Powieść pełna smaków, zapachów i uczuć. Valeria, pół Włoszka, pół Niemka, wraca po latach do Neapolu, by kontynuować pracę dziennikarską. Czy czarowne krajobrazy wybrzeża Amalfi, architektura, wyśmienita kuchnia i poznani ludzie pomogą jej odzyskać szczęście po rozstaniu z ukochanym? Czy któraś z nowych miłosnych przygód Valerii okaże się ważniejsza niż przelotny romans? Serdeczna i malownicza jak lazur otaczającego morza opowieść o odzyskiwaniu radości życia, w którym Włosi są prawdziwymi mistrzami. Efektowna fabuła i mnóstwo obyczajowych szczegółów z tamtejszej o codzienności, od zwyczajów w rodzinie po... biżuterię, inną dla żony, a inną dla kochanki. Inspirujące!
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 272
Tytuł oryginału: Amore, Amore
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Magdalena Jatowska
"..., czy wiesz, ile wart jest pocałunek?... Jego wartość polega na obietnicy, jaką on w sobie niesie. Przyrzeczenie i niepewność. A także ryzyko".
Włochy to miejsce, które od dawna znajduje się na mapie moich planowanych podróży. Chciałabym więc wiedzieć, co tak naprawdę oznacza bycie Włochem czy Włoszką. Ta książka częściowo odpowiada na to pytanie.
Maria Carmen Morese urodziła się w 1968 r. w Pompejach. Ukończyła studia germanistyczne, romanistyczne oraz historię sztuki, a doktorat obroniła w Niemczech. Wydała przewodnik po Neapolu. Obecnie jest dyrektorem Instytutu Goethego.
Valeria to córka mieszanego małżeństwa - ojca Niemca i matki Włoszki. Bohaterka próbując pozbierać się po rozstaniu ze swoim chłopakiem, postanawia wyjechać na jakiś czas do rodzinnych Włoch. Pobyt w słonecznej Italii ma pomóc Valerii w odzyskaniu radości życia, utraconej gdzieś w pogoni za nieuchwytnym szczęściem.
Książka Marii Carmen Morese to zbiór ciekawostek dotyczących życia mieszkańców Włoch. W jej fabule znajdziecie bowiem dość spory rozstrzał tematyczny - od sekretów włoskiej kuchni (niektóre opisy potraw powodowały, że stawałam się głodna) do obrazu włoskich obyczajów. Poza tym, z lektury tej powieści dowiedzieć się można, jak prawidłowo podawać kawę, jakie podejście do czasu mają Włosi oraz w jaki sposób ścielają łóżka, co wbrew pozorom, jest dla nich bardzo istotne. Jak więc widać, to książka nasycona wieloma smakami i zapachami.
Muszę przyznać, że ukazany przez autorkę obraz mentalności Włochów z ich gorącym temperamentem oraz przyzwolenie na częste zmiany partnerów lub miłostki na boku, okazały się dla mnie dość zaskakujące. Wiedziałam bowiem, że Włosi to kochliwy naród, ale nie sądziłam, że aż do tego stopnia. Maria Carmen Morese próbuje ukazać czytelnikowi różne odcienie włoskiej miłości. Miłości, która zdominowana jest przez tak różną od naszej, śródziemnomorską kulturę.
Poszczególne rozdziały tej powieści zostały podzielone na włoskie liczebniki, co okazało się dosyć ciekawym zabiegiem. Podczas lektury irytowało mnie jedynie nagromadzenie wielu zwrotów i słów w języku włoskim. Kreacja głównej bohaterki nie zaskoczyła mnie niczym szczególnym, dlatego bardziej skupiłam się na całej warstwie fabularnej dotyczącej Włoch, a nie na rozterkach życiowych Valerii.
"Amore, amore! Miłość po włosku" to książka, którą polecam czytelnikom lubiącym zgłębiać tajniki wiedzy o życiu we współczesnej Italii. A ja przyznaję, że w dobie pandemii, po jej lekturze, bardzo mocno zachciało mi się usiąść na świeżym powietrzu w jakiejś małej włoskiej kawiarence i napić się aromatycznego cappuccino, rozmyślając o życiu.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Mam bardzo mieszane odczucia odnośnie książki "Amore, amore .Miłość po włosku" . Już na samym początku nie ulega wątpliwości , że autorka chce jak najwięcej przekazać czytelnikowi informacji na temat samej Italii, ludzi tu mieszkajacych ( szczególnie młodych mężczyzn) a także zwyczajów tu panujących. Znajdziemy tu całą masę dialogów po włosku oraz historii dlatego jest to idealna pozycja dla kogoś kto zakochany jest w tym kraju...jednak nie dla wszystkich.
Dla zwykłego czytelnika, który pochłania książkę za książką jest to niezbyt wciagająca lektura na jeden wieczór. I to właśnie dla takiego czytelnika taka ilość informacji nie musi być przyjemna a wręcz przeciwnie, może być nużąca i wkurzajaca.
Zdecydowanie według mnie jest tu mało akcji i czegoś co przyciągnie uwagę.
Przeczytane:2013-10-17, Ocena: 4, Przeczytałam, "Wyzwanie - powieści obyczajowe", 52 książki 2013,
Gdzie szukać namiętnej, zmysłowej, ale, i ulotnej miłości? Jak to gdzie? Tylko we Włoszech. Włosi są uznawani za macho, każda kobieta im ulegnie i nawet ich przywiązanie do mamusinej kuchni nie przeraża ich wybranki serca.
Do Neapolu przyjeżdża pół Niemka, pół Włoszka - Valeria. Po burzliwym rozstaniu z narzeczonym przyjeżdża do Neapolu. Chcę tu odpocząć, ale pomóc bratu swej matki sprzedać hotel, który należał do jej babki. Valeria jak na Niemkę przystało jest poukładana, zorganizowana, pedantyczna i mimo, że jej matka jest Włoszką z krwi i kości, to wychowana w Niemczech dziewczyna nabyła typowe cechy obywatelki tego kraju. Podczas pobytu w Neapolu i obcowania z wyluzowanymi, niepunktualnymi Włochami Valeria zdobędzie nowe doświadczenia , jako dziennikarka, ale także jako kobieta.
Już na samym początku "urlopu" kobieta spotka przystojnego mężczyznę, o znanym nazwisku i pochodzącym z rodziny przemysłowych potentatów. Wuj przestrzega Valerie, że jest to członek neapolitańskiej mafii. Ale czy tak jest? Valerie kręci ten temat i tłumaczy sobie zainteresowanie przystojniakiem tylko i wyłącznie dziennikarską ciekawością.
Ale bogacz , to nie jedyny facet, który stanie na drodze dziewczyny. Pojawi się i żonaty przyjaciel jej wuja. Uwiedzie dziewczynę, by później nie zadzwonić.....
Przyznaję, temat miłości, i to w pięknych, urokliwych i romantycznych sceneriach Włoch jest oklepany i powszechny. Ale nie jest to ckliwa historia. Moją uwagę bardziej niż losy Valerii obchodziły aspekty społeczne. To, jak pisarka opisuje mentalność oraz zwyczaje Włochów.
Mężczyźni to macho, mający jedną żonę ,ale za to mnóstwo rozkochanym w sobie kochanek. Niestrudzeni w miłosnych igraszkach, impulsywni, nie znający słowa punktualność, lubiący zjeść i wypić , ale i bardzo rodzinni i gościnni z nich ludzie. Matki, które wiodą prym w domu, sprawdzają umiejętności przyszłych synowych. Żony, które przymykają oczy na zdrady męża, dbające o ich wygody, ale i temperamentne kiedy wymaga tego sytuacja.
Niemiecka precyzja zderzy się z włoską krwią, kąpaną w gorącej wodzie. Czy z takiej mieszanki wyjdzie coś letniego i byle jakiego?
Pisarka pisze lekko i przyjemnie dla oka. Nie powala oryginalnością, ale zapewnia swobodną od ciężkich przemyśleń pracy mózgu rozrywkę. No i można poznać kilka słówek włoskich, bo jak to zazwyczaj w takich powieściach bywa obcojęzyczne wstawki być musiały.
Mnie to nie przeszkadzało, a wprawiało w neapolitański klimat.
Podsumowując. Jest to lektura , gdzie los bohaterki nie jest ważny na tyle, by przykrył "tło", czyli naturę włoską i to , co w nich drzemie. Lekkie , przyjemne pióro i klimatyczna okolica. Czego wymagać więcej?