Kosmicznie piękne wydanie!
Bajki robotów z ilustracjami Przemka Dębowskiego
Edycja kolekcjonerska ukazująca się w Roku Lema
Zabawne, a jednocześnie podejmujące poważne tematy. Doskonale znane, a nieustannie zadziwiające oryginalnością. Wyjątkowe skrzyżowanie literatury science fiction z baśniową konwencją albo wystrzelone w kosmos baśniowe fabuły.
Dawno, dawno temu, gdzieś za Cieśniną Andromedzką, żyli sobie Palibaba-intelektryk, Królewna Elektrina i robot Automateusz...
Bajki robotów, opublikowane po raz pierwszy w 1964 roku, należą do najchętniej czytanych utworów Stanisława Lema. Wydanie z ilustracjami Przemka Dębowskiego ukazuje się w Roku Lema, przypadającym na rok setnej rocznicy urodzin Autora.
,,Przemek Dębowski potrafi wnikliwie odczytać i przełożyć twórczość Stanisława Lema na formę wizualną. Zaprojektowana przez niego seria znakomitych okładek stanowi spójną, a przy tym intrygującą interpretację treści książek. Jestem wielkim wielbicielem dokonań Przemka: od czasu fenomenu Daniela Mroza jest to pierwsza, moim zdaniem, tak interesująca propozycja zobrazowania dorobku Lema".
Wojciech Zemek, sekretarz Stanisława Lema
,,Wizja Daniela Mroza stanowiła dla mnie punkt wyjścia. Jego pieczołowicie wyrysowane retrofuturystyczne roboty zrosły się z tekstem Lema w wyobraźni kilku pokoleń czytelników. Moje Bajki robotów duchem są z nowego millenium: powstały w całości na komputerze. Chciałem jednak udowodnić, że geometria cyfrowych ilustracji także może być dowcipna i wcale nie jest bezduszna. Mam nadzieję, że moje obrazki (i w ogóle cała książka jako przedmiot) zapadną w pamięć odbiorcom na kolejne półwiecze!".
Przemek Dębowski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 208
Język oryginału: polski
Ilustracje:Przemek Dębowski
Gdzieś w kosmicznym świecie robotów, małe robociki też słuchają bajek na dobranoc. Z całą pewnością do ich ulubionych należą "Bajki robotów" Lema. Tymczasem dla nas ludzi dzieło to będzie niezwykłe i zaskakujące, lecz nie aż tak proste. Stanisław Lem już samym językiem stworzył coś oryginalnego i niepowtarzalnego. Połączenie klasycznej baśni z językiem science fiction dało niezwykle wybuchową mieszankę. Autor tworzy zupełnie nowe słowa, bawi się z nami językowymi gierkami. Książkę najlepiej przeczytać więcej niż raz, by je wszystkie wyłapać.
Krótka typowo baśniowa forma opowiadająca o elektrycerzach, którzy przeżywają przygody, podróżują, walczą, ubiegają się o rękę księżniczki. Mamy także konstruktorów, których wiedza i możliwości są niemal magiczne; maszyny, które stworzą wszystko; władców siejących tyranią wśród swego kosmoludu; więc także muszą pojawić się spiski i wojny. Bohaterowie chcą się wzbogacić, zdobyć sławę – czyli różne tematy często już w bajkach poruszane, a jednak inne. Nie mamy ludzi, lecz bardzo ludzkie roboty, choć uczucia i pragnienia zostają u nich takie same, mają o wiele więcej możliwości. Konstruują niezwykłe gigantyczne maszyny, abo takie, które da się włożyć tylko do ucha. Sami zmieniają swój wygląd i wielkość, podróżują po kosmosie.
Czy mamy zatem typowe kosmiczne bajeczki dla dzieci? Nie całkiem. Młodszych czytelników może chwilami przytłaczać język z wieloma naukowymi odniesieniami. Mimo iż ogółem bajka będzie zrozumiana to gorzej z jej pojedynczymi fragmentami, czytanie na pewno wymaga większego skupienia od czytelnika. Każda bajka ma jakiś swój morał, w którym za największą cnotę uważana jest mądrość. Nie wszystkie jednak przygody kończą się dobrze. Poruszanych jest też wiele filozoficznych trudnych tematów. Przykładowo „Przyjaciel automateusza” porusza bardzo mądry temat przyjaźni i bezgranicznej szczerości, ale także opowiada o sytuacji, kiedy nie ma już żadnej nadziei, pojawiaja się pytania o sens życia a nawet samobójstwo. Bajka nie odpowiada też jednoznacznie, jak prawdziwy przyjaciel powinien się w takiej sytuacji zachować. „Bajka o królu Murdasie” opowiada o tym, jak sami urzeczywistniamy własne lęki.Dlatego bardziej polecałabym tę książkę starszym czytelnikom.
Bardzo ciekawie przedstawieni są ludzie. Jako złośliwi, potężni, paskudni i obślizgli „bladawcy”. Traktowaniu są w dziele jak obcy, z którymi najlepiej nie mieć do czynienia. Jednak czytając o naszych ludzkich obyczajach widzianych oczami robotów, można się nieźle uśmiać. Jeśli kiedyś usłyszę pytanie, skąd się biorą dzieci, chyba nie powstrzymam się przed udzieleniem odpowiedzi cytatem z Lema. My potomstwo „programujemy metodą statystyczną, na zasadzie procesu Markowskiego, czyli stochastycznie, ślicznie, choć probabilistycznie; a robimy to niechcący i okolicznościowo...”
Prócz tego znajdziemy tam wiele ciekawych rozważań o kosmosie mieszających w sobie trochę nauki, filozofii i czystego humoru. Mimo iż nie jestem wielką fanką s-f i chwilami męczyłam się z językiem książki; uważam, że naprawdę warto było się z nią zapoznać. Twórczość Lema jest ponadczasowa, a w tej książce dosłownie połączył przeszłość i przyszłość, a na dodatek opowiedział nam ciekawe bajki.
To wydaje sie nieprawdopodobne-ale pomimo uplywu blisko pol wieku,te opowiadania wcale sie nie zestarzaly.Czyta sie je swietnie i dalej wywoluja na twarzy usmiech.
"Bajki robotów" to poznanie wszechświata, w którym żyją roboty, machiny. Poznane światy nie są zamieszkane przez ludzi, czy inne potrzebujące tlenu, jedzenia stworzenia. Odkrywanie go w poznanych bajkach było naprawdę oczarowujące.
To już moja druga książka Lema, którą miałam przyjemność poznać. Pierwszą był "Powrót z gwiazd", który przypadł mi do gustu, aczkolwiek na początku się go dość ciężko czytało przez język, który łatwy nie był. Z "Bajkami robotów" sprawa jest przyjemniejsza, bo i język łatwiejszy. Mało w nim słów niezrozumiałych, stworzonych na potrzeby książki... może nie mało, tylko te słowa jest o wiele łatwiej rozszyfrować, bo czy ktoś miałby problem z słowem "intelektryk"?
Może w przypadku tych bajek nie będę opisywać każdej kolejno, bo wiadomo - są lepsze i gorsze, ciekawsze i mniej ciekawe. Zresztą uważam, że w "Bajkach robotów" każdy znajdzie sobie swój ideał.
Za to strasznie, ale naprawdę strasznie spodobały mi się wyrazy w książce. Na przykład określenie rycerzy - elektrycerze (cudowne) albo określenie "bladawca". Choć bladawiec według robotów nie jest człowiekiem (ani razu nie było słowa "człowiek") to jednak przy każdym opisie bladawca pomyślało się o człowieku. Chociaż rurki z truciznami? Czy otwory... w sumie bladawiec w ustach robotów brzmi naprawdę ciekawie. Jak egzotyczny okaz zwierzęcia. I wiele, wiele innych. Przy tych nazwach aż ciężko się nie uśmiechnąć.
Forma bajek przypomina te nam znane. Większość jest o królach, królewnach, rycerzach, potworach, a nawet możemy znaleźć smoka. Różnica polega na tym, że królowie, królewny, rycerze, smok to roboty. Zaś miejsce akcji to kosmos i różnorodne planety. Każda bajka zawiera też morał.
W ogóle po lekturze stwierdziłam, że chciałabym zobaczyć "Bajki robotów" na dużym ekranie. Może jako serial animowany? Ale dla dorosłych. Mogłoby z tego wyjść coś naprawdę fajnego.
Tytuł lektury wskazuje na coś dla dzieci. Jednak tak naprawdę książka jest dla starszych czytelników. Znajdziemy w niej bowiem czasem makabryczne sceny. A nawet rozważania na temat samobójstwa (!!) czy rozważania na temat śmierci, sensu życia (lub jego bezsensu jak kto woli).
W bajkach obecny jest też humor. Co prawda jest on przeważnie tzw. czarnym humorem. Jednak naprawdę podczas lektury można się uśmiechnąć do książki. ;)
Plusem jest też fakt, że wszystkie bajki rozgrywają się w jednym uniwersum. Bladawiec w każdej opowieści, w której się pojawia, jest tą samą tajemniczą istotą, o której niektóre uczone roboty wiedzą więcej, inne mniej. Fascynacja niektórych robotów Bladawcem też nikogo nie dziwi. Każdego fascynuje to, co tajemnicze. Nawet jeśli się tego boi.
W książce zobaczymy też jak autor się bawił językiem. I jakie to może być fajne. Tworzenie nowych wyrazów - to jedno. Ale podczas lektury możemy też znaleźć choćby maszynę tworzącą tylko wyrazy na "n" czy zmiany wyrazów, która wynikła z działania głuchego telefonu.
Lektura jest naprawdę przyjemna i bardzo wartościowa. "Bajki robotów" to historie, które powinien poznać każdy fan fantastyki. Legendy robotów mogą mieć w sobie cząstkę prawdy... no bo jeśli roboty staną się maszynami samodzielnie myślącymi... nie wiadomo, jak wówczas traktowaliby je ludzie - czy tak jak bladawce? Czy może okazaliby się od nich mądrzejsi? Może roboty mogłyby żyć obok ludzi jak choć "Futuramie". A może będą musiały uciekać, bo nie będą traktowani tak jak być powinni. Być może też dojdzie do jakiejś wojny z robotami. Wersji jest wiele. Tak wiele. Pomysłów daleko nie trzeba szukać - jest wiele filmów, seriali, książek, w których porusza się problem inteligencji maszyn. "Bajki robotów" to też jedna z hipotez na ten temat. Choć nie tylko.
Ogromnie polecam. :)
Pierwsze spotkanie z Lemem i napewno nie ostatnie. Niesamowite.
Kunszt Lema nie podlega dyskusji, jednak dla mnie Bajki nie okazały się strzałem w dziesiątkę.
Książkę wybrałam, gdyż mój partner bardzo polecał tego autora, a sam jest czytelnikiem marnym i bardzo skromnym. Więc jak już coś poleca to trzeba sprawdzić. :) Bajki jak to bajki, jedne super, jedne mniej. Trochę nierówności, rzeczywiście wyobraźnia jest, ale nie wszystko mnie porwało. Fajne jest to, że jeszcze coś chce od niego spróbować. Więc ogólnie wrażenie dobre.
Naprawdę sience-fiction nie w moim typie. Myślę jednak że bez względu na moją opinię warto przeczytać książkę, nie była taka zła.
Napisany w 1958 roku Eden otwiera epokę dojrzałej twórczości science fiction Lema. Co zatem sprawia, że powieść nadal czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem...
W swojej najnowszej książce znany pisarz i futurolog dokonuje nie tylko konfrontacji własnych hipotez ze stanem nauki na początku XXI wieku, jak sam mówi:...
Przeczytane:2021-06-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Posiadam, współpraca, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
„Nie jest dobrze, ale i całkiem źle też nie jest. Bo przegrałbym niechybnie dopiero wówczas, jeśliby mi i rozum ukradli” – cyt. „Skarby króla Biskalara”.
W bajkach robotów znalazłam kilka odniesień do bajek, które w dzieciństwie czytali mi rodzice. Ale te były dużo łatwiejsze…
Książka ta przeznaczona jest dla osób, które lubią wyzwania, ponieważ język, którym są napisane bajki jest niepowtarzalny i trudny. Autor stworzył wiele nowych słów elektrycerz, bladawiec, gigacyan, mikromił, itp.
Nie będę opisywała kolejno każdej bajki. Niektóre podobały mi się bardziej, inne mniej. Wydaje mi się, że każdy znajdzie sobie w książce swoją ulubioną bajkę, bo każda z nich jest oryginalna i każda ma swój morał.
Jaka bajka spodobała się mnie najbardziej już wiecie, bo cytat zamieściłam na samym początku mojej recenzji.
Zdziwił mnie fakt, iż autor pisał tę książkę w 1964 r. Czytając ją w XXI wieku mam wrażenie, że została napisana wczoraj, a nie ok. 50 lat temu. Twórczość Stanisława Lema jest ponadczasowa i nie jest to stwierdzenie przesadzone.
Nie wypada w Roku Lema nie przeczytać, choć jednej książki tego autora. Polecam „Bajki robotów”.