Ze słonecznej Kotaliny znikają wszystkie smoki, a noce stają się niepokojąco długie. Zachwianie równowagi między dniem a nocą grozi katastrofą. Nad demonami ciemności nie zapanuje nawet ich władca, Aryman...
Mieszkańcy Kotaliny muszą zmierzyć się z przeszłością, zawrzeć niespodziewane sojusze Wszystko po to, by uratować swój świat. Świat pełen dobrych wampirów, potężnych magów, kojących zielarek i zmysłowych inkubów...
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-03-03
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 216
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Viktoria Armstrong – pseudonim polsko-amerykańskiej pisarki. Socjolog, swoją wiedzę wykorzystuje w biznesie. Jej inspiracją są ludzie. Zdeklarowana kociara. Matka dwóch nastolatek. Uważa, że marzenia trzeba realizować.
Utwór czyta się jednym tchem. Rozpoczyna się tajemniczo, powoli wprowadzając czytelnika w tamten świat. Język został pozbawiony trudnych wyrazów, dzięki czemu czyta się szybko i nie trzeba doszukiwać się znaczeń nieznanych słów. Pomysł jest jedyny w swoim rodzaju. Minusem są liczne powtórzenia, które świadczą o ubogim słownictwie, co dla pisarza jest największym grzechem. Dziwnym zjawiskiem była dla mnie współpraca dobra ze złem.
Przeszłość zawsze da o sobie znać, jeśli pozostawi się sprawy niezakończone.
Okładka jest przecudna. Idealnie wpasowuje się w klimat fantasy, który panuje w tej książce. Rzuca się w oczy. Mógłbym wpatrywać się w nią godzinami, a i tak zawsze z taką samą pasją będę się nią zachwycał. Duży ukłon dla grafika, który to projektował.
Z Kotaliny znikają wszystkie smoki, a noce stają się dłuższe, powodując, iż siły ciemności dłużej przebywają na powierzchni ziemi. Zachwianie się tej równowagi może doprowadzić do poważnych kłopotów. Ta sytuacja niepokoi Vika oraz pozostałych członków Najwyższej Rady. Próbują znaleźć sposób, aby wszystko wróciło do normy. Będą musieli zawierać niespodziewane sojusze oraz zmierzyć się z przeszłością. Czy uda im się ocalić świat przed złem? Czy zdążą na czas?
Ametysta (magini z ogromną mocą kamienia – turmalin – z darem zielarstwa ) jest tytułową bohaterką powieści. Młoda, piękna, inteligentna kobieta, która jako jedyna może uratować świat. Ciekawa postać zakochana w inkubie – Maxie – który jest... a zresztą po przeczytaniu dowiecie się, czemu nie należy do "świętych".
Utwór dla każdego, kto lubi niesamowitą przygodę ze wspaniałe wykreowanymi bohaterami. Według mnie zakończenie jest dziwne i tajemnicze. Zabieram się właśnie za drugi tom. Jeszcze raz polecam wszystkim, gdyż warto czytać polską... to znaczy polsko-amerykańską literaturę. Na rynku wydawniczym nie znajdziecie niczego podobnego.
Przeczytane:2014-04-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Posiadam, Wyzwanie: 52 książki - 2014,
Ametyst to przepiękny kamień szlachetny występujący we wszystkich odcieniach fioletu, ceniony i wykorzystywany już przez starożytnych (ametyst to główny kamień pektorału (rodzaju napierśnika) noszonego przez głównego kapłana w starożytnym Izraelu; Rzymianie wykorzystywali jego moc by przejąć władzę na cudzą wolą; Egipcjanie wierzyli w jego moc leczniczą oraz ochronną w trakcie podróży; Grecy uważali, że kielichy ametystowe chronią pijącego z nich alkohol przez skutkami nadmiernego spożycia tego napoju). Był i jest symbolem siły duchowej, nazywany jest "kamieniem harmonii i relaksu". Kamień ten występuje w horoskopie Majów, według którego ludzie-Ametysty są "doskonałymi fachowcami w swojej dziedzinie, mistrzami rzemiosła, którzy przedkładają praktykę nad teorią. Wyróżniają się ogromną ambicją i mają duże wymagania wobec samego siebie. Nie spoczną, póki nie osiągną tego, co… niemożliwe. (...) Czasem robią wrażenie oziębłych lub nieczułych, jednak zawsze mają w sobie wiele wrażliwości, z którą się po prostu nie obnoszą. Wolą przyjąć rolę twardzieli odpornych na wszelkie ciosy, niż użalać się nad sobą. (...) O ich uczuciach świadczą czyny (...)".
Taka też jest Ametysta, główna bohaterka debiutanckiej książki Viktorii Armstrong o tym samym tytule, młoda magini, nosząca na palcu pierścień z wielobarwnym turmalinem, świadczący o jej mocy i zdolnościach magicznych. To ona jako pierwsza wprowadza czytelnika w wielowymiarowy, pełen kolorów i magicznych stworzeń świat Kotaliny. To ona wtajemnicza go w problemy, z jakimi przyszło zmierzyć się tej krainie, a które zagrażają także innym światom. Z nikomu nieznanych przyczyn "od jakiegoś czasu słońca szybciej chyliły się ku zachodowi. Mimo ciepłej pory roku dni były znacznie krótsze, niż miało to miejsce w ubiegłych stuleciach. Królestwo, głównie w związku z anomaliami pogodowymi, zaczynało popadać w problemy finansowe." Ale to niejedyne kłopoty, którymi ma zająć się Wielka Rada, zwołana przez Vika, króla Kotaliny. Zachwianie równowagi pomiędzy istotami dnia i nocy, coraz gorsze plony i związany z tym głód zaglądający w oczy wszystkim stworzeniom zamieszkującym królestwo, pulsowanie magicznych kamieni na mapie, zwiększająca się populacja dzikich magów, zniknięcie smoków, powodują stale pogłębiający się chaos. Jak zaradzić tym zjawiskom i odkryć ich źródło ma zdecydować Rada, w której po raz pierwszy zasiadać będzie też Ametysta. Dokonane przez bohaterów odkrycia i podjęte w trakcie spotkań Rady decyzje sprawiają, że wrogowie sprzymierzają się w walce przeciwko wspólnemu zagrożeniu. Prowadzą także do ujawnienia skrywanych przez lata tajemnic i do wielkich poświęceń.
"Mieli jeden cel: uratować swój świat. Każdy miał świadomość, że mogą się nigdy więcej nie spotkać. Nikt jednak nie odezwał się już ani słowem. Rozeszli się do swoich zadań bez zbędnych pożegnań."
Ta niewielka objętościowo książka wypełniona jest po brzegi różnorodnymi istotami magicznymi, kolorami, kształtami, zapachami, smakami, rytuałami. Przepełnia ją magia. Opisy są szczegółowe, bardzo dobrze dopracowane, więc czytelnik ma wrażenie, że Viktoria Armstrong w swojej powieści opisuje prawdziwy istniejący w innym wymiarze świat, że Kotalina nie jest jedynie wymysłem pisarki. I że gdzieś tam za niewidoczną dla nas "niemagicznych" granicą istnieje świat, po którego niebie suną dwa słońca. Mnogość nazw (w tym także imion i nazw własnych wymyślonych przez pisarkę) zaskakuje i może początkowo wprowadzać lekki zamęt w głowie odbiorcy. Jednak autorka z wprawą snuje swoją opowieść i czytelnik szybko odnajduje się w tym słownym gąszczu. Viktoria Armstrong zaludniła swoją książkę wspaniałymi postaciami. Na jej kartach roi się od magów różnego rodzaju i specjalności, wampirów, demonów, driad i wielu innych ras, które większość czytelników zna zapewne z wcześniej czytanych książek. Ale Viktoria Armtrong odcisnęła na nich swoje piętno, zmodyfikowała, czasami trochę, a czasami bardziej, spojrzenie na ich naturę. Moim zdaniem jest to udany zabieg. Czytając "Ametystę" niejednokrotnie łapałam się na tym, że widziałam, to co pisarka przedstawiała na jej stronach. Dla mnie książka ta była niczym żywy obraz, który na moich oczach dzięki ostatnim pociągnięciom pędzla, nabiera ostateczny kształt i zyskuje moc. Język, jakim posługuje się debiutująca pisarka jest równocześnie prosty i malowniczy.
"– Ametysto! – zawołał Vik. Odpowiedziało mu tylko echo. – Ametysto! W uszach brzęczała im cisza. Na ziemię spadł przedmiot, wydając metaliczny dźwięk. (...) Na ziemi leżał pierścień. Pierścień Ametysty. Oczko kamienia zmieniło jednak swoją zawartość, wewnątrz tlił się biały ogień z odcieniem ametystu. Był jeszcze gorący."
Wspomnę jeszcze tylko pokrótce o jednym mankamencie. No, dobrze, o dwóch. Pierwszy z nich zasygnalizowała mi już sama Viktoria Armstrong ostrzegając o pewnych niedociągnięciach w pierwszych wydaniach jej książki. Mam tu na myśli literówki, czasami brak końcówek wyrazów albo zakończeń zdań. (To ostatnie na szczęście miało miejsce bardzo rzadko, a i jakoś im dalej czytałam książkę tym wszelkich błędów było mniej.) Kolejne wydanie "Ametysty" przeszło już jednak poprawki i zapewne nie posiada tych błędów. Drugie małe ale, co do powieści, to jej długość. Kategorycznie jest ona za krótka! Tak dobrze mi się ją czytało, że zaskoczył mnie fakt, jak szybko dotarłam do jej końca. Przydałoby się jeszcze jakieś kilkadziesiąt stron :)
Jeśli więc chcecie oderwać się na chwilę od rzeczywistości, którą znacie i pozwolić sobie na chwilę wytchnienia w magicznym świecie, śmiało sięgajcie po "Ametystę" :) To naprawdę bardzo udany debiut.