Kolej na przełomie XIX i XX wieku wzbudzała często uczucie niepokoju jako technologiczne novum. Dziś również nie jest pozbawiona pewnego tajemniczego uroku, jednak spora część związanych z nią demonów zniknęła daleko za ostatnim wagonem zmierzającym w nieznaną przyszłość. Ale czy na pewno nie wrócą?
„Bilet w tamtą stronę” Marcina Kowalczyka to opowieści, w których poniekąd odnajdziecie echo kolejowego horroru Stefana Grabińskiego, ale nie to stanowi siłę tej książki. Zbudowane przez autora jak najbardziej współczesne uniwersum, kryje w sobie fascynujący i tajemniczy świat, istniejący gdzieś na granicy materialnej, „żelaznej” codzienności i uchwytnej często tylko intuicyjnie „nadrealności”. Jego bohaterowie zostają wplątani w sytuacje, które diametralnie zmieniają ich życie i podporządkowują je siłom, z którymi walka często jest daremna. Ta książka łączy w sobie nastrojowy urok dawnych opowieści niesamowitych, mrocznego horroru, który może dopaść człowieka na rubieżach cywilizacji, a także kryminału niepozwalającego oderwać się od lektury przed rozwiązaniem zagadki.
Wydawnictwo: Wydawnictwo IX
Data wydania: 2020-07-31
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 280
Język oryginału: polski
Zacznę od wyznania. Uwielbiam pociągi. Spędziłam w nich sporo życia, bo jako szczęśliwa posiadaczka przypadłości zwanej chorobą lokomocyjną tylko nimi mogłam bezpiecznie podróżować, pojazdy szynowe nie wywoływały u mnie przykrych dolegliwości. Można powiedzieć, że dzięki temu między mną, a koleją zawiązała się specyficzna więź. Świat kolejnictwa mnie pociąga i przyciąga w jakiś nieokreślony bliżej sposób więc gdy lata temu dorwałam zbiór „Demon ruchu” Stefana Grabińskiego dostałam niemal olśnienia. To było takie odczucie jakbym wróciła do domu, czy coś. Kiedy wypatrzyłam w propozycjach wydawniczych IX zbiór opowiadań grozy ze starą lokomotywą na okładce, zatytułowany „Bilet w tamtą stronę” wiedziałam, że biorę ten bilet w ciemno, wsiadam i jadę. Zbiór złożony z dwudziestu opowiadań czytałam bardzo długo. I nie dlatego, że lektura była męcząca. Dawkowałam sobie przyjemności, bo dobrego horroru kolejowego ze świecą szukać. Czytałam więc po jednym opowiadaniu dziennie.
Co w czasie lektury najbardziej rzuciło mi się w oczy to ogromna miłość autora do pociągów i wszystkie co z nimi związane. Marcin Kowalczyk z wykształcenia chemik, niegdyś nauczyciel, obecnie pracownik kolei swoje króciutkie opowiadania tworzył od lat. Większość z nich przesiąknięta jest fachową terminologią wprowadzając czytelnika w arkana wiedzy o kolejnictwie, ale mnie to oczywiście nie przeszkadzało. Miło słuchać, gdy ktoś prawi z pasją. Oczywiście pojawiły się tu opowiadania, które spodobały mi się mniej od innych, ale ogólny poziom jest wyrównany.
Autor buduje proste w formie i raczej nieskomplikowane treściowo opowieści. Mają one jednak siłę przekazu. A jak pisał Grabiński to w codzienności można znaleźć pierwiastek niesamowitości. Właśnie czegoś takiego dokonał autor. Nierealność, drugie dno tego co ktoś inny nazwałby przygodami kolejarskimi wyczuwa się już od pierwszych stron. W tych historiach pobrzmiewają echa poprzednich epok gdy kolej jako technologiczne novum budziła niepokój. Możliwość szybkiego przemieszczania się była jak metafizyczne doświadczenie. Zatapiając się w historiach spisanych przez Kowalczyka trafiamy wprost z peronu jakieś zapomnianej stacyjki do innego świata, niedostrzegalnego gołym okiem. Mimo, że praktycznie każde opowiadanie to inna opowieść wszystko łączy się osobami Covalusa i jego przyjaciela Koloty. Tego pierwszego poznajemy jako dróżnika by pożegnać jako śledczego badającego katastrofy kolejowe. Myślę, że to postać z którą możemy utożsamić autora.
Każde z dwudziestu opowiadań dotyczy tajemniczej sytuacji z jaką stykają się bohaterowie. Przeklęte wagony, wagony noszące piętno tragicznych historii, nadprzyrodzone wydarzenia obok zwykłych ludzkich tragedii. Jeśli miałabym wybrać ulubione- muszę się wyzbyć mani opisywania każdego opowiadania jakie znajduje się w zbiorze – postawiłabym na „Kota”. Ono otwiera zbiór i stanowi swego rodzaju step do całej sentymentalnej podróżny. Podobnych wzruszeń doświadczyłam przy „Jełopie”. Są to chyba najdalsze od klasycznego rozumienia grozy opowiadania, ale zrządzaniem losu najbliższe mojemu sercu. Z klasyczną tajemnicą i śledztwem prowadzącym do jej rozwikłania mamy do czynienia w „Wagonie” i „Nastawni„. Zbiór kończy inny z moich faworytów, chyba najbliższy klimatem i treścią temu co pisywał Grabiński, czyli „Bilet” opowieść o przeznaczeniu i metafora nieuchronności. Szczerze Wam mogę zadeklarować, że zbiór Marcina Kowalczyka uważam za jedną z najlepszych rzeczy jaką przeczytałam w 2020.
Pamiętam jak jakieś dwadzieścia lat temu po raz pierwszy z polecenia mojego dziadka sięgnęłam po opowiadania Stefana Grabińskiego, twórcy horroru kolejowego. Od tamtej pory z wielkim sentymentem sięgam po nie co kilka lat, więc jak w zapowiedziach zobaczyłam, że jest coś z horroru kolejowego wiedziałam, że muszę sama to sprawdzić.
Opowiadania są fajnie napisane, zrozumiałym językiem pomimo słownictwa technicznego typowo kolejowego z niezłymi dialogami z czarnym humorem. Tutaj zwykłe miejsca, czyli stacje kolejowe są owiane mroczną tajemnicą a sytuacje, z którymi borykają się bohaterowie z pogranicza świata nadprzyrodzonego.
Intrygujące i mroczne takie jak lubię, pociągi widmo, tajemnicze wagony, echa katastrof kolejowych domagających się wyjaśnienia...
Najbardziej wzruszyło mnie opowiadanie "Jełop". Za najlepsze uważam Wagon 10. Niedzielna wycieczka z tajemniczym wagonem, którego rozwiązanie zagadki sięga czasów Holocaustu...
Wydanie jest przepiękne, uroku dodają czarno białe fotografie.
Jestem zadowolona z tej lektury. Polecam.
Lubisz dobrą literaturę, a jednocześnie chcesz doskonalić swój angielski? Mamy dla Ciebie idealne połączenie! To trzymająca w napięciu powieść w wersji...
"Monografię należy traktować jako próbę okiełznania bardzo dynamicznych procesów pojęciowych, za których pojmowaniem - jako społeczeństwo - stopniowo...
Przeczytane:2020-09-13,
Chyba nie ma osoby, która nie przepada za jazdą pociągiem. Jednak czy ktokolwiek zastanawiał się, jak wygląda od kuchni praca na kolei? Marcin Kowalczyk w swojej najnowszej książce Bilet w tamtą stronę pokazuje nam, że nawet wśród pociągów czai się mrok.
Bilet w tamtą stronę to zestawienie nierzadko szokujących przygód pracowników różnych stacji. Książka ta jest antologią, co tylko dodaje jej ciekawości i każde opowiadanie czyta się z coraz większą ekscytacją. Jak mówi opis – Bilet w tamtą stronę to opowieści, w których poniekąd odnajdziemy echo kolejowego horroru Stefana Grabińskiego.
W tej antologii spotykamy się z wieloma niewytłumaczalnymi zjawiskami, szokującymi wydarzeniami. Bohaterowie są żywi, nieszablonowi, można odczuć, jakby ktoś opowiadał nam historie o ludziach, których znamy. Opowiadania łączą w sobie historię, tajemnice i intrygującą paranormalność. Otrzymujemy fantastyczne opisy morderstw dokonywanych podczas okupacji, zdarzeń, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Pociągi widma, znikające w dziwnych okolicznościach, wypadki, których przyczyn nikt nie potrafi wyjaśnić, tajemnicze napisy, faksy – wszystko okraszone mrokiem i intrygą.
Wizualny efekt i język, które dodają uroku
Oprawa graficzna również zasługuje na chwilę uwagi. Okładka autorstwa Krzysztofa Bilińskiego wypełnia ciekawością, zapraszając nas do tego interesującego świata. W środku zaś uraczono nas pięknymi zdjęciami obiektów związanych z koleją. Fotografie wykonane przez Marcina Kowalczyka i Piotra Goszczyckiego są doskonałym uzupełnieniem książki, dodając całości ciepła i fascynacji.
Język powieści jest dojrzały i poważny. Nie ma tu miejsca na prostotę czy młodzieżowe słownictwo. To misterium grozy zdecydowanie nie należy do przyjemnych i szybkich czytadeł, dlatego trudny język pasuje jak ulał. W opowiadaniach spotykamy się z często niezrozumiałymi nazwami, jak oznaczenia składów czy przeróżne kody. Może to sprawiać lekką trudność, jednak nieznajomość ich nie odbiera przyjemności z lektury.
Podsumowując, Bilet w tamtą stronę to fantastyczna, choć szokująca, podróż do świata kolei. Autor zabiera nas do tajemniczych i przerażających miejsc, do wydarzeń, które odbierają mowę i nie pozwalają zasnąć. To wartościowa wycieczka, na którą powinien wybrać się każdy.