Fascynująca historia jednej z pierwszych malarek Europy.
W dniu, w którym Artemizja Gentileschi głośnym krzykiem oznajmia swoje przyjście na świat, Caravaggio zaczyna osiągać pozycję jednego z najważniejszych malarzy epoki. Orazio, ojciec dziewczynki, należy do grona jego uczniów. Nie osiągnie sławy swojego mentora, ale on i jego synowie będą utrzymywali się z obrazów.
Na początku XVII wieku malarstwo jest sztuką zarezerwowaną dla mężczyzn: kobieta nie może zostać członkiem Akademii, ani podpisywać obrazów nawet jeśli jest ich autorką. Nie może brać za nie pieniędzy. A właśnie tym chce zajmować się Artemizja obserwująca ojca i braci, sprzątająca w ich pracowni, myjąca pędzle, którymi potrafi posługiwać się nie gorzej niż oni.
Droga do spełnienia marzeń będzie jednak długa i niezwykle trudna. W jej trakcie Artemizja będzie poniżana, wyśmiewana, gwałcona. Potrzeba będzie wiele siły oraz determinacji w walce o sprawiedliwość i przełamywanie społecznych barier.
,,Artemizja" Nathalie Ferlut i Tami Baudouin to świetnie udokumentowany i napisany portret niezależnej kobiety o wielkim talencie, która namalowała jedne z najwybitniejszych obrazów epoki baroku.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2019-04-24
Kategoria: Architektura, kultura, sztuka
ISBN:
Liczba stron: 102
Tytuł oryginału: Artemisia
Czy można robić co się chce kiedy jest się kobietą? Nawet teraz nie zawsze jest to możliwe, a co dopiero w XVII wieku. Ale Artemizja miała w nosie konwenanse i robiła co chciała. Jeśli chciała pracować z ojcem to to robiła, nawet jeśli było to pozowanie do obrazów w negliżu. Jeśli chciała malować to malowała, niezrażona tym, że kobiety nie powinny malować nic poza misą z owocami. Jeśli chciała się uczyć malarstwa, to robiła to nawet nie będąc przyjętą do akademii.
Jednak cena takiego życia była wysoka. Zostaje uznana za dziwkę, zgwałcona, a to koniec dla kobiety w jej czasach. Jednak ona wcale tak nie myślała. A może raczej później tak nie myślała. Był jeszcze czas, że przejmowała się tym, co inni powiedzą, ufała, że wieloletni oprawca się z nią ożeni jak przyrzekał. Cóż miała innego zrobić? Przecież nikt by nie zechciał puszczalskiej, a zarabiać na obrazach też nie mogła. Niejedną kobietę takie wydarzenia by złamały. Nie ją. Jednak po jej twórczości, bardzo brutalnej i bezwzględnej, widać było, że cierpi. Tematyka jej prac często krążyła wokół zemsty. Sztuka stała się swoistą terapią.
Natalie Ferlut opowiedziała losy Artemizji w bardzo emocjonalny sposób. Nie mamy tu tylko nakreślonego życiorysu malarki, ale i świetnie zaprezentowane tło społeczne bohemy, w której nie znajdywano miejsca dla kobiet.
Więcej na
ART(EMIZJA)
W historii sztuki niezbyt często pojawiają się kobiece nazwiska. Czy to znaczy, że mężczyźni lepiej czują się w tej dziedzinie? Wcale nie. I o tym właśnie opowiada „Artemizja” – a dokładniej o kobiecie, która w czasach., gdy przedstawicielki płci pięknej nie mogły ani podpisywać, ani nawet sprzedawać swoich dzieł, zapragnęła zostać malarką. O kobiecie, otaczających ją ludziach i świecie, do którego nie pasowała.
Jest rok 1593, kiedy na świat przychodzi Artemizja Gentileschi, córka malarza Orazia. Od małego otoczona przez płótna i przybory malarskie, nie ma zbytniej okazji do zapamiętania swojej matki, która umiera kilka wiosen później. Zostaje jej tylko ojciec, człek chłodny i wymagający, który odnośnie swojej pociechy ma jasne oczekiwania – chce by dziecko jak najszybciej zaczęło pracować w służbie sztuki. Ktoś w końcu musi mu mieszać proszki, chłodzić oleje, rozrabiać kleje… A wszystko to w dojmującej, chaotycznej biedzie, jaka panuje w domu Oraziów. Ale jej ojcu, uczniowi samego Caravaggio, nawet jeśli nie jest dane osiągnąć sławy swego mistrza, udaje się związać koniec z końcem właśnie dzięki malarstwu. Jednak Artemizja zaczyna mieć zdecydowanie większe plany – sama chce zostać malarką. Jak ma jednak tego dokonać, skoro jest to sztuka zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn? Skoro kobieta nie może nawet podpisać swojego dzieła ani sprzedać go dla własnego zysku? Dziewczyny to nie zraża. Wręcz przeciwnie. Podejmuje zaciekłą walkę z losem i konwenansami, starając się spełnić swoje marzenia. Czy jej się to uda? Czeka ją ciężka droga, gdzie poniżenia i wyśmiewanie będą nie tylko chlebem powszednim, ale przede wszystkim jedną z najłagodniejszych rzeczy, jakie się jej przytrafią…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/05/artemizja-nathalie-ferlut-tamia-baudouin.html
Przeczytane:2019-07-14,
W obrazach religijnych Caravaggia wyczuwa się rzeczywisty dramat: naprawdę powodowały u widza wstrząs. Tak o dziełach barokowego mistrza napisał Michael Levey w Od Giotta do Cézanne’a. Zarys historii malarstwa zachodnioeuropejskiego. Równie silna dramaturgia wiąże się z życiem i twórczością naśladowców Caravaggia. Jedyną caravaggionistką w tym gronie była Artemisia Gentileschi.
Urodziła się w 1593, w rzymskiej rodzinie, jako córka Orazia Genitleschi – barokowego malarza, także caravaggionisty. Trudno sobie wyobrazić lepsze dla artysty czas i miejsce. To wymarzone okoliczności – chyba, że artysta przyszedł na świat jako kobieta. Malarki nie miały w tym czasie możlwości wstąpienia do Akademii, a co za tym idzie, nie mogły sprzedawać swoich prac, a nawet samodzielnie kupować materiałów potrzebnych do ich powstania. Los Artemisii okazał się wyjątkowo tragiczny. Przyczynił się do tego nauczyciel rysunku, Agostino Tassi. Zatrudniony przez jej ojca, pomagał Artemisii w dopracowaniu światłocienia i tkanin na obrazach, ale także zgwałcił ją wielokrotnie, a następnie szantażował. Kiedy Gentileschi zaszła w ciążę, odbył się proces, podczas którego to dziewczyna musiała dowodzić swojej niewinności i była torturowana. Po kilkunastu latach, jako pierwsza kobieta w historii, dołączyła do florenckiej Accademia del Disegnio. W jej twórczości powtarzały się motywy prześladowanych kobiet – Judyty zabijającej Holofernesa czy Zuzanny i starców.
Tę burzliwą – raczej nieznaną szerszemu gronu biografię – udało się Natalii Ferlut i Tamii Baudonin zamknąć w małej graficznej książce. Historia została przedstawiona ciekawą kreską. Niekiedy bardzo skrótową i minimalistyczną, niekiedy bardzo plastyczną i bogatą. W tle opisywanych wydarzeń dostrzec można rzymskie oraz florenckie kadry, szczegóły barokowych strojów czy wnętrz, a nawet oryginały obrazów Gentileschich.
Chociaż historia sztuki nie jest mi całkowicie obca, komiks o Artemisii okazał się poruszający i wypełniony ciekawostkami. To książka przygotowana niezwykle rzetelnie. Grafika i dopracowana treść tworzą w niej spójną artystyczną wizję. I jeszcze jedno – choć możecie domyślać się tego z samej biografii Artemisii – komiks jest raczej dla czytelników 15+. Kolejnym tytułem przygotowanym przez wydawnictwo Marginesy w graficznej serii jest „Audubon. Na skrzydłach świata” Fabien Grolleau, Jérémie Royer. Sięgnę po nią na pewno.