Apokalipsa (#1). Czas odkupienia

Ocena: 5 (2 głosów)

Berlin 2039, miasto z przeszłością...

ale bez przyszłości...

Kiedyś stolica Europy, dziś radioaktywny trup.

Gdy na Unter den Linden i Alexanderplatz polują

mutanty, tylko nielicznym starcza odwagi, by przemierzać

ulice tej jednej z największych metropolii.

Jednak prawdziwe niebezpieczeństwo kryje

się w podziemiach. Istnieją ludzie, których nie

opuszczają sny o potędze. Chcąc dopiąć swego,

idą po trupach innych.

Są gorsi od krwiożerczych bestii, bo dla nich

liczy się tylko jeden cel - władza.

Informacje dodatkowe o Apokalipsa (#1). Czas odkupienia:

Wydawnictwo: WarBook
Data wydania: 2016-09-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788364523595
Liczba stron: 400

więcej

Kup książkę Apokalipsa (#1). Czas odkupienia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Apokalipsa (#1). Czas odkupienia - opinie o książce

Avatar użytkownika - malczes88
malczes88
Przeczytane:2017-06-09, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,

Berlin 2039 roku nie jest już tym miastem, jakie znamy. Kiedy dwadzieścia lat wcześniej zakończyła się nuklearna wojna, ze świata pozostały zgliszcza. Zgliszcza i pozostałości ludzi, którzy pochowani w tunelach żyją jak szczury. Na zewnątrz nie da się normalnie żyć zarówno z powodu promieniowania, jak i grasujących wszędzie mutantów. Życie ocalałych berlińczyków toczy się głównie w tunelach metra, gdzie na każdej stacji panują inne obyczaje. Ludność podzieliła się na frakcje i w zależności od przynależności każdy ma jakieś zadanie. Radzą sobie jak mogą. Kwitnie handel, walutą są naboje, uprawiają rośliny, hodują świnie, mają swoją dzielnicę czerwonych latarni. Najbezpieczniejsze są stacje, które bazują głównie na handlu, lecz są też stacje, werbujące bojowników tzw. Brunatni i Anarchiści, są stacje składające się z byłych wojskowych tzw. RAF oraz kilka stacji, nad którymi władzę sprawuje Kalif. W odległych krańcach metra żyją Botanicy, naukowcy eksperymentujący na florze, osobnicy mało lubiani i trzymający się na uboczu. W pewnym momencie, nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, pod dawnymi terenami Zoo pojawili się ludzie zwani Darwinistami. I to oni będą siła napędową tej powieści.

Głównym bohaterem „Czasu odkupienia” jest młody, około dwudziestoletni Matthias, który jest stalkerem. Wraz ze swoim starszym kolegą ,Jorgiem, jest człowiekiem do wynajęcia, zarabiającym na tym, co znajdzie na zewnątrz ale także na zleceniach typu ochrona, poszukiwania czy transport. Jorg jest mózgiem z doświadczeniem, Matthias, chociaż na zewnątrz wychodzi już od jakiegoś czasu, czuje się znacznie gorszym stalkerem. Dzięki rozległym znajomościom i wykonywanym czynnościom ich życie, pomimo ciągłego narażania się, upływa w miarę spokojnie. Wszystko się zmienia, kiedy dostają zlecenie od Kalifa, by odnaleźli jego syna, który zniknął bez wieści. Już od początku spotykają ich same kłopoty w podziemnym świecie a wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy wychodzą na powierzchnię. Pogłoski o niezniszczalnym mutancie, ludziach zoombie i znikających grupach żołnierzy okazują się być podstawne. Grupa poszukiwawcza chwilowo zmienia status i powiększa się o kilku nowych członków wywodzących się z różnych grup. Pomiędzy nimi znajduje się także jedna dziewczyna, mała, sprytna i nielubiana Jasmin, która stanie się obiektem rozterek głównego bohatera.

 „Czas odkupienia” spokojnie mógłby być wydany w Uniwersum Metra 2033, gdyż nie odbiega wiele od książek tamże umieszczonych. Podobny podziemny świat, podobne problemy. Tutaj jednak autor postawił na akcję umiejscowioną głównie na zewnątrz metra, wśród zgliszcz dawnego Berlina, gdzie grasują przeróżnej maści mutanty, począwszy od zmienionych wilków, orłów, po stworzenia przypominające smoki czy ogromne krakeny, będące zmutowanymi genetycznie ośmiornicami. Dzieje się dużo, dzieje się szybko, dzieje się cały czas. Szybka akcja to ogromny atut tej powieści, w której czytelnik nie nadąża z poznawaniem bohaterów, bo ci są już praktycznie martwi. Krew się leje, członki latają, oczy nie nadążają za wydarzeniami. Z jednej pułapki wpadamy w następną i chociaż można się spodziewać, iż główny bohater przeżyje, to zagadką jest kto z nim przetrwa do końca.

Matthias to facet, którego da się lubić. Na początku spokojny, skromny, nie czujący się zbyt pewnie, skory do rozmyślań i dość niezgrabny. Z czasem pokazuje się jako człowiek odważny, lojalny i koleżeński, lecz także porywczy i agresywny. Nie zdając sobie z tego sprawy, w obliczu praktycznie zerowych szans na przeżycie, staje się przywódcą i szansą dla garstki osób, które mają nadzieję ocalić metro od totalnej zagłady.

Muszę przyznać, że bawiłam się naprawdę dobrze przy tej lekturze. Pomimo zupełnie odmiennego klimatu od „Matra 2033”, gdzie atmosfera jest duszna i mroczna, dałam się wciągnąć w wykreowany przez autora świat, wypełniony straszliwymi potworami, ciągłą walką o życie, czasami wręcz karkołomnymi zadaniami, przed jakimi stają bohaterzy. Polubiłam Matthiasa i jego kompanów, kilku żałowałam, wielu pożegnałam z radością. Podobało mi się to, iż akcja nie skupia się tylko pod ziemią, a wręcz większość fabuły rozgrywa się na powierzchni, gdzie czytelnik może zobaczyć wielkość zniszczeń.

 „Czas odkupienia” to dobra pozycja postapokaliptyczna, która stawia głównie na szybką akcję. Fani Metra2033 może pokręcą nosem, gdyż ta książka na pewno nie dorównuje pierwowzorowi, jednak kilka pozycji z tego Uniwersum na pewno przebija. Tempo akcji jest tak szybkie, że naprawdę trudno się oderwać. Polecam na kilka godzin relaksu, oderwania się od rzeczywistości i pogrążeniu się w świecie, gdzie zwykły pająk urasta do rangi szybkiego mordercy a pole trawy może zmienić Twoją osobowość.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
Uleczkaa38
Przeczytane:2016-11-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,

 Vladimir Wolff to autor, którego znaliśmy dotąd z niezwykle barwnych, emocjonujących i ekscytujących powieści wojennych, osadzonych na ogół w alternatywnej rzeczywistości, lub w nieodległej przyszłości. Tymczasem oto tenże tajemniczy autor postanowił zaskoczyć nas wszystkich nową opowieścią, tym razem spod znaku post apokaliptycznej fantastyki, która to przenosi nas do po nuklearnego Berlina, gdzie to jego nieliczni ocalali mieszkańcy, wiodą swój nędzny żywot w tunelach metra. Książka ta nosi tytuł "Czas odkupienia", i okazała się nakładem Wydawnictwa Warbook.

 Berlin, rok 2039. Świat legł w zgliszczach nuklearnej wojny, która to kilkadziesiąt lat wstecz  pochłonęła miliardy istot. Ci, którzy przetrwali, schronili się w rozległych tunelach i stacjach podziemnego metra, gdzie to pozakładali nowe osady, miasta, frakcje społeczno-polityczne, skupiające wokół siebie grupy ocaleńców. Najodważniejsi z  nich - Stalkerzy, wychodzą na skażoną powierzchnię w celu zdobywania cennych i przydatnych przedmiotów, mogących służyć nie tylko pomocą w podziemnym życiu, ale także jako cenny towary wymienne. Jednym z takich wędrowców jest główny bohater tej historii - Matthias, który to wraz ze swoimi przyjaciółmi - Jorgiem i Nerdem, wiodą swoje niebezpieczne, stalkerskie życie. Pewnego dnia otrzymują oni intrygujące zlecenie, jakim to jest odnalezienie zaginionego syna muzułmańskiego przywódcy - Kalifa, który przepadł bez śladu przed kilkoma tygodniami. Mathias i Jorge przyjmują owe zlecenie, które okaże się najtrudniejszym i najniebezpieczniejszym w ich całym dotychczasowym życiu...

 Pierwsze skojarzenie wiążące się z lekturą tej opowieści, to oczywiście "Uniwersum Metro 2033", którego to pomysłodawcą jest Dmitrij Głuchowski. Skojarzenie jak najbardziej uzasadnione, gdyż książka Vladimira Wolffa mogłaby stać się pełnokrwistą, kolejną odsłoną tego post apokaliptycznego cyklu, i to jedną z ciekawszych. Ten sam świat, te same realia, podobne pomysły na scenariusz fabularnej historii. Czy to jednak źle...? Otóż absolutnie nie, gdyż przecież nikt nie dał Panu Dmitrijowi wyłączności na ową wizję świata po nuklearnej zagładzie, a co za tym idzie każdy autor ma prawo snuć swoją własną opowieść w osadzoną w podobnych realiach, z czego to skorzystał nasz tajemniczy Pan Wolff. I tak oto efektem jest barwna powieść akcji z pokaźną porcją fantastyki, przygody, militarnej literatury i dobrego, czarnego humoru. Co prawda, nie mogę powiedzieć, że to coś nowego i świeżego, gdyż wątki, motywy i pomysły te odnalazłam w wielu innych pozycjach spod znaku "Metra 2033", ale nie przeszkadzało mi to w tym, by pasjonować się tą intrygującą opowieścią o młodych Stalkerach, przemierzających zakamarki berlińskiego metra i zrujnowane, jak i również zmutowane,  obszary tej wielkiej, europejskiej metropolii...:)

 Autor posłużył się tutaj wielokrotnie wykorzystanym i doskonale sprawdzonym już motywem, jakim  to jest wyprawa głównych bohaterów opowieści, obfitująca  w liczne dramatyczne chwile, nagłe zwroty akcji i przygodę, jakiej to nie sposób jest się oprzeć. Oto wraz z pierwszymi rozdziałami poznajemy głównego bohatera - Matthiasa, czyli młodego, aczkolwiek już doświadczonego Stalkera, któremu będziemy towarzyszyć przez całą tę historię. Poznajemy ten mroczny, berliński świat, zarówno "podziemny" i "nadziemny", jak i również prawa, politykę, zasady nim kierujące. Potem przychodzi czas na danie główne, czyli wyprawę poszukiwawczą podjętą przez Matthiasa, jego kompana Jorge, oraz kilku towarzyszących im osób. Wyprawę, która na wskutek pewnych tragicznych i nie do końca jasnych wydarzeń, przemienia się w najprawdziwszą misję bojową... Od tej chwili strony lektury wypełnia walka, zarówno z ludźmi, jak i mutantami tego post nuklearnego świata, zaś całość puentuje w iście spektakularny sposób, barwny finał. I muszę tutaj przyznać, iż autor prowadzi nas przez tę opowieść w bardzo dobrym, intrygującym i efektownym stylu, co raz serwując nam liczne niespodzianki i zwroty akcji, tak byśmy choć przez chwilę nie poczuli się znużeni tą opowieścią. 

 Jeśli chodzi o bohaterów tej historii, to prezentują się oni dobrze, choć też nie rewelacyjnie. Oto bowiem poznajemy tu Matthiasa, który odgrywa pierwszoplanową rolę, a także jego kompanów w tej historii, czyli Jorgego, Jasmin, Grubera, i innych... I tak oto nasz dzielny Stalker jawi się tu jako sprytny, zaradny, odważny żołnierz, który jednak ma też swoje liczne wady. I to akurat należy uznać za plus, gdyż  Matthias jest człowiekiem nie koniecznie stworzonym do roli bohatera i obrońcy uciśnionych, lecz raczej do dbania swoje własne życie, jak i o los najbliższych mu osób. Tu należy się wielki plus tej kreacji i jego twórcy, który dał nam bohatera interesującego, a przy tym wiarygodnego względem realiów i miejsca, w jakim żyje. Jedyne, co mnie nieco irytuje w Matthiasie, to jego zbyt daleko idąca naiwność, zwłaszcza względem innych ludzi, co nieco razi i kłóci się z doświadczeniem, jakie niewątpliwie on posiada. Co do pozostałych bohaterów, to są oni barwni, ciekawi, dość przekonywujący, choć niestety wciąż tak naprawdę mało przez nas poznani podczas naszej przygody z tą opowieścią, zwłaszcza z tej bardziej prywatnej, nie koniecznie wydobywanej na zewnątrz przy pierwszym spotkaniu, strony. Nie zabrakło tu także i czarnych charakterów, którzy są także intrygujący, wiarygodni w swych rolach i odpychający, jak na "schwarz charaktery", przystało.

 Vladimir Wolff zaprezentował nam tutaj bardzo ciekawy obraz post apokaliptycznego Berlina, który jest bardzo mroczny, sugestywny i niezwykle wyrazisty. To ulice, skwery, place wypełnione gruzami domów, wrakami porzuconych samochodów i dziką roślinnością, przejmującą co raz bardziej ten świat w swe władanie. To także szczelnie zamknięte i oddzielone od powierzchni  tunele metra wraz z licznymi stacjami, na których to śpią, pracują, spędzają wolny czas ocalali mieszkańcy niemieckiej stolicy, którzy mieli to szczęście znaleźć się w chwili nuklearnego ataku w pobliżu podziemnych węzłów komunikacji. Poznajemy to życie nie tylko od strony zwykłych ludzi, ale także z perspektywy zarządców, wojskowych, polityków, którzy tak jak zawsze miało to miejsce w historii świata, tworzą tam podziemne systemy władzy, oparte na ucisku, strachu, przemocy... Oczywiście, są i lepsze stacje, choćby nawet te stworzone przez Ligę Arabską, na których można żyć lepiej, w miarę swobodnie i przede wszystkim bezpieczniej. I właśnie udział i dominująca roli wyznawców Islamu, została ukazana tutaj w bardzo ciekawy sposób, gdyż jest to stosunkowo pokojowy obraz, zwłaszcza w konfrontacji z rządami nazistów, czy też komunistów... Ponadto wielkie słowa uznania należą się także autorowi za perfekcyjnie przedstawioną tu topografię Berlina i jego podziemnych stacji, która może służyć niemalże jako przewodnik po tym mieście.

 Świat tej opowieści, to jednak nie tylko metro, żyjący tam ludzie i systemy władzy, jakie nimi kierują. To także bowiem zmutowana fauna i flora, która stanowi nowych właścicieli tego skrawka na ziemi, jak i również śmiertelne niebezpieczeństwo dla jego ludzkich mieszkańców. I trzeba przyznać, iż Pan Wolff okazał się w tym temacie wielce pomysłowym autorem, oferując nam tutaj zmutowane hordy dzikich kotów, przerośniętych gadów, trujących pajęczaków, jak i również roślin o destrukcyjnych właściwościach psychotropowych. Ba, nie zabrakło tu także nawet i chodzących trupów, co zawsze działa na wyobraźnię czytelnika. I choć przeczytałam w swoim życiu mnóstwo książek opisujących post apokaliptyczne anomalie natury, to ta wizja Vladimira Wolffa bardzo do mnie przemawia i plasuje się tym samym w ścisłej czołówce tychże obrazów, jakie to niesie sobą literatura.

 Autor tej książki należy bez wątpienia do jednego z najbardziej uznanych polskich pisarzy, pod względem przedstawiania wojny na kartach literatury. I choć w przypadku tej książki być może nie  możemy mówić o wojnie w stricte znaczeniu tego słowa, ale o walce, już jak najbardziej tak. Co by bowiem nie powiedzieć, sceny walki z mutantami i ludzkimi przeciwnikami, wypadają tutaj niezwykle okazale, wiarygodnie, intrygująco. W mej ocenie są to najlepsze i najciekawsze elementy tej lektury, które dostarczają mnóstwa emocji, przygody, adrenaliny. Doskonała znajomość wojskowego sprzętu, efektowne sceny opisującego jego użycie i rezultaty działania, jak i również realizm samej walki i taktyki jej prowadzenia, sprawiają że książka ta należy do jednej z najlepszych opowieści post apokaliptycznych, pod względem przedstawionych w nich scen walki.

 Lektura "Czasu odkupienia", to bardzo intrygujące, ciekawe i atrakcyjne spotkanie z fantastyką, które sprawiło mi wiele frajdy i literackiej przyjemności. Spotkanie udane, choć też nie wybitne, czy też nad wyraz wyjątkowe. Opowieść ta stanowiła dla mnie bowiem kolejną odsłonę "Uniwersum Metro 2033", nawet jeśli nie jest ona jej częścią składową, to po prostu inaczej nie potrafię jej odbierać. Czy to dobry kierunek w karierze Pana Wolffa? Myślę, że ciekawy i zapewne także spełniający dziecięce marzenia tego autora, wszakże któż nie chciałby stworzyć powieści spod znaku fantastyki;) Z pewnością, to odważna decyzja, która może przysporzyć Panu Wolffowi nowych fanów, ale też i rozczarować pewną grupę miłośników jego dzieł spod znaku wojennej powieści political-fiction. Niemniej, jeśli o mnie chodzi, to cieszę się że miałam okazją przeczytać tę książkę i z wielką chęcią sięgnę także po jej kontynuację, która z pewnością powstanie.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy