***EDYCJA SPECJALNA***
Bieszczady miały być dla Wiktora Forsta azylem. Zaszył się w niewielkiej wsi, znalazł wikt i opierunek u starej kobiety, w zamian zajmując się jej gospodarstwem i podupadającą chatą. Zostawił wszystko i wszystkich za sobą, nie potrafiąc poradzić sobie z tym, co bezpowrotnie utracił.
Zgnębiony żalem, chciał przestać istnieć, a odludne tereny Bieszczadów wydawały się do tego idealne. Do czasu. W okolicy bowiem zaczęto odkrywać niemożliwe do identyfikacji ciała, wszystkie z wypalonym między oczami, nieznanym symbolem. Miejscowa policja nie radzi sobie ze sprawą, śledztwo stoi w miejscu, w górach zaś pojawiają się kolejne ofiary. Apele przez oficjalne kanały nie działają, komenda główna z jakiegoś powodu odmawia pomocy. Jedynym, kto może jej udzielić, jest pewien komisarz na wygnaniu...
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2024-09-04
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
Krótko i węzłowato:
Nie mogę ani w pełni pochwalić kolejnego komisarza Forsta, ale skrytykować też za bardzo nie idzie - akcja spójna, czyta się dobrze, zwrot akcji jest. Ponadto to dziewiąta książka serii i bez dwóch - pozostałe przeszły mi przez ręce i głowę - więc wiedziałem, czego się spodziewać. Po kilku "Komisarzach" widać, że warsztat pisarski Remigiusza Mroza rozwija się, ale jednocześnie wkradł się schematyzm. Nie dostarcza już takich emocji, jak np. "Ekspozycja", choć flow wydaje się być lepszy. Plus za realistyczne Bieszczady. Widać, że autor rzeczywiście bywał w tych rejonach. Coś za coś.
Remigiusz Mróz w powieści „Berdo” zafundował czytelnikom bodajże dziewiąte spotkanie z komisarzem Wiktorem Forstem. Obiektywny nie będę bo Mroza lubię a jeszcze bardziej Wiktora, którego polubiłem od początku, od pierwszej zgrzewki piwa jak łaziłem za nim górskimi ścieżkami z drżeniem w sercu. Wiem, że normalnie to Wiktor już dawno by wyleciał z psiarni a żaden komendant wojewódzki Policji pozwolenia na broń by mu nie dał ale wszak to tylko powieść, jak zawsze powtarzam. I tak dalej typa lubię tak jak wtedy kiedy razem czekaliśmy na pociąg w Zakopanem. Powieść przypadła mi do gustu i dość gładko przez nią szedłem także dlatego, że akcję tym razem Pan Remigiusz przeniósł w Bieszczady. Jakiś czas temu latałem tam przed Wiktorem czego długo nie zapomnę ale to już inna historia. Bieszczady to nie Tarty ale mimo wszystko dzieje się naprawdę sporo. Wiktor jak zawsze pozornie niczego nie kojarzy, jest otępiony i czasem zagubiony. Z pomocą Mroza zaskakuje nas praktycznie na każdym kroku a magia bieszczadzkich połonin w połączeniu z demonami przeszłości, które tu spotykamy na każdej ścieżce bardzo temu sprzyja. Korci mnie aby wrócić tam i poszukać pewnego niedźwiadka z plecakiem, jak go spotkacie to proszę uważać, może być wystrzałowo.
Wiecie co, ja chyba naprawdę lubię czytać serie bez względu na kolejności, bo wtedy od wewnątrz mogę stwierdzić czy jest ona dla mnie, czy może lepiej dać sobie z nią spokój. Z tego, co zdążyłam się zorientować, jest to dziewiąty tom z komisarzem Forstem, a ja żadnego z nich nie kojarzę. Chciałam jednak bardzo go przeczytać, bo przyciągał mnie jakimś dziwnym smutkiem. Nie wiem czy wiecie, ale każda książka ma w sobie taką aurę, po której można poznać, czy nam się spodoba. No więc czytając ją od razu było ukazane, że komisarz bardzo za kimś tęskni. Stoczył się na samo dno, zrobił z siebie menela, a przecież w duszy wciąż miał ten instynkt, który nakazywał mu działać tam, gdzie ktoś był krzywdzony. Jednak jego stan upojenia wygrał i zamiast z godnością pokazać niedoszłemu gwałcicielowi gdzie jego miejsce, nie skończył, bo pojawili się jego kumple i dali mu porządny wycisk. Po tym wszystkim zostaje ostrzeżony, że ma jak najszybciej wyjechać, gdyż grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Następnie przechodzimy do innego miejsca, gdzie ktoś bardzo krzywdzi innych ludzi. Główny bohater nie raz spojrzy broni w oczy, lecz czy ma między nimi jakąkolwiek przewagę?
Wiecie co, tak sobie pomyślałam, że ta pozycja przypomina mi dawny western, jeśli ktokolwiek kogoś skrzywdził, bo rodzina musi pomścić jego ból. To było bardzo trzymające w napięciu, choć mam wrażenie, że akcja nie biegła szybko do przodu. Autor co jakiś czas przeskakuje do dalszych wydarzeń i to na nich skupia największa uwagę. Wiktor Forst jest twardym człowiekiem, którego choć pokiereszują prawie do umarłego, to przeważnie wstaje z martwych. Największym jego minusem jest tylko branie używek, które służą mu do zapomnienia o Dominice. Na samo jej wspomnienie coś się wewnątrz niego zaciska i zamiast iść do przodu bardziej lewituje w miejscu. Jest tu ktoś, komu na nim zależy i choć nie wiemy jak wielkie łączą ją z nim stosunki, to on sam podchodzi do nich na chłodno, choć nie raz posmakował tego i tamtego. Autor przedstawił dosyć twarde postacie, które posiadają brak kultury, ale mają instynkt dobrego człowieka(nie każdy). Po tej pozycji chciałabym przeczytać osiem wcześniejszych części:-)
Jest bohater książkowy, do którego macie słabość? Ja tak mam z Forstem. I tak sięgam po kolejne tomy i zastanawiam się, kiedy autor przestanie się nad nim znęcać.
Wiktor Forst po ostatnich wydarzeniach w Tatrach zaszywa się w Bieszczadach. Swoje miejsce znajduje w domu starszej kobiety, której pomaga w utrzymaniu starej chaty.
Nie potrafi się pogodzić ze stratą. Pogrąża się w nałogu narkotykowym. Niestety spokój i powolne umieranie nie jest dla niego. W Bieszczadach zaczęto znajdować ciała kobiet z wypalonym tajemniczym symbolem. Miejscowa policja prosi o pomoc najbardziej doświadczonego śledczego, jaki znalazł się w okolicy. Forst mimo słabej kondycji, angażuje się w śledztwo.
Nie jest to łatwe na narkotyczny haju i z niebezpiecznymi ludźmi na karku. Czy Forst odnajdzie mordercę i sens życia? Czy znowu uda mu się wyjść cało? Czy przyjdzie po niego upragniona śmierć?
"Berdo" to już 9 tom cyklu z komisarzem Forstem. Remigiusz Mróz nie daje Wiktorowi wytchnienia. Wydaje mi się, że tyle nieszczęść nie spotkało żadnego innego bohatera. Uzależnienia, utrata bliskich, wypadki. Ile jest w stanie udźwignąć jeden człowiek?
Druga rzecz to żaden inny bohater nie przeżył tylu górskich wypadków. Mam wrażenie, że Forst jest niezniszczalny. Z jakiej góry by nie upadł i tak przeżyje. Nie mniej mam do niego słabość i ciągle sięgam po kolejne tomy. Cały czas mam nadzieję, że autor się nad nim zlituje i spotka go w końcu coś pozytywnego.
Najlepszą częścią książki są dla mnie dialogi między Forstem i Osicą. Ten sarkazm, złośliwości i docinki są genialne. A w audiobooku czytanym przez Krzysztofa Gosztyłe to prawdziwe złoto. Według mnie relacja tej dwójki to zdecydowanie mocną stroną tej książki. Uwielbiam ten duet.
Zagadka kryminalna jest ciekawa. Autor wplótł w akcję prawdziwe wydarzenia z przeszłości. Historia Bojków i Łemków, którzy kiedyś zamieszkiwali Bieszczady, wydaje się fascynująca. Szkoda, że ten wątek nie był bardziej rozbudowany. Z chęcią poczytałabym o tym więcej.
Jedno jest pewne. Forst nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Pozostaje nam czekać na jego ponowny powrót. Mam nadzieję, że będzie w lepszej kondycji.
Mam słabość do komisarza Forsta. Jak to Mróz, nieco przesadza z ilością traumatycznych wydarzeń, które biedaka spotykają.
Wiktor Forst to jeden z tych bohaterów, z którymi ciężko się rozstać, zarówno nam - czytelnikom, jak i najwyraźniej też autorowi...
Po trudnym zakończeniu ostatniej części wracamy z komisarzem w góry. Ale tym razem - już nie Tatry, ale Bieszczady. Rozbity psychicznie komisarz oraz nieodłączny Osica kolejny raz stają przed zagadką do rozwiązania - a przed nimi majaczy niewesołe rozwiązanie...
Dostajemy dokładnie to, czego można było się spodziewać po tej książce. Czyta się ją szybko, jak zawsze.
Dziewiąte spotkanie z komisarzem Forstem. Tym razem prowadzi śledztwo z Osicą i lokalną policjantką. Akcja dzieje się tym razem w Bieszczadach. Zadaniem Forsta jest wykrycie mordercy 3 kobiet. Sposób zabójstwa podobny do poprzednich częśći. Medody śledztwa rownież przypominają te opisane w poprzednich częśćiach. Forst wchodzi i schodzi z różnych szczytów, przemierza wiele kilometrów, chociaż kondycja już nie ta, bo stał się narkomanem. Akcja wciąga, chociaż toczy się powoli. Najbardziej podobały mi się przepychanki słowne Forsta z Osicą, uszczypliwe, a jefnocześnie troskliwe. Widać, że tych dwoje bardzo się lubi.
"...każdy z nas ma jakieś berdo,na które musi się wspiąć..."
To już dziewiąte spotkanie z komisarzem Forstem,którego, no kurcze coraz bardziej lubię :-) Osica i Forst to para jedyna w swoim rodzaju,gdzie słowne przepychanki jednego w formie żartu ,drugiego w formie cierpkich przekleństw sprawiają,że książkę czyta się z uśmiechem na twarzy.
Tę serię trzeba zaznaczyć, trzeba czytać po kolei,bowiem bez znajomości poprzednich tomów,nie będzie miało sensu.Tym bardziej ,że mamy tu sporo wspomnień z przeszłości,która wraca do bohatera jak bumerang.
Nie pozostaje tak więc nic innego jak polecić cała serię i oczywiście "Berdo",która to część zaprasza czytelnika tym razem w malownicze Bieszczady,które to kryja niejedną tajemnicę i niejedno morderstwo z którymi Forst będzie musiał się zmierzyć.
Wiktor Forst wie, że jego życie już nigdy nie będzie takie, jak dawniej. Gdy uległ wypadkowi na Zawracie, wszystko się zmieniło. Przeniósł się do Krakowa...
Gdzie jest Wiktor Forst? To pytanie zadają sobie zakopiańscy śledczy, gdy topniejący w Tatrach śnieg odsłania makabryczny widok na zboczach Giewontu...
Przeczytane:2024-06-30,
Przeglądając biblioteczkę zastanowiła mnie pewna zależność gatunkowa, posiadam więcej kryminałów, sensacji, od literatury faktu czy biografii, z czego to wynika? Z chęci posiadania powieści autorów których lubię, cenię za kunszt i rzemiosło literackie, a serie w których się zaczytuję sprawiają że półki same wypełniają się dobrą literaturą. Tym razem na szali kładę kolejną z części serii o Wiktorze Forście, Remigiusza Mroza, tego autora raczej nie muszę przedstawiać, mówi się o nim, polski Stephen King, ilość wydawanych książek przerosła już 11 milionów egzemplarzy, słowem - nie nadążam z czytaniem, a chciało by się więcej. Tym razem opuściłam domowe pielesze, udając się do Połonina Wietlińskiego w Bieszczady, by odciąć się na weekend i naładować baterie. Co spotkało bohatera powieści dziewiątego tomu?
; Berdo ;
Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia.
Literatura: Kryminał
Seria: Tom 9 z Wiktorem Forstem.
Po wielu złych wydarzeniach jakie miały miejsce w życiu Wiktora Forsta, ten ucieka w Bieszczady by poszukać azylu, spokoju, zaszył się w niewielkiej wsi mieszkając kątem u pewnej starszej pani. Życie toczyło się spokojnie, aż do chwili kiedy stanął w obronie dziewczyny. Pobity trafił do szpitala gdzie jak się okazało został zmasakrowany przez synka lokalnego gangusa, którego zaczęli po czasie identyfikować ze znalezionym ciałem dziewczyny której wypalono na czole dziwny symbol. W okolicy zaczęto odkrywać kolejne niemożliwe do identyfikacji ciała, z tą samą pieczęcią. Miejscowa policja ma związane ręce, śledztwo stanęło w miejscu, dopiero Wiktor zaczyna po swojemu badać sprawę, dopiero pewien komisarz będący na wygnaniu udziela pewnych wskazówek, czego dotyczą, czy uda ustalić kim jest morderca?
Kolejny tom z serii z Wiktorem Forstem który bierze za bary sprawy beznadziejne, kryminał który chwilami bawi tekstowo, dialogowo, udzielamy się w życiu miejscowej społeczności, poznajemy obyczaje Władysławy, oddając jej serce za byciem kobietą z jajami, niby nie pozorną, przesadnie dbającą o domowników, niemal działającą jak kwoka, która zagłaskałaby kota na śmierć, ale posiadała mocny charakter, temperament i wiedzę, która zaskakiwała nie jednokrotnie bohatera. Ukazany obraz bezradności policjantów którzy wydawali mi się wycofani w sprawie, śledztwie, potrzebowali niańki która by poprowadziła za rękę całą sprawę wskazując palcem na tropy, szczegóły, fakty, za to Wiktor od razu wszedł w temat co jest odskocznią od jego prywatnych problemów, wkroczył na grząski teren udowadniając że możliwe nie istnieje. Cel był jeden - znaleźć mordercę, czego dowie się po drodze, polecam przeczytać.
Książka z brawurową szybką akcją, zmiennością wątków, okolic, widoków, mocna, z pazurem, interesująca, polecam serdecznie.