Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011-03-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 848
John Steinbeck - "Na wschód od Edenu"
Nie wiem jak Wy, ale ja książki które mi się podobają dzielę na dwie grupy. Jedna to te które połykam gryząc pazury, druga to takie wywołujące zachwyt, którymi chcę się delektować. Ta książka należy zdecydowanie do tej drugiej kategorii i wiem że trafi na półkę moich ulubionych lektur. Aż żałuję że do tej pory jakoś pominęłam tego autora.
Powieść ta to opowieść, a właściwie saga rodziny Trasków, którzy na przełomie XIX i XX wieku osiedlili się w kalifornijskiej dolinie Salinas. Opowieść pełna uczuć i emocji, miłości w każdej jej formie. Opowieść o miłości do ojca, odrzuceniu i zemście. Opowieść o miłości do kobiety, podłości, zdradzie i przebaczeniu. Opowieść o przyjaźni i lojalności. Losy Adama Traska i jego synów snujące się leniwie na tle wydarzeń historycznych i przemian przemysłowych, wsparte historią osiadłej w dolinie Salinas rodziny Hamiltonów. Książka przy której nie sposób się nudzić. Po prostu klasyk do którego warto sięgnąć.
W życiu często musimy podejmować wybory. Nie zawsze są to wybory dobre i prawe. Niekiedy zdarza się, że znacząco wpływają one na nasze dalsze życie, a nam samym trudno zwalczyć zło, którego niewolnikami się staliśmy.
„Na wschód od Edenu” to tragiczna historia rodziny Trasków, która na przełomie XIX i XX wieku prowadziła życie w dolinie Salinas. Głowa rodu – Adam nieszczęśliwie ulokował swe uczucia, owocem czego byli dwaj synowie – Aron i Kaleb. Nie dane mu jednak było wychowywać ich w pełnej rodzinie, gdyż jego żona go opuściła, by wieść życie w burdelu. Cała opieka nad dziećmi spadła na wiernego sługę Li, który pokochał chłopców całym sercem. Byli oni różni jak ogień i woda i jedynie rywalizacja o względy ojca była czymś, co ich łączyło. Relacji między nimi nie poprawiały liczne tajemnice, a także miłość do tej samej dziewczyny. Wrażliwy Aron po odnalezieniu matki podejmuje opłakaną w skutki decyzję, która doprowadza do tragedii…
„Na wschód od Edenu” to książka, która jest uznawana za najwybitniejsze dzieło Steinbecka i najpopularniejszą powieść XX wieku. Przyznam szczerze, że osobiście bardziej podobała mi się inna pozycja tego autora, ale i w tej odnalazłam ukrytą głębię i przesłanie.
Książkę tę możemy odkrywać i odczytywać na dwóch poziomach – realnym i symbolicznym. W odbiorze realnym otrzymujemy sagę rodziny Trasków, natomiast symboliczny nawiązuje do biblijnej historii o Kainie i Ablu oraz walki dobra ze złem.
Po raz kolejny dałam się zauroczyć autorowi. Powieści Steinbecka zdecydowanie nie należą do najłatwiejszych. Musiałam poświęcić sporo czasu i dużo skupienia, aby w pełni przyswoić tę historię. Jest to jeden z niewielu autorów, u którego bardzo długie i szczegółowe opisy mnie nie nudzą, a wręcz przeciwnie – lepiej pozwalają się wczuć w opisywany klimat.
Zawiłe losy rodziny Trasków oraz bohaterów pobocznych, które łączyły się z głównymi, były wciągające, mimo że momentami musiałam przypominać sobie kto był kim, bo zarówno postaci, jak i wątków była naprawdę duża ilość. Zakończenie natomiast ma przypomnieć nam, że na wybaczenie, zarówno przez innych, jak i samym sobie nigdy nie jest za późno. Nawet jeśli w życiu dopuszczamy się złych czynów, to powinniśmy dać sobie szansę na bycie lepszym.
Powieść „Na wschód od Edenu” może i mnie nie zachwyciła, ale i tak uważam, że jest bardzo dobra i warto ją przeczytać. Sama nie mogę się już doczekać, aż sięgnę po pozostałe książki tego autora.
Macie czasem tak, że uwielbiacie książkę tak mocno, a jednocześnie nie potraficie o niej napisać słowa? Bo giną one wśród wspaniałości historii, rozmywają się wśród symboli, blakną przy geniuszu autora i tak zwyczajnie, nie oddają one wszystkich uczuć i emocji, jakie pozostają po lekturze. Tak, miewam tak często, ale nigdy nie zdarzyło mi się, że słów mi brak uświadomił mnie w fakcie, że właśnie ta jedna historia, jest historią, którą nazwę ulubieńcem życia.
O powieści Steinbecka napisano już wszystko i z każdej możliwej perspektywy. A jednak, jestem tutaj dziś i dokładam swoją cegiełkę uwielbienia. Opublikowana po raz pierwszy w 1952 roku, Na wschód od Edenu, to dzieło, w którym Steinbeck stworzył swoje najbardziej hipnotyzujące postaci i zgłębił najbardziej najtrwalsze tematy: tajemnicę tożsamości, niewytłumaczalność miłości i mordercze konsekwencje jej braku. Na wschód od Edenu to niezwykle potężne i ambitne dzieło, które przez wielu nazywane jest po prostu sagą rodzinną, ale dla mnie to coś o wiele, wiele więcej. Nade wszystko to opowieść o największej wartości, jaką nosi w sobie człowiek, odkrywając jednocześnie przyczyny zła, okrucieństwa i nienawiści, do jakich jest zdolny. Opowieść o wytrwałości ludzkiej duszy, o wyborze tego, kim chcemy być, zamiast tkwić w błędnej wierze, że zostaliśmy odlani z formy, to opowieść o przebaczeniu, wolności wyboru i długiej drodze, jaką w życiu trzeba przebyć. Na wschód od Edenu jest historią tak osobistą, że mamy poczucie, iż została napisana właśnie dla nas. To opowieść, którą trzeba usłyszeć, historia, którą znamy i z którą możemy się połączyć. To jest ten rodzaj historii, która nie tylko pochłania nas, ale pozwala odnieść wrażenie, że my jesteśmy jej częścią, że wszystko się dzieje w naszej obecności, że niektórzy bohaterowie stają obok pogrążonego w lekturze czytelnika jak najwierniejsi przyjaciele. Arcydzieło Steinbecka ponownie, po latach, pozostawiło we mnie poczucie straty, bo kiedy doszłam do końca tej epickiej opowieści, poczułam się porzucona, tylko dlatego, że zabrakło już słów, które mogę przeczytać.
Bo tak zwyczajnie, pragnęłam kontynuować opowieść o życiu jego bohaterów, szpiegując ich w ciemności, obserwując jak ewoluują i rozkwitają. Żadna z książek nie wywołała u mnie aż takiego smutku i podekscytowania jednocześnie. Przewracałam każdą z siedmiuset stron zaciekle, a wiedziałam, że wędruję po tym krajobrazie, który stworzony został dla mnie i tylko dla mnie. Tak, oddałam się we władze historii Steinbecka dałam się porwać magii jego pióra, jak gdyby była lekarstwem na ocalenie mojej duszy, jedynym medykamentem na wszystkie moje dolegliwości. Steinbeck posiada niezrównaną umiejętność obserwacji i opisu natur i typów ludzkich i prawdziwie korzysta z tego daru. Na wschód od Edenu to jedno z najwspanialszych dzieł, jakie kiedykolwiek czytałam, prawdziwie współczesne i ludzkie, podane nam prostym, jasnym i przystępnym językiem. Bo jej geniusz tkwi w fakcie, że każdy z nas odnajdzie w niej odrobinę siebie i odrobinę zrozumienia dla otaczającego świata. Ale ja jestem tak naprawdę nikim, by móc oceniać tę książkę.
Steinbeck wielkim pisarzem był – to wiedzą wszyscy. Też wiedziałam, ale dotąd nie miałam okazji, aby to sprawdzić. Nadszedł w końcu moment, by sięgnąć po klasykę, po wielką literaturę, do której mam uraz po studiach filologicznych, ale to temat na inną dyskusję 😉
Na ponad 800 stronach Steinbeck opowiada dzieje amerykańskich farmerów. To napisana z niezwykłym rozmachem powieść o miłości, zazdrości i zdradzie, nawiązująca bezpośrednio do biblijnej historii o Kainie i Ablu. Świetnie zbudowane postaci, doskonałe opisy przyrody (tak, tak, nie ma tam ani grama nudy!) i mnóstwo rozważań filozoficznych. Wszystko to, choć napisane lata temu, nadal pozostaje aktualne, wzrusza, bawi i sprawia, że zaczynasz zastanawiać się nad pewnymi sprawami. Ciekawe, czy współcześni twórcy bestsellerów po 100 latach nadal będą czytani i rozumiani 😉 Trochę wątpię…
Nie czytajcie opisu okładkowego, zdradza fabułę połowy (!) książki. Autor opisu powinien za spojlerowanie ponieść srogą karę!!!
Bardzo polecam, a sama mam w planach kolejne spotkania z Mistrzem!
Od bardzo dawna chciałam przeczytać tę książkę i w końcu się udało. Nie była to lektura łatwa i przyjemna, na dodatek dosyć nierówna. Po rozdziale od którego nie mogłam się oderwać przychodziły dwa nudne i przegadane. Jednak im bliżej końca coraz mniej było takich fragmentów i książka coraz bardziej mnie pochłaniała. Autor fantastycznie przestawił amerykańskie Południe przełomu XIX i XX wieku i rywalizację o miłość i podziw ojca między braćmi. Do tego stworzył ważną w powieści postać Kate - psychopatki, choć wtedy jeszcze to pojęcie nie istniało. Czytając wielokrotnie zastanawiałam się, czy można być aż tak jednoznacznie złym jak ona.
Książka, o której trudno będzie zapomnieć. Lektura obowiązkowa dla każdego. Polecam.
Znamię Kaina
Proza Steinbecka jest monumentalna. Monumentalna w amerykańskim stylu, a jednocześnie całkowicie odarta z megalomanii kojarzącej się z tym krajem. Steinbeck ukazuje złożoność ludzkiej natury oraz jej najciemniejsze zakamarki. W ogóle nie dziwi fakt, że "Na wschód od Edenu" zalicza się do najwybitniejszych powieści XX wieku - jednocześnie znakomicie oddaje epokę, ale przez poruszone problemy pozostaje uniwersalna dla kolejnych pokoleń.
Głównym motywem w "Na wschód od Edenu" jest znalezienie odpowiedzi na pytanie - unde malum? Bohaterowie powieści dokonują wyborów między dobrem a złem. Czasami oczywistym jest, że grzech wynika z ich wyborów, ale nie zawsze jest to tak jednoznaczne i zdarza się, że grzech zdaje się wynikać z ich natury. Jest to o tyle dramatyczne, że bohaterowie zdają się nie mieć świadomości konsekwencji swoich czynów.
Steinbeck otwarcie odrzuca teorię, że gwarantem dobra jest wychowanie w kochającej rodzinie, w religii chrześcijańskiej, kulturze zachodniej. To czy człowiek wybierze dobro, przyzwoitość, prostoduszność jest o wiele bardziej złożone, a wpływ środowiska nie jest dominujący. Samo osadzenie historii w motywach biblijnych służy tylko temu, by oddać jej najważniejszą ideę - wolną wolę człowieka.
"Na wschód od Edenu" to ponadczasowa opowieść o ludzkiej naturze, potrzebie miłości, akceptacji. Chyba nikt tak jak Steinbeck nie potrafi pisać o tęsknotach, lękach, potrzebach, jednocześnie nie zapominając o tle historycznym, społecznym oraz wysokim poziomie literackim. W tym przypadku w powiedzeniu o powieści, że jest wybitna, nie ma cienia przesady - to prawdziwe arcydzieło.
Są powieści, o których szczególnie trudno mi pisać. Nie dlatego że wzbudziły we mnie tak wiele uczuć, że zostałam nimi jedynie przygnieciona, a dlatego że są na tyle dobre, że żadne słowa nie wydają się być właściwe. Mogłabym skupić się na emocjach, ale ,,Na wschód od Edenu" ma zbyt wiele wątków, by wystarczyło na tym poprzestać. Mogłabym spróbować wejść w dokładniejszą analizę, ale nie powiedziałabym więcej niż sam John Steinbeck w sposób jasny i piękny zawarł w swojej powieści. Mogłabym to lub tamto, a jednak nic nie wydaje się właściwe,bo tym razem miałam do czynienia z Powieścią przez duże ,,P". Umiejętnym snuciem losów rodziny, której kolejne pokolenia braci walczą o miłość. Biblijnych odwoływań do Kaina i Abla nie brakuje, a sensu całości należy szukać w tym, czy nasz los jest z góry przesądzony, czy może chodzi o to, że każdy staje przed wyborem. Dużo tutaj scen, które zmuszają nas do przystanięcia nad istotą dobra oraz zła, a to jedynie jeden z małych elementów budujących tę Powieść. Sporo tutaj bowiem dokładnie budowanych relacji (zwłaszcza tych, w które miesza się wszelkiego rodzaju miłość), nie brakuje różnych postaw czy motywacji, a rzeczywistość początku XX wieku zostaje szczegółowo ukazana. Wątków jest dużo, a z całości można wiele wynieść, jeśli wystarczająco otworzy się serce. Co jednak w Powieści znajdziemy -- zależy od tego, co będą chciały zobaczyć nasze oczy.
Jestem oczarowana tym, jak dobrym pisarzem okazał się Steinbeck. Słyszałam już wcześniej wiele pochwał kierowanych w jego stronę, ale słyszeć od innych, a przekonać się samemu, to coś zupełnie innego. Cieszę się, że mogłam przeczytać tę Powieść, choć czuję się przez nią nieco... Brudna. I zbyt pełna. Próbuję złapać oddech, ale zbyt mnie uwiera. Mam w sobie dużo myśli, ale nie są to myśli, którymi chciałabym się z kimś dzielić. Podobają mi się w swojej nie w pełni ukształtowanej formie i jestem ogromnie ciekawa, czy reszta tytułów autora podziała na mnie równie mocno. Na ten moment mogę Wam z całą pewnością powiedzieć, że Powieść tę warto poznać, a Steinbeck to ponadczasowy autor, który w pełni zasługuje na sławę swojego nazwiska.
przekł. Bronisław Zieliński
"Na wschód od Edenu" to dla mnie ważna książka, nie tylko z uwagi na jej ponadczasowy wydźwięk ale i jedyną w swoim rodzaju ekranizację. Jednak nijak ma się ona do filmowej wersji, w której okrojona została do historii braci Trasków. Książka jest bowiem pejzażem życia w dolinie, opisem losów pokoleń, charakterystyką i przybliżeniem życiorysów wielu postaci, których losy w jakiś sposób się splotły. Narratorem jest syn Olivii Hamilton jednej z dziewięciorga rodzeństwa, których rodzice Irlandczycy osiedlili się w dolinie Salinas. I opowiadając o Kalu i Aronie nie skupia się jedynie na nich, barwnie maluje przed nami trudne i skomplikowane losy osób bezpośrednio lub też pośrednio z nimi związanych. Przybliża panującą sytuację społeczną i gospodarczą, obrazuje wygląd świata na koniec XIXw. i w początkach wieku XX. A opowiada wręcz magicznie, wciągając czytelnika w sam środek historii i nakreślając zdarzenia tak wybitnie, że ma się wrażenie, że znajdujemy się w samym ich centrum.
Dla tej książki postaciami wręcz kultowymi stali się Kal i Aron. Choć są braćmi, nie mogliby bardziej się różnić. Wychowani praktycznie przez służącego, który przez większość życia zastępował im oboje rodziców, na pozór nie różnią się niczym od rówieśników. Kal jest tym silniejszym, choć bardziej wycofanym, Aron jest tym delikatniejszym, choć zdecydowanie łatwiej mu nawiązywać wszelkie relacje. Natomiast to wszystko to jedynie powierzchowność, a prawda o braciach jest skryta dużo głębiej. Osobiście, wraz z ich dorastaniem, czułam coraz większą antypatię do Arona. Niemniej jednak, abstrahując od moich osobistych sympatii, należy oddać Autorowi, że wykreował bliźniaków genialnie. Są skomplikowani, niejednoznaczni, odczuwamy ich wewnętrzne rozterki niczym nasze własne. Aczkolwiek to nie jedyne postaci, które warte są wyróżnienia z uwagi na kreację.
Cathy, Kate, Katarzyna- jakkolwiek by jej nie nazwać, była matką Kala i Arona. Autor dość skrzętnie opowiada nam historię jej życia, nie skrywając własnych odczuć co do jej inności, przyrównując do potwora. Jednakże mnie, jej postać, na równi przerażała jak i zachwycała. Przerażała, bo była do szpiku zepsutą osobą bez jakichkolwiek uczuć. Zachwycała jednak w swych zdolnościach manipulacyjnych, gierkach, które tak umiejętnie, wręcz naturalnie prowadziła. To właśnie jej bohaterkę uważam za najmocniejszy atut tej książki i najlepszą kreację. Choć to człowiek do szpiku kości zły, to jej psychopatyczna osobowość i umiejętności pogrywania z ludźmi, były przedstawione zniewalająco.
Dla równowagi, należy też wspomnieć o rodzinie Hamiltonów, którzy pełnią bardzo ważną rolę zarówno w powieści jak i w dolinie Salinas. Szczególnym bohaterem jest Samuel Hamilton, człowiek, który może i nie dorobił się w życiu niczego, jednak był tak barwną, a zarazem tak dobrą postacią, że nie sposób o nim nie wspomnieć. To szaleniec, biorąc pod uwagę jego wszelkie pomysły i zapał do podejmowania się rzeczy bezowocnych dla niego. Ale swoją mądrością życiową, intuicją, która pomagała mu w relacjach z ludźmi, empatią i bezinteresownością mógłby obdarować nawet kilka dusz.
Można by jeszcze mówić o wielu postaciach, które pojawiają się na łamach książki. O Adamie Trasku i trudnym życiu jakie wiódł. O jego bracie Karolu, którego można było nienawidzić i współczuć mu jednocześnie. O Li, który był niezastąpiony dla Trasków, choć kompletnie niedoceniony. O rodzeństwie Hamilton, których losy potoczyły się tak odmiennie i nie do końca dla wszystkich sprawiedliwie. Ale najlepiej samemu sięgnąć po tę książkę i zanurzyć się w tym kalifornijskim, odległym świecie.
Nie bez powodu, "Na wschód od Edenu" nazywany jest jednym z najwybitniejszych dzieł XX wieku. Napisana naprawdę nieprzeciętnie, z niebywałą precyzją ale i poruszająca trudne tematy. Autor przede wszystkim ukazuje, że każdy jest kowalem własnego losu i niezależnie od genów czy wychowania sam o sobie decyduje. Bowiem nie krew płynąca w żyłach świadczy o człowieku, a jego wolna wola, która pozwala mu decydować jaką ścieżkę w życiu obierze. To także dość obszerne podejście do tematyki grzechu, skupiające się jednak na słowie najważniejszym -timszel. Dającym możliwość wyboru i stanowiącym istotę człowieczeństwa. To jedna z takich powieści, które powinien przeczytać każdy, a pomimo swojej obszerności, zachwyca także sposobem pisarstwa.
Powieść nagrodzona Nagrodą Pulitzera w 1940 roku. Historia amerykańskiej rodziny Joadów – farmerów zmuszonych, podobnie jak inni w czasach wielkiego...
Kolejny tom dzieł laureata literackiej Nagrody Nobla. Ulica Nadbrzeżna położona w ubogiej dzielnicy portowego miasta Monterey jest domem „dziwek...
Przeczytane:2022-07-03,
"Na wschód od Edenu " to najwybitniejsze dzieło autora. Opublikowana po raz pierwszy w 1952roku. Teraz powraca w nowej szacie graficznej, subtelnej i wymownej dzięki Wydawnictwu prószyński.
Steinbeck to klasyka amerykańskiej powieści.
Historia rodziny Traskow, która na przełomie XIX i XXwieku osiedliła się w dolinie Salinas.
Adam Trask samotnie wychowuje dwóch synów Arona i Kaleba. Chłopcy różnią się od siebie jak woda i ogień, a jedyne co ich łączy to rywalizacja o miłość ojca.
Kaleb to buntownik, a Aron posłuszny i spokojny.
Ich stosunki stają się jeszcze bardziej napięte, kiedy zakochują się w tej samej dziewczynie.
Dodatkowo Kaleb za cel postawił sobie odnalezienie matki, kiedy mu się to udaje wszystko okazuje się być innym niż przedstawiał ojciec.
To wszystko prowadzi do wewnętrznego rozdarcia, dokonania licznych wyborów, a w rezultacie do tragedii.
Kiedy wiele lat temu czytałam tą książkę miałam przed oczami bohaterów słynnego filmu. Przyznam, że film znam chyba na pamięć tak często kiedyś był puszczany w telewizji, ale książka to istna uczta.
Autor napisał dosyć osobistą historię farmerów, opierając relacje braci na relacji bibliojnego Kaina i Abla. Chciał przekazać nie tylko czytelnikowi, ale i swoim synom jak ważna jest wolna wola, własne zdanie, wybór między dobrem a złem. Nie cofa się przed trudnymi tematami jak morderstwo, seks, zdrada, niewiernosc, pazernosc przez co powieść uznawana jest za swoisty podrecznik życia,ktory Steinberg napisał z myślą o swoich synach.