Do sali numer dwa na oddział geriatrii w ciągu trzech dni, o różnych porach, przybywają panie w przedziale wiekowym siedemdziesiąt – dziewięćdziesiąt dwa lata. Każda z nich prezentuje nietuzinkową osobowość. Różni je wszystko: wykształcenie, status społeczny, poglądy religijne oraz sytuacja rodzinna. Pani Kuruc ma naturę plotkary i bardzo szybko się orientuje w słabościach personelu oddziału, z racji tego, że przybyła najwcześniej, czuje się w obowiązku pełnić rolę gospodarza sali, pani Kobel, to osiemdziesięciodwuletnia staruszka bardzo otwarta na nowe prądy i nowe obyczaje, pod wpływem rozmów z pozostałymi pacjentkami, przekonuje się do nowego związku z mężczyzną, który od dłuższego czasu istniał w jej życiu. Pani Mirella, była tancerka w zespole pieśni i tańca, jest najbardziej schorowana i przez to niesprawna, jednakże stara się utrzymać wysoki poziom swojej urody, pomimo siedemdziesięciu pięciu lat. Nie waha się zaangażować do obsługi siebie każdego, kto się napatoczy, aby poprawić swoją prezencję na czas wizyty ordynatora oddziału. Jest przy tym bardzo cyniczna i każdą sytuację sprowadza do przyziemnych aspektów. Pani Anastazja, najstarsza i najbardziej wykształcona z kobiet, pełna wigoru i trzeźwego postrzegania świata, wierzy, że jeszcze długie lata przed nią. Wydawać by się mogło, że panie nie znajdą wspólnego tematu do rozmów, nic bardziej mylnego. Między staruszkami zawiązuje się nić porozumienia, która się wzmacnia, gdy do sali numer dwa przybywa najmłodsza, prawie czterdziestoletnia pani Oliwia. Kobieta jest bardzo opryskliwa i bezczelna. Ignoruje chęć nawiązania z nią rozmowy przez starsze pacjentki, a jeśli już podejmuje z nimi dialog, wytyka im niezaradność życiową i poleca wykłady na uniwersytecie trzeciego wieku. Pod wpływem rozmowy z panią Mirellą i obserwacji trudności, z jakimi borykają się staruszki w swojej codzienności, pani Oliwia uświadamia sobie, że starość wcale nie jest tak odległa, jak się jej wydawało i nie warto „wypruwać sobie żył”, albowiem nagrody może wcale nie być. W rewanżu za swoje niegrzeczne zachowanie postanawia zorganizować tytułowy bankiet, jednakże zaskakująco chłodna kalkulacja kosztów, zaprezentowana przez ordynatora oddziału sprawia, że do wymarzonego bankietu może wcale nie dojść. Niezbędne w tym względzie okaże się zaangażowanie szpitalnego kapelana.
Informacje dodatkowe o Bankiet wysuszonych kasztanów:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Data wydania: 2016-08-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7900-566-6
Liczba stron: 144
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2020-04-15, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam u siebie !, 52 książki 2020, 26 książek 2020, 12 książek 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Świat jest tak skonstruowany, żeby młodzi ze starymi przeplatali swoje życia. Geriatria i historie związane z ludźmi w podeszłym wieku, przeważnie łamią nam serce i ujmują duszę. Tutaj spodziewałam się komedii, mimo że wstępnie obawiałam się jak autorka pogodzi tak dwie różne rzeczy – starość z żartem.
Książka, którą miałam przyjemność czytać nie tylko zaskakuje swoim niewielkim gabarytem 140 stron, ale humorem, który naprawdę wprawia w dobry nastrój! Na sali szpitalnej, na oddziale geriatrycznym spotykają się 4 panie, które na wszelakie możliwe sposoby i dzięki swojej pomysłowości próbują poprawić sobie czas jaki tam mają spędzić.
Każda z naszych bohaterek jest inna, każda charakterystyczna jak i charakterna. Pani Kuruc walczy z otyłością, na którą (odniosłam wrażenie) zupełnie nie zwraca uwagi. Kolejna pani, Kobel – martwi się o cały świat tylko o nie siebie samą, a co za tym idzie, zapomina o tym co najważniejsze, czyli własne zdrowie. Trzecia pani, Mirela, jest wyjątkowo uprzykrzająca życie, nie oszczędza nie przyjemnych słów w kierunku personelu i jest trochę takim wrzodem na czterech literach. No i Anastazja, której można rzec, że arystokracja trochę siadła na głowę. I nasz rodzyneczka, młodziutka Oliwka, która odnoszę wrażenie, że jest symbolem zderzenia się świata młodości ze światem starości.
Całość jest okraszona ogromną ilością żartu. Nie każdej książce to pasuje, ale tutaj udało się autorce. Mam czasem wrażenie, że w nie których książkach to jest tak, że twórcy boją się pisać smutną prawdę w żartobliwy sposób. Pozycja jest krótka, ale jak dla mnie całkiem zgrabna, więc na pewno umili czas przy popołudniowej kawusi.