Nierozłączne siostry bliźniaczki - Georgia i Bessie - córki pięknej Nigeryjki i nieśmiałego Anglika mieszkają na przedmieściach Londynu i wszystko robią razem. Mają na strychu pokój numer 26a, do którego nie mogą wchodzić rodzice. Jest on przestrzenią ich własnego świata, wypełnioną ich snami i marzeniami. W miarę jak siostry dorastają ujawniają się zupełnie odmienne cechy ich osobowości. Mimo to wesoła, beztroska, pełna nadziei Bessie i lękliwa, nadwrażliwa Georgia nie wyobrażają sobie życia w pojedynkę i rozdzielenia swoich celów życiowych. Jednak pewnego dnia owładnięta depresją Georgia popełnia samobójstwo. Czy Bessie poradzi sobie w życiu w pojedynkę? Jak zrekompensuje sobie brak siostry? Pochodząca z angielsko-nigeryjskiej rodziny Diana Evans stworzyła wspaniałą, realistyczną opowieść przepełnioną tradycyjnymi wierzeniami i proroczymi snami. Krytycy okrzyknęli ją jednym z najważniejszych wydarzeń na brytyjskiej scenie literackiej w 2005 roku.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: b.d
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: 26a
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Lakatos
Ilustracje:Agnieszka Spyrka
Przeczytane:2022-02-28, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - 40 książek 2022 rok,
Książkę kupiłam w euforii, gdy zaszłam w ciążę, mam więc do niej sentyment, ale teraz, gdy ją przeczytałam, treść aż tak mnie nie przekonała jak to opisywano na jej okładce.
To opowieść o byciu bliźniaczką i o dojrzewaniu. To taka opowieść wewnętrzna, a mniej fabuła pełna wydarzeń. Mało jest tu wydarzeń w gruncie rzeczy.
Poznajemy rodzinę angielsko-nigeryjską, z których owoców powstały 4 siostry, każda inna. Cała narracja kręci się wokół bliźniaczek Georgii i Bess, czyli 'tych 'środkowych'. Poznajemy życie dziewczynek od ich dzieciństwa i dom rodzinny, poprzez szkołę, wyjazd do Nigerii, dojrzewanie, fascynacje modą, chłopakami, światem, planami na przyszłość i ich brakiem. Ten właśnie wewnętrzny świat bliźniaczek jest w tej powieści najciekawszy. Poza tym jest tu atmosfera snu, oniryzm, duchy, taka afrykańska aura. Ale i tak niewiele się w tej książce dzieje. Wprost mówiąc, można usnąć. W sumie ciekawe to było dla mnie o tyle, że siostry nigdy nie miałam, więc fabuła to takie pokazanie jak to jest być z kimś cały czas, być z kimś zrośniętym. Opowiadał mi ktoś, że bliźnięta tworzą wyjątkową wieź i ta książka jest właśnie o takiej więzi siostrzanej silniejszej od śmierci. Ale zarazem o tym że choroba jest silniejsza niż miłość. Mówię o chorobie psychicznej, której motyw pojawia się w powieści.
W każdym razie czytało mi się ją opornie i powoli, ale chyba coś z tej dziwnej lektury we mnie zostanie. Książka jest inna niż to, co czytam. W każdym razie istnieje cienka granica pomiędzy dziwną książką o niczym a arcydziełem. Można sobie pomyśleć siadając z piórem tudzież klawiaturą, że jak napiszę 'powieść wewnętrzną, która będzie nudna jak flaki z olejem', włożę w nią szczyptę Afryki i źdźbło szaleństwa, to to będzie arcydzieło. No jednak arcydziełem ta powieść nie jest. Polecam ją jeśli ktoś szuka książek o dojrzewaniu i depresji ale mimo wszystko śmiem sądzić, że to nie arcydzieło. Po prostu nie. Jest ciekawa, oryginalna, ale nie jest to epokowe dzieło. Nie wiem co autorka napisała potem, bo to jest jej debiut. Jestem w sumie ciekawa i dam jej szansę.