Człowiek nie wybiera miejsca i czasu urodzenia. Otrzymuje w „prezencie od losu” kolor skóry, zestaw wartości uznawanych przez jego środowisko oraz status materialny. Wraz z upływem czasu jego świadomość jednak dojrzewa. Poznaje granice życia, których nie może lub nie chce przekroczyć. Tak było, jest, ale czy tak będzie?
XXI wiek to czas globalnych zmian. Planeta boryka się z wieloma problemami: wzrostem ludności, brakiem pożywienia, wody, zatrutym powietrzem, czy epidemiami o zasięgu ogólnoświatowym. Wzmaga się terroryzm, nasilają konflikty zbrojne i religijne. Zdesperowani i świadomi różnic ludzie migrują, szukając innego miejsca do życia. Nauka wyznacza nowe standardy istnienia. Ludzie nie godzą się już z utartymi schematami. W dzisiejszym świecie nie ma rzeczy niemożliwych.
Granice Ziemi to książki, które zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Ale to również wędrówka w głąb siebie. Prawda o człowieku i przełamywaniu przez niego wszelkich granic. Fabuła akcji nawiązuje do cyklu powieści Raport Ziemi, stanowiąc jednocześnie odrębną całość.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-01-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 172
Marzenia mają ogromną moc. Wciąż szukają dla siebie miejsca i okazji, by żyć. Przekonały się o tym Papierowe Lalki, które wyruszyły w podróż do Londynu...
W Izraelu znika woda. Z dnia na dzień wysychają koryta rzeczne, a wraz z nimi ginie przyroda. Neo zostaje oddelegowany przez CIA do zbadania sprawy. Jednocześnie...
Przeczytane:2022-01-21, Ocena: 6, Przeczytałam, Współpraca,
"Bezimienni" to pierwsza książka z nowego cyklu pt. "Granice Ziemi" nawiązująca luźno, poprzez obecnych w niej bohaterów, do "Raportu Ziemi". Tutaj znów w dość typowy dla autorki sposób wykorzystany został motyw wędrówki, ale nie tylko w sensie fizycznym, ale również mentalnym, ponieważ przeniesiony do Meksyku Neo odkrywa zapomniane rejony oraz cywilizację Azteków.
Główny bohater wraz ze swoją towarzyszką Sarą zwiedza kraj i poznaje jego mroczne tajemnice głęboko skrywane przed innymi. Kult śmierci oraz kobietobójstwo to jedynie drobny wycinek historii, o której świat woli nie wiedzieć. Mroki przeszłości ponownie dają o sobie znać. Nakazują zastanowić się nad upadkiem cywilizacji, nad moralnością ludzkich uczynków.
W Meksyku granice już dawno zostały przekroczone. Dzieje się to w imię wartości od wieków uznawanych za jedyne słuszne, nienaruszalne. To my, ludzie, kroczymy ślepo drogą zasad przyjętych od zarania czasów. Nie sprzeciwiamy się im, nie próbujemy naprawić. To dla tych właśnie reguł jesteśmy bezimienni, niedookreśleni. Działamy w imię reguł narzuconych przez środowisko, nie mając imienia, tożsamości. Dla tych wartości nie jest ważne, kim są ich wyznawcy.
Autorka stawia jednak pytanie, czy w imię wielowiekowych definiowalnych aspektów kulturalnych powinniśmy poświęcić własną moralność? A może jednak warto byłoby się zastanowić, czy postępujemy słusznie, a nie ślepo podążać za tradycją. Gajda wręcz nakazuje pochylić się nad przeszłością, cofnąć, zatrzymać, pomedytować nad losem obecnych. Ważne jest przecież nie tylko to, co było, ale też to, co "tu i teraz".
To los żyjących powinien nas obchodzić najbardziej, a tymczasem zerkamy na nich z ogromnym dystansem, obojętnością, jakby przez dziurkę od klucza. Jesteśmy niemymi świadkami ofiar wielowiekowych rytuałów. Dla nas te istoty nie mają one imion, są nieokreślonymi osobnikami. Dajmy nieme przyzwolenie na okrucieństwo, samowolkę. A to wszystko dlatego, że taka jest tradycja i fałszywie pojmowana moralność. Po raz kolejny łamiemy granice człowieczeństwa, nie zważając, że dookoła czai się zło, przemoc, narkotyki, a Santa Muerte błogosławi i wspiera niecne czyny swoich chrześcijańskich wyznawców, których liczba z każdym rokiem rośnie, nie ograniczając się jedynie do Meksyku.
Te dwie sprzeczności na co dzień stykają się ze sobą jednocześnie wzajemnie się wykluczając, ale jednak obie silne i nieprzejednane nie dają się pokonać. Kult śmierci trafił na podatny grunt, będąc wygodną opcją dla tych, którym prawdziwe cnoty chrześcijańskie już nie wystarczą. Zło stało się silniejsze niż cokolwiek innego i rozpostarło swe macki na świat, niepodzielnie panując nad światem.
Kultura śmierci nieustannie nam zagraża, przez co jesteśmy skazani na nieustanne miotanie się na granicy życia i moralności, czyli między dwoma moralnościami, jako dwa przeciwstawne bieguny ludzkiego jestestwa. Kolektywizm jest ważniejszy wobec zaburzonego kultu jednostki niemającej tutaj żadnych praw. Bezwzględne poczynania podszyte tradycją stają w opozycji wobec przyzwoitości. To dobro jednostki powinno być najważniejsze, nawet jeśli miałaby na tym ucierpieć tradycja. Stąd potrzeba bycia bezimiennymi bohaterami opowieści. Inni mieszkańcy planety zwyczajnie boją się wiedzieć coś więcej o tych ludziach, nie chcą znać ich tożsamości. Dzieje się tak z prostej przyczyny, gdyby znali prawdę, musieliby coś z tym cokolwiek zrobić, zareagować na zło i cierpienie. A jeśli nie wiedzą, to tylko z wygody – wtedy z czystym sumieniem mogą nie brać w tym udziału.
Pogoń za szczęściem przez tych, którzy zaznali cierpienia, ból i terroru spowodowała ucieczkę do pseudonieba, iluzję raju, dającego nieme przyzwolenie na alkohol, przemoc oraz okrucieństwo wobec słabszych, których nie ma kto ochronić. Tak właśnie odczytuję historię Iwony Gajdy.