Pełna ciepła i zaskakujących zwrotów akcji kontynuacja powieści "Szukając przystani".
Kiedy Wanda i jej maleńka wnuczka Pola zostają same, sytuacja młodej emerytki się komplikuje. Rozstaje się ze wspólnikiem Wiktorem i wynajmuje restaurację. Jakby tego było mało, kiedy sama potrzebuje pomocy, najbliżsi tylko w niej widzą swoje wsparcie.
Czy wystarczy jej siły i wewnętrznego uporu, żeby przetrwać najtrudniejsze momenty? Czy emerytura będzie spokojnym czasem w jej życiu? Czy uda się jej znaleźć bezpieczny port? Nim znajdzie odpowiedź na te pytania, czeka ją jeszcze sporo niespodzianek od losu.
Zakończenie pierwszego tomu wcisnęło mnie w fotel i przyprawiło o drżenie serca. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.
Z recenzji czytelniczki
Anna Karpińska - autorka poczytnych książek obyczajowych, które cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników. Ukończyła politologię na Uniwersytecie Wrocławskim, uczyła studentów, była dziennikarką, wydawała książki, prowadziła firmę. Siedem lat temu porzuciła dotychczasowe życie zawodowe, całkowicie oddając się pisaniu powieści. Ma męża, trójkę dorosłych dzieci i troje wnucząt. Mieszka w Toruniu, weekendy spędza na wsi, przynajmniej raz w roku podróżuje gdzieś dalej, by naładować akumulatory. Nie wyobrażam sobie życia bez moich bohaterów, ale tworzę dla czytelników. To ich zainteresowanie stanowi dla mnie źródło satysfakcji i motywuje do pracy - mówi. "Bezpieczny port" to wyczekiwana z niecierpliwością kontynuacja "Szukając przystani" z serii "Rodzinne roszady".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2019-04-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 456
Książkę czyta się bardzo szybko. Pierwszoosobowa narracja, którą prowadzi Wanda, sprawia że czułam się jak na spotkaniu z dobrą znajomą, która opowiada mi swoją historię. Historię, która momentami była przygnębiająca, gdyż relacje między Wandą a jej matką były bardzo trudne, ponieważ starsza pani czyniła ciągłe wyrzuty córce, że nie potrafi ona być prawdziwą matką i córką. Nieustanne przytyki sprawiały, że główna bohaterka nie potrafiła rozmawiać z matką. Momentami byłam zła na Wandę, że nie potrafi zawalczyć o siebie. Brak jej zdecydowania doprowadzała mnie do pasji. Najgorsze w postępowaniu Wandy było to, że jedno mówiła a co innego myślała. Brak konsekwencji w swoich uczuciach do Wiktora spowodowały tylko niepotrzebne komplikacje w jej życiu, które otrzymała na własne życzenie.
"Bezpieczny port" to powieść o trudnych relacjach międzyludzkich, o wybaczaniu i bezwarunkowej miłości, o poszukiwaniu swojego szczęścia niezależnie od posiadanych lat, podążania za swoimi marzeniami, stawianiu granic, akceptacji wyborów jakich dokonują dorosłe dzieci. W powieści znajdziecie również liczne tajemnice, zdrady, zagubienie się oraz chęć znalezienia własnego miejsca na ziemi, które da szczęście. Powieść pokazuje nam historię zwykłej rodziny, która zmaga się z problemami, które mogą spotkać przeciętnego człowieka.
Jest to idealna lektura na jesienne wieczory, która skłoni do refleksji nad tym co jest najważniejsze w życiu.
"Bezpieczny port" Anny Karpińskiej jest kontynuacją powieści "Szukając przystani", którą czytało mi się bardzo przyjemnie, choć i emocji nie brakowało. Finał okazał się niezmiernie zaskakujący i wywołał u mnie... złość. Bo jak to tak zostawić czytelnika w zawieszeniu w chwili, gdy znika dziecko?!
Wanda Zarębska pojechała do Torunia, by pomóc córce Joasi przy chorych bliźniakach - Kajtku i Guciu, a trzyletnią wnuczkę Polę zostawiła pod opieką Wiktora - swojego wspólnika w restauracji. Nagle okazuje się, że Poli nie ma! Wiktor twierdzi, że wyszedł na dziesięć minut... Zrozpaczoną Wandę wspiera przyjaciółka Mirka, przyjeżdża też kuzynka Giga, informacje o zaginięciu dziecka pojawiają się w mediach...
Sprawa zniknięcia Poli - z perspektywy czytelnika, który ma wiele stron przed sobą - wyjaśnia się szybko. Jednak kolejne tragedie uderzają w bohaterów, zaś w ich wyniku Wiktor wyjeżdża, Wanda nie do końca rozumie swoje uczucia i jest rozdarta między Wiktorem a Witoldem. Próbuje poradzić sobie z zarabianiem, domem oraz wnuczętami a przecież z dziećmi, choć dorosłe, też ma wiele problemów. Niełatwo jej jest być również przyjaciółką, bowiem wciąż przechodzi kolejne próby obserwując partnera Mirki.
Swoją samotność, zwłaszcza wieczorami, wypełnia pisaniem listów oraz rozmyślaniem o decyzjach, które musi podjąć - ona sama oraz jej dzieci. Wie, że może je wspierać, martwić się, ale nie zrobi tego za nich. Jednocześnie musi zrozumieć, że czas gdy musiała dla rodziny, dzieci poświęcić karierę, marzenia i plany, minął a teraz jest ten moment, kiedy może zająć się sobą. Wielokrotnie byłam zła na decyzje Wandy, jej błędy, brak odwagi i niezdecydowanie mocno mnie denerwowały.
"...los czasami rekompensuje nasze porażki sukcesami następnego pokolenia." *
"Bezpieczny port" to książka ogromnie podkreślająca życie zwykłych ludzi, którzy muszą godzić się z tym, co niesie los. Smutki przeplatają się tutaj z radościami - porwanie, wypadek samochodowy, śmierć, narodziny, romans, zaręczyny, pogrzeby, śluby, niepełnosprawność, poszukiwanie ojca dziecka czy też ratowanie życia niewinnego niemowlęcia (przeszczep szpiku). Pomiędzy tym jest czas na podróżowanie do Toskanii czy nad polskie morze, robienie interesów a przede wszystkim miłość... Do kogo zapuka?
"Każdy na coś czeka, każdy czymś się martwi." **
Anna Karpińska potrafi uwieść czytelnika słowami, powieść jest napisana lekko, choć wielokrotnie żal, ból i łzy wygrywają... W ogóle nie odczuwa się tych setek stron, tylko płynie obserwując koleje losu bohaterów. Ogromną rolę odgrywają w książce przyjaźń i miłość, sukcesy i porażki, liczy się wsparcie, pomocna dłoń i symboliczne pożegnania. Na przykładzie bohaterów Karpińska pokazała jak bardzo rozpacz i strach zbliżają ludzi, choć czasami trzeba wejść dwa razy do tej samej rzeki, by stać się mądrzejszym. Po jednym nie zawsze działa.
Przyznaję, że przy tak skonstruowanych przygodach poszczególnych bohaterów, licznych petardach, nie miałam pojęcia jak autorka zakończy opowieść. Kogo połączy w pary a kto będzie rozpaczał w samotności. Patrząc globalnie - jestem zadowolona.
"...życie czasem cię nagrodzi czymś, co masz na wyciągnięcie ręki, ale nie możesz tego złapać.
Jak we śnie." ***
Podsumowując - "Bezpieczny port" to historia o różnych spojrzeniach na życie, odmiennych priorytetach, ciężarach wskakujących nam na ramiona nieproszone, o odbieraniu nadziei, zawodach i rozterkach sercowych, problemach rodzinnych, raczkującym szczęściu oraz uszczęśliwianiu na siłę. Polecam!
* A. Karpińska, "Bezpieczny port", Prószyński i S-ka, Warszawa 2019, 68%
** Tamże, 52%
*** Tamże, 76%
Dalsze losy jakże prawdziwych i sympatycznych bohaterów czyli emerytowanej nauczycielki Wandy oraz jej najbliższych: córek Kasi i Joanny oraz syna Łukasza.
Wanda w dalszym ciągu zajmuje się Polą po nieudanej próbie asymilacji jej w Niemczech dokąd zabrała ją jej matka Kasia. Dramatyczne wydarzenia związane z porwaniem dziewczynki przez niezrównoważoną psychicznie kobietę spowodowały, że Wanda rezygnuje z prowadzenia restauracji, a jej wspólnik Wiktor po śmierci żony wyjeżdża do Włoch.
Joanna za wszelką cenę chce się uniezależnić od teściów. Przeprowadza się do babci do Torunia i w tym mieście zaczyna karierę zawodową na uczelni. Próby załagodzenia konfliktu między nią a danielem na razie spełzają na niczym.
W morzu zamieszania rodzinnego tylko Łukasz układa sobie życie z Karoliną. Ich związkowi nie grożą żadne czarne chmury, a para realizuje krok po kroku swoje plany od zaręczyn po budowę domu.
Bardzo pięknie po raz kolejny autorka pokazuje jak ważne są więzy rodzinne. Jak ważne jest wsparcie w trudnych chwilach. Widać to w relacji Wandy do jej mamy staruszki i choć kobieta nie jest łatwa we współżyciu to zawsze może liczyć i na córkę i na wnuczkę.
Na wsparcie może liczyć także wciąż odstająca od rodziny Kasia, która staje przed bardzo poważnym problemem. Jej druga córeczka musi mieć przeszczep szpiku ponieważ zachorowała na bardzo agresywną formę białaczki. Problem poszukiwania dawcy szpiku oraz cała procedura pokazuje z czym tak naprawdę musi zmierzyć się rodzina znajdująca się w takiej sytuacji. I tu autorka zwraca uwagę na to jak powinna być przygotowywana osoba będąca dawcą zwłaszcza w przypadku małego dziecka.
W powieści nie brakuje oczywiście subtelnie rozwijającego się wątku rodzącej się miłości między Wandą, a Wiktorem. Uczucie to jest takie eleganckie, każdy element jest odpowiednio przygotowany. Tu nie ma miejsca na przypadek.
Oczywiście jak i w poprzedniej części nie brakuje fantastycznych przyjaźni czyli Mirki stojącej zawsze u boku koleżanki czy też kuzynki Gizeli zawsze mającej szalone pomysły. Choć bohaterom nie brakuje zakrętów życiowych to każdy problem udaje się wcześniej czy później rozwiązać, co w obecnych czasach jest takie podnoszące na duchu.
Nie czytałam pierszej częśći "Rodzinnych szarad", ale nie przeszadzało mi to w zrozumieniu akcji i poznaniu bohaterów. Powieść o trudnych relacjach międzyludzkich zmusza do przemyśleń. Życie głównej bohaterki Wandy pełne nie jest monotonne. Matka 2 córek i syna, opiekunka prawna wnuczki ma życie pełne wrażeń. Stara się fizycznie jak i radą pomagać swoim dzieciom. Dba również o swoją dalszą rodzinę i przyjcióki. Jest mądrą kobietą, godną do naśladowania. Problemy opisane w książce to samo życie. Jedna córka nie wie kto jest ojcem jej dzieci, druga ma problemy małżeńskie, syn wiąże się z dużą starszą kobietą. Wanda cieszy się każdą dobrą zmianą w ich życiu, potrafi dostrzec ich starania.
"Bezpieczny port" to powieść o trudnych relacjach międzyludzkich, o wybaczaniu i bezwarunkowej miłości, o poszukiwaniu swojego szczęścia niezależnie od posiadanych lat, podążania za swoimi marzeniami, stawianiu granic, akceptacji wyborów jakich dokonują dorosłe dzieci. W powieści znajdziecie również liczne tajemnice, zdrady, zagubienie się oraz chęć znalezienia własnego miejsca na ziemi, które da szczęście. Powieść pokazuje nam historię zwykłej rodziny, która zmaga się z problemami, które mogą spotkać przeciętnego człowieka.
Jest to idealna lektura na jesienne wieczory, która skłoni do refleksji nad tym co jest najważniejsze w życiu.
Nie miałam okazji przeczytać wcześniejszej części, nie wiedziałam więc na co się przygotować. Przyznaję, że byłam zaskoczona. Spodziewałam się opowieści o młodych ludziach, młodej rodzinie, gdy tymczasem "Bezpieczny port" to historia babci. Historia, która łapie za serce... Nie mogłam pojąć jak można zostawić własne dziecko. Było mi żal tej małej istotki, byłam też pełna podziwu dla kobiety, która zostawiła dla niej wszystkie swoje marzenia i całe życie. Poświęciła się jej bez reszty, musiała się dwoić i troić, zastępować matkę i ojca, a jednocześnie walczyć o swoje uczucia, o swoje marzenia. Nie brakło w tej książce nadziei, nie zabrakło wiary i wsparcia przyjaciół. Mimo mojego początkowego rozczarowania, jestem zachwycona historią jaką poznałam :)
Kontynuacja losów młodej emerytki Wandy i jej wnuczki Poli. Po burzliwych i dramatycznych przeżyciach z chwilową utratą wnuczki, Wanda w gniewie rozstaje się ze swoim wspólnikiem. Po odejściu Wiktora, Wanda stara się poukładać sobie życie na nowo, zwłaszcza to służbowe. Co zrobić z restauracją? Co zrobić z dalszą opieką nad Polą, której mama - Kasia - raptownie zwraca się o pomoc, której potrzebuje od.... Poli! Czy Wanda odnajdzie swój bezpieczny port? Czy szczęście jej dzieci i wnuków stanie się priorytetem? Polecam!
Życie przybiera różne kolory. Nigdy nie jest czarno-białe, a czasami nawet potrafi zaskoczyć paletą barw. Kontynuacja książki "Kiedy nadejdziesz"...
Matka i jej niemal czterdzieści lat temu oddana do adopcji córka zaczynają się do siebie zbliżać. Ale w życiu nic nie jest proste. Droga do pojednania...