30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia

Ocena: 4 (2 głosów)

Kobieta na stanowisku zastępcy dyrektora w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce, więzieniu gromadzącym największych zbrodniarzy w historii? Czy to aby na pewno dobry pomysł? Pokonując nieufność osadzonych i kolegów funkcjonariuszy, Danuta Augustyniak udowodniła, że zawód funkcjonariusza Służby Więziennej nie ma płci. Z wielką wrażliwością, a jednocześnie bardzo stanowczo podejmowała trudne decyzje o losach ludzi znajdujących się za kratami. Starała się przy tym dostrzec okruchy dobra nawet u tych osadzonych, którzy mieli na koncie wielokrotne morderstwa czy gwałty na nieletnich, twierdząc, że za swoje czyny zostali już ukarani. Dewiza pani dyrektor o równym traktowaniu tych, którzy jej podlegali, bywała jednak wielokrotnie wystawiana na ciężką próbę, jak tego dnia, kiedy dowiedziała się, że do jej więzienia trafił sprawca wypadku, w którym zginął jej mąż i ojciec dwójki ich dzieci.

W tej książce, odsłaniającej świat ukryty za murami zakładów karnych, nie zabraknie mrożących krew w żyłach historii o samookaleczeniach wśród więźniów, aktach przemocy osadzonych wobec siebie nawzajem czy zemście więziennej społeczności na funkcjonariuszach. Znajdziesz w niej także fascynujące opisy więziennej codzienności i kodów komunikacji wykorzystywanych przez osadzonych.
 

Informacje dodatkowe o 30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia:

Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2021-10-13
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 9788382250817
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę 30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia - opinie o książce

"30 lat za kratami" to osobista opowieść Pani Danuty Augustyniak, która przez trzy dekady pracowała w służbie więziennej na niemal każdym stanowisku.

Ta książka to dla mnie przede wszystkim obraz kobiety, która udowadnia, że swoją pracowitością, wytrwałością, determinacją, przekonaniami i wewnętrzną siłą można burzyć mury nietolerancji i budować mosty akceptacji.

Pani Danuta miała dziewiętnaście lat, kiedy po raz pierwszy przekroczyła mury więzienia.

Wtedy niewiele kobiet pracowało w służbie więziennej. To miejsce jest zdominowane przez mężczyzn.

Autorka historii na przestrzeni lat spotykała się z nieufnością, zdystansowaniem i szowinizmem.Wielokrotnie musiała udowadniać, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.

Pokazała, że kobiety to osoby wielozadaniowe i dobrze radzą sobie zarówno w pracy zawodowej, jak i z prowadzeniem domu, a służba w więzieniu, czy areszcie to nie jest taki zwyczajny etat.

Poprzez lata w systemie więziennym wiele się zmieniło i z pewnością Pani Danuta dołożyła do tego swoją cegiełkę.

Bohaterka wspomina, że Służba Więzienna jako pierwsza formacja mundurowa przyjęła w swoje szeregi kobiety, ale jednocześnie kompletnie nie była do tego przygotowana.

Jest jeszcze jedno ważne nazwisko, które wymienia Pani Danusia. To Maria Dąbrowska - Majewska, działaczka społeczną, pedagożka, resocjalizatorka.

To wspaniała kobieta z pasją. Jestem pełna podziwu dla jej dokonań.

 

Danuta Augustyniak przedstawia swoje podejście do osadzonych i opowiada jak udało się jej uzyskać ich szacunek i zaufanie.

"Nie oceniam ich. Nie wracam do ich przestępstw. Czasami myślę sobie, że nawet lepiej nie wiedzieć, za co siedzą. Człowiek się wtedy nie uprzedza. Bo przecież oni już za swoje czyny zostali osądzeni i skazani. No i staram się ich traktować równo i sprawiedliwie."

"(...) moja opinia jest niezmienna. Od lat powtarzam za Rousseau: "Człowiek jest z natury dobry". I tak właśnie myślę o osadzonych. Przecież oni nie urodzili się przestępcami, złodziejami, mordercami czy dilerami. Zdecydowana większość z nich tak naprawdę nie chciała się znaleźć w tym punkcie swojego życia, w którym są. Czasami zastanawiam się, czy skazani przypadkiem nie są ofiarami. Ofiarami swoich rodziców, środowiska, w którym się wychowali, może szkoły, a może systemu?"

Postawa godna naśladowania. Mnie tak to łatwo nie przychodzi, choć zgadzam się z tym, że każdemu należy się szacunek.

Z zainteresowaniem i z rosnącym podziwem czytałam opowieść Pani Danuty. 

Podczas lektury naszła mnie taka refleksja: niełatwo jest pisać o sobie. 

Trzeba mieć do siebie duży szacunek, silne poczucie własnej wartości, trzeba dostrzegać zarówno swoje słabe, jak i mocne strony. Być pewnym siebie i pewnym swoich przekonań.

Czasem było bardzo trudno, ale czas pokazał, że autorka sprostała wyzwaniom nie tylko zawodowym, ale przede wszystkim życiowym.

 

Jeśli szukacie w tej opowieści sensacji i więziennych historyjek mrożących krwi w żyłach to raczej tu tego nie znajdziecie. Z tej opowieści bije duży spokój, dystans i opanowanie, choć emocji też nie brakuje.

"30 lat za kratami" To trochę inny obraz więzienia, niż ten, który poznałam, nie tyle z filmów, co z reportaży o tej tematyce? Który z nich jest prawdziwszy? Tego nie wiem. Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku. 

Ja osobiście polecam ten tytuł.

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2022-05-22, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2022,

Białołęka nie pęka

"Człowiek jest z natury dobry" - Jean-Jacques Rousseau

Takim mottem kierowała się w swojej pracy autorka książki "30 lat za kratami. Osobista opowieść dyrektorki polskiego więzienia." Nie było to jakieś tam podrzędne więzienie na peryferiach naszego kraju. Była to słynna Białołęka, jedno z największych więzień w Polsce, w których kary odbywają najgorsi przestępcy, także ci ze struktur mafijnych.

Pani Danuta swoją opowieść zaczyna niczym Hitchcock, od przysłowiowego "trzęsienia ziemi", czyli od groźnego zdarzenia, w którym więzień grozi jej ostrym szpikulcem. (Nie, nie zdradzam fabuły, to o czym mówię, zawarte jest w opisie książki). Czy później (jak u Hitchcocka) napięcie będzie wzrastać? Otóż moim zdaniem, niekoniecznie. Przez pierwszą połowę książki pani Augustyniak na przemian żali się i chwali się, potem już tylko chwali.

Na co drugiej stronie autorka się żali i skarży jak to wszyscy, począwszy od zwierzchników, współpracowników i samych osadzonych, dziwią się, temu, że KOBIETA, w dodatku młoda i śliczna blondi, chce pracować i pracuje z takim zaangażowaniem, w więziennictwie, oraz jak bardzo ją to zdziwienie "dotyka". Ale ona im wszystkim jeszcze pokaże.

Pani pułkownik, rzeczywiście była bardzo zaangażowana w swoją pracę i to na wszystkich jej szczeblach, od początku, czyli od referenta w dziale gospodarczym, aż do zastępcy dyrektora w osławionej Białołęce. Po drodze jeszcze wychowała, niemal samotnie dwoje dzieci, skończyła studia na kierunku resocjalizacja i szkołę podoficerską, a potem oficerską. Jak sama napisała w swojej książce "dzień był dla dzieci", a w nocy uczyła się, prała, sprzątała, gotowała...ja zastanawiam się, kiedy spała?

Oczywiście to nie jest zła książka, merytorycznie i literacko jest dość dobrze napisana i zredagowana. Krótkie historie opowiadane bez zbytnich ozdobników czy rozwlekania, niezłe dialogi, spójność i przejrzystość. Jednak coś mi tu bardzo zgrzyta. Pani dyrektor, zbyt idealna, zbyt podrasowana. Niczym Midas, wszystko, czego się dotknie, zamienia w "złoto". Remonty, imprezy dla więźniów, studniówki, widzenia, wycieczka wyjazdowa na Kongres Kobiet itd. itp. Że już nie wspomnę o ciągłej opiece psychologów i psychiatrów. Wszystko jej się udaje, wszyscy ją szanują i kochają. Bo pani Danuta bardzo, ale to bardzo wierzy w resocjalizację i równe traktowanie więźniów. Na przykład o recydywistach z podziwem? pisze tak:

"Tak naprawdę zawsze lubiłam pracować z recydywistami. Siedzą w zakładzie karnym po raz kolejny, pamiętają te "gorsze" czasy, znają więzienną przemoc, poniżenie, a nawet znęcanie się, ale wiedzą też, czego chcą, znają przepisy i wymagają ich przestrzegania. Zwyczajnie oczekują szacunku. [...] . No i jest w nich coś szczególnego: inaczej niż wszyscy, którzy twierdzą, że siedzą za niewinność, oni zdają sobie sprawę, co mają na sumieniu, i potrafią głośno się do tego przyznać."

Tylko co z tego, że potrafią się przyznać, skoro wracają do więzienia? Czyli jakby resocjalizacja w ich przypadku raczej nie działa?? A jak by się miała dewiza pani pułkownik o równym traktowaniu wszystkich, którzy jej podlegali, w przypadku gwałciciela, który ze szczególnym okrucieństwem gwałcił i zabijał kobiety, gdyby coś takiego spotkało córkę pani dyrektor? Przyjmując takiego delikwenta do "swojego" więzienia autorka napisała "wydał mi się obrzydliwy" i kiedy on oblizywał się lubieżnie na jej widok, ona nawet na niego brzydziła się spojrzeć. Nie od dziś wiadomo, że punkt widzenia, zależny jest od punktu siedzenia.

Więc taka "gloryfikacja" recydywistów i powtarzanie komunałów o resocjalizacji i równym traktowaniu, ciut podziałało mi na nerwy. Książka kończy się wraz z zakończeniem, po 30 latach, służby przez Danutę Augustyniak. Oczywiście pożegnanie jej to cała pompa, płacz i zgrzytanie zębów, że taki cudowny funkcjonariusz postanowił iść na zasłużoną emeryturę. Pompa, która w mojej ocenie otarła się o patos. Jeszcze raz powtarzam, to nie jest zła książka, jednak ja obejdę się bez ochów i achów nad nią jak i nad jej autorką.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy