Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty

Ocena: 5.75 (4 głosów)

Nowe tłumaczenie słynnej dekadenckiej powieści, pełnej grozy i perwersyjnego erotyzmu

Profesor medycyny Jakob ten Brinken wespół ze swoim siostrzeńcem, studentem Frankiem Braunem, postanawiają przeprowadzić iście diabelski eksperyment. Pragną wcielić w życie średniowieczny mit o mandragorze, magicznej roślinie, która miała wyrastać z ziemi pod szubienicą, zapłodniona przez nasienie skazańca. Tak zrodziła się Alraune, córka ulicznicy i skazanego na śmierć mordercy, prawdziwa femme fatale, piękna i okrutna kochanka o tajemniczych mocach, doprowadzająca mężczyzn do szaleństwa i śmierci.

Powieść niemieckiego pisarza Hannsa Heinza Ewersa została wydana w 1911 roku i w krótkim czasie doczekała się wielu wznowień i przekładów na inne języki, a nawet została kilkakrotnie zekranizowana. Stanisław Przybyszewski uznał tę książkę za jedno z najciekawszych dzieł początku XX wieku.

Informacje dodatkowe o Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2024-03-12
Kategoria: Horror
ISBN: 9788383351841
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Alraune. Die Geschichte eines lebenden Wesens

więcej

Kup książkę Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Alraune. Historia pewnej żyjącej istoty - opinie o książce

„Odpowiadała za szczęście podczas procesów i wojny, była amuletem strzegącym przed czarami i przyciągała mnóstwo pieniędzy do domu. Powodowała też, że ten kto ją posiadał, znajdował wielką miłość, była dobra do przepowiadania i przydawała kobietom miłosnego czaru, do tego płodności i odpowiadała za lekkie rozwiązania. Jednak przy wszystkim tym przysparzała też cierpienia i mąk tam, gdzie tylko się znajdowała. Pozostałych mieszkańców domu prześladowało nieszczęście, a tego, kto ją posiadał, popychała do chciwości, nierządu i wszelkich zbrodni”[1]. Mowa o mandragorze mitycznej roślinie zrodzonej z nasienia skazańca, które Matka Ziemia przyjęła do swojego łona. Zainspirowany tą opowieścią Frank Braun namawia swojego wuja Jakoba ten Brinkena do stworzenia „żywej mandragory”. Tak powstaje projekt nazwany Alraune i rodzi się dziewczynka. Córka skazańca i nierządnicy. Jej „twórcy” z dumą obserwują, jak rośnie i staje się prawdziwą femme fatale. Jak korzystając ze swoich wdzięków – tudzież mocy – bawi się ludźmi.

„Alraune” to niesamowita książka. Jedna z ciekawszych powieści, jakie miałam okazję czytać. Wulgarna i na swój sposób wyuzdana. Natomiast w nieco innym sensie niż współczesna literatura, a przy tym wyjątkowo odważna, jak na początek XX wieku, kiedy została wydana. Jednak i współczesny czytelnik wyczuje perwersję, jaką Hanns Heinz Ewers wpisał w jej treść.

Z jednej strony mamy tu tzw. „dobre towarzystwo” - prawnicy, lekarze, księżna. Z drugiej jest ono brudne, niekrzesane, wulgarne. Kiedy przystępują do realizacji swojego pomysłu, nic nie robią sobie z ludzi, którzy posłużą do ich celów. Traktują ich, jak laboratoryjne myszy. Nawet Alraune jest dla nich zabawką. Jednak dziewczyna szybko ujawnia nieokiełznany charakter i ogromną charyzmę. Czy jest wiedźmą, która posiada wyjątkową moc? Czy to tylko taki władczy typ osobowości, któremu nie można odmówić? To jest niewątpliwie ciekawy aspekty psychologiczny, jaki porusza Hanns Heinz Ewers. Wpływ osób trzecich na nasze decyzje. Ta aura, jaką niektórzy roztaczają, iż porywają tłumy namawiając nawet do niecnych czynów.

Jeżeli już o aurze mowa, to powieść „Alraune” ma niesamowity klimat. Faktycznie przymiotnik „dekadencka” idealnie do niej pasuje, ale Hanns Heinz Ewers delikatnie zbliża się do literatury grozy. Bezwzględność bohaterów przeraża nas i odrzuca. Ale zahipnotyzowani patrzmy, na efekty ich poczynań. Czy twórcy utrzymają swój eksperyment w ryzach, a może Alrune wymknie się im i stanie się potworem na miarę Frankensteina? Dochodzą do tego ciekawe metafory, niedomówienia powodujące, że jesteśmy w stanie uwierzyć w działanie nadprzyrodzonych mocy.

Bardzo ciekawa powieść poruszająca kwestie psychologiczne i etyczne. Hanns Heinz Ewers uwypukla w niej ciemne strony ludzkiej natury, a ta – podobnie jak książka jego autorstwa – jest ciągle żywa.

[1] Hanns Heinz Ewers, „Alraune”, tłum. Barbara Grunwald-Hajdasz, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2024, s. 41.

Link do opinii
Avatar użytkownika - PopKulturowyKoci
PopKulturowyKoci
Przeczytane:2024-05-05, Ocena: 6, Przeczytałem,

POPKulturowy Kociołek:
Alraune to powieść autorstwa Hannsa Heinza Ewersa, która oryginalnie powstała w 1911 roku. Książka przenosi czytelnika w mroczne zakamarki dekadenckiej wizji kobiety z pogranicza XIX i XX wieku. Teraz za sprawą wydawnictwa Zysk i S-ka ponownie pojawia się ona na naszym rynku, w odświeżonej okładce i nowym tłumaczeniu.

Jest to historia o tym, jak za pomocą genialnego pomysłu studenta Franka Brauna oraz rąk profesora medycyny Jakoba ten Brinkena przychodzi na świat Alraune. Jej imię to niemiecki odpowiednik mandragory, o której mit zainspirował powyższą dwójkę do pełnego perwersji i intryg eksperymentu. Główna bohaterka jest bowiem córką ulicznicy i skazanego na śmierć mordercy. Przewracając strony, dowiadujemy się, jaki był ówczesny obraz femme fatale i jak jej czyny doprowadziły do ruiny każdą osobę w jej zasięgu.

Już sam opis książki mnie zaintrygował. Od pierwszych stron dałam się wciągnąć w snutą przez autora opowieść. To jak Ewers bawi się słowem, jak kreuje swoje wizje czy kreśli z pozoru niezrozumiałe treści, naprawdę mocno angażuje. Akcja toczy tu się żwawo, a erotyczna energia, która towarzyszy nam przez całą lekturę jest podawana w sposób wręcz subtelny. Wodzi czytelnika za nos i pozostawia większość zdarzeń w segmencie wyobraźni odbiorcy.

Godne uwagi jest to, że każda z postaci ma swój unikatowy charakter. Jednym kibicujemy, drugim życzymy upadku, a obserwując dorastanie tytułowej bohaterki, niecierpliwie czekamy na rozwój wydarzeń. Ten mityczny nastrój opowieści o bezkompromisowej Alraune prowokuje do zastanowienia się nad konwenansami społecznymi. Autor często przekracza granicę absurdu, aby zilustrować groteskowe wątki bohaterów wiążących swoje życia z tajemniczą kobietą....

Link do opinii

#współpracabarterowa

Macie ochotę na coś w dekadenckim klimacie? Zapraszam Was na klasykę, którą uwielbiam!

Niezmiennie zdumiewa mnie to, z jaką siłą ta historia zaskakuje i wzbudza ogrom emocji. "Alraune" została wydana w 1911 roku, w epoce modernistycznej była uznawana za dość kontrowersyjne dzieło, i w moim odczuciu jest ponadczasowa, gdyż wciąż niejednego zaszokuje.

Opowieść została wysnuta na podstawie średniowiecznej legendy o korzeniu mandragory. Kiedyś wierzono, że ta magiczna roślina wyrasta z ziemi zapłodnionej nasieniem powieszonego zbrodniarza. Mający perwersyjnie upodobania i lubujący się w osobliwych eksperymentach Jakob ten Brinken za namową siostrzeńca Franka Brauna postanawia zrealizować szaleńczą wizję. Tak właśnie rozpoczynają się poszukiwania niemoralnej kobiety i mającego zawisnąć mordercy... W wyniku owego szalonego eksperymentu rodzi się Alraune... Brzmi dziwacznie, prawda? A to tylko okruch tej intrygującej i pokręconej powieści.

Nowe tłumaczenie Barbary Grunwald-Hajdasz przypadło mi do gustu, czuć ducha ówczesnej epoki, jest niczym te stare, urocze książki. Pełno tu metafor, lektura była dla mnie prawdziwą ucztą literacką. Opowieść jest niczym w formie dokumentu, stopniowo ujawniane są fakty. Czuć narastający niepokój i z zapartym tchem śledzi się losy Alraune, osoby hipnotyzującej prowadzącej mężczyzn do zgubienia. Niszczycielska i amoralna femme fatale. Przewrotna fabuła, pełna intryg, nudy tu nie ma.

To rzecz idealna dla miłośników dziwnych historii. Tutaj erotyka tańczy z makabrą. Nie brakuje groteskowych i absurdalnych scen przesiąkniętych najczarniejszym humorem. Śmierć i szaleństwo wiszą w powietrzu. To niesamowite stadium ludzkiego szaleństwa i deprawacji, egzystencji naznaczonej tragizmem. Nie brakuje tu wątków łamiących wszelkie konwenanse. Ewers po mistrzowsku kreował postaci nikczemne o zwyrodniałych, spaczonych umysłach unurzane w bagnie zgniłej egzystencji. Możemy się tu przeglądać niczym w panoptikum ludzkich grzeszków.

To rzecz skłaniająca do refleksji nad etyką, jak łatwo przekroczyć granicę w ohydnych, amoralnych eksperymentach naukowych? Jak się rodzi zło tkwiące w człowieku?

Ta historia długo rezonuje w głowie. Do tego elegancko wydana! Warto zerknąć na posłowie z notką biograficzną dotyczącą autora. Gorąco polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - melkart1
melkart1
Przeczytane:2024-03-27, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
              Przyznam, że początkowo książka pod tytułem ,,Alraune" autorstwa, skądinąd mi nieznanego, Hannsa Heinza Ewersa, wydawała mi się nieco, no dobra, strasznie nudna. Dekadentyzm stanu mieszczańskiego nigdy mnie nie pociągał, a i cała ta otoczka fanatycznego manieryzmu, rzekomego obycia w świecie przytłacza swoją miałkością, niezmierną głupotą i, co tu owijać w bawełnę, miernotą. Pierwszy rozdział czytało mi się okropnie ciężko. Kilka razy odkładałem tę pozycję, coraz usilniej przekonując się do decyzji, aby poniechać czytania całkowicie. Na szczęście przemogłem się, i wkrótce okazało się, że to wcale nie taka zła książka.               O co w niej chodzi? No cóż. Autor opisuje w nim istotę ówczesnej sobie klasy mieszczańskiej - dorobkiewiczów, wykształconych na tyle, by umieć kształtować świat według własnych potrzeb, ale ograniczonego złymi nawykami szlachty i arystokracji (głupota, lizusostwo, czcza gadanina, mędrkowanie, fantazjowanie o wszystkim, czego się nie zrobiło, alkoholizm i tak dalej). Ogólnie nic ciekawego. Na szczęście w tę marność nad marnościami Ewers wplótł jeszcze odrobinę fantastyki i erotyzmu. Główny bohater, przedstawiany jako Tajny Radca, pod wpływem swego zdegenerowanego siostrzeńca, (który swój intelekt i zrobienie ogromnej kariery, woli poniżyć dla potrzeb hazardu i lenistwa) wpada na pomysł stworzenia istoty nadnaturalnej, która miałaby mityczne moce mandragory. Nie wiem, czy jesteście rozeznani w temacie, ale chodzi mniej więcej o to, że mandragora ma przynosić bogactwo jej posiadaczowi. Pal licho, że prócz bogactwa, sama roślina, przypominająca swym kształtem człowieka, przynosi nieszczęście i śmierć. Główny bohater powieści, Jakub ten Brinken, Tajny Radca, a zarazem lekarz, staje się twórcą pierwszego zabiegu in vitro na człowieku - dając początek tak niezwykłej istocie, jaką jest Alraune.               Owa niewiasta, to z kolei córka skazańca, a właściwie tylko jego nasienia, które zdobyto już po śmierci ,,darczyńcy" i prostytutki, która w ostatecznym rozrachunku nie jest z tego stanu rzeczy zadowolona (zostaje osadzona w więzieniu) i umiera w ogromnych męczarniach w trakcie porodu. W ten sposób śmierć wkracza w życie młodej kobiety. Sama dziewczynka okazuje się cudem nie z tej ziemi - nie dość, że piękna, to przyciąga szczęście. Jednak w sukurs przychodzi jej śmierć i zło - nikt nie jest w stanie oprzeć się jej urokowi (poza zwierzętami, które krzywdzi cudzymi rękoma) i staruszkami, którzy są odporni na jej wdzięki. Gdzie by tylko się nie pojawiła, tam odkrywa się skarb, tam robi się wiekopomny interes, uzyskuje się ogromny spadek... Słowem - chodząca żyłka złota.               Chciałbym powiedzieć znacznie więcej, bo to dosyć kontrowersyjna książka, ale muszę się powstrzymać. W każdym razie, znajdziecie w niej pełno perwersji erotycznych (głównie na końcu), magii, cierpienia, naśmiewania się z ówczesnego społeczeństwa i ludzkich wad. Sama Alraune jest totalnie zdemoralizowana, w czym uczynnie towarzyszą jej napotykani ludzie, z przybranym ojcem Tajnym Radcą, inicjatorem całego przedsięwzięcia, tkającym niczym pająk sieć mnóstwa intryg, swawol i demoralizacji.                Co może nas zaciekawić? Przede wszystkim piękny język, którym napisana jest ta pozycja. Następnie pomysł, choć przypomina mi nieco Frankensteina i jeszcze jedną powieść (ale nie pamiętam tytułu), ma w sobie coś wyjątkowego. Chyba jednak najbardziej fascynuje mnie nie sama moc tytułowej bohaterki, ale jej prześlizgiwanie się przez życie. Nie posiada ani wykształcenia, mimo to jest piekielnie inteligentna. Potrafi świetnie manipulować całym swym otoczeniem, które nie jest w stanie oprzeć się jej urodzie, czarowi i temu czemuś, co przyciąga do ludzi niezwykłych zwykłych śmiertelników. Przez całą powieść zastanawiałem się, czy jest ona taka ze względu na bagaż genetyczny oraz legendę o mandragorze, a może dlatego, że została zostawiona sama sobie przez przybranego ojca, Jakuba ten Brinkena? Właśnie uświadomiłem sobie, że jego imię to nie przypadek. Przecież biblijny Jakub też kłócił się z Bogiem, wystawiał go na próby. Ten Brinken również rzuca wyzwanie Bogu, tworząc homunkulusa, i roztaczając niewidzialny parasol ochronny, obserwuje z rozkoszą poczynania niezwykłej dziewczyny i implikacje z tego wynikające. W przeciwieństwie do doktora Frankensteina, korzystając ze zdolności Alraune, bawi się całą gamą nieszczęść, nieprzewidzianych zdarzeń, oczekując, zgodnie z legendą o posiadaniu mandragory, kiedy spotka go samego ciężki los. A jaki tego będzie efekt - przeczytajcie sami.               Wbrew początkowemu znużeniu i senności, warto się przełamać, aby poznać losy tych nieco spaczonych bohaterów powieści sprzed blisko 100 lat. muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, i w miarę jak zastanawiam się nad kolejnymi sprawami, odkrywam kolejne znaczenia, podteksty i inklinacje świata, który istniał, choć nie całkiem, stulecie temu. Naprawdę warto.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy