Purpura i czerń

Ocena: 5.33 (3 głosów)
Ta opowieść zawiera wszystkie elementy bestsellerowej literatury sensacyjnej: wątki szpiegowskie, spiski i fortele, tajne akcje przeprowadzane pod osłoną nocy, zmagania ze złem… Tylko że to historia prawdziwa. Purpura i czerń przedstawia zdumiewające i heroiczne losy monsiniora Hugh O’Flaherty’ego, człowieka nazwanego „Szkarłatnym Kwiatem Watykanu”.

Informacje dodatkowe o Purpura i czerń:

Wydawnictwo: Promic
Data wydania: 2010-03-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7502-220-9
Liczba stron: 256

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Purpura i czerń

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Purpura i czerń - opinie o książce

Avatar użytkownika - LadyMakbet33
LadyMakbet33
Przeczytane:2022-03-03, Ocena: 5, Przeczytałam,

''SZKARŁATNY KWIAT WATYKANU". ALTRUIZM SILNIEJSZY NIŻ STRACH.

O kim mowa? Oczywiście, że o niezłomnym bohaterze znakomitej powieści historycznej Purpura i Czerń  z domieszką thrillera. Wszystkie wydarzenia i postaci występujące  w utworze są autentyczne. Na kanwie bogatego życiorysu prałata powstał równie doskonały film pod tym samym tytułem. 

Co wiemy na temat księdza, za którego pośrednictwem ocalono 4 tys. żołnierzy alianckich, Żydów (zbiegów). Hugh O' Flaherty przyszedł na świat 28 lutego 1898 roku w Lisrobin, zmarł 20 października 1963 roku w Cahersiveen. Absolwent filozofii i teologii; studiował również w Rzymie. Nasz bohater pracował jako watykański dyplomata w wielu krajach, m.in. w Egipcie, na Haiti, w Santo Domingo czy Czechosłowacji. W 1934 roku został prałatem.

Monsinior był postacią dużego formatu, jego aktywność jest dowodem na to, że w słuszną sprawę można się zaangażować w każdych okolicznościach. Ten kapłan dobro ogółu stawiał ponad własne bezpieczeństwo, jego dokonania imponują. W biografii tego niezwykłego człowieka znajdziemy wiele faktów zaświadczających o wierności ideałom. Prałat bywał też, niestety zbyt ufny i naiwny; generalnie jednak jego cechy osobowości predestynowały go do wielkich działań, choć sam tak tego nie postrzegał. A poza tym znakomity dyplomata i negocjator; sport to jego pasja, wciąż uprawiał boks i grał w golfa.

Już na początku II wojny światowej O'Flaherty zaangażował się w działalność humanitarną, wizytował obozy jenieckie na terenie Włoch, interesował się losami więźniów. W miarę możliwości nawiązywał kontakty z ich rodzinami. Jednym z sukcesów heroicznego Irlandczyka było spowodowanie usunięcia bestialskich komendantów obozów w Piacenie i Modenie. 

Duchowny opowiadał się również za niepodległością Irlandii, czemu dał wyraz w znanym eseju: Najlepsze sposoby propagowania kultury irlandzkiej. Wkrótce został uhonorowany przez rząd Haiti za pomoc powodzianom; odznaczony został również przez prezydenta Dominikany za mediację w sporze między oboma państwami.

Niewątpliwie postępowanie purpurata watykańskiego jednym imponowało, drugich irytowało, czy wywoływało jawną wrogość.

W 1940 roku Włochy wypowiedziały wojnę Francji, trzy lata później państwo przechodzi na stronę aliantów, wielu brytyjskich jeńców opuściło obozy. Wśród nich znajdowali się pamiętający posługę prałata, szukano więc z nim kontaktu. W pomoc włączyła się żona ambasadora Delia Murphy, szybko nawiązała kontakt z O' Flahertym.

Tymczasem  dostojnik kościelny coraz bardziej przeszkadzał Niemcom, próby uprowadzenia skończyły się fiaskiem. Jego zagorzały przeciwnik, obersturmführer  Herbert Kappler rozkazał wyznaczyć linię na granicy pomiędzy Watykanem a Włochami, Gdyby Hugh ją przekroczył, należało go wówczas zastrzelić. Później O' Flaherty odwiedzał swojego prześladowcę w więzieniu, udzielając mu sakramentu chrztu.

Po zakończeniu II wojny światowej odmówił przyjęcia przyznanej mu przez rząd włoski dożywotniej renty.

Ile osób zaryzykowałoby w podobnej sytuacji? Jak wiemy z przekazów historycznych, takich jednostek było sporo. Mamy wspaniałą lekcję człowieczeństwa.

Link do opinii
Avatar użytkownika - iwona-w
iwona-w
Przeczytane:2017-03-18, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Świetna powieść o człowieczeństwie w "nieludzkich czasach", o bohaterskiej, wielotorowej działalności watykańskiego podziemia w okresie II wojny światowej. Ciekawie zarysowana postać Monsiniora Hugh O'Flaherty'ego.
Link do opinii
Avatar użytkownika - maja_klonowska
maja_klonowska
Przeczytane:2017-12-29, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017,

Ostatnia książka jaką przeczytałam w tym roku to „Purpura i czerń” J. P. Gallaghera. Jest to niezwykła opowieść o losach katolickiego duchownego piastującego wysoką funkcję w Watykanie podczas II wojny światowej. Jej bohaterem jest monsinior Hugh O’Flaherty. Jest to postać autentyczna, ale książka ta nie jest typową biografią. Mało w niej przypisów, nie ma bibliografii. Jej styl również nie przypomina rozprawy naukowej, nie jest to nawet zbeletryzowana biografia. Ta krótka książka przypomina raczej opowieść, a jej narracja prowadzona jest w taki sposób, jakby przekazujący nam tę historię autor poznał ja od osób trzecich. Wiele w niej niewiadomych, domysłów i białych plam, bo autor wprost przyznaje się do braku wiedzy odnośnie niektórych zaistniałych faktów. A jednak czyta się ją z zapartym tchem, niczym najlepszą powieść sensacyjną. Dzieje się to za sprawą głównego bohatera. Przyjrzyjmy się zatem tej osobie.

W pamięci świadków monsinior Hugh O’Flaherty zapisał się jako człowiek  sympatyczny, skory do pomocy i ze sporym poczuciem humoru, nie stronił od towarzyskich spotkań z elita ówczesnego Rzymu. Kiedyś trenował boks, nie przepadał za brydżem, za to był zapalonym golfistą. Pochodził z niezamożnej rodziny i chociaż życie zaprowadziło go do zajęcia wysokiego stanowiska w Watykanie, pozostał człowiekiem niezwykle skromnym. Jako Irlandczyk nie darzył sympatią Anglików, bo też i Irlandia miała w pamięci świeże zatargi z Brytyjczykami, którzy krwawo tłumili jej niepodległościowe zapędy. Ale los bywa złośliwy…

Na początku II wojny światowej Hugh O’Flaherty odwiedzał jenieckie obozy. Następnie, o ile to możliwe przekazywał rodzinom informacje o losach ich bliskich. Kiedy Włochy opowiedziały się po stronie aliantów, z obozów wypuszczono osadzonych ( w przeważającej części Anglików), którzy pamiętając odwiedzającego ich purpurata, szukali u niego pomocy. W krótkim czasie monsinior O’Flaherty ( przy współpracy włoskiego hrabiego, kamerdynera ambasadora Wielkiej Brytanii oraz angielskiego oficera) zorganizował świetnie funkcjonującą sieć mieszkań, domów i lokali, gdzie alianccy żołnierze mogli bezpiecznie się ukryć. Ubrany w charakterystyczny strój prałata O’Flaherty wyczekiwał na stopniach bazyliki św. Piotra tych, którzy nie mieli się dokąd udać. Często podstępem i lawirowaniem wprowadzał ich na bezpieczny teren państwa kościelnego, bo oficjalnie nikt z watykańskich hierarchów nie zatwierdził jego działań. Żaden z funkcjonujących przy Watykanie ambasadorów nie mógł poprzeć planów prałata – nawet ambasador brytyjski.

Łatwo i przyjemnie pisać i czytać o takich czasach, kiedy to ruch oporu wodzi za nos swoich wrogów. Gorzej żyć w takich czasach. Coś, co może brzmi banalnie na kartach powieści w rzeczywistości groziło śmiercią. Naziści okupujący Włochy wcale nie byli naiwni, również mieli szpiegów, a i swoimi metodami przesłuchań potrafili wyciągnąć informacje od złapanych więźniów. Największy wróg monsiniora O’Flaherty szef gestapo w Rzymie Herbert Kappler doskonale wiedział, jaki charakter ma działalność watykańskiego purpurata. Monsinior O’Flaherty musiał się zmierzyć więc z ludzką podłością ( chociaż nigdy nie stracił wiary w dobro ludzi), ale i odpowiedzialnością za życie setek ludzi, którzy udzielali schronienia alianckim jeńcom. Był to czas, kiedy obdarzenie zaufaniem niewłaściwej osoby, mogło mieć tragiczne konsekwencje. A jednak wszystko to funkcjonowało nadzwyczaj sprawnie, oparte na ludzkiej życzliwości i chęci pomocy, mierzące się z bestialstwem hitlerowców, zdradą co niektórych wtajemniczonych i niesubordynacją alianckich jeńców, którzy nieraz zwodzeni pozornym spokojem rzymskich uliczek zaszywali się w kawiarniach i lokalach, gdzie tak łatwo było o nieszczęście.

Monsinior O’Flaherty i jego ludzie( alianccy jeńcy oraz wielu Żydów) dotrwali szczęśliwego zakończenia II wojny. Winni zostali ukarani, największy wróg prałata pułkownik Kappler został skazany i osadzony w rzymskim więzieniu. Co ciekawe Kapplera odwiedzał tylko jeden człowiek – monsinior O’Flaherty.

W książce zostają wspomniane dalsze losy monsiniora O’Flaherty, już po zakończeniu wojny aż do jego śmierci. Nigdy nie uważał, że podczas wojny robił coś nadzwyczajnego. Żył skromnie, zmagając się z nieżyczliwością( czyżby zazdrość?) niektórych watykańskich oficjeli uważających go za „łowcę przygód i hochsztaplera oraz- jak to ujął pewien amerykański hierarcha kościelny- napuszonego irlandzkiego wieśniaka”! Żaden z tych ludzi nie wierzył w jego szlachetną motywację (…)”.

Monsinior O’Flaherty przez całe życie starał się dostrzegać w każdym człowieku swojego brata. Jego życie – zwłaszcza okres II wojny światowej – to realizacja czołowej zasady chrześcijaństwa: „(…) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. ( Mt 22,39). Bałam się, że „Purpura i czerń” będzie laurką dla tego człowieka, przedstawiającego go jako kamienny pomnik bez wahań i zwątpień. Osoba Hugh O’Flaherty, która wyłania się z książki to człowiek z krwi i kości, zmagający się z problemami, słabościami, który zaufał po prostu Bogu. „Purpura i czerń” jest opowieścią o człowieku, który wiedział, że jeśli dobry człowiek nic nie czyni, zło może bardzo łatwo zatryumfować.

Książka „Purpura i czerń” należy do takich dzieł, że lepiej ją oglądać niż czytać. Historia monsiniora O’Flaherty została zresztą sfilmowana w 1983r. gdzie główną rolę zagrał Gregory Peck a jego przeciwnika ubranego w czarny mundur SS znakomity Christopher  Plummer. Czasem po prostu obraz więcej przekaże niż opis. W powieści przykładowo pułkownik Kappler występuje sporadycznie, jego decyzje odbijają się po prostu w działaniach monsiniora O’Flaherty. Film oczywiście przedstawił to inaczej, dając widzowi właściwie obraz pojedynku dwóch ludzi, których wartości i nadrzędne cele wzajemnie się wykluczały. Mimo wszystko warto zapoznać się z tą książką, chociaż po jej przeczytaniu czuję lekki niedosyt. Osoba monsiniora O’Flaherty zasługuje bowiem na o wiele rzetelniejsze opracowanie. Jednak- polecam.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy