Błękitny pokój

Ocena: 0 (0 głosów)

Twórca postaci komisarza Maigreta pisał też powieści, w których zajmował się szukaniem „nagiego człowieka”. A w analizowaniu ludzkich charakterów Simenon był mistrzem... Jacek Szczerba, „Gazeta Wyborcza” Tony Falcone to kobieciarz. A jego brat ma hotel. Dlatego tam może spotykać się z namiętną kochanką, bez obaw, że ktoś ich nakryje. Do czasu... Bo Nicolas, mąż Andrée, chyba jednak domyśla się, czemu jeździ ona do pobliskiego miasteczka. I dla Tony’ego taka sytuacja staje się mało komfortowa. Woli zrezygnować z tych godzin przyjemności w hotelowym błękitnym pokoju, niż narażać reputację swojej rodziny. Jego kochanka nie może się z tym jednak pogodzić. Bo za długo czekała na swoją prawdziwą miłość... Georges Simenon (1903-1989) to pisarz, który sławę zdobył dzięki postaci komisarza Maigreta, ale literacko doskonalsze są jego „romans dur”, jak sam je nazwał - powieści twarde, opisujące ludzkie losy, nierzadko skomplikowane, zwykle tragiczne, ale zawsze podane z zadziwiającą prostotą. Na tym polega fenomen pisarza, którego utwory przetłumaczono na większość języków świata.

Informacje dodatkowe o Błękitny pokój :

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2016-03-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7470-329-1
Liczba stron: 144

więcej

Kup książkę Błękitny pokój

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Błękitny pokój - opinie o książce

Avatar użytkownika - natanna
natanna
Przeczytane:2019-03-10,

    Georges Simenon miłośnikom powieści detektywistycznych, rzecz oczywista, kojarzy się z inspektorem Maigretem, którego jest on twórcą, a który pojawił się w 75 jego powieściach i 28 opowiadaniach. Ale ten niezwykle płodny  pisarz XX wieku, który jak wyczytałam w  potrafił pisać 60 do 80 stron dziennie, wśród prawie 200 napisanych powieści ma prawie tyle samo co poświęconych Maigretowi powieści, które sam określał mianem "romans durs". Zdaniem irlandzkiego pisarza   te własnie powieści Simenona, będące mistrzowskimi dramatami psychologicznymi, są jego najlepszymi książkami.  "Romans durs" Simenona  to powieść  rzadko przekraczająca 120 stron z szybko toczącą się intensywną fabułą i natężeniem dramaturgii. Jak czytamy na okładce książki to "powieść twarda, opisująca ludzkie losy, nierzadko skomplikowane, zwykle tragiczne, ale zawsze podane z zadziwiającą prostotą". I taki jest właśnie przeczytany przeze mnie 





             Tony i Andrée od jedenastu miesięcy są kochankami. W tym czasie osiem razy spędzili upojne, pełne namiętnych  uniesień chwile w hotelu brata Tony'ego, w zawsze tym samym, pomalowanym na niebiesko, pokoju. Gdy zaczyna się powieść trwa ich ostatnie spotkanie, o czym jeszcze Tony nie wie. Nie wie również, że będzie ono dla niego znamienne, gdyż każde słowo tu w tym dniu wypowiedziane będzie analizował przez długie miesiace w więzieniu, w trakcie przesłuchań próbując bardziej sobie niż go przesłuchującym dać odpowiedź na pytanie dlaczego jego romans zakończył się tak tragicznie. 

           Odurzony co dopiero odbytym aktem miłosnym z Andrée,  z przyjemnością spoglądając na ciało kochanki, które  w nim wciąż wzbudzało takie samo pożądanie i szukając śladów, jakie na nim pozostawił bez szczególnej uwagi słucha pytań kochanki, na które odpowiada bez namysłu, nie przykładając do nich jak się później okazało właściwej wagi. Nie wzbudza w nim również podejrzeń ostetntacyjnie zachowanie Andrée, która gryzie  mu mocno wargę nie w trakcie, ale już po stosunku. A pytania zadawane przez nią miały dla niej, jak się w niedługim czasie okazało, niezwykle istotne znaczenie a przede wszystkim jego odpowiedzi, które potraktowała serio i wykorzystała w realizacji swego planu na wspólne życie : 


- Kochasz mnie, Tony?

- Tak mi się wydaje.

Zażartował, choć bez uśmiechu, a to z powodu dolnej wargi, którą wciąż ocierał delikatnie zwilżonym ręcznikiem.

- Nie jesteś pewien?[str. 6]


i


- Naprawdę mógłbyś spędzić ze mną resztę życia?

- Jasne...

- Taki jesteś pewien? Nie boisz się trochę?

- A czego tu się bać?

- Wyobrażasz sobie, jak wyglądałoby nasze zwyczajne życie?[str.11]


- Z czasem byśmy przywykli - odrzekł bez zastanowienia.

- Przywykli? Do czego?

- Do siebie nawzajem.

Był prostolinijny, niewinny. Nie liczyło się nic poza teraźniejszością. Jurny mężczyzna i gorąca kobieta nacieszyli się sobą, jak tylko mogli, i jeśli nawet Tony'ego coś potem bolało, to był to ból zdrowy i przyjemny.[str.11]


           Temu "prostolinijnemu" Tony'emu, który bez problemu oddzielał swoje, w zupełności go zadowalające, życie prywatne od przeżywanego romansu ani przez myśl nie przeszło, że jego kochanką mógł kierować jakiś głębszy motyw, że dążyła do tego, by ich spotkania przestały być, ze względu na to, że oboje nie byli wolni, tajemnicą.

Nie wzbudziło w nim podejrzeń nawet to stwierdzenie, za którym poszło kolejne niezwykle dla niej ważne pytanie : 


- Kiedy pomyślę o wszystkich tych latach, które przez ciebie zmarnowałam....

- Przeze mnie? - rzekł rozbawiony.

- A kto niby odszedł? Ja?

Poznali się jako sześciolatki i razem chodzili do szkoły.

Dopiero jednak po trzydziestce, gdy oboje mieli małżonków...

- A tak poważnie, Tony...Gdybym była wolna...

Czy jej słuchał? Pociąg, ukryty za białym budynkiem dworca, zatrzymał się i przez drzwi po prawej stronie zaczęli wychodzić pasażerowie, których sprawdzał jeszcze kontroler biletów w mundurze.

- Czy też postarałbyś się odzyskać wolność?[str.11-12]


Na to ostatnie pytanie Tony już nie odpowiedział, gdyż wyglądając przez okno błękitnego pokoju pod hotelem  zobaczył pod nim męża Andrée. Jego niespodziewany widok  wywołał w nim taką panikę, że kochanka przestała go w tym momencie zupełnie obchodzić. I myślał tylko o tym jak się wymknąć, by się na niego nie natknąć. Od tej pory obawiając się, że ich romans nie jest już tajemnicą dla jej męża Tony zadecydował się z nią więcej nie spotykać a ogarnięty dziwnym niepokojem podjął starania, by doprowadzic do większego zbliżenia z żoną  i j córką. Niepokój jego nie był bezpodstawny, gdyż Andrée nie zrezygnowała z niego i wprowadzając w życie swój plan żądała od niego ruchu, motywując go wysyłanymi listami i tym, w który zawarła prawie rozkaz : "Teraz Ty".[ str 138]


           Dramat jaki się rozegrał w obu rodzinach nie dawał nikomu żadnej wątpliwości, że Tony był również mu winien. Oskarżony i osadzony w więzieniu miał czas na spojrzenie wstecz, w całe swoje życie a także życie swej kochanki.

          To na co nie zwracał szczególnej uwagi w jej zachowaniu uwypuklało mu się dopiero w trakcie dociekliwych pytań przesłuchujących go w czasie długich miesięcy, w czasie których powracały do niego dzięki temu najdrobniejsze szczegóły dotyczące ich związku a w tym tym i sygnały jakie mu wysyłała, a które on w swej prostodusznej naiwnośći ignorował nie uświadamiając sobie potęgi namiętności tej kobiety i jej determinacji w osiągnięciu tego co sobie zaplanowała.


          Błękitny pokój potwierdza w całej rozciągłości opinię irlandzkiego pisarza, którego zdanie przytoczyłam na wstępie, o "romans dors"  Georgesa Simenona. To znakomita powieść. W prosty, czytelny a przy tym niezwykle zajmujący sposób opowiedziana historia dramatu zwykłych ludzi uwikłanych w swe namiętności, kobiety i mężczyzny, który typowo po męsku traktując swój romans dał się złapać jak w  pajęczą  sieć współodpowiedzialności za nie popełnioną zbrodnię. 

Całą historię poznajemy z punktu widzenia Tony'ego, który inspirowany pytaniami w trakcie przesłuchań dokonuje dokładnej analizy swojego zachowania i postępowania chcąc wykazać swą niewinność. Ale czy faktycznie z punktu widzenia moralnego nie ponosił odpowiedzialności za czyny swej zdeterminowanej kochanki? 


         Świetna lektura na lato........ polecam gorąco.  Fabuła wciąga  intrygą bardzo, czyta się doskonale i szybko....ze wzrastającym zainteresowaniem.  Książka posiada wszelkie walory literackie, których dzisiaj czasem trudno doszukiwać się w tego typu lekturze. I sprawia, że ma się apetyt na kolejne tego typu książki Simenona.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-06-24, 52/2016, Mam,

    Georges Simenon miłośnikom powieści detektywistycznych, rzecz oczywista, kojarzy się z inspektorem Maigretem, którego jest on twórcą, a który pojawił się w 75 jego powieściach i 28 opowiadaniach. Ale ten niezwykle płodny  pisarz XX wieku, który jak wyczytałam w Wikipedii potrafił pisać 60 do 80 stron dziennie, wśród prawie 200 napisanych powieści ma prawie tyle samo co poświęconych Maigretowi powieści, które sam określał mianem "romans durs". Zdaniem irlandzkiego pisarza Johna Banville  te własnie powieści Simenona, będące mistrzowskimi dramatami psychologicznymi, są jego najlepszymi książkami.  "Romans durs" Simenona  to powieść  rzadko przekraczająca 120 stron z szybko toczącą się intensywną fabułą i natężeniem dramaturgii. Jak czytamy na okładce książki to "powieść twarda, opisująca ludzkie losy, nierzadko skomplikowane, zwykle tragiczne, ale zawsze podane z zadziwiającą prostotą". I taki jest właśnie przeczytany przeze mnie 





             Tony i Andrée od jedenastu miesięcy są kochankami. W tym czasie osiem razy spędzili upojne, pełne namiętnych  uniesień chwile w hotelu brata Tony'ego, w zawsze tym samym, pomalowanym na niebiesko, pokoju. Gdy zaczyna się powieść trwa ich ostatnie spotkanie, o czym jeszcze Tony nie wie. Nie wie również, że będzie ono dla niego znamienne, gdyż każde słowo tu w tym dniu wypowiedziane będzie analizował przez długie miesiace w więzieniu, w trakcie przesłuchań próbując bardziej sobie niż go przesłuchującym dać odpowiedź na pytanie dlaczego jego romans zakończył się tak tragicznie. 

           Odurzony co dopiero odbytym aktem miłosnym z Andrée,  z przyjemnością spoglądając na ciało kochanki, które  w nim wciąż wzbudzało takie samo pożądanie i szukając śladów, jakie na nim pozostawił bez szczególnej uwagi słucha pytań kochanki, na które odpowiada bez namysłu, nie przykładając do nich jak się później okazało właściwej wagi. Nie wzbudza w nim również podejrzeń ostetntacyjnie zachowanie Andrée, która gryzie  mu mocno wargę nie w trakcie, ale już po stosunku. A pytania zadawane przez nią miały dla niej, jak się w niedługim czasie okazało, niezwykle istotne znaczenie a przede wszystkim jego odpowiedzi, które potraktowała serio i wykorzystała w realizacji swego planu na wspólne życie : 


- Kochasz mnie, Tony?

- Tak mi się wydaje.

Zażartował, choć bez uśmiechu, a to z powodu dolnej wargi, którą wciąż ocierał delikatnie zwilżonym ręcznikiem.

- Nie jesteś pewien?[str. 6]


i


- Naprawdę mógłbyś spędzić ze mną resztę życia?

- Jasne...

- Taki jesteś pewien? Nie boisz się trochę?

- A czego tu się bać?

- Wyobrażasz sobie, jak wyglądałoby nasze zwyczajne życie?[str.11]


- Z czasem byśmy przywykli - odrzekł bez zastanowienia.

- Przywykli? Do czego?

- Do siebie nawzajem.

Był prostolinijny, niewinny. Nie liczyło się nic poza teraźniejszością. Jurny mężczyzna i gorąca kobieta nacieszyli się sobą, jak tylko mogli, i jeśli nawet Tony'ego coś potem bolało, to był to ból zdrowy i przyjemny.[str.11]


           Temu "prostolinijnemu" Tony'emu, który bez problemu oddzielał swoje, w zupełności go zadowalające, życie prywatne od przeżywanego romansu ani przez myśl nie przeszło, że jego kochanką mógł kierować jakiś głębszy motyw, że dążyła do tego, by ich spotkania przestały być, ze względu na to, że oboje nie byli wolni, tajemnicą.

Nie wzbudziło w nim podejrzeń nawet to stwierdzenie, za którym poszło kolejne niezwykle dla niej ważne pytanie : 


- Kiedy pomyślę o wszystkich tych latach, które przez ciebie zmarnowałam....

- Przeze mnie? - rzekł rozbawiony.

- A kto niby odszedł? Ja?

Poznali się jako sześciolatki i razem chodzili do szkoły.

Dopiero jednak po trzydziestce, gdy oboje mieli małżonków...

- A tak poważnie, Tony...Gdybym była wolna...

Czy jej słuchał? Pociąg, ukryty za białym budynkiem dworca, zatrzymał się i przez drzwi po prawej stronie zaczęli wychodzić pasażerowie, których sprawdzał jeszcze kontroler biletów w mundurze.

- Czy też postarałbyś się odzyskać wolność?[str.11-12]


Na to ostatnie pytanie Tony już nie odpowiedział, gdyż wyglądając przez okno błękitnego pokoju pod hotelem  zobaczył pod nim męża Andrée. Jego niespodziewany widok  wywołał w nim taką panikę, że kochanka przestała go w tym momencie zupełnie obchodzić. I myślał tylko o tym jak się wymknąć, by się na niego nie natknąć. Od tej pory obawiając się, że ich romans nie jest już tajemnicą dla jej męża Tony zadecydował się z nią więcej nie spotykać a ogarnięty dziwnym niepokojem podjął starania, by doprowadzic do większego zbliżenia z żoną  i j córką. Niepokój jego nie był bezpodstawny, gdyż Andrée nie zrezygnowała z niego i wprowadzając w życie swój plan żądała od niego ruchu, motywując go wysyłanymi listami i tym, w który zawarła prawie rozkaz : "Teraz Ty".[ str 138]


           Dramat jaki się rozegrał w obu rodzinach nie dawał nikomu żadnej wątpliwości, że Tony był również mu winien. Oskarżony i osadzony w więzieniu miał czas na spojrzenie wstecz, w całe swoje życie a także życie swej kochanki.

          To na co nie zwracał szczególnej uwagi w jej zachowaniu uwypuklało mu się dopiero w trakcie dociekliwych pytań przesłuchujących go w czasie długich miesięcy, w czasie których powracały do niego dzięki temu najdrobniejsze szczegóły dotyczące ich związku a w tym tym i sygnały jakie mu wysyłała, a które on w swej prostodusznej naiwnośći ignorował nie uświadamiając sobie potęgi namiętności tej kobiety i jej determinacji w osiągnięciu tego co sobie zaplanowała.


          Błękitny pokój potwierdza w całej rozciągłości opinię irlandzkiego pisarza, którego zdanie przytoczyłam na wstępie, o "romans dors"  Georgesa Simenona. To znakomita powieść. W prosty, czytelny a przy tym niezwykle zajmujący sposób opowiedziana historia dramatu zwykłych ludzi uwikłanych w swe namiętności, kobiety i mężczyzny, który typowo po męsku traktując swój romans dał się złapać jak w  pajęczą  sieć współodpowiedzialności za nie popełnioną zbrodnię. 

Całą historię poznajemy z punktu widzenia Tony'ego, który inspirowany pytaniami w trakcie przesłuchań dokonuje dokładnej analizy swojego zachowania i postępowania chcąc wykazać swą niewinność. Ale czy faktycznie z punktu widzenia moralnego nie ponosił odpowiedzialności za czyny swej zdeterminowanej kochanki? 


         Świetna lektura na lato........ polecam gorąco.  Fabuła wciąga  intrygą bardzo, czyta się doskonale i szybko....ze wzrastającym zainteresowaniem.  Książka posiada wszelkie walory literackie, których dzisiaj czasem trudno doszukiwać się w tego typu lekturze. I sprawia, że ma się apetyt na kolejne tego typu książki Simenona.

 

Link do opinii
Inne książki autora
Maigret i poganiacz z barki Providence
Georges Simenon0
Okładka ksiązki - Maigret i poganiacz z barki Providence

Od roku 1930 komisarz Maigret tropi zbrodnie popełniane w barach, na dworcach, w kabaretach no i oczywiście na ulicach Paryża. Ten sympatyczny policjant...

Rozterka komisarza Maigret
Georges Simenon0
Okładka ksiązki - Rozterka komisarza Maigret

Pewnego dnia wśród służbowej korespondencji komisarz Maigret znajduje anonimowy, intrygujący list. Czy znakomity policjant zdoła spełnić prośbę nadawcy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy