedzialności za nie popełnioną zbrodnię.
Całą historię poznajemy z punktu widzenia Tony'ego, który inspirowany pytaniami w trakcie przesłuchań dokonuje dokładnej analizy swojego zachowania i postępowania chcąc wykazać swą niewinność. Ale czy faktycznie z punktu widzenia moralnego nie ponosił odpowiedzialności za czyny swej zdeterminowanej kochanki?
Świetna lektura na lato........ polecam gorąco. Fabuła wciąga intrygą bardzo, czyta się doskonale i szybko....ze wzrastającym zainteresowaniem. Książka posiada wszelkie walory literackie, których dzisiaj czasem trudno doszukiwać się w tego typu lekturze. I sprawia, że ma się apetyt na kolejne tego typu książki Simenona.
Francois jest aktorem, który świeżo po rozwodzie wylądował w Nowym Jorku. I czuje się się tutaj samotny. Podobnie jak Kay – chyba nawet bardziej...
Ciągle patrząc w lustro, zmarszczył nagle brwi i zaklął z cicha. Na policzku ukazała się kropla krwi. Używał maszynki do golenia i nie zacinał się prawie...
Przeczytane:2019-03-10,
Georges Simenon miłośnikom powieści detektywistycznych, rzecz oczywista, kojarzy się z inspektorem Maigretem, którego jest on twórcą, a który pojawił się w 75 jego powieściach i 28 opowiadaniach. Ale ten niezwykle płodny pisarz XX wieku, który jak wyczytałam w potrafił pisać 60 do 80 stron dziennie, wśród prawie 200 napisanych powieści ma prawie tyle samo co poświęconych Maigretowi powieści, które sam określał mianem "romans durs". Zdaniem irlandzkiego pisarza te własnie powieści Simenona, będące mistrzowskimi dramatami psychologicznymi, są jego najlepszymi książkami. "Romans durs" Simenona to powieść rzadko przekraczająca 120 stron z szybko toczącą się intensywną fabułą i natężeniem dramaturgii. Jak czytamy na okładce książki to "powieść twarda, opisująca ludzkie losy, nierzadko skomplikowane, zwykle tragiczne, ale zawsze podane z zadziwiającą prostotą". I taki jest właśnie przeczytany przeze mnie
Tony i Andrée od jedenastu miesięcy są kochankami. W tym czasie osiem razy spędzili upojne, pełne namiętnych uniesień chwile w hotelu brata Tony'ego, w zawsze tym samym, pomalowanym na niebiesko, pokoju. Gdy zaczyna się powieść trwa ich ostatnie spotkanie, o czym jeszcze Tony nie wie. Nie wie również, że będzie ono dla niego znamienne, gdyż każde słowo tu w tym dniu wypowiedziane będzie analizował przez długie miesiace w więzieniu, w trakcie przesłuchań próbując bardziej sobie niż go przesłuchującym dać odpowiedź na pytanie dlaczego jego romans zakończył się tak tragicznie.
Odurzony co dopiero odbytym aktem miłosnym z Andrée, z przyjemnością spoglądając na ciało kochanki, które w nim wciąż wzbudzało takie samo pożądanie i szukając śladów, jakie na nim pozostawił bez szczególnej uwagi słucha pytań kochanki, na które odpowiada bez namysłu, nie przykładając do nich jak się później okazało właściwej wagi. Nie wzbudza w nim również podejrzeń ostetntacyjnie zachowanie Andrée, która gryzie mu mocno wargę nie w trakcie, ale już po stosunku. A pytania zadawane przez nią miały dla niej, jak się w niedługim czasie okazało, niezwykle istotne znaczenie a przede wszystkim jego odpowiedzi, które potraktowała serio i wykorzystała w realizacji swego planu na wspólne życie :
- Kochasz mnie, Tony?
- Tak mi się wydaje.
Zażartował, choć bez uśmiechu, a to z powodu dolnej wargi, którą wciąż ocierał delikatnie zwilżonym ręcznikiem.
- Nie jesteś pewien?[str. 6]
i
- Naprawdę mógłbyś spędzić ze mną resztę życia?
- Jasne...
- Taki jesteś pewien? Nie boisz się trochę?
- A czego tu się bać?
- Wyobrażasz sobie, jak wyglądałoby nasze zwyczajne życie?[str.11]
- Z czasem byśmy przywykli - odrzekł bez zastanowienia.
- Przywykli? Do czego?
- Do siebie nawzajem.
Był prostolinijny, niewinny. Nie liczyło się nic poza teraźniejszością. Jurny mężczyzna i gorąca kobieta nacieszyli się sobą, jak tylko mogli, i jeśli nawet Tony'ego coś potem bolało, to był to ból zdrowy i przyjemny.[str.11]
Temu "prostolinijnemu" Tony'emu, który bez problemu oddzielał swoje, w zupełności go zadowalające, życie prywatne od przeżywanego romansu ani przez myśl nie przeszło, że jego kochanką mógł kierować jakiś głębszy motyw, że dążyła do tego, by ich spotkania przestały być, ze względu na to, że oboje nie byli wolni, tajemnicą.
Nie wzbudziło w nim podejrzeń nawet to stwierdzenie, za którym poszło kolejne niezwykle dla niej ważne pytanie :
- Kiedy pomyślę o wszystkich tych latach, które przez ciebie zmarnowałam....
- Przeze mnie? - rzekł rozbawiony.
- A kto niby odszedł? Ja?
Poznali się jako sześciolatki i razem chodzili do szkoły.
Dopiero jednak po trzydziestce, gdy oboje mieli małżonków...
- A tak poważnie, Tony...Gdybym była wolna...
Czy jej słuchał? Pociąg, ukryty za białym budynkiem dworca, zatrzymał się i przez drzwi po prawej stronie zaczęli wychodzić pasażerowie, których sprawdzał jeszcze kontroler biletów w mundurze.
- Czy też postarałbyś się odzyskać wolność?[str.11-12]
Na to ostatnie pytanie Tony już nie odpowiedział, gdyż wyglądając przez okno błękitnego pokoju pod hotelem zobaczył pod nim męża Andrée. Jego niespodziewany widok wywołał w nim taką panikę, że kochanka przestała go w tym momencie zupełnie obchodzić. I myślał tylko o tym jak się wymknąć, by się na niego nie natknąć. Od tej pory obawiając się, że ich romans nie jest już tajemnicą dla jej męża Tony zadecydował się z nią więcej nie spotykać a ogarnięty dziwnym niepokojem podjął starania, by doprowadzic do większego zbliżenia z żoną i j córką. Niepokój jego nie był bezpodstawny, gdyż Andrée nie zrezygnowała z niego i wprowadzając w życie swój plan żądała od niego ruchu, motywując go wysyłanymi listami i tym, w który zawarła prawie rozkaz : "Teraz Ty".[ str 138]
Dramat jaki się rozegrał w obu rodzinach nie dawał nikomu żadnej wątpliwości, że Tony był również mu winien. Oskarżony i osadzony w więzieniu miał czas na spojrzenie wstecz, w całe swoje życie a także życie swej kochanki.
To na co nie zwracał szczególnej uwagi w jej zachowaniu uwypuklało mu się dopiero w trakcie dociekliwych pytań przesłuchujących go w czasie długich miesięcy, w czasie których powracały do niego dzięki temu najdrobniejsze szczegóły dotyczące ich związku a w tym tym i sygnały jakie mu wysyłała, a które on w swej prostodusznej naiwnośći ignorował nie uświadamiając sobie potęgi namiętności tej kobiety i jej determinacji w osiągnięciu tego co sobie zaplanowała.
Błękitny pokój potwierdza w całej rozciągłości opinię irlandzkiego pisarza, którego zdanie przytoczyłam na wstępie, o "romans dors" Georgesa Simenona. To znakomita powieść. W prosty, czytelny a przy tym niezwykle zajmujący sposób opowiedziana historia dramatu zwykłych ludzi uwikłanych w swe namiętności, kobiety i mężczyzny, który typowo po męsku traktując swój romans dał się złapać jak w pajęczą sieć współodpowiedzialności za nie popełnioną zbrodnię.
Całą historię poznajemy z punktu widzenia Tony'ego, który inspirowany pytaniami w trakcie przesłuchań dokonuje dokładnej analizy swojego zachowania i postępowania chcąc wykazać swą niewinność. Ale czy faktycznie z punktu widzenia moralnego nie ponosił odpowiedzialności za czyny swej zdeterminowanej kochanki?
Świetna lektura na lato........ polecam gorąco. Fabuła wciąga intrygą bardzo, czyta się doskonale i szybko....ze wzrastającym zainteresowaniem. Książka posiada wszelkie walory literackie, których dzisiaj czasem trudno doszukiwać się w tego typu lekturze. I sprawia, że ma się apetyt na kolejne tego typu książki Simenona.