Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 362
Chyba nikogo nie zdziwi, jak napiszę, że kiedy pierwszy raz zetknęłam się z panią Bovary kilkanaście lat temu, kompletnie mi się nie spodobała. Tak zwyczajnie, wydawała mi się ona zbyt banalna. I jak wielu innych czytelników, tak naprawdę nie polubiłam Emmy, która nie wydawała się ani inteligentna, ani czarująca. Ale jednak, ta książka stała się jednym z nielicznych utworów beletrystycznych, które czytam raz za razem, dekada po dekadzie, i za każdym razem wydaje się inna, jakby Flaubert i jego bohaterka podążali za mną przez życie. Jakbym ja sama żyła gdzieś obok, żyła wraz z bohaterami.
Emma Bovary jest każdą z nas. W każdej z nas kryją się nieosiągalne pragnienia, które wyznaczają rytm naszego życia. Dla Pani Bovary te pragnienia okazały się być zgubne, jej nieszczęściem było błędne postrzeganie samej siebie, własne odbicie w swoich marzeniach i fikcji. Ciągle pragnęła czegoś innego, wciąż gubiła się w swoich fantazjach, raniła wszystkich dookoła, raniła samą siebie. Emma to tak jedna z najtragiczniejszych postaci w dziejach literatury i jednocześnie genialny portret psychologiczny postaci. A jednak Świat nie jest czarno-biały. Subtelności i niuanse postaci Emmy uczyniły ją bardziej realną – i gdybym był mężczyzną, mógłbym ją skandalicznie potępić lub napiętnować słowami kluczowymi, takimi jak samolubna i cudzołożnica, mimo wszystko te, które są prawdziwe; ale była o wiele więcej, a jako kobieta zawsze mogłem się z nią utożsamiać na pewnym poziomie - niestety... pamięta się też jej koniec, który był odpowiednio tragiczny. A jednak, świat nie jest czarno-biały. Subtelności i niuanse postaci Emmy uczyniły ją bardziej realną. I zapewne można ją skandalicznie potępiać lub napiętnować, określając jako samolubną, czy cudzołożnicę, ale była ona kimś o wiele więcej, a sama jako kobieta, na pewnym poziomie, zawsze mogłam się z nią utożsamiać.
A do tego sam styl Flauberta, który posiada niesamowity blask, który jest zarówno skomplikowany jak i wzruszający, budząc w człowieku głębokie emocje. Można rzec, że stylistycznie jest to proza robiąca to, co ma robić poezja. Pani Bovary ma w sobie tą doskonałość, która naznacza czytelnika na długo, która sprawia, że wracam do tej historii raz za razem.
"Madame Bovary c'est moi" powiedział sam Flaubert, ale tak naprawdę większość z nas mogłaby nią być. Romantyczną duszą, przesiąkniętą literaturą, z wysokimi oczekiwaniami co do rzeczywistości. Kochającą rozpaczliwie, by nie być kochaną tak bardzo, jak byśmy chciały. A pustka, którą wytworzyło nieszczęście, wypełniamy materialistycznymi rzeczami, mając nadzieję, że sprawią one, że w końcu będziemy wystarczająco zadowolone. Na próżno. Mogę beztrosko stwierdzić, że Emma Bovary jest najbardziej współczesną bohaterką klasyki i być może, jeśli czytając tę książkę, czujemy się zirytowane, to tylko dlatego, że sama Emma jest zbyt do nas podobna. A sam Flaubert być może wyświadczył nam ogromną przysługę tworząc powieść tak szczegółową i cudowną. I być może po tych kilkunastu latach od pierwszego z nią spotkania, potrafię napisać: Emmo, Twoja historia już na zawsze będzie moją. Będę ją czcić w swoim sercu jak żadną inną..
Myślę, że postaci Gustawa Flauberta nie trzeba nikomu przedstawiać, ale nikt nie obrazi się jeśli napiszę kilka słów. Urodzony w Rouen powieściopisarz francuski, uważany za pierwszego przedstawiciela naturalizmu i jednego z największych mistrzów literatury francuskiej XIX wieku. Pierwszym dojrzałym dziełem Flauberta była powieść Madame Bovary; mimo licznej krytyki książka na stałe weszła do kanonu literatury światowej.
Główną bohaterką powieści realistyczno-psychologicznej Flauberta jest Emma Bovary. Emma jest egzaltowana i ma wrodzone skłonności do marzycielstwa. Cechy te zostają mocno rozbudzone przez wychowanie religijne, jakie odebrała oraz ciągle utrwalane lekturą namiętnych romansów. Dzięki książkom rozbudzały się w niej wielkie namiętności, a Emma cały czas z w nadzieją oczekiwała na ich przyjście. Wymarzony mężczyzna na białym rumaku, kochać i być kochaną – dlaczego nie. Skoro zdarza się w literaturze, to dlaczego nie w życiu? Rychłe małżeństwo ze świeżo owdowiałym Karolem nie zaspokaja jej wyobrażeń o miłości.
Przed ślubem zdawało się jej, że go kocha, ale oczekiwane szczęście nie nadeszło. „Pomyliłam się więc” - myślała i starała się dociec znaczenia słów: szczęście, namiętność, upojenie, słów, które tak pięknie brzmiały w książkach.
Emma bardzo szybko traci zainteresowanie mężem i małżeństwem w ogóle. Nie zmienia tego nawet pojawienie się dziecka. Kobieta żyje we własnym świecie. Momentem przełomowym staje się bal u markiza d'Andervilles. Zachłyśnięta światem francuskiej arystokracji Emma zmienia się, niestety nie na lepsze. Zdarzenie to staje się przyczyną zaburzeń psychicznych kobiety. Flaubert przedstawia nieudany związek i jego rozpad, który swobodnie można by przenieść w realia XXI wieku
Jej życie było zimne jak poddasze, którego okienko wychodzi na północ. I nuda – milczący pająk – snuła w mroku swą nić we wszystkich zakątkach jej serca.
Karol, mimo że naiwny, zaczyna żywić do żony obojętność, często zabarwioną niechęcią a nawet jawną nienawiścią. A Emma, mająca praktycznie wszystko, poszukuje... Ale czego? Chyba czegoś, co zniszczy ją od środka. I tak rzuca się w romans, najpierw z Leonem Dupuis, a później z Rudolfem de Boulangerem. To wtedy wpada w wielkie kłopoty, zaciągając pożyczki u miejscowego lichwiarza na nowe stroje i kosztowne prezenty.
Łgarstwo stało się jej potrzebą, manią, rozkoszą; kiedy opisywała, co też widziała wczoraj, idąc prawą stroną ulicy, można było mieć pewność, ze akurat szła lewą.
Emma Bovary jest bohaterką, której się nie lubi, ale która jest motorem napędowym książki. Odnosi się wrażenie, że postać Emmy zbudowana jest z samych wad. Kapryśna, lekkomyślna, naiwna – taka jest Emma (bardzo delikatnie mówiąc/pisząc). Jestem ciekawa jak by to było, gdyby Emmę z jej rozmarzoną główką przenieść w nasze realia. Czy nadal szukałaby rycerza czy księcia na białym koniu, będąc przy okazji szczęśliwą singielką?
Powieść Flauberta jest doskonała i uważam, że to lektura obowiązkowa. I wiecie co, nie tylko ja tak uważam. Twórcy filmowi też doszli do takiego wniosku, a historia francuskiego powieściopisarza została sfilmowana kilkakrotnie (1933, 1937, 1949, 1991, 2000, 2014) a w rolę Emmy wcielały się: Pola Negri, Isabelle Huppert, Frances O'Connor, Mia Wasikowski.
"Madame Bovary c'est moi!* - odrzekł ponoć Flaubert, zapytany o to, skąd zaczerpnął inspirację do stworzenia postaci Emmy. Jest to historia całkowicie zmyślona; nie włożyłem w nią nic ani z moich uczuć, ani z mego życia. To jedna z mych zasad: nigdy nie należy opisywać siebie."
Portret psychologiczny Emmy Bovary stał się powodem do stworzenia terminu - bovaryzm, który określa szczególny sposób przeżywania rzeczywistości. Według Flauberta, bovaryzm jest „zderzeniem ideałów romantycznych z miałkością zastanej rzeczywistości” oraz pewną „melancholią”. W literaturze polskiej przykładem takiej postawy jest Emilia Korczyńska z powieściNad Niemnem Elizy Orzeszkowej.
Studium kobiety – do przeżywania i do przeczytania (koniecznie). Sprawdźcie ile w was jest z Pani Bovary. Mam jednak nadzieję, że niewiele. Zdecydowanie polecam.
Bowaryzm w życiu. Czy i w twoim się zdarza?
Nie jest to klasyczny romans, jak podają niektóre źródła, ale raczej społeczno-obyczajowy dramat opowiadający historię pewnego małżeństwa. Powieść przedstawia wzloty i upadki dwójki ludzi starających się wieść normalne życie. Na podstawie przygód zawartych w ich codzienności dostrzec można niszczycielską moc rutyny, gdy ta dosięga osoby nieprzeciętnej lub nieumiejącej sobie z nią poradzić, jak również tę zwodniczą siłę marzeń i oczekiwań. Bardziej szczegółowy, ale ujawniający fabułę książki, opis zamieszczam w poniższym akapicie a po nim dalsza część recenzji.
Karol, wywodzący się z klasy średniej młodzieniec, ukończywszy z trudnościami szkołę, zostaje lekarzem. Praktykę zawodową sprawuje w wiosce. Ma za sobą małżeństwo z rozsądku, które w rezultacie czyni go wdowcem a przy tym w nieciekawych okolicznościach. Nie długo potem poznaje piękną, młodą pannę. Emma jest córką jednego z pacjentów Karola. Pobierają się. Szybko jednak żona uświadamia sobie, że tak naprawdę nie kocha męża, a jej głowę zaprzątają romantyczne ideały wyczytane w książkach. Tkwi w stanie niezadowolenia, co w końcu doprowadza ją do choroby. Chcąc zaradzić złemu stanowi zdrowia żony, Karol postanawia zmienić otoczenie. W międzyczasie na świat przychodzi ich córka. W nowym miejscu, wśród nowo poznanych ludzi jest Leon, do którego kobieta zaczyna żywić uczucie. Ów człowiek, nie mogąc liczyć na żadną z jej strony decyzję, wyjeżdża, a kobieta popada w większą frustrację i znużenie. Jej macierzyństwo, jak również bycie przykładną żoną pozostawiają wiele do życzenia. Nadarza się kolejna okazja do niewierności, a człowiekiem, który się do tego przyczynia, jest pewien kobieciarz. Rudolf romansuje z Emmą, ale gdy ta chce porzucić wszystko i wyjechać z nim, ten wycofuje się w niezbyt elegancki sposób. Znów następuje spadek jej formy. Pokonawszy chwilową niedyspozycję, spotyka w miasteczku dawnego kochanka, z którym odświeża relację. W międzyczasie miewa różne zachcianki, które małżonek na ślepo finansuje, a niegodziwa kobieta dodatkowo zadłuża się, uzyskawszy pełnomocnictwo do zarządzania majątkiem. Z upływem czasu, mocno zadłużona kobieta jest w tarapatach, gdyż usilnie stara się zebrać pieniądze, ale nawet kochankowie są niechętni jej dopomóc. Zdesperowana połyka truciznę, a i zrujnowany mąż wnet osieraca córkę.
Kto zabawi nas podczas lektury? Grupa ludzi o mniej lub bardziej wyraźnych charakterach.
Karol niby lekarz, ale niezbyt inteligentny to człowiek i specjalista. Prosty, nawet przeciętny i nudny mężczyzna, niezwykle naiwny w stosunkach z ludźmi, zwłaszcza z kobietami. Prowadzi zwyczajne, nieciekawe życie.
Emma to neurotyczna dziewczyna nieznająca i nieumiejąca przystosować się do realiów życia. Wiecznie znudzona i niezadowolona, zwłaszcza gdy oczekiwania jej się nie spełniają, a te nie są, trzeba zaznaczyć, pospolite czy takie, jakie miewa jej mąż lub ktokolwiek z tej średniej klasy społecznej. Zawsze pragnie czegoś fascynującego, a to za sprawą jej romantycznego i trochę odrealnionego usposobienia. Takie emocje, odczucia i stan doczekały się własnego miana, który brzmi "bowaryzm".
Rudolf to kawaler, który w pewnym momencie wejdzie w relacje z Emmą, podobnie jak Leon, ale w przypadku tego drugiego zaczęło się od przyjaźni.
Markiz, który zapraszając parę młodych małżonków na bal, wpływa znacząco na jej późniejsze nadzieje i oczekiwania wobec życia.
Ślepy żebrak- raczej pod koniec lektury- występuje poniekąd jako symbol pewnych odczuć czy emocji.
Córka państwa Bovary pojawia się rzadko. Stanowi jednak fundament dla innych zjawisk.
Poborca podatkowy to człowiek, którego natura klaruje się pod koniec lektury.
Ksiądz Bournisien to nieskomplikowana postać. Choć dobry z natury, to brak spostrzegawczości i zatwardziałość poglądów czyni go niezdolnym zrozumienia potrzeb parafian.
Matka Karola to nadopiekuńcza w stosunku do syna kobieta, chcąc zrekompensować swoje nieszczęścia, próbuje kierować życiem najpierw młodzieńca, a potem i dorosłego mężczyzny. Trudna w relacjach z innymi.
Ojciec Karola, były oficer, z natury jest okrutny i nie może poszczycić się pozytywnymi cechami jak choćby wiernością żonie, skromnością czy umiarem w piciu.
Canivet to kompetentny lekarz z miasta, któremu trochę brak wiary w siebie.
Hipolit, służący w gospodzie dorzuci od siebie swoje trzy grosze.
Hommais, aptekarz o dość ciekawej konstrukcji jako postać literacka jest częstym bohaterem powieści.
Justyn to nieznaczny jegomość pojawi się na drugim planie. Mimo skąpego wkładu w wydarzenia kryje pewną tajemnicę.
Lariviere, wspaniały lekarz, doświadczony i posiadający ogromne umiejętności nie raz da ich praktyczne świadectwo. Reprezentuje o wiele więcej niż jego skromniejsi pod względem zawodowym koledzy po fachu.
Opisywana jako romans, powieść serwuje jego najskromniejszą i pozbawioną pozytywnych atrybutów wersję. Jawny brak spełnienia miłości rzuca się w oczy najpierw za sprawą głównej postaci jej rozpaczy w dążeniu do osiągnięcia go. Dominuje również nieszczęście spowodowane niemocą. Nagminny brak sukcesu przekłada się na relacje i działania, a te ostatnie bywają czasem i desperackie. Całość osadzona jest w środowisko klasy średniej i zalewa tym samym czytelnika przyziemnymi problemami i zwyczajnymi zachowaniami. Przedstawiciele tej grupy społecznej nie dysponują nadzwyczajnymi umiejętnościami interpersonalnymi, które ułatwiałyby im komunikację czy właściwe postrzeganie drugiej osoby. W rezultacie pojawia się brak zrozumienia i rezygnacja. Odmienną jest chyba tylko Emma, ale tylko w oczekiwaniach i pragnieniach, gdyż zmuszona przez okoliczności musi zachowywać się podobnie jak reszta otaczającego ją społeczeństwa.
Chociaż powieść Flauberta pochodzi z 1857 r., jest aktualna dziś i była zapewne na przestrzeni tych minionych dekad. Prostota, przyziemność i taka normalność płynąca z treści jest łatwo przyswajalna dla zwykłego czytelnika, gdyż łatwo jest się zidentyfikować z tymi ludźmi, bo to tacy, których na pewno nie jeden z nas zna i wie, jacy bywają. Ci tutaj nie są z całą pewnością erudytami, choć dobroci im nie brakuje. Faktem jest, że rażąca ciapowatość niektórych postaci potrafi zniechęcić do utożsamiania się z ich położeniem a w następstwie nieco negatywnym odbiorem, bo jak poradzić sobie, polubić człowieka, który nijak nie zakrawa na choćby zdawkową charyzmę.
Nie wątpliwie to bardzo realistyczny obraz. Niczym nieprzyozdobiona codzienność bez romantycznych zabiegów daje nam, w literackiej wersji to, co dotyka większą część ludzi.
Klasyka rządzi się swoimi prawami. Inaczej się czyta książkę z kanonu lektur szkolnych, jak nie są one lekturami. Nie jestem pewna czy żałuję głównej bohaterki. Może trochę... Bo nie była to kobieta stworzona do małżeństwa, do budowania trwałych relacji, więc w małżeństwie się dusiła (dosłownie i w przenośni). Dzisiaj prawdopodobnie nie byłoby takiej historii (i nie ma to nic wspólnego z upadkiem moralności), ale w epoce Pani Bovary zamążpójście było oczekiwane. I stąd właściwie całe cierpienie, jakie odczuwała. Bo wszystkich mężczyzn swojego życia kochała bezwarunkowo. Wszystkich poza mężem. Ale jest też ta druga strona bohaterki: próżna, przebiegła, manipulacyjna i kłamliwa. I za te cechy nie da się Jej polubić. Co ciekawe - nie pałam sympatią również do samego szanownego doktora Bovary. Za Jego ślepotę, za Jego konsekwentną głupotę i łatwowierność. U niego również próżna strona i chęć poklasku i zysku (aby zadowolić żonę, ale jednak) wzięła górę i doprowadziła do ciężkiego kalectwa Jego pacjenta. Dzisiaj byłby to zakaz wykonywania zawodu... Historia smutna, nieszczęśliwa - w zasadzie dla każdego.
Tyle już opinii napisano o Pani Bovary, tyle razy powtórzono, że klasyk, że Emma głupia i rozkapryszona, że wielkie dzieło. Cóż, dla mnie to wielka literatura (będę powtarzać za innymi, a co ;)), wspaniale napisana, przerażająco smutna i przygnębiająca. Czy Emma rzeczywiście była aż tak głupia i niesympatyczna? Ja chyba się z tym nie zgadzam. Żyła w czasach, jakich żyła, starała się dostosować, pokochać, żyć i nie dać się zgnieść. To, że nie była wojowniczką to źle? Może i źle. Flaubert opisał świat zaściankowy, głupotę prowincjuszy, nowobogackich, tych, którzy aspirowali do wyższej klasy średniej, a Emma Bovary jako tytułowa bohaterka oberwała tym wszystkim. Kto nie zaznał życia w takim świecie, pewnie może nie zrozumieć. Może mu się wydawać, że to głupia baba była. A mało to dzisiaj takich kobiet? Wystarczy się rozejrzeć, żyją pośród nas. To nie te feministki, intelektualistki i pseudointelektualistki, to nie te wiejskie proste baby, a te, które najtrudniej zauważyć, te które cierpią po cichu. Z różnych powodów. Te, które nie są tolerowane, bo tu są za nisko społecznie, a tam za wysoko. Te, które są znienawidzone przez rodziny mężów. Te, które sprawiają wrażenie nijakich i żeby gdzieś pasować próbują się dostosować, schować własne uczucia. Bo nie wolno, bo nie wypada, bo jak je pokażą, mogą zostać zniszczone emocjonalnie przez społeczeństwo. Takich kobiet się nie lubi, bo gdy pokazują swoje emocje, widz zauważa swoje niewygodne sprawy. Dla takich kobiet nie ma miejsca. Bo są za głupie albo za mądre, zbyt odważne lub zbyt wycofane, za grube albo za chude. To społeczeństwo nie pozwala im być sobą. Bo w społeczeństwie trzeba być jakimś. Zgodnie z regułami. Nie ma miejsca na odstawanie. I co robią takie Emmy? Umierają wewnętrznie, szukają ucieczki, ale tak, żeby nie szkodzić innym, choć wcale im się nie udaje. Próbują wyłuskać cokolwiek dla siebie. Bo tak trzeba, bo pani doktorowa, choć doktor to baran, bo nikt ich nie szanuje. Bo nie ma dla nich miejsca. Bo świat potrafi być potworny. Bo świat potrafi zabić. I Emmę zabił, i wiele innych zabił wewnętrznie. I pewnie się nie opamiętamy i dalej będziemy zabijać takie kobiety. Będą uznawane za głupie i niezaradne, rozkapryszone, ale nikt nigdy nie zapyta, czego im potrzeba, a one nigdy się ze swoimi potrzebami nie wychylą. Bardzo mnie poruszyła ta książka, bardzo dużo emocji uwolniła. I niech intelektualiści piszą sobie co chcą, moje emocje tak odebrały tę lekturę. Bardzo aktualną dzisiaj, w Polsce. I pewnie gdzie indziej też. Pani Bovary pozostanie jedną z najważniejszych dla mnie książek. Bardzo osobistą i przypominającą o wrażliwości na drugiego człowieka i szkodliwości pewnej klasy społecznej. Czy jestem jak Emma? A która z nas nie jest choć odrobinę...
Nie wiem do końca po co zabieram się za lektury nadobowiązkowe, ale muszę przyznać, że "Pani Bovary" mimo długiego męczenia mojej skromnej osoby nawet mi się podobała. Fakt faktem zdarzało mi się pomijać duże partie tekstu, lecz nie rzutowało to na odbiór całości. Dziwnym trafem historia kobiety powoli staczającej się na samo dno naprawdę do mnie przemówiła. Polecam tym, którzy uważają, że lektury to tylko nuda - nie brakuje tu scen erotycznych i skandali :-).
Klasyka francuskiej literatury. Mnie wynudził długi wstęp. Ale jak już przez niego przebrnęłam, to reszta szybko poszła. Koniec mnie wzruszył i zasmucił. Ale są takie książki, które naprawdę warto przeczytać. W twj ciekawie ujęto XIX wieczną francuską klasę średnią.
Książka oczywiście uniwersalna, ponadczasowa. Mijają lata, mamy XXI wiek, a takich dziewczyn/kobiet jak Emma wcale nie ubywa. Być może romantyzm rozumiany trochę inaczej, pewnie romansidła, które czytają bardziej współczesne (a czymże jest właśnie zachwyt nad 50 twarzami Greya, jak nie tym samym, o czym marzyła Emma Bovary?), te bale to zaglądanie do życia celebrytów itd. Odnośników pewnie można by znaleźć jeszcze trochę. I pytanie - dlaczego? Skąd te nierealne tęskonoty? A potem tyle rozczarowań? Powiedzieć, że z głupoty po prostu, to obraźliwe. Może z braku edukacji - rozumienia czym jest związek, miłość, jak działa fizjologia. Może z braku dzielenia się doświadczeniem starszych już kobiet z młodymi dziewczynami? Może z niechęci do wyciągania wniosków z własnego życia i rozmawiania o tym z córkami? Książka nie daje odpowiedzi, bo pewnie prostych odpowiedzi nie ma i nie taka jej rola. Ale jak zachęca do przemyśleń i zastanowienia się nad naturą tęsknot życiowych - warto przeczytać
Książka, którą oddajemy do rąk czytelników, jest wspaniałym popisem literackiego kunsztu Flauberta. Teraz, po niemal stu pięćdziesięciu latach od śmierci...
Książka z serii Wielcy pisarze w nowych przekładach. Przekład, wstęp i komentarze Ryszarda Engelkinga. "Szkoła uczuć" jest chronologicznie trzecią powieścią...
Przeczytane:2022-06-26,
"Pani Bonavy" to powieść z 1857roku należąca do kanonu literatury pięknej, wydana w nowej szacie graficznej przez Wydawnictwo Marginesy Klasycznie.
Poznajemy losy młodziutkiej Emmy, który z rozsądku wychodzi za mąż, za poczciwego doktora Karola Bovary.
Emma chowana w klasztorze przeczytała powieść, która wzbudziła w niej chęć lepszego życia. Wychodząc za mąż ma nadzieję, że dostanie to wszystko o czym marzy. Niestety spotyka ją rozczarowanie, ponieważ doktor jest powolnym, zwykłym i nudnym czlowiekiem.
Tak Emma wpada z jednym ramion kochanków w drugie, szukając spełnienia.
Stopniowo zatraca się w swoim szaleństwie, a nic nie świadomy Karol żyje spokojnie.
Jest to historia zwyczajnych ludzi, którzy chcą kochać, mimo konwenansów, zakazów i etykiety chcą dążyć do swojego szczęścia. Autor skupil się na postaci Emmy pokazując upadek człowieka, zwraca uwagę jak ciężko odnaleźć się w miejscu do którego tak naprawdę nie pasujemy.
Poprzez osobę Emmy i Karola pokazuje problemy społeczne ówczesnego czasu, zamknięcie się, prymitywizm.
Przyznam, że momentami Emma testowała moją cierpliwość.
Pióro autora powoduje, że przez książkę płyniemy. Jako zwykły czytelnik jestem bardzo usatysfakcjonowana.
To świetna powieść realistyczna. Mimo tego, że została napisana w innym stuleciu nadal aktualna.