Czy przystojny prawnik z Krakowa odzyska utraconą miłość? Kontynuacja "Konkursu na żonę".
Łucja, zakochana bez pamięci w młodym prawniku z Krakowa, przeżywa szok, gdy dowiaduje się, że mężczyzna ją uwiódł, aby odziedziczyć spadek. Czuje się oszukana i wykorzystana, a na dodatek jest w ciąży. W pierwszym odruchu chce zerwać związek z Hajdukiewiczem i wrócić w rodzinne strony. Kiedy jej chora babka trafia do krakowskiego szpitala, dziewczyna postanawia pozostać w mieszkaniu Hugona na czas jej rekonwalescencji. Dla mężczyzny, który odkrywa, że naprawdę kocha Łucję, staje się to jedyną szansą na jej odzyskanie. Ale czy Łucja zdoła uwierzyć w szczerość jego uczuć?
"Jestem pewna, że czekałam na dalsze losy Łucji i Hugona równie niecierpliwie, jak pozostałe Czytelniczki. Pragnęłam kolejnej dawki emocji, wzruszeń i ciepłego humoru. Nie zawiodłam się. BILET DO SZCZĘŚCIA właśnie taki jest. Serdecznie polecam." - Małgorzata Garkowska - autorka "Układanki z uczuć"
"BILET DO SZCZĘŚCIA to niezwykle frapująca, nietuzinkowa powieść o tym, co w życiu najważniejsze. Beata Majewska czaruje słowem, trzymając czytelnika w napięciu aż do ostatniego zdania. Gorąco polecam." - Hanna Greń - autorka powieści kryminalnych i obyczajowych
"BILET DO SZCZĘŚCIA to doskonałe zakończenie historii Łucji i Hajduka. To powieść o sile przebaczenia, o nadziei na miłość oraz o tym, że warto w życiu odnajdywać właściwe ścieżki. Jestem pod wrażeniem. Serdecznie polecam!" - K.N. Haner - autorka serii o Morfeuszu i powieści "Na szczycie"
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2017-07-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: Polski
Książka pt. „ Bilet do szczęścia” autorstwa Pani Beaty Majewskiej jest kontynuacją losów bohaterów książki pt.„ Konkurs na żonę”, opowiadającą historię życia, którą scenariusz pisze samo życie.
Z miłą chęcią przeczytałam tą książkę, gdyż nie ukrywam ciekawiły mnie losy głównych bohaterów i ich przez nich tajemnice.
Najbardziej czekałam na momenty przebaczenia Łucji zachowania Hugonowi, Czy Hugo dowie się prawdy dotyczącej listu przez, który wywołuje wiele zmian w jego dotychczasowym życiu z Łucją?
Z każdym czytanym rozdziałem poznawałam Łucję jako mamę, żonę i na nowo odkrywałam zmiany wewnętrzne i zewnętrzne w zachowaniu Hugona.
Muszę przyznać, że czytając II część tej niezwykle napisanej barwnie powieści podziwiałam pomysłowość tematyki książki autorki, która tak pozytywnie opisała każdego bohatera tworząc w nich różne charaktery i dodając przy tym lekkości w ich odbiorze niezależnie od sytuacji życiowych.
Poczucie humoru zwłaszcza ze strony babci Łucji- Zofii, zabawne sytuacje wynikające z życia bohaterów pozwolą oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości.
Pozytywnym dla mnie był moment, kiedy Hugo odkrył, że brakowało mu prawdziwej miłości, a Łucja swoim zachowaniem odmieniła go swoją normalnością, słodkością, delikatnością.
Tekst czyta się dobrze ze względu na zastosowaną odpowiednią w nim czcionkę oraz trafnie dobrane dialogi dla bohaterów.
Miękka okładka ze skrzydełkami, s. 288, Wydawnictwo Dolnośląskie Publicat – Książnica, Poznań 2017.
Polecam przeczytać książkę „Bilet do szczęścia” każdemu Czytelnikowi o każdej porze roku.
Bilet do szczęścia to ciepła, klimatyczna opowieść o miłości i przyjaźni, ale przede wszystkim o walce o własne szczęście. Opowieść o wartościach rodzinnych, o których w dzisiejszych czasach często zapominamy, zagonieni pracą, pościgiem za pieniędzmi i otoczeni technologią, jakiej kiedyś nie było. Beata Majewska udowadnia, że to wszystko nie jest w życiu najważniejsze.
Pewnie Was zaskoczę, ale najlepszym smaczkiem w powieści były dla mnie kłótnie Łucji i Hugona. Po prostu rewelacja zwłaszcza, że oboje uparci. A ja mogłam śledzić ich tok rozumowania, przez co wiedziałam, jakimi torami zbliżali się do każdej kolejnej awantury. Obłęd! Może trochę to brutalne, ale fakt, że naprawdę świetnie się w tych momentach bawiłam. Choć w realnym życiu nie cierpię kłótni…
Głównego bohatera polubiłam już w poprzedniej części. Z pewnością w kontynuacji budził emocje, bo pewne jego zagrania czy myśli zadziałały mi na nerwy. Zwłaszcza, gdy czegoś się po nim nie spodziewałam. Cóż, niekiedy ja i autorka miałyśmy inne wyobrażenie o tym mężczyźnie. Jak dla mnie za dużo w jego głowie myśli o innych kobietach. Ale może to właśnie cały Hugo, czyli mężczyzna po przejściach, skomplikowany i zamknięty w sobie? Po lekturze pierwszej części zadałam sobie pytanie, czy gdyby był biedny, wciąż byłby tak atrakcyjny. Dalej tego nie wiem. On jest fajny, ciekawy i wart uwagi, ale mojego serca nie przyśpiesza. Ja go po prostu lubię i niech tak zostanie 🙂
Zupełnie niepotrzebny wydaje mi się wątek z wizytą Hugona u Nicole. Nic nie wniósł do całej opowieści, a raczej zdziwiło mnie to, co się tam stało. Tym bardziej, że autorka w sumie nie pociągnęła dalej tego tematu, więc zastanawiałam się, po co to właściwie było? Zamiast tego wolałabym więcej uroczego Damiana. No i babcia Łucji! Bezbłędna. Do pary z matką Hugona. Na obie zawsze można liczyć, a tam gdzie „trzeba”, wtykają nos. Oczywiście w nie swoje sprawy. Ale od czego są babcie i teściowe 😀
Na ogromną uwagę zasługują początki macierzyństwa, szczegóły, które dla takiego bezdzietnego laika jak ja są nieznane, a przez to ciekawe. W dodatku całość tak fajnie ubrana w słowa, że chwilami czułam się, jakbym stała tuż obok tego maleństwa. Wyobraźnia dała radę.
Jestem autorce wdzięczna za tę powieść. Nie jest to typowe romansidło, nie jest to męcząca, trudna ani nudna opowieść. Jest to książka przy której można odpocząć, zatęsknić za własną babcią (jeśli się jej już nie ma, lub jeśli się nigdy takiej nie miało). Powieść, która koi trudy codzienności, otula swym ciepłem i lekkością, momentami bawi, momentami nawet wzrusza.
Jak to widnieje w rekomendacji na okładce: idealne zakończenie historii Łucji i Hugona. Ja się z tym całkowicie zgadzam!
Kontynuacja powieści Konkurs na żonę w której również miło zaskakuje brak romansowej sielanki :) Jeżeli chodzi o leksykalny minus który mnie razi to także i tutaj w całej powieści każdy coś "otwarł", ale da się przeczytać ;) Fabuła bardzo ciekawa, wciągające losy bohaterów. Idealna lekka kobieca powieść na jesień.
"Wszystko jest trudne, nim stanie się proste (…)".
Po świetnie rozpoczętym cyklu pt. "Konkurs na żonę", byłam niezmiernie ciekawa, jak potoczą się losy głównych bohaterów, których zdążyłam obdarzyć sporą sympatią. Przed lekturą drugiej części pojawiły się także we mnie pewne obawy dotyczące tego, czy autorka zachowa poziom fabularny pierwszego tomu. Na szczęście na obawach się jedynie skończyło.
Beata Majewska vel Augusta Docher to pseudonimy literackie polskiej pisarki, która zadebiutowała powieścią pt. "Eperu". Jest mamą, żoną, córką i Ślązaczką. Kobieta wielu specjalności - plastyczka, księgowa, manicurzystka, ogrodnik, kura domowa i bizneswoman.
Łucja pod odkryciu prawdy dotyczącej Hugona, staje na życiowym rozdrożu. Będąc w ciąży, nie potrafi zrozumieć, jak jej ukochany mógł ożenić się z nią wyłącznie dla odziedziczenia spadku. Gdy babcia Łucji trafia do szpitala, bohaterka postanawia na czas jej powrotu do zdrowia, nie wyprowadzać się ze wspólnego mieszkania. Tymczasem Hajdukiewicz odkrywa przed samym sobą, że zakochał się w Łucji. Mężczyzna musi teraz zrobić wszystko, by odzyskać miłość ukochanej.
Mam wrażenie, że w "Bilecie do szczęścia" akcja jest jeszcze bardziej wartka, niż w "Konkursie na żonę", a poziom emocji u czytelnika wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości przeczytanych stron. Nie ukrywam, że metamorfoza Hugona mnie nie zaskoczyła, gdyż ten element fabuły był dość przewidywalny, a jednak z wielką uwagą śledziłam zachodzące powoli w jego psychice zmiany, które uczyniły go lepszym człowiekiem. Bohater ten stracił nieco ze swojego pazura, ale za to zyskał nową, lepszą duszę. Kibicowałam mu bardzo w jego staraniach o uwagę Łucji, pomimo pewnej sztampy w jego kreacji. Wielokrotnie bowiem spotykałam się już z postacią mężczyzny, który z zimnego drania zmienia się w odpowiedzialnego, kochającego partnera. Cóż, lubimy to, co znamy - zgadzam się z Beatą Majewską w zupełności.
W tej części pojawia się kilka, interesujących pobocznych wątków, które w większości jak mniemam będą rozwinięte w kolejnych tomach tego cyklu. Na horyzoncie pojawia się bowiem dawna miłość Hugona, pojawia się także Olga znana z pierwszej części, która przeżywa trudne chwile, a wątek dotyczący przyjaciela Hajdukiewicza, czyli Adama Solińskiego z pewnością wielu zaskoczy, podobnie jak mnie - ten wielki zwrot fabularny był dla mnie kompletnie szokujący.
"Bilet do szczęścia" to niezwykle udana kontynuacja, która bawi, wzrusza i niesie ze sobą ważny przekaz dotyczący istoty przebaczenia. To także powieść o tytułowym szczęściu, które zbyt często tracimy na własne życzenie. Dla fanów "Konkursu na żonę" to książka obowiązkowa. A ja czekam już niecierpliwie na trzeci tom tej serii pt."Zdążyć z miłością".
Pierwszą część oceniłam bardzo wysoko, ale okazało się, że ta jest jeszcze lepsza, a mnie zabrakło skali ocen. Przystępując do tej lektury, byłam bardzo ciekawa jak autorka poprowadziła postać Hugona, czy jego osoba będzie potrafiła się zmienić? Zakończenie Konkursu na żonę dało na to leciutką nadzieję...
Łucja po tym jak została zmanipulowana przez Hugona, czuje się oszukana, wykorzystana, a na dodatek spodziewa się jego dziecka. W pierwszej chwili chce zerwać kontakty z mężczyzną, ale choroba babki sprawia, że dziewczyna na czas jej rekonwalescencji postanawia pozostać w jego mieszkaniu. Tymczasem Hajdukiewicz odkrywa, że naprawdę pokochał Łucję. Będzie próbował naprawić popełnione błędy. Tylko czy Łucja ponownie mu uwierzy i zaufa?
Co sprawiło, że dał się porwać miłości? Przecież tak się pilnował. Od lat nawigował przez życie, unikając okazji do jej spotkania, a tu takie fiasko? Jak to możliwe, że się zakochał? Nieopatrznie. Bezmyślnie. I mocno, jak nigdy wcześniej.
Ogromnie ucieszył mnie fakt, iż w tej części mogłam poznać "drugą twarz" Hugona. A czy lepszą? Jak myślicie? O ile w poprzednim tomie mnie wkurzał, tak tu go nawet pokochałam. Jeśli zaś chodzi o Łucję, to przykre doświadczenia sprawiły, że troszeczkę wydoroślała.
Autorka już od pierwszych stron zainteresowała mnie fabułą i trzymała w napięciu do samego końca. W pierwszej części było kilka pobocznych wątków, które tu zostały ciekawie rozwinięte. Wprowadza to sporo zamieszania i pewnej świeżości. Bardzo ciekawiła mnie dawna miłość Hugona, Nicole oraz to, co sprawiło, że ta dwójka rozstała się. Ładnie również rozwinięta została kwestia związana z rodzicami Hajdukiewicza. Nie zabrakło powiedzonek babci Zofii. Kobietę pokochałam już wcześniej i nie wyobrażam sobie, aby i tu miało nie być tej postaci. Ponownie otrzymałam odpowiednio skonstruowaną dawkę emocji, wzruszeń i humoru. To, co sprawia, że powieść wręcz pochłania się, to lekki, przyjemny język i styl.
Wsiadłem do twojego życia, jak pasażer na gapę. A ty zamiast dać mi karę za brak biletu, dałaś mi całą siebie...
Beata Majewska kolejny raz przypomina nam o tym, co jest w życiu najważniejsze, że nawet największe pieniądze świata nie gwarantują szczęścia. Trzeba ze sobą rozmawiać, nie można zatajać, przemilczać pewnych faktów, bo one i tak prędzej czy później ujrzą światło dzienne. Podczas lektury niejednokrotnie zastanawiamy się, gdzie przebiega granica pomiędzy kłamstwem a zatajeniem? Czy starając się pomóc, działając w dobrej wierze, nieświadomie uzyskujemy przeciwny rezultat? Ważna jest również umiejętność przebaczania i proszenia o wybaczenie, by dalej z czystym sumieniem ruszyć do przodu. Ale czy wszystko można wybaczyć?
Bilet do szczęścia to słodko-gorzka, poruszająca powieść o sile przebaczenia, oraz że nigdy nie można tracić nadziei na to, że nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji można wyjść obronną ręką. To książka, która skłania do refleksji i przemyśleń. Wróciłam z bardzo interesującej podróży. Polecam i Wam, nie zwlekacie, przygoda gwarantowana!
Zbyt przewidywalne. Główna bohaterka jednoznacznie dobra bez żadnej rysy. Wyciskacz łez. Na raz.
Ciąg dalszy miłosnych perypetii Hugona i Łucji. Kiedy wszystkie jego kłamstwa wychodzą na jaw, nagle sobie uświadamia, że się zakochał. Ona boi się mu ponownie zaufać. Zakończenie może być przewidywalne, ale całą fabuła jest ciekawie pociągnięta. Hugo stara się zdobyć serce Łucji, ciężko na to pracuje. Ona ucieka, ale tęskni. Emocje,których doświadczają bohaterowie nie zostawiają czytelnika obojętnym. Polubimy też bohaterów drugiego planu, ich przygody i rozterki. Jeżeli ktoś ma ochotę na literaturę typowo kobiecą to polecam.
Bilet do szczęścia to kontynuacja książki Konkurs na żonę. Jest to współczesna powieść obyczajowa, z nietypowym romansem w tle.
Hugo Hajdukiewicz to młody prawnik z Krakowa, który musiał jak najszybciej zmienić swój stan cywilny, jeżeli chciał otrzymać pokaźny spadek po swoim wujku ze Stanów Zjednoczonych. Wuj umieścił w testamencie życzenie, że Hugo do ukończenia trzydziestego roku życia musi być żonaty, a jeszcze lepiej być już nawet ojcem. W poszukiwaniu idealnej kandydatki na żonę młody mężczyzna z pomocą przyjaciela organizuje konkurs pod nazwą „Żona”. Hugo nie przewidział jednak tego, że zakocha się w swojej kandydatce na żonę. Kiedy wychodzi na jaw prawda związana z szybkim ożenkiem, w młodym małżeństwie dochodzi do spięcia. Jakby tego było mało, babcia Łucji trafia do szpitala i młoda mężatka ma dodatkowy ciężar do zniesienia. Czy Łucja i Hugo dojdą jednak do porozumienia i zakończą cichy konflikt? Kto tak właściwie stoi za anonimem wysłanym do Łucji? I kto otrzyma tak naprawdę ten bilet do szczęścia?
Książkę tę można czytać, jako kontynuację, ale równie dobrze można ją przeczytać jako samodzielną lekturę, ponieważ autorka bardzo sprytnie wprowadza czytelnika w fabułę wcześniejszej części. Jeśli chodzi o mnie to ja oczywiście polecam, aby zacząć jednak od „Konkursu na żonę”.
Sięgnęłam po kontynuację, bo bardzo zaciekawiło mnie jak poradzą sobie młodzi małżonkowie w obliczu innych spraw, być może poważniejszych, niż zatajone przyczyny zawarcia szybkiego małżeństwa. I chociaż sami bohaterowie często bardzo mnie irytowali, to polubiłam ich. Dwoje dorosłych ludzi zachowujących się chwilami bardzo infantylnie, żeby nie powiedzieć głupio, kocha się, pożąda się a jednak… ich zachowanie czasami przypomina fochy z piaskownicy. Zastanawiałam się podczas czytania, jak to jest, że młodzi małżonkowie pragną się fizycznie, pragną dotyku tej drugiej osoby, a nie potrafią roztopić pozornego lodu między nimi, nie potrafią zburzyć muru odgradzającego ich od siebie, muru, który sami zbudowali.
Często śmieszna duma rządząca umysłami ludzi, nakazuje im zachowywać się irracjonalnie.
(…) „To jest trudne” – pomyślała o ich wspólnym życiu pod jednym dachem. „Wegetujemy. Zamiast żyć, odgrywamy role w spektaklu pod tytułem Małżeństwo na czas określony, jesteśmy ja dwójka schodzących sobie z drogi , ostatnio coraz mniej lubiących się lokatorów. (…)
Łucja, niby dziewczyna mądra, inteligentna, znająca ból i cierpienie życia, powinna być moim zdaniem bardziej odporna na kolejne życiowe porażki. A ona ciągle płacze i płacze. Momentami miałam tego jej płaczu po dziurki w nosie i teraz dopiero rozumiem, co mają na myśli czytelniczki moich książek, które twierdzą, że moje bohaterki za dużo płaczą.
Bardzo podobał mi się jednak w tej powieści wątek odnalezionych po latach kochanków. To prawda, że „stara miłość nie rdzewieje”, bo prawdziwa miłość mimo upływu lat potrafi być wciąż gorąca jak kiedyś. Prawdziwa miłość potrafi wiele wybaczyć i otworzyć ponownie serce, które tak właściwie… nigdy nie zostało zamknięte.
Między kartami o miłości znajdzie czytelnik również inne wątki, myślę, że bardzo ważne dla człowieka. Poruszony na przykład temat choroby nowotworowej, czy innych mniej lub bardziej przytłaczających chorób już coraz częściej przestaje być tematem tabu.
(…) Jej ręce leżały wzdłuż tułowia, jak ścięte łodygi jakiejś dziwnej martwej rośliny. Uniosła prawą, żeby po chwili opuścić ją z powrotem. Mimo to Olga nadal była piękną kobietą, choć teraz jej uroda zamiast seksapilem i energią, porażała swoim dramatem. (…)
Kolejny trudny temat to homoseksualizm, ukazany przez autorkę z taką naturalnością, jako coś zupełnie normalnego. A przecież wielu z nas wie, że mimo XXI wieku jak związki homoseksualne są postrzegane przez wielu ludzi, nie tylko w Polsce.
Ale… żeby nie było tylko tak och i ach, było w tekście książki kilka zwrotów, które mnie trochę irytowało, a które ja zapisałabym zupełnie inaczej. Na przykład dość często powtarzające się: „puściła do niego oczko”, można przecież zastąpić od czasu do czasu „mrugnęła zawadiacko”. Zgrzytnęło mi również słowo „otwarli” w zdaniu: „otwarli świetną włoską knajpę”, które ja zapisałabym „otworzyli”. No ale to takie detale, na które pewnie nikt oprócz mnie nie zwróci uwagi.
Przede mną część trzecia, ale muszę trochę odsapnąć od tych wszystkich łez, wzruszeń i emocji. Książkę już zamówiłam, ale pozwolę jej trochę "poleżakować" na mojej półce „do przeczytania”.
Polecam tę książkę nie tylko paniom, ponieważ uważam, że jest w niej sporo wątków dotyczących mężczyzn. Ta słodko – gorzka opowieść, z pewnością zadowoli niejednego czytelnika. Proszę nie liczyć tylko na słodki romans, który jest ,ale w otoczeniu wielu innych ciekawych wątków. Mogę śmiało przyznać, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale muszę uprzedzić, że czytelniczkę/czytelnika czekają spore emocje.
Bardziej skomplikowana niż pierwsza część. Główni bohaterowie starają się naprawić relacje, w między czasie muszą odpowiedzieć na pytanie czy chcę dać sobie drugą szansę. Hugo dodatkowo musi rozliczyć się z przeszłością. Co więcej uczy nas ta część jak łatwo można utracić kogoś, jak życie jest kruche ( wypadek Łucji, choroba Olgi) i jak ważne jest czyste sumienie ( czytaj Olga).
Ciut lepsza od pierwszej części. Łucja nie jest już taka naiwniutka i łatwowierna. Pozycja traktuje o miłości i walce o nią, tęsknocie i przebaczaniu. Typowa obyczajówka. Czyta się szybko i przyjemnie.
Nigdy nie jest za późno, by szukać szczęścia. Trzydziestokilkuletnia Barbara mocno przeżywa niedawny rozwód. Nie poddaje się jednak...
Bruno nie ma łatwego dzieciństwa. Kiedy jego ojciec ginie - głupią i przypadkową śmiercią, chłopak musi szybko wydorośleć. Gangsterzy są nieuchwytni, a...
Przeczytane:2019-09-08, 52 książki 2019,
Papierowy związek
„ Gdy żyjesz z kłamcą, on idzie za twoimi plecami , a ty ciągle spoglądasz przez ramię. Tak się obracasz, obracasz, aż w końcu się potkniesz i upadniesz „
Wiele książek napisano o miłości i trudno zapewne napisać coś odkrywczego. Nie inaczej jest w kontynuacji „ Konkursu na żonę „. Nie jest ona jakoś specjalnie skomplikowana czy zaskakująca. Lekko i przyjemnie napisana historia, gdzie poznani wcześniej bohaterowie Hugo i Łucja starają się naprawić swoje relacje. Łucja próbuje odbudować nadszarpnięte zaufanie i odpowiedzieć na pytanie, czy chce dać drugą szansę Hugo. Pomimo, że dziewczyna czuje się oszukana i nie potrafi zapomnieć przystojnemu adwokatowi prawdziwych intencji, dla których zabiegał o jej względy, wychodzi za niego za mąż. Nie ufa mu i być może nigdy to nie nastąpi, ale zdrowie babci jest dla niej ważniejsze, niż jej osobiste animozje. Wie, że tylko nieoceniona pomoc Hugo może uratować jej życie. Natomiast Hugo odkrywa, że w jego życiu nie ma już nic cenniejszego niż Łucja i jego maleńka córeczka. Postanowił walczyć o swoją rodzinę ze wszystkich sił, ale wcześniej musi rozliczyć się z przeszłością i nauczyć się wybaczać. Gdy wszystko jest na najlepszej drodze i para ma szansę na pojednanie, a Łucja z trudem odbudowuje więź z Hugo, wydarza się coś, co znów nadszarpuje i tak cienką nić porozumienia.
Jedynie ciekawość jak potoczą się losy bohaterów „ Konkursu na żonę „ sprawiła, że sięgnęłam po jej kontynuację. Oczekiwałam też, że autorka o wiele bardziej skomplikuje życie swoim bohaterom, a tak wyszło słodko, że momentami, aż mdli. Być może zrobi to w kolejnym tomie, ale raczej nie będę chciała się o tym przekonać. Pomimo, że książka napisana lekko, łatwo i przyjemnie, nie wciąga zwłaszcza na początku, gdy autorka opisuje codzienność rozgrywającą się między dwoma szpitalami. Historia rozciągana niemiłosiernie do granic wytrzymałości, o dwóch zagubionych sercach, które próbują odnaleźć drogę do siebie, ale nie potrafią dojść do porozumienia. Nie było by w tym nic złego, ale tym razem autorce nie udało się stworzyć zbyt ciekawej historii. Muszę stwierdzić, że niestety kontynuacja wyszła dość przeciętnie. O ile w pierwszej części doszukałam się przekazu o tym, co w życiu najważniejsze i w pewnym stopniu nawet mi się ta historia podobała, to teraz zmęczyłam się wewnętrznymi rozterkami bohaterów, które zwyczajnie mnie nudziły. Chyba w przeciętnym Harlekinie bardziej iskrzy między bohaterami niż w „ Bilecie do szczęścia.„ Większość czytelniczek jest tą powieścią oczarowana i się nią zachwyca, ale ta książka zdecydowanie jest nie dla mnie i nie przypadła mi do gustu. Owszem czyta się w miarę szybko, ale jest banalna i przewidywalna do bólu ze zbyt idealnymi bohaterami, którzy mi się nie spodobali. Babcia Łucji, kobieta niemal święta, do której wszyscy zwracają się o radę niczym do wyroczni. Łucja dziecinna, irytująca swoją naiwnością i nadmierną wiarą w ludzi, Hugo przechodzi metamorfozę i z srogiego, bezwzględnego uwodziciela przedzierzga się w łagodnego pantoflarza. Ja tej historii nie kupuję, jako jedna z nielicznych, ale to nie znaczy, że krytykuję osoby, którym tego typu literatura się podoba i ją czytają. Dopóki sprawia ona przyjemność czytelniczkom, jest sens tworzenia kolejnych takich historii.
Naiwny i schematyczny romans, jakich stworzono setki, myślę, że jest to książka w sam raz na wakacje, kiedy rozleniwiony mózg nie ma ochoty na wysiłek i raczej dla młodszych czytelniczek, które żyją ideałami.
„ W życiu zawsze chodzi o wybór. Gdy tracisz możliwość wyboru, tracisz prawie wszystko. Zostaje ci jedynie bezradność i bierne oczekiwanie na to, co przyniesie los. „