Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2012-07-18
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 300
Książka poświęcona życiu Amy Winehouse, napisana przez jej ojca Mith'a. Zapoznajemy się tutaj z historią rodziny Winehous'ów od "podszewki". Autor opowiada nam różne anegdoty z rodzinnego życia, z czasów dzieciństwa, wczesnej młodości oraz późniejszych czasów, gdy piosenkarka była już znana. Gdy czytamy te historie Amy jawi się nam jako zwyczajna osoba. Dzięki opisom ojca Amy, jesteśmy przy jej narodzinach, możemy zobaczyć jak wyglądało jej dzieciństwo, dorastanie, pierwsze miłości. Przyglądamy się początkom jej kariery, gdy wszystko dopiero kiełkowało, i nikt nie spodziewał się, że ta dziewczyna odniesie tak duży sukces.
W książce mamy sporo zdjęć Amy, ale także osób z jej rodziny: rodziców, dziadków. Zamieszczono też fotografie laurek i kartek okazjonalnych jakie Amy dawała swojemu ojcu. Zarówno barwne fotografie, dobrej jakości jak i te czarno-białe (dziadków Amy) jeszcze bardziej przybliżają nas do osoby artystki.
Książka ukazuje Amy jako osobę zwyczajną, kochającą swoją rodzinę, bardzo do niej przywiązaną.
Oczywiście oprócz tych wszystkich opisów z młodych lat Amy, jak i historii kariery i drogi do sukcesu, Mitch Winehouse opisuje te mroczne strony z jej życia. Przede wszystkim szczegółowo przedstawia czytelnikom długą walkę z uzależnieniem od narkotyków a później walkę z alkoholizmem. Czytając kolejne rozdziały podążamy przez przeplatające się ze sobą wzloty i upadki z jakimi borykała się nie tylko sama Amy, ale też najbliżsi gwiazdy, a także jej przyjaciele i współpracownicy. Do tego dochodzi też toksyczna miłość do Blake'a i wiążące się z tym uczuciem zaślepienie pociągające ją coraz bardziej w dół.
Autor w końcowych rozdziałach wyjaśnia również szczegóły dotyczące Fundacji imienia Amy Winehouse, której pomysł założenia zrodził się w głowie Mitcha niedługo po jej śmierci.
Można by pomyśleć: "Po co czytać kolejną książkę o Amy. Przecież to już było." Owszem, ale jeśli miałabym porównywać ten tytuł do poprzedniego "Ratując Amy" - historia opowiedziana przez ojca Amy jest o wiele bardziej wiarygodna i bardziej interesująca od tej jaką podała nam dziennikarka Daphne Barak. Może głównie dlatego, że Mitch Winehouse dość szczegółowo opisuje wydarzenia począwszy od pierwszych rozdziałów aż po te najsmutniejsze - ostatnie.
Biorąc pod uwagę fakt, że jest to bądź co bądź biografia Amy - cała opowieść jest smutna ze względu na jej finalny akt. Nie wiadomo jak potoczyłoby się życie Amy ale tak samo jak jej ojciec twierdzę, że na pewno stworzyłaby wiele wspaniałych przebojów na miarę tych, które dziś są znane niemal na całym świecie. I między innymi ta myśl towarzyszy przy zapoznawaniu się z historią krótkiego życia Amy...
Książka jest z pewnością warta uwagi i godna polecenia. Każdy fan artystki powinien ją mieć i przeczytać. Ci, którzy nie przepadają za Amy mogą się zapoznać z treścią właśnie tej książki choćby po to, by wyrobić sobie własne zdanie na jej temat, a nie takie jakie zazwyczaj podają nam plotkarskie doniesienia medialne.
Przeczytane:2015-08-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2015, Mam,
Po śmierci Amy słyszałam wiele negatywnych, wręcz osądzających opinii dotyczących postawy jej ojca. Podobna fala krytycyzmu przepłynęła przez internet po wydaniu przez Mitch'a Winehouse'a książki "Amy. Moja córka":
Cyt. "Spłodził i zabił", "bojkotuję tą książkę! Tatuś chce zarobić jak nic!"
To tylko namiastka komentarzy wyłowionych z sieci. Warto jednak sięgnąć po książkę, by poznać punkt widzenia osoby Amy bliskiej, skonfrontować zasłyszane "prawdy" i dowiedzieć się choćby tego, iż cały zysk ze sprzedaży książki przekazany zostaje na rzecz fundacji Amy Winehouse.
Przyznam, iż nie śledziłam od początku życia i kariery Amy. Wysłuchałam paru piosenek, obiły mi się o uszy informacje o ekscesach . I tyle.
Dopiero płyta "Back to black" zbliżyła mnie do jej twórczości.
Przeczytałam tę książkę, gdyż chciałam Amy bliżej poznać.
Poznać kobietę, która sama pisała teksty i muzykę. Teksty oparte na swych osobistych traumach i niepowodzeniach. Wszak właśnie wtedy była najbardziej płodna twórczo...
Podziwiałam, iż ma w sobie dość siły, by wykonywać następnie te utwory szerokiej publiczności... Jak się przekonałam po lekturze książki, a następnie po obejrzeniu filmu "Amy", wszystko miało swą cenę.
Książka napisana jest z punktu widzenia ojca. Nie jest obiektywna. I właśnie dlatego wzbudza tak skrajne emocje. Niewiele w niej o matce Amy, jej bracie i innych bliskich członkach rodziny. Autor skupia się raczej na swych emocjach.
Czytając ją starałam się zrozumieć sposób myślenia i postępowania Mitcha, jak i samej Amy. Byłam wkurzona naiwnością ojca, jego łatwowiernością i niczym niezmąconą wiarą w swoje dziecko. Irytowało mnie, iż wszyscy skupiali się na tzw. objawach (dragi, alkohol), nikt nie zadał Amy pytania, dlaczego właściwie bierzesz? Co dzieje się w Twoim sercu? Przed czym uciekasz?
Ojciec założył, iż to czego córka potrzebuje to pełne stadiony i sława...
Z drugiej strony widzę bezradnego faceta, który tak bardzo chce wierzyć swemu dziecku, iż nie dopuszcza do siebie myśli, iż może go w ogóle nie znać. Kocha tak bardzo, iż w Amy widzi dwunastoletnią beztroską dziewczynkę, której wiele rzeczy uchodzi płazem.
A sama Amy? Dojrzała, a chwilami tak bardzo naiwna i beztroska, że aż irytująca. Wrażliwa poetka nie stroniąca od wulgaryzmów. Pewna siebie, a jednak zagubiona. Niezależna, ale też ulegająca wpływom.
Była w niej masa sprzeczności, smutku i lęków, z którymi zmagała się od wczesnej młodości...
Trudno ją zrozumieć komuś, kto szczęśliwie wolny jest od tak skrajnych uczuć. Amy w moim odczuciu była totalnie zagubioną, młodą osobą, która nigdy nie chciała fortuny i kilkunastotysięcznej publiczności.
Piosenki były dla niej poezją, której nie planowała wyśpiewywać światu bez końca.
Jak można oderwać się od przeszłości, gdy po raz kolejny trzeba śpiewać o "powrocie do czerni", przeżywać te wspomnienia i związane z nimi emocje na nowo? Nie można, z lektury tej wyraźnie widać, iż w Amy występy te wzbudzały ogromny lęk.
W trakcie tej lektury targały mną różne emocje, które jednak nie pozwalały mi odłożyć książki na bok. Bezsilność, bezradność, irytacja, żal i ogromne wzruszenie towarzyszą mi do dziś gdy przeglądam filmy z jej występów. Zdecydowanie jednak polecam ją każdemu przed wygłoszeniem osądzających tyrad.
Przyznaję, iż łatwiej było mi myśleć o treści tej książki przed obejrzeniem filmu "Amy".
Po tym seansie miałam w głowie mętlik. Nie wiem gdzie jest prawda. Nie chcę sądzić. Nie jest ważne już kto zawinił. Amy była dorosłą osobą, która kochała by żyć, żyła by kochać... Nie potrafiła jednak stawić czoła życiu. Żyła zbyt krótko, by się tego nauczyć.