Na całym świecie istnieją mityczne bestie, które nie mogą być zakwalifikowane do oficjalnego łańcucha pokarmowego. Posiadają one nadprzyrodzone moce i żyją wśród ludzi. Ferry jest jedną z osób zajmujących się badaniem relacji między bestiami a ludźmi. Jest profesjonalną Badaczką mitycznych bestii.
Jej historia zaczyna się kiedy Wiverna atakuje pobliską wieś, a Ferry postanawia zbadać przyczyny jej zachowania.
Wydawnictwo: Waneko
Data wydania: 2019-08-27
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 0
Tłumaczenie: Joanna Szmytkowska
NOWY ELEMENT ŁAŃCUCHA POKARMOWEGO
Chociaż często sięgam po mangowe jednotomówki, naprawdę rzadko trafiam na coś, co jest w stanie autentycznie mnie zachwycić. Wiadomo, jak jest: jeżeli jakaś opowieść jest dobra, wydawcy chcą ją ciągnąć jak najdłużej. Jeśli więc coś kończy się szybko, najczęściej nie jest szczególnie wybitne. Oczywiście Japończycy, z ich przywiązaniem do perfekcji, nawet z tych słabszych opowieści potrafią stworzyć coś wartego uwagi, ale fakt pozostaje faktem. Po „Badaczkę mitycznych bestii” sięgnąłem z prostego powodu – urzekła mnie szata graficzna. Reszta była już tylko formalnością – w moje ręce trafiła naprawdę godna uwagi jednotomówka, przy lekturze której bawiłem się naprawdę dobrze.
Witajcie w świecie, gdzie istnieją tak zwane mityczne bestie. To wyjątkowe stworzenia, które w żaden sposób nie wpasowują się do łańcuch pokarmowego, zajmowanego przez inne zwierzęta, a na dodatek władają niesamowitą siłą. Ich obecność wśród ludzi bywa niepokojąca i niebezpieczna. Ich badaniem, a zarazem i powstrzymywaniem przed atakami na wsie i miasta, bo i takie się zdarzają, zajmuje się Ferry. A my wraz z nią odkrywamy niezwykłości, jakie skrywa jej świat!
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/09/badaczka-mitycznych-bestii-keishi.html
Przeczytane:2019-12-11, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam u siebie !, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019,
Nie od dzisiaj wiadomo, że fantastyka jest rodzajem literatury, który porywa mnie zawsze bez końca. Nie musimy wspominać tu tylko o Harrym Potterze czy władcy Pierścieni, bo nie tylko tam były magiczne stworzenia, a książeczka, która mnie porwała pozwoliła trochę inaczej spojrzeć na różnorakie bestie 🙂
Może na początek zacznę od naszych bohaterów, których pokochałam całym swoim serduszkiem, chodź specjalne względy ma u mnie jednak nasz książę ciemności – królik (a może to zając? Nigdy nie umiałam tego rozróżnić) Kuushuna! Co jak co, ale ta właśnie postać ujęła mnie swoją przemianą i zachowaniem, które jednak udowadnia, że nikt nie rodzi się zły. Sama Ferry jest tak ludzka, taka urocza z masą wyrozumiałości dla każdego, że gdy akcja prowadziła nas do historii jej pochodzenia, wyłam jak bóbr! No i nie można zapomnieć też o nietoperku Toro, który rozkochuje w sobie każdego czytelnika!
Akcja owej książeczki, jest spójna i pięknie opowiedziana. Nasza dziewczynka (młoda dama w sumie) pomaga ludziom w małych metropoliach, które zostają napadane przez różne (tytułowe) mistyczne bestie. Spotyka zatem wiwernę, morderczego konia, syrenę, która wbrew pozorom pomaga, a także inne stworzenia. Zupełną kwintesencją owej historii jest dla mnie retrospekcja, w której dowiadujemy się skąd w ogóle są nasi bohaterowie. I to jest piękne. Ot tak, po prostu – piękne i porywające do tego stopnia, że oczy miałam niczym pięciozłotówki! A do tego śliczna kreska, która do tej historii jest perfekcyjna.
Nie ma co się kłamać, obwoluta jest genialna, historia fantastyczna, kreska śliczna – brać i czytać i nie ociągać się! Warte grzechu! ♥